Wasza Wiara

Wonak

Member
Dołączył
18.3.2007
Posty
41
CYTAT(halek @ 04-07-2007, 14:09) [snapback]147849[/snapback]
To jest moim zdaniem argument potwierdzający, że nie masz lepszych argumentów :p. Bo to że Bóg jest nieskończony nijak się ma do tego, czy naprawdę istnieje. Cóż, mnie nie przekonałeś.


Ale to właśnie jest w tym najważniejsze. Bo ktoś nieskończony istnieje. Nie wiadomo od kiedy, ale będzie istniał. Tu poprę teorie Wielkiego Wybuchu. Naukowcy chcąc udowodnić, że Bóg nie istnieje chcieli znaleźć alternatywną wersje powstania świata-bez udziału Boga. Wymyślili Wielki Wybuch. Ta wersja jest bardzo prawdopodobna. Ale ktoś musiał do niego doprowadzić. Jeżeli wątpisz w Jego istnienie, to poczytaj co pismo mówi o naszym istnieniu. W piśmie znajdujemy słowa "Jesteśmy stworzeni z miłości i do miłości" A teraz co innego. Wśród kilku "imion" Boga znajdujemy to właśnie słowo: miłość. On stworzył nas, bo nas kocha. My żyjemy tylko po to, by kochać. Naszym przeznaczeniem jest też śmierć. Jest ona zanurzeniem w Boga, czyli wtedy zostajemy dotknięci miłością. To tyle z mojej strony.
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Widzę, że ktoś odkopał temat o wierze. ;)

CYTAT
Z tym nawróceniem całego świata to chyba lekka przesada. Na pewno nawracał ludzi, ale nie przesadzajmy. Oczywiście bardzo mocno wierzył w Boga, ale wiara to nie dowód.


Fakt z tym całym światem to przesada. Ale przyznać musisz, że po jego śmierci naprawdę dużo ludzi się nawróciło.

CYTAT
Wymyślili Wielki Wybuch. Ta wersja jest bardzo prawdopodobna. Ale ktoś musiał do niego doprowadzić.


Nawet mówiłem o tym Wielkim Wybuchu tutaj. Wspominałem, że to coś z czego powstał wielki wybuch musiało się tam jakoś znaleźć i według mnie to Bóg stworzył to coś z czego powstał wszechświat.

Pozdro.
 

halek

Member
Dołączył
1.9.2005
Posty
487
CYTAT
Wymyślili Wielki Wybuch. Ta wersja jest bardzo prawdopodobna. Ale ktoś musiał do niego doprowadzić. Jeżeli wątpisz w Jego istnienie


Nie napisałem że wątpię w jego istnienie ;] Tylko moim zdaniem szukanie dowodów na to, że Bóg istnieje mija się z celem. Wiara nie opiera się na dowodach, zresztą niezbitego i niemożliwego do obalenia dowodu nie znajdziemy nigdy. Co do wielkiego wybuchu, to jest to wersja więcej niż bardzo prawdopodobna - jedyna jaką przyjmuję. Ale również uważam, że to co było przed wybuchem skądś musiało sie wziąć.

CYTAT
Fakt z tym całym światem to przesada. Ale przyznać musisz, że po jego śmierci naprawdę dużo ludzi się nawróciło.


Nie kwestionuję tego.
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
Myśle, ze nie odświeżam starego tematu...
Osobiście zostąłem wychowany w rodzinie katolickiej, tylko te zasady chrześcijaństwa, ten Bóg, kościół i przedewszystkim księża, jakoś do mnie nie przemawiają...Czy wierze w Boga, nie raczej nie...Czasem myśle, że być moze istnieje jakas wyższa istota, ale tez nie ma jakiś konkretnych dowodów na jej istnienie, więc po co mam się tym przejmować. Mysle, że na chwile obecna nie wierze w żadne "bóstwa" i raczej to sie nie zmieni.
 

Wonak

Member
Dołączył
18.3.2007
Posty
41
A ja powiem tak:
Wróciłem właśnie z rekolekcji oazowych. Tego nie opisze, bo sie nie da, ale moge powiedzieć, że był tam jeden chłopak, który cały czas pytał. Zadając pytania umacniał swoją wiarę i zmuszał do kontrowersyjnych wypowiedzi i dokształcenia się osób odpowiadających. Odwiedził nas tam genialny człowiek. Ojciec Ryszard Sierański. Jeśli ktoś nie wie, co to wiara, to niech się go spyta. Znajdziecie go w Katowicach, w klubie młodzieżowym "Stary Zamek"

Jeśli ktoś ma możliwość, to proponuje włączyć się do akcji ewangelizacyjnej ProChrist. Więcej na www.prochrist.pl oraz http://www.jezus.com.pl/biblioteka/video/006_07.php
 

Kozo WSP

Member
Dołączył
6.10.2006
Posty
38
A ja powiem wam tak. Każdy ma wolną wole i może wybrać w co wierzy. Kościół powinien to uszanować a nie na siłę zmuszać do nauki religii. Mam mieszane uczucia co do Chrześcijaństwa a przede wszystkim do nowego testamentu. Naukowcy podważają boskość Jezusa.[Jak naukowcy mieliby wykazać boskość Jezusa, bądź jej zaprzeczać? Bzdura. Mogą co najwyżej spierać się o to, czy jest postacią historyczną, czy nie =] - GW] Nie wiem czy to prawda ale nie podoba mi się instytucja kościoła wolę wierzyć w Boga i modlić się ale nie zaufam księżą, którzy kupują sobie drogie auta i nie do końca są szczerzy. Czasem nie potrafią uszanować czyichś poglądów.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
No i znowu się zaczyna kocioł xD swoją drogą witam kozo :)


Heh tutaj popieram Gw bo nie da się określić naukowo czy Jezus był postacią boską czy nie.
Da się tylko stwierdzić czy jest postacią historyczną i czy żył rzeczywiście w tamtych czasach
ale co do jego boskości i czynów, których dokonywał nie ma naocznych dowodów
wszystko opiera się na wierze w to czego nie możemy namacalnie sprawdzić.
A naukowcy mogą prowadzić takie spory do końca świata a nawet i dłużej
 

RobsonAjax

Member
Dołączył
4.2.2005
Posty
763
Też coś napiszę w tym temacie ;).

Jak u mnie z wiarą? Bo to, że jestem katolikiem w katolickim i europejskim państwie nie powinno byc jeszcze aż takim szokiem dla co niektórych.
No cóż... nie tak jak bym chciał i wymagał tego od siebie, ale nie jest najgorzej. Jeśli chodzi o uczęszczanie do Kościoła, na msze itp. to bardzo krucho z tym (chodzę, ale częściej w tygodniu niż w niedzielę, a i wtedy nie zawsze), o modlitwie pamiętam (tylko wieczorami; rano, [szczególnie w wakacje, nie mam odpowiedniego "rytmu"], aby znaleśc czas na modlitwę).
Jeśli chodzi o życie według nauk Kościoła, to tu sprawa ma się o wiele inaczej. Mogę powiedziec, że żyję według nich, jak i zwykłych zasad i norm.

Najogólniej mówiąc, wierzę w Boga, żyję wg. nauczania KK, ale sama wiara nie stanowi w moim życiu jakiegoś priorytetu; rzeczy, która by mnie "napędzała".

A stosunek do ludzi wierzących (a przy tym praktykujących i żyjących właśnie wg. jego zasad)? Oczywiście mam [do nich szacunek- przyp. zapomniałem dopisac :p] i to bardzo duży. Myślę, że nawet, gdybym to z jakiegoś powodunie wierzył w Boga, to i tak miałbym do nich szacunek.

Ludzie innych religii (właścieiwe tych monoteistycznych)? W granicach tolerancji, tj. niech Irański muzułmanin modli się do Allaha w meczecie, w Iranie- nie mam zastrzeżeń, ani tym bardziej jakiegoś wstrętu czy czegokolwiek podobnego.

Ateiście, agnostycy, niewierzący? Ja nikogo nie zmuszam do wiary w Boga, bo kiedyś się przekonają... Ale jeśli ktoś będzie atakował KK i katolików, to niech nie myśli, że będę stał, patrzył i jednocześnie mu pod publikę przyklaskiwał. Wystarczy przysięga z sakramentu Bierzmowania, złożona przed biskupem i wszystkim zgromadzonymi:
"Pragniemy, aby Duch Święty, którego otrzymamy, umocnił nas, do mężnego wyznawania wiary i do postępowania według jej zasad. Amen". Cytowałem z pamieci, jeśli coś pokręciłem to poprawcie.


Pozdrawiam.
 

Nauczyciel

Martwy Pluszak
Weteran
Dołączył
12.11.2006
Posty
2497
'estem ateista

wierze w siebie

post byl dluzszy, ale nastapily zmiany
 

Falka

Member
Dołączył
25.3.2010
Posty
44
Mi od dziecka wpajano, że poprostu trzeba chodzić do Kościoła, małe było/głupie to chodziło : D później powiedziałam nie, nie będę tam chodzić, bo poprostu nie wierze w te całe bajki, które opowiada Kościól, aktualnie jestem rodzimowiercą słowiańskim i dobrze mi z tym.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Czym objawia się rodzimowierstwo Słowiańskie ? Wierzysz w Światowida ?

http://www.pl.paganfederation.org/paganism.php
 

Biafra

Balotelli
Weteran
Redakcja
Dołączył
8.10.2010
Posty
2677
[...] małe było/głupie to chodziło : D później powiedziałam nie, nie będę tam chodzić, bo poprostu nie wierze w te całe bajki[...]

Wow! A teraz jest, jak sądzę: duże/mądre, bajki zostawia innym ckliwym/tępym naiwniaczkom i ma się świetnie w błogim przeświadczeniu o własnej wyższości nad wymienionymi, a ciągle trwającymi w pożałowania godnym zabobonie... Zaiste- jakie to typowe, jakie przewidywalne i jak przeraźliwie nudne i mało oryginalne :mellow:.

Pogratulować postawy.

I nie chodzi tu o chodzenie do Kościoła lecz o samą wiarę. Ja osobiście od lat nie chodzę, jednak nie brak wiary jest główną przyczyną tego stanu rzeczy. Zresztą nie będę tu rozwijał jakie są tego powody.
Temat sugeruje, że chodzi o wiarę: a więc czy ją mamy, czy też nie. A jeżeli tak to jaka ona jest: w co wierzymy i co skłonni jesteśmy uznawać za pewnik. Nie sądzę aby chodziło tu o stwierdzenie suchego faktu- chodzę/nie chodzę do kościoła.
 

Vasemir

Mistrz Areny i zrzędzenia
Dołączył
8.4.2008
Posty
752
Przebiegłem wzrokiem po tematach w tym dziale i nie mogłem nie zajrzeć do tego...

Sam jestem, hym... ateizującym agnostykiem, jeśli można kogokolwiek tak określić. Najrozsądniejszym podejściem jest agnostycyzm, ale chwilami mam wrażenie, że może być on po prostu ucieczką od odpowiedzi. Tym samym deklaruję się bardziej za ateizmem, bowiem jeśli ktoś chce dorzucać wyimaginowanych przyjaciół do realnego świata, to on to musi udowodnić.

Jeśli chodzi o świątynie - niepotrzebne, szkodliwe, do zniszczenia i rozgonienia.
Dodatkowo po prostu skręca mnie, gdy czytam deklaracje typu "wierzę, bo zostałem tak wychowany!!!". Shit happens, mnie też tak wychowywano, ale to jeszcze nie powód, by przyjmować czyjeś systemy wartości i poglądy, których mogą nawet nie rozumieć.
 

