mateusz2205
New Member
- Dołączył
- 14.2.2011
- Posty
- 13
Mnie to bardzie interesuje fakt zaniku związanych włosów u Bezimiennego. Przecież w poprzednim kalendarzu adwentowym w ostatnim materiale, był ten ów właśnie kucyk pokazany.
Źródło
Bandyci w Gothic 3 nie różnią się zbytnio od zwykłych potworów, błąkających się po całym świecie.Tak też pozostanie w CSP, bandyci będą dalej napadać, rabować i zabijać ludzi. Jednocześnie będzie dostępna nowa opcja rozmowy i współpracy z niektórymi spośród nich.
Było to oczywiste, nadanie bandytą większego znaczenia w całej grze niż dali im twórcy. Najbardziej przeszkadzały nam ich zbroje. Powtarza się tu nie tylko podobny problem co u buntowniczych i nordmarskich zbrojach, używają oni tych samych siatek tylko w innych kolorach. Wydawało się to nam dziwne, że każdy bandyta chodzi w tej samej zbroi.
Oczywiście nie możemy dać każdemu bandycie innej zbroi. Ale postanowiliśmy się bliżej przyjrzeć ich ubraniom. Naszym celem było przerobienie ich tak aby wyglądały na bardziej zużyte i składające z wielu kawałków.
A oto stare i nowe zbroje.
Oraz średnia zbroja bandytów:
I nowa ciężka zbroja bandyty, u której sami zmodyfikowaliśmy siatkę od zbroi najemnika i buntownika.
ŹródłoI po raz drugi tej zimy chcemy wam pokazać nasze podstawowe tekstury twarzy. Pierwsi byli mężczyźni teraz czas na kobiety.
Ponownie chcemy stworzyć większą różnorodność poprzez wprowadzenie dodatkowych włosów i kolorów.
ŹródłoGdy jesteśmy przy kobietach. Oto Bruna, właścicielka gospodarstwa i młyna.
Jest ona wdową po starym młynarzu. Po zajęciu przez orki dwóch innych farm, jej pozostawili młyn i małe, sąsiadujące pole.
Bruna zatrudnia ostatnich wolnych ludzi w Monterze. Był to prosty układ: oni pracowali a ona dawała im pieniądze, za które mogli kupić jedzenie, które sami wyhodowali. Jedzenie było dostępne w sklepie Bruny w Monterze.
Orkowie, wiedząc, że są w mniejszości w stosunku do ludzi, w taki sposób próbowali utrzymać ludzi w ryzach.
Mimo wszystko jedni widzą w Brunie dobrodziejkę a inni mówią że wykorzystuje ludzi.
Tym przykładem, chcemy wam pokazać jak można zmienić świat na bardziej realistyczny a jednocześnie nadać kobietą większe znaczenie. Nie tylko są one ozdobą dla mężczyzn ale mają też coś do powiedzenia. Oczywiście nie przesadzając, świat gothic-a jest zdominowany przez mężczyzny i też tak zostanie.
ŹródłoKości zostały rzucone
„Inosie! Znowu sześć?” Było widać zaskoczenie na twarzy Pawła.
„Ku..a!” przeklął Falk. Oderwał sakiewkę od pasa i zrzucił nią o stół. „Odpadam” Wściekły wyszedł.
Z uśmiechem na twarzy, Alan wziął sakiewkę i przypiął ją do własnego pasa. „Mam nadzieję, że nie pójdziecie w jego ślady. Podwajam stawkę – kto wchodzi?”
Paweł parsknął zdenerwowany. „Okradasz nas!”
Alan wzruszył ramionami. „Taka jest gra. I bez ryzyka nie ma zabawy. Nie denerwujcie się przyjaciele, przecież znacie przysłowie: pech w kartach, szczęście w …”
„Oszukujesz.”
Uśmiech zginął z twarzy Alana. Paweł zamilkł i spiął się. Ich spojrzenia skierowały się na myśliwego Łukasza, który siedział w rogu pokoju ze skrzyżowanymi rękoma.
Alana szybko ochłonął. „Teraz mnie obraziłeś. To, że mam akurat szczęśliwą passe nie oznacza, że od razu oszukuję. Taki los przegranego, mój przyjacielu.”
„Nie jesteśmy twoimi przyjaciółmi”, syknął Łukasz.
Alan westchnął teatralnie. „A ja myślałem, że siedzimy w miłym gronie i trochę się zabawimy… A tu od razu zostałem posądzony o oszustwo, tylko dlatego bo przez chwilę miałem trochę szczęścia.”
„Przez „chwilę” nie można tego nazwać”, zaznaczył Paweł.
„W porządku, może trwa to trochę dłużej ale czy jest to od razu przestępstwo? Bogowie mi sprzyjają! Jest to tylko oskarżenie bez jakichkolwiek dowodów. Przywilej niewinności!”
