Wasza Wiara

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8223
P.S. Chodź i choć .

Rozkojarzyłem się.



No ale nie obawiasz się Boja odwiecznego pytania co dalej?? Co jak kopniemy w kalendarz?
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
Co ma być to będzie, a jak już będzie to trzeba się z tym zmierzyć. Nie mamy żadnego wpływu na to co dzieje się z naszą duszą po śmierci, w każdym przypadku trzeba to zakceptować. Czy przyjdzie nam powrócić na Ziemie w innej postaci, przenieść się do innego wymiaru czy lewitować przez wieczność w nicości - brakuje nam na tę chwilę wiedzy aby móc to jednoznacznie stwierdzić.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8223
Ale wierzysz, że mamy duszę, na podstawie czego?
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
W dużej mierze z doświadczenia z OOBE, po części również z różnych filozofi, badań itp. Akurat jeśli chodzi o duszę (tak to umownie nazywajmy) to nie trzeba wierzyć w Boga, żeby wierzyć w to, że istnieje w nas jakaś materia zdolna do egzystencji poza ciałem.

Wiara w istnienie Boga, nieba,piekła i czyśćca, jest bardzo dużym uproszczeniem.
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Głęboko się zrobiło:


f442d53d537a50b0adc45517238bac42.jpg
 

Nauczyciel

Martwy Pluszak
Weteran
Dołączył
12.11.2006
Posty
2497
tez sobie kiedys myslalem, ze ta dusza co o niej chrapie boja byc moze istnieje, swiadomosc ze skrzydelkami, ciag kodow definiujacych nasze ja, ale i to raczej ostatnio zaczalem spuszczac z woda w kiblu, bo te wszystkie oobe i inne akcje to mozna reka machnac i zrzucic na iluzje powodowane bawieniem sie ze swoim cialem i ruchaniem wlasnego mozgu

mam w sumie gdzies w co kto wierzy dopoki nie gryzie sie to z moimi hedonistycznymi pogladami
jesli bog stawia ci pale, to dawaj ile wlezie do kosciolka, tylko nie drecz mnie nawracaniem
oczywiscie ze nie moge nas wszystkich wywalic we wspolna wiecznie trwajaca seksowna spiaczke, bysmy sie razem kisili w ekstazie, nie 'estem tez pewien czy by mnie to zadowolilo, biorac pod uwage ze centrum mojego swiata 'est moje ego, ale mialbym na to prawdopodobnie wyyebane, bo jesli stan mialby byc tak wyhebisty jak sobie go maluje, to nikt nikomu by juz nie stal na drodze
jako ze jednak epicka spiaczka wypada z gry na dosc dlugo, preferowalbym anarchie, jesli interesowaloby mnie wspolne dazenie do tych samych tokow myslowych, ale i to mnie raczej nie interesuje, jesli skupie sie na swoich prymitywnych instynktach
fajnie byloby gdybym obudzil w sobie jakas ambicje, zeby machnac se kupe kasy i kapac sie we wlasnych iluzjach
ale nie mam ambicji, bo ambicja 'est sprzeczna z moja wlasna odnoga hedonizmu
ah, zatruwam sie samym soba

pier**lic mysli
czas sie rozbierac
 

Barneyek

Starsza Wiedźma
Członek Załogi
Moderator
Dołączył
4.11.2011
Posty
1306
„(Quirmiański filozof Ventre) powiedział: „Bogowie może istnieją, a może nie. Dlaczego więc i tak w nich nie wierzyć? Jeśli to wszystko prawda, to po śmierci trafiasz w przyjemne miejsce, a jeśli nie, to przecież nic nie tracisz”. Kiedy umarł, zbudził się w kręgu bogów trzymających solidne kije, a jeden z nich powiedział „Teraz ci pokażemy, co tu myślimy o takich mądralach..."

Tak, wiem, jestem nudna z tymi cytatami z Pratchetta, ale nie mogę się powstrzymać :p

Przenoszę tu ciekawą dyskusję, jaka rozwinęła się w pogaduchach, bo warto ją oddzielić od spamu, a że stosowny temat już istnieje…

W dużej mierze z doświadczenia z OOBE, po części również z różnych filozofi, badań itp. Akurat jeśli chodzi o duszę (tak to umownie nazywajmy) to nie trzeba wierzyć w Boga, żeby wierzyć w to, że istnieje w nas jakaś materia zdolna do egzystencji poza ciałem.

W sumie to ciekawe, bo u mnie jest na odwrót. O ile jestem w stanie dopuścić do siebie koncepcję jakiejś nadrzędnej siły stwórczej, o tyle idea duszy/świadomości/osobowości istniejącej niezależnie od ciała jakoś mnie nie przekonuje. Zwyczajnie nie umiem znaleźć dla niej zastosowania w świecie, a perspektywa wiecznego trwania w postaci jakiejś niematerialnej chmury świadomości jest w gruncie rzeczy bardziej przerażająca, niż naturalny lęk przed końcem istnienia.
Oczywiście, kiedy to głębiej analizuję, sama dostrzegam w tym rozumowaniu niekonsekwencję, bo skoro nasza świadomość nie istnieje poza ciałem, to i pomysł jakiejś nad-świadomości, ober-inteligencji kreatywnej, odpowiedzialnej za powstanie tego całego bajzlu, zaczyna chwiać się w posadach. Dlatego jestem przekonana, że jeśli moje agnostyczno-deistyczne poglądy będą jeszcze w jakikolwiek sposób ewoluować, to raczej w kierunku czystego ateizmu. No chyba, że przydarzy mi się coś, co kompletnie wywróci mi myślenie na lewą stronę – nigdy nic nie wiadomo ;)
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Życie to być może tylko taka "gra". Wcielasz się co rusz w nowe postaci, zdobywasz jakieś doświadczenie i rozwijasz sie dzięki temu. W tym rozumowaniu ciało to nie Ja, to tylko opakowanie. Przyjmując, że tak jest, to niestety i tak nie mamy zielonego pojęcia po co to jest. Trzeba tutaj założyć, że przebywając w tym świecie mamy po prostu nie znać celu tej egzystując bo wtedy cała ta zabawa nie miałaby sensu xD.

Własnie, reinkarnacja. Można wierzyć, można nie wierzyć, ale są na to wiarygodne dowody. Chociażby ta historia:
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=571

Nawet w PŚ są fragmenty, które (jak całe PŚ) można rozumieć na różne sposoby np. jako dowód na to, że ówcześni wierzyli w reinkarnację. Oto pytanie skierowane przez poszukującego człowieka:
Następnym ważnym argumentem są następujące teksty z naszej Ewangelii. Po pierwsze rozmowa z Nikodemem, którego słowa o powtórnym narodzeniu (J 3,3) mają mówić o reinkarnacji, a nie o narodzinach z ducha. Co prawda, ten fragment jest dla mnie najmniej przekonujący, bo gdyby sprawa była tak jasna i oczywista dla współcześnie żyjących ludzi, nie wywołałaby zdziwienia Nikodema i jego pytania, jak się to stać może. Nie umiem natomiast sobie wyjaśnić fragmentu Ewangelii Łukasza 9,19 i Mateusza 16,14, gdzie na pytanie Pana Jezusa, za kogo uważają Go tłumy, uczniowie odpowiadają: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Podobnie sąd Heroda o Jezusie, że jest on Janem Chrzcicielem (Mk 6,14- -16; Łk 9, 7-9). Dalej, zastanawiający fragment: "Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł. (...) Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił do nich o Janie Chrzcicielu" (Mt 17,9-13). Wreszcie, uzdrowienie niewidomego od urodzenia (J 9,2- 3). Zastanawiające jest pytanie uczniów: "Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym -- on czy jego rodzice?" Kiedy on mógł grzechem zasłużyć na swoje kalectwo -- chyba tylko w poprzednim wcieleniu. I chociaż odpowiedź Pana Jezusa była negatywna, to jednak nie zaprzeczył On takiej możliwości, tylko powiedział, że w tym wypadku nie miało to miejsca.

Oczywiście Kościół ma swoje wytłumaczenia, jeśli kogoś to interesuje, zapraszam - http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_25.htm


Druga sprawa to samo Pismo Święte. Jego powstanie, począwszy od źródeł po wiek IV o ile pamiętam, jest tak zagmatwane i pokręcone że ja nigdy nie uznam go za jakąś jedyną prawdę. Ok, są tam ciekawe fragmenty do przeanalizowania odnośnie naszego życie, ale nic więcej.

Na koniec stwierdzam, że każda religia z natury czymś bezsensownym i ograniczającym. Skoro "bozia"* dała nam 4 kończyny (tym bardziej rozwiniętym 5 :trollface: ) i głowę, ponoć myślącą, to po to, by to wszystko używać. Czyż przyjmowanie jakiejś wiary ver religii nie jest zwalnianiem nas z myślenia, samodzielnego myślenia?

*jest to metafora.

P.S. W innym wątku napisałem o tym, że nie ujawnię się z moimi poglądami na "wyższe" sprawy bo uzna się mnie za wariata Oświadczam zatem, że to co napisałem wyżej to tylko wprowadzenie tego co mi w głowie siedzi.
 
Do góry Bottom