Pandrodor

Member
Dołączył
12.10.2007
Posty
437
Spać by trzeba iść i robię co mogę żeby siedzieć dalej, to się wypowiem. Polecam czytać z głową, postarałem się wnioskować dość łopatologicznie. A, i będzie to podejście naukowe (całkiem moje rzecz jasna), wpierw logiczne, potem szerzej, a jeszcze dalej.

IMVHO


Po pierwsze - w logice, którą uważamy za słuszną, żeby mieć pewność, co jest prawdą, potrzebujemy jakiegoś logicznie poprawnego wytłumaczenia - innej informacji, której prawdziwość nie zależy od prawdziwości informacji sprawdzanej. Innymi słowy, żebyśmy otrzymali pewność, że coś jest prawdą, musimy mieć pewność do przynajmniej jednego czegoś "poprzedniego".

Mamy dwie opcje - albo istnieje informacja, która jest "pierwsza"(czyli nie da się jej wykazać odnosząc się do "poprzednich"), albo nie istnieje. W pierwszym wypadku - nijak nie sprawdzimy jej poprawności (co napisałem w pierwszym akapicie). W drugim - podobny wniosek (można powiedzieć, że przez prostą indukcję - dla każdej informacji istnieje poprzednia, a nie możemy postępować w nieskończoność).

Wniosek - nie ma pewności, że to, co zakładamy jest prawdą, więc nie ma pewności co do niczego. I nigdy logicznie nie będzie. Nikt mi nie udowodni, że magia nie istnieje - po prostu zostało empirycznie sprawdzone i przyjmuje się, że raczej na pewno jej nie ma.


Po drugie - nie można bezwzględnie określić prawdopodobieństwa istnienia boga, czy jakiejkolwiek siły nadrzędnej - tok rozumowania taki jak wyżej. Jest tylko złudzenie, że skoro zostało sprawdzone, że działa zawsze i wszędzie, to na pewno Boga nie ma, bo jest z nią sprzeczny. Nawet podejmowano próby wykazywania sprzeczności logicznej istnienia boga ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_omnipotencji ), ale tak naprawdę nie jest powiedziane, że nasza logika musi wszędzie działać. Tak nam się WYDAJE - tak nam podpowiada główka. A ufanie temu nie jest niczym innym, jak nieświadomością tego, że ludzki mózg to tylko zbiór neuronów, i tego, że ludzka świadomość może być nieświadoma (he-he) swoich ograniczeń.


Niektórzy sądzą, że są pewni istnienia Boga. Można próbować przekonywać, że to zwykła autoiluzja. Nie będę tego robił, bo nie czuję się na siłach, a poza tym pewnie tabun psychologów robił to za mnie (a ja nie znam ich toków rozumowania). Ja napiszę tylko, że sam jestem przekonany (i pewnie większość z Was też, bo to może się wydawać oczywiste), że człowiek MA skłonność do wprowadzania się w błąd. To, że jesteśmy pewni istnienia Boga wynika z ludzkich potrzeb - ogólnie, z potrzeby szczęścia. A jeśli ktoś jest NAPRAWDĘ przekonany - jaką ma pewność, że to nie jego wyobrażenie? Żadną. Ale jest też jeszcze jedna sprawa - czy wiara, nawet fałszywa, jest czymś złym w kontekście pojedynczego człowieka? Czy to okłamywanie się przynosi mu straty, skoro i tak nie dojdzie do obiektywnej prawdy a jedynie faktu, że jej nigdy nie zdobędzie?



To chyba wszystko, czym się chciałem podzielić. To jest moje spojrzenie na temat i, jak można wywnioskować, ja jestem agnostykiem. Odrzucam stwierdzanie o nieistnieniu czy istnieniu boga, ale nie odrzucam wiary.



A o samej wierze - mojej i ogólnie - nie będę dzisiaj pisał, bo spać idę. Napiszę tylko, że nie ma widzę w niej nic złego. Ani z punktu widzenia korzyści jednostki, ani społeczeństwa. Ba, jest czymś naturalnym, czego nie ma sensu powstrzymywać. Poza tym nie jest powiedziane, że ofiar nie byłoby więcej, gdyby ludzie jej nie mieli (choć takie przypuszczenia są w ogóle bez sensu, bo bez wiary człowiek mógłby być nielogiczny), niż teraz z wojen religijnych (co w moich oczach obala argumenty ateistów oparte o czarno-białe zdjęcia WTC).


Czółko.
 

Vasemir

Mistrz Areny i zrzędzenia
Dołączył
8.4.2008
Posty
752
Oj tam, "spać", niedługo świta...


A ja wręcz przeciwnie - uważam, że taka wiara jest szkodliwa. Pisząc w dużym skrócie: w obecnej lub też okazanej przez Ciebie formie jest szkodliwa. Nie jest szkodliwa, gdy jest prywatna, nie narzucająca się, wynikająca z zachwytu nad światem czy refleksji (ot, chociażby Pierwsza Przyczyna) - ale taka, która jest okłamywaniem siebie dla zaspokojenia potrzeb, jest zła i wręcz bluźniercza.
Potrzeby są szkodliwe - ograniczają człowieka, kierują nim, tracimy czas i siły na ich zaspokajanie. Tym samym podtrzymywanie potrzeb, których nie da się obejść lub zwalczyć, jest błędem - tak, jak błędem jest trwanie w uzależnieniu.


(choć takie przypuszczenia są w ogóle bez sensu, bo bez wiary człowiek mógłby być nielogiczny)
Chcąc się czepiać, mógłbym wcześniej, ale chodzi mi tylko o to zdanie - co masz na myśli? W jaki sposób nieuzasadniona niczym wiara miałaby nadawać człowiekowi logikę?



BTW.... Twoja wzmianka o WTC o czymś mi przypomniała ^^

08456-2ae0fb75178cd80.jpg
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
Jeśli chodzi o Smoleńsk, to za dużo jest nieścisłości i dziwnych zbiegów okoliczności, żeby wierzyć w nieszczęśliwy wypadek. Ruscy mieli doskonałą okazję na likwidację znacznej części polskiej elity (tej, która stawiała się ich hegemonii) i skwapliwie ją wykorzystali.

Religia wiadomo, sprawa indywidualna. Warto jednak czasem zastanowić się, czy faktycznie warto wierzyć w coś czego istnienia nie jesteśmy w stanie jednoznacznie i racjonalnie udowodnić - każdy powinien zdawać sobie sprawę z tego, że ma wolną wolę i własny rozum, nikt nie może nikomu narzucać w co ma wierzyć i co ma robić, choć nie każdy jest tego świadom, zarówno w jedna jak i drugą stronę.
Gdybym przedstawił wam mój aktualny, ogólny światopogląd oraz teorie na nasze pochodzenie, wysłalibyście mój adres szpitalowi bez klamek.
Sugerujesz teorię reptiliańską?
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
czy faktycznie warto wierzyć w coś czego istnienia nie jesteśmy w stanie jednoznacznie i racjonalnie udowodnić

Nie na tym opiera się wiara? Poczuciu, że gdzieś tam coś jest mimo braku namacalnych dowodów na potwierdzenie?

Choć z drugiej brzmi to równie dobrze jak wiara w zielone ludziki :D
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
Nie na tym opiera się wiara? Poczuciu, że gdzieś tam coś jest mimo braku namacalnych dowodów na potwierdzenie?

No właśnie, dlatego tym bardziej trzeba się zastanowić czy warto się przez całe życie oszukiwać.

Bliżej jesteśmy udowodnienia istnienia zielonych ludzików niż boga w formie w jakiej jest postrzegany w większość religii.
 
Do góry Bottom