Przed chwilą były święta Bożego Narodzenia a tu już Wielkanoc. Choć pogoda sądzi inaczej. Gdy się pracuje czas przemija nieubłaganie. Dla wielu z nas minął właśnie czas testów i zaliczeń, z tego powodu prace na projektem się spowolniły. Mamy nadzieję, że z nadchodzącą wiosną prace nad CSP ruszą z kopyta. Ciągle tworzymy nowe zadania dla Orków i Buntowników, korygujemy się nawzajem oraz tworzymy ciekawe detektywistyczne questy.
W międzyczasie skrypterzy urzeczywistniają nasze pomysły a testerzy wychwytują najrozmaitsze błędy.
Wciąż jest wiele do zrobienia ale trzymamy się naszego planu. W te święta mamy dla was znowu ciekawe opowiadanie tym razem o dzielnych mężczyznach z Reddock. Jednak na tym nie koniec, chcemy wam pokazać, że słuchamy waszych podpowiedzi i opinii tak wiec jeszcze raz przyjrzeliśmy się na miecz paladyna. Nasz grafik 3D odwzorował go ze starego plakatu Gothic 2. Praca nad nim się jeszcze nie skończyła jednak chcemy wam go zaprezentować. Ostrzegamy, że textury są jeszcze nie skończone, ale siatka już jest gotowa. Mamy nadzieje, że podoba się wam on lepiej niż ostatnia wersja.
Chłopacy z Reddock
„ Wstawiaj. Ruszaj się! Przecież nie jesteś z waty! Daszradę!”
Okrzyki nauczyciela Norrisa powoli docierały do świadomości Joeygo.
„Wstań wreszcie! To jeszcze nic nie było! Wracaj na nogi!
Polecenia wypełniały jego głowę.
Początkowo klęcząc następnie wstał na nogi. Na całym ciele odczuwał pulsujący ból. Copper solidnie mu przyłożył, ostatnim ciosem. Joey zachwiał się, potrząsnął głową i tam gdzie sekundę temu miał mgłę przed oczami, teraz widział wyraźnie. Przed nim podskakiwał, wyposażony w miecz i tarczę z miedzi, ten zwinny drań Copper. Norris wykrzykiwał instrukcje i młody buntownik był gotowy do kontrataku. Najpierw skrócić dystans do przeciwnika, ataki odeprzyj tarczą, przeciwnika zmusić do odsłonięcia słabego punktu i na koniec samemu zaatakuj. Te trzy kroki nie powinny być takie trudne do wykonania. Przecież Copper postąpił identycznie przed chwilą. Joey zaatakował, zbliżył się niebezpiecznie blisko do Coppera, ale ten obronił się tarczą, na szczęśnie sam też użył tarczy. Chłopak nie chciał się dać pokonać. Joey zamachnął się na nogi Coppera jak by chciał go uderzyć. Następnie staranował go z całą swoją silą, tarcza przeciwnika spadła na ziemię a na jego twarzy było widać zaskoczenie. Przez krótką chwilę widział jak jego oczy stają się szkliste. Joey odwrócił się, uderzył w rękę przeciwnika trzymającą broń. Copper całkowicie stracił równowagę, rozbrojony padł na ziemię w obrębie małej areny. Norris zawołał: „W końcu, wiedziałem, że nie jesteś z waty!” Wszyscy wokoło rzucili się na arenę aby pomóc Copperowi wstać i pogratulować Joeyowi. Stary mistrz podszedł do chłopaka, poklepał go z aprobatą po plecach i powiedział: „Podszedłeś do tej walki jak prawdziwy mężczyzna, prawie jak jeden z tych Nordmarczyków. Prymitywna technika ale skuteczna. Zrobie z ciebie jeszcze porządnego wojownika, mój mały. Twoja zbroja, zasłużyłeś sobie tą walką.” Machnął ręka na pobliskich ludzi i powiedział, że Joey musi pić wódkę na studzenie emocji. Młody buntownik był jeszcze pełen emocji, odetchnął głęboko i z jego czoła spływał pot. Jego poświecenie było warte ceny: Podczas walki Joey okazał się godny nosić królewski pancerz. Nie zostało im wiele tych zbroi. Wielu ukrywających się w Reddock musiało walczyć w łachmanach. Norris przemyślał dokładnie, komu przydziela pancerz. Teraz Joey był pełnoprawnym buntownikiem i wiedział, że nie ma już odwrotu.
Norris odwrócił się od zamieszania panującego przy arenie i udał się do przywódcy buntowników w Reddock, a był nim paladyn Javier mieszkający
w chacie na skraju jaskini. „ Nasi chłopcy powoli sie wyrabiają”, powiedział do paladyna: „ Może są tylko trochę lepszą bandą włóczęgów, ale jeszcze trochę czasu i zrobię z nich oddział królewskiej armii.” „Oddział bez wyposażenia”, nadmienił Javier. „Już teraz ledwo starcza nam dobrej broni do usuwania bestii z pozostałych jaskiń. O tych orkach Cape Dun wolę już nie myśleć. Nawet jeśli zamienisz tych rolników w żołnierzy, ich kosy nie zamienią się w miecze a ich stare ubrania w pancerze.” „Tak, głupia sprawa z tym kowalem. Cholera, gdy wysłałem jednego z drwali do kowadła a następnie powiedziałem, że ma wykonać zwykła patelnie, rzucił młot w błoto i wrócił do starej pracy.” Norris splunął na ziemię. „Sytuacja jest tragiczna. To nie potrwa zbyt dugo, aż orkowie dowiedzą się o tym miejscu. Zostaje nam wybór, albo stąd zniknąć lub zaatakować Cape Dun. To by było samobójstwo.” „Czy mogę mówić szczerze?” zapytał starzec ale od razu mówił dalej bo znał Javiera i wiedział, że może. „Urodziłem się tutaj na wybrzeżu, wychowałem i miałem swoja rodzinę. To jest moja ojczyzna i nie mam zamiaru uciekać i zostawić tę ziemię orką. Wolę walczyć i umrzeć z honorem wiedząc, że dałem z siebie wszystko.” „Potwierdzam”, Javier odpowiedział, smutnym uśmiechem mówił: „Czuje podobnie jak ty, ale nasza sytuacja jest rozpaczliwa, miejmy nadzieje, że razem to jakoś przetrzymamy. Przy okazji, otrzymaliśmy wiadomość z Cape Dun. Paladyn został sprzedany orkom przez łowcę niewolników(asasyna). Od razu zabrali go do latarni morskiej. Być może jest to szansa dla nas. Ale traz możemy liczyć tylko na
cud.” „Cud, cuda pochodzą od bogów. A o nich nie słyszano już długo na wybrzeżu. Ale ostatnio coś się zmieniło w wietrze i w gwiazdach, mówię ci Javier, coś jest w powietrzu.!”
Nowy projekt miecza paladyna:
Oraz projekt 3D
tutaj
Plakat na podstawie, którego jest stylizowany miecz
tutaj
Wersja oryginalna
tutaj
I wersja v1
tutaj