„No dobrze. Zagrajmy kolejną rundę z podwojoną stawką”, powiedział Łukasz. Gdy Alan chciał odetchnąć z ulgą, myśliwy dodał: „Ale tym razem zamienimy się kostkami”
„Nie ma mowy” Krzyknął Alan.
„Wiedziałem”
„Czy Ty przypuszczasz…?”
„…że kostka jest winna. Na to wygląda.” Dokończył Łukasz.
To jest moja szczęśliwa kostka, nic więcej. Rzucam zawsze nią, od wielu lat. Mam ja jeszcze od Vengardu i nigdy mnie nie zawiodła.” Nie zawsze przynosiła mu szczęście. Nie pierwszy raz gracze zarzucają mu oszustwo. Na szczęście ci myśliwi, którzy żyją na krańcu świata nie są tak wpływowi jak ci ze stolicy.
„Chce tylko zobaczyć czy te kostki mi też przyniosą szczęście.”
Łukasz wyciągnął ręce przez stół, lecz Alan je odtrącił. „Palce precz!” Nie dopuszczał nikogo do swoich szczęśliwych kostek.
„Sądzę, że Łukasz ma racę.” Powiedział Paweł i kontynuował: „Mogliśmy się domyśleć, Gońcom Leśnym nie można ufać.”
Alan wiedział, kiedy się wycofać. „Dobrze”, westchnął i wstał obrażony. „Wiem kiedy jestem niemile widziany gościem.”
Zbierał się do wyjścia gdy Łukasz ryknął: „Stój! Chcemy odzyskać swoje złoto!”
„Co? Tego już za wiele, ten kto wkracza do gry musi być świadomy ryzyka.”
„Wiem o tym, ale nie mogę się zgodzić z oszustwem!” Łukasz wyciągnął nuż.
„Już dobrze, już dobrze!” Alan podniósł defensywnie dłonie. „Nie chce mieć kłopotów.” Odłożył wygraną na stół. Najchętniej uderzyłby myśliwego w jego głupia minę. Ale wiedział, że jest w mniejszości. Alan potrafił się bronić natomiast kiedy chodziło o bójkę to nigdy nie był mistrzem. W dodatku był w mniejszości jeden do dwóch a nawet do trzech, Falk na pewno pomógłby swoim kompanom.
Paweł splunął na podłogę w czasie gdy Alan kierował się do drzwi. „Gońcy Leśni” mruknął ze złością. „Wędrujący ludzie. Powinienem od razu wiedzieć co o takim myśleć.”
Przed chatą siedział zły Falk. Gdy Alan przechodził koło niego, myśliwy rzucił swoim gniewnym spojrzeniem. Alan przeszedł dalej nie zwracając na niego uwagi.
Przed nim rozciągały się północno-zachodnie równiny Myrtany, które do nikogo nie należały. Błąkało się po niej tylko paru myśliwych i gońców leśnych.
Padał deszcz. W zasadzie tylko mżawka. Ale zimne krople padające na głowę Alana, irytowały go. Założył kaptur.
Zawsze było tak samo, nawet w Vengardzie. Od kiedy przyłączył się do Gońców Leśnych, ludzie byli bardziej podejrzliwi niż przedtem. Może kolejnym razem powinien pozbyć się swojego zielonego płaszczu zanim pójdzie do ludzi, lecz to i tak by nic nie zmieniło.
Ludzie zawsze są negatywnie nastawieni do innych, w szczególności do obdarzonych szczęściem.
Jego szczęśliwe kostki były powodem wygranej, tak jak przypuszczał Łukasz. Ha! Swoje kostki, Alan sam wyrzeźbił. Powstały z kawałka kości trolla, które kupił za wysoką cenę w Vengardzie. Alan nie grzeszył umiejętnościami rzemieślniczymi. Może niedokładny kształt dawał mu przewagę. Ale trzeba było być bardzo małostkowym aby to zauważyć.
Stado bizonów przebiegło obok. Ich futro i mięso stawały się zapraszającą zdobyczą dla myśliwych. Ale trzeba było być szalonym, żeby samemu walczyć z całym stadem. Alan nie był zbyt dobrym wojownikiem. Wolał zadawać się zającami.
Ale w tej chwili nie obchodziły go ani bizony ani króliki. Podszedł do rzeki gdzie zazwyczaj roiło się od topielców, krwiopijców oraz krokodyli. Bez względu na to co mieszczanie mówią o gońcach leśnych, te zwierzęta nie zostawia cię w spokoju tylko dlatego, że nosisz zielony płaszcz.
W oddali było widać kamienne kręgi, rozsiane po całej Myrtane. Runak sądził, że Adanos w tych miejscach broni swój lud, Gońców Leśnych. Alan nie miał ochoty wypróbować tego. Nie chciał zostać pokarmem dla stada wilków lub cieniostwora.
Alan miał szczęście. Topielce wdały się w bitwę z grupą goblinów, przez co wszędzie było pełno krwi i trochę mięsa.
Walka była ostatnią rzeczą na którą Alan miał ochotę. Czy w kamiennym kręgu czy gdzieś na pustkowiu żadna bestia nie spytałaby się go czy jest gońcem? Pomyślał z uśmiechem na ustach.
Wkrótce wodospad zakłócał dźwięk deszczu. Słońce powoli zachodziło za górami. Alan zaniepokojony spojrzał na szczyt po jego lewej stronie.
Runak ze swoimi towarzyszami mogli opowiadać o tym miejscu tyle ile mogli. Mówili, że wodospad jest świętym miejscem. Alanowi nie pasowało to, że umiejscowili się na jego zboczu. Każdy dzieciak wiedział, że to wzgórze było przeklęte. Alan nigdy w to nie wierzył, mimo to odczuwał dyskomfort z tym związany. Mógł przysiąść, że widział dziwne światło na szczycie góry.
Odłożył myśli o nadchodzącej śmierci, gdy pomiędzy drzewami zaczęli się pokazywać gońcy leśni. Umiejscowili się wokół ogniska, koło chaty druida. Jedni z nich ćwiczyli strzelanie z łuku. Przy użyciu cienkiego drzewa jako celu.
„Alan!”
Zadrżał i odwrócił się. Wiedział co go czeka.
„Wiesz dobrze, że nie możemy się wybierać na samotne wędrówki.”
Alan patrzył w twarz Silvy, która była pokryta bliznami.”Teoretycznie Runak prosił nas…”, kontynuował.
„I powinieneś spełnić jego prośbę. Martwił się o ciebie.”
„Niepotrzebnie. Nawet nie minął dzień od mojego wyjścia”
„Byłeś „tam” na zewnątrz. Wiesz jak niespokojna jest sytuacja w Myrtanie. Nie wiemy jakie podejście mają do nas orkowie. Dlatego się wycofaliśmy z widoku. Runak nie chce mieć żadnych kłopotów. Mam nadzieję, że nie muszę ci o tym przypominać.”
„Nie musisz. Chcemy pozostać neutralni dlatego nie podejmujemy żadnych działań. Czekamy aż sytuacja się uspokoi i nie robimy sobie wrogów. Pamiętam wszystko.”
„To zachowuj się odpowiednie.”
Alan westchnął. To był zawsze ten sam problem z gońcami leśnymi.
Było wiele ludzi takich jak on, którzy z powodów kłopotów uciekli do lasu. Z nimi można było się dogadać. Ale gońcy zawsze byli rygorystyczni. Słowo druida było dla nich święte.
„Chodź” Alan klepnął przyjacielsko Silva po ramieniu. Mimo wszystko był on miłym facetem, gdyby nie jego zasady. „Nie miałem na myśli nic złego. Byłem tylko w tawernie u myśliwych.”
„Hm, sądzę, że to więcej niż mogliśmy się po tobie spodziewać.”
„To mi odpowiada, mój przyjacielu! Rzeczy trzeba pozytywnie odbierać!” Jeszcze raz klepnął go po ramieniu. „To się nigdy nie powtórzy obiecuję. Ale jeśli nie mogę wychodzić, muszę się tutaj w obozie zabawić. Co powiesz na małą grę?”
Silva wzruszył ramionami. „Jeśli ma to cię zatrzymać w obozie, czemu nie?”
Alan uśmiechnął się. Silva mógł być całkiem dobrym człowiekiem, kiedy w grze są siego szczęśliwe kości.
W oryginalnej grze Gońcy Leśni nie mieli żadnych imion pomijając druidów i jednego NPC. Mamy zamiar to zmienić. Ta krótka historia pokazała Ci nowego, ciekawego człowieka w grze.
ŹródłoW książeczce od Gothic 3 jest mowa o niewolnikach, którzy przez walkę jako gladiatorzy wywalczyli sobie wolność. Gra nawet wspomina o tym fakcie na przykładzie Thorusa.
Oczywiście na myśl przychodzi pytanie, gdzie znajdują się ci wszyscy gladiatorzy?
Chcemy rozwikłać tą zagadkę i wstawić do CSP kilku wojowników. Naturalnie powinni oni nosić odpowiednie pancerze, których niestety nie ma.
Tak więc postanowiliśmy je stworzyć:
(Dla własnego bezpieczeństwa informujemy, że nie są one jeszcze ukończone i wymagają dalszych prac.)
Tak jak prezentowaliśmy w dniu 15 wzięliśmy kobiety na warsztat. Za drugimi drzwiami poinformowaliśmy o powtarzających się twarzach. Naturalne jest, że podobnie jak u mężczyzn tak i u kobiet denerwuje nas mała ilość twarzy.
Szybko zauważyliśmy kolejny problem: nie tylko brakuje różnych twarzy ale kobiety w G3 nie starzeją się. Postanowiliśmy to zmienić.
I oto prezentujemy wam kobiety z różnych krain: Myrtany, Nordmaru, Varantu i Wysp południowych.