Jestem wychowany jako chrześcijanin. Kiedyś ma wiara była przeciętna. Nie interesowałem się tym, lecz bałem się grzechu. Nigdy nie kłamałem, nie przeklinałem - starałem się być dobry. Nie pamiętam tego wydarzenia, ale coś mnie przewróciło. Zaczęłem strasznie żałować za swe grzechy. Było mi żal za te wszystkie złe czyny, które wyrządziłem. I sądzę, że Bóg to zauważył. Nie wiem czy to zrozumiecie, ale tak jakby On zaczął mi pomagać. Kiedy popełnię grzech, którego tak bardzo się wyrzekałem, przyżekałem że już go nie popełnię, to spotyka mnie kara. Ostatnio, gdy to zrobiłem zgubiłem komórkę. Lecz, bardzo przepraszając Boga otrzymałem wynagrodzenie, gdyż o 22:00 zadzwonił jakiś koleś i spytał się czy to nie moje kamórka (na telefon taty). Kiedyś gdy znowu to zrobiłem na mój komp weszło (około) 100 virusów i 200 robaków. Bałem się, płakałem (jestem uzależniony), aż wreszcie udało mi się wszystko naprawić. Teraz staram się być lepszy, lecz za bardzo mi to nie wychodzi. Uczęszczam w każdą Niedzielę na Mszę, ale bardzo żadko się modlę. Staram się to nadrabiać ciągłym żegnaniem się i wymawiania słowa "Amen". Sądzę, że Bóg to rozumie i wybacza mi ten grzach. On wie jak się człowiek czuje, jeśli w środku klasy/basenu itp. człowiek przeżegna się i cicho powie "Amen". Mają go za jakiegoś świra czy co. Ale tak to już jest w życiu. Każdy ma w życiu jakieś zachwiania, wątpliwość w Boga, lecz wierzcie w magię słów Boskich "błogosławini ci, którzy nie zobaczyli, z uwierzyli"
Jestem wychowany jako chrześcijanin. Kiedyś ma wiara była przeciętna. Nie interesowałem się tym, lecz bałem się grzechu. Nigdy nie kłamałem, nie przeklinałem - starałem się być dobry. Nie pamiętam tego wydarzenia, ale coś mnie przewróciło. Zaczęłem strasznie żałować za swe grzechy. Było mi żal za te wszystkie złe czyny, które wyrządziłem. I sądzę, że Bóg to zauważył. Nie wiem czy to zrozumiecie, ale tak jakby On zaczął mi pomagać. Kiedy popełnię grzech, którego tak bardzo się wyrzekałem, przyżekałem że już go nie popełnię, to spotyka mnie kara. Ostatnio, gdy to zrobiłem zgubiłem komórkę. Lecz, bardzo przepraszając Boga otrzymałem wynagrodzenie, gdyż o 22:00 zadzwonił jakiś koleś i spytał się czy to nie moje kamórka (na telefon taty). Kiedyś gdy znowu to zrobiłem na mój komp weszło (około) 100 virusów i 200 robaków. Bałem się, płakałem (jestem uzależniony), aż wreszcie udało mi się wszystko naprawić. Teraz staram się być lepszy, lecz za bardzo mi to nie wychodzi. Uczęszczam w każdą Niedzielę na Mszę, ale bardzo żadko się modlę. Staram się to nadrabiać ciągłym żegnaniem się i wymawiania słowa "Amen". Sądzę, że Bóg to rozumie i wybacza mi ten grzach. On wie jak się człowiek czuje, jeśli w środku klasy/basenu itp. człowiek przeżegna się i cicho powie "Amen". Mają go za jakiegoś świra czy co. Ale tak to już jest w życiu. Każdy ma w życiu jakieś zachwiania, wątpliwość w Boga, lecz wierzcie w magię słów Boskich "błogosławini ci, którzy nie zobaczyli, z uwierzyli"