Risen 2 Naszymi Oczami

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Witam. Premiera Risen 2 już za dni parę, dlatego chciałbym poznać wasze opinie na temat nadchodzącego wielkimi krokami pirackiego RPG. Takie przedpremierowe opinie, refleksje.
Ciekawe posty zostaną umieszczone na naszej stronie głównej :).
 

PsychoJulas

New Member
Dołączył
9.5.2012
Posty
6
Okej... Nie grałem jeszcze w Risen 2, a mam nadzieję na ciekawą, krwawą piracką historię.. Grę rodem z Gothic 2: Noc Kruka, uzupełnienie tego czego Piranha Bytes nie umieściła w dodatku do drugiej części :) Mam nadzieję już niedługo zagrać, a wtedy napiszę czy gra sprostała moim oczekiwaniom :)
 

Fūri

słit Wojtuśśśśś
Dołączył
17.6.2011
Posty
1077
To ja powiem, z racji że Risena już skończyłem. Zwłaszcza te dodatki (świątynia powietrza, itp.). No cóż, fajny piracki klimat, fajna fabuła, ładna grafika, animację nie kleją się czasem (zwłaszcza podczas walki) a za ekran ekwipunku powiesiłbym twórców. Ciężko się w nim połapać, przynajmniej mi. Wkurzyło mnie tak samo to, że czy to mięso, czy grzyb - wszystko jest podpisane pod zapas żywności. Ok, może to ułatwienie, żeby się w ekwipunku nie gubić. Ale god damn it, nie można było zrobić ekwipunku tak jak z risen 1? Miałbym wszystko w odpowiednich kategoriach. No, i końcówka była zdecydowanie łatwiejsza od początków - walka z Krakenem i Marą zajęło mi mniej czasu niż walka z Tytanem Ziemi. Także tu minus.
 

szkeleton

Hmmmm
Członek Załogi
Dołączył
15.11.2008
Posty
8520
Miałbym wszystko w odpowiednich kategoriach
Chodzi ci o to, że jedzenie nie jest w odpowiednich kategoriach? Nie rozumiem twojego zdania na temat ekwipunku.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8223
Nie skończyłem i co gorsza jakoś mnie nie ciągnie. Plastikowy dubbing, koszmarne animacje, walka jak z Gothic 3, można zaklikać się na śmierć. Czy ustawie wszystko na high czy jadę na Low gra haczy tak samo, tak więc coś jest bankowo nie tak z optymalizacją. Nie podoba mi się praca kamery, ciągle gapie się na plecy bohatera zamiast podziwiać widoczki, bo się tak dziwnie ustawia na zbliżeniach. Fabuła jest mało wciągająca, co gorsza masz wrażenie jakby ktoś to wszystko sklecił na ostatnią chwilę. Widać wszystkie "szycia" Słabo jak na kontynuację. Graficznie dla mnie ładniejszy był już Risen, no ale t może kwestia mojego sprzętu.
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Co do optymalizacji to mnie zadziwiłeś. Wg mnie i wielu innych graczy jest ona wręcz świetna - na starszych sprzętach bez problemu lata na ultra (4GB Ram, 2.7 Core 2 duo i GF 450 - karta akurat roczna bo stara się spaliła).
 

Biafra

Balotelli
Weteran
Redakcja
Dołączył
8.10.2010
Posty
2677
Nie chce mi się tu za bardzo rozwodzić, bo będę pisał reckę, to tam poznacie moją opinię dokładnie. Tu tylko zacytuję swoją wypowiedź z innego forum, tak światopoglądowo:

Prawda jest taka, że zarówno R1 jak i R2 są do jednokrotnego przejścia (w porywach dwukrotnego), a spieranie się który Risen lepszy jest bezprzedmiotowe. Oba są mierne. Jak mówiłem: niby mają coś z pierwszych Gothiców, ale to raczej dalekie echo, niż esencja tamtych produkcji...​
Fakt jest faktem, że chłopaki z PB przy każdej kolejnej produkcji uwsteczniają się w wielu aspektach [...] i tylko rodzi się pytanie: co jest tego przyczyną?​
Brak ambicji by zrobić coś na prawdę fajnego i przełomowego? A może jest po prostu tak, że osiągnęli swój najwyższy poziom przy tworzeniu G1 i się wypalili...​
Dali radę jeszcze przy G2NK (tak siłą inercji), a potem wyszło, iż nie mając już nic nowego w zanadrzu, skupili się więc na robieniu wariacji na temat...​
Tak czy siak, zapowiedzi (różne artykuły publikowane na fanowskich stronach) były miodne i obiecywały wiele innowacji, nic z tego jednak nie było prawdą...
Życie jak zwykle weryfikuje rzeczywistość... Na następną produkcje tego teamu będę czekał z dużo mniejszą niecierpliwością i chyba dam sobie spokój z pre-orderami...
Jak mówiłem, nie żałuję, że kupiłem (za tych kilka chwil podobieństwa do starych gier), szczególnie w odniesieniu do Arcani, ale szału nie ma. W sumie nie zawiodłem się aż tak bardzo, gdyż gdzieś podskórnie spodziewałem się tego...​

I to by było na tyle póki co.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8223
I taka zapowiedz mi się podoba. Będzie prawdziwie, bez spuszczania się. Risen 2 jest zaskakująco słabe i trzeba to sobie uświadomić. Niestety dałem sie podpuścic marketingowemu pianiu zachwytów nad grą, która jest po prostu średnia i nijak ma się do tego co oferował Gothic. Risen był dla mnie grą ciekawszą.
 

Fūri

słit Wojtuśśśśś
Dołączył
17.6.2011
Posty
1077
Chodzi ci o to, że jedzenie nie jest w odpowiednich kategoriach? Nie rozumiem twojego zdania na temat ekwipunku.
Nie. Pamiętasz, że w Risen 1 było wszystko - kurczak, szynka, piwo. A w Risen 2 praktycznie wszystko podpięli pod "zapasy żywności". I to mi się nie podoba.
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Podoba czy nie - bardzo ułatwia życie. Dajemy zapasy żywności pod 1 i mamy bardzo wygodny sposób na regenerację utraconych sił.
 

RoMek

Niewolnik systemu
Członek Załogi
Dołączył
7.5.2008
Posty
4784
Wygodny sposób na regenerację hp to rum i grog, które można kupować bez końca na tacarigui w barze -,-
 

El Bastardo

Władca Wiedźm
Moderator
Redakcja
Dołączył
1.10.2007
Posty
3025
Skończyłem Risen 2 i czuje co prawda spory niedosyt ale nie uważam, że gra jest słaba. Mnie osobiście wciągnęła chyba bardziej niż 1, bardzo możliwe, że to przez piracki klimat. Choć wcześniej chyba nie miałem okazji pograć w coś o podobnym pirackim klimacie. Muszkiety i pistolety, jak dla mnie porządnie zastąpiły łuki i kusze. Szybki strzał z pistoletu podczas walki w zwarciu, to ciekawe urozmaicenie. ( tak jak strzał w głowę podczas rozmowy :p ) Strzelanie z muszkietu, też cieszy ale faktycznie, z dobrym muszkietem nie straszny nam żaden przeciwnika, trochę za łatwo. Magii voodu nie poznałem, nie lubię się bawić w magię, i wiem, że voodu słabo jest oceniane przez graczy, ja jednak uważam, że to ciekawy "zamiennik" magii.

Mnie akurat zebranie wszelkiego żarcia do jednego worka wcale nie przeszkadzało, przynajmniej nie ma bałaganu w plecaku a przecież wszystkie te przedmioty mają jedne zastosowanie - leczą.

Co do optymalizacji, to nie miałem prawie żadnych problemów. Jedynie czasami wodospady świeciły mi na zielono i strasznie raziły po oczach.


Cóż, mi bycie piratem nawet się spodobało, zazwyczaj nie bawię się w złodzieja a tym razem okradłem chyba wszystkich i otworzyłem każdy kufer który napotkałem. Korzystałem z cwaniactwa ile się dało. Jeśli chodzi o walkę, to od początku postawiłem na szable, kiedy znalazłem i przekułem 'Morskiego Tancerza" walka stała się całkiem sympatyczna ( no i trzeba trochę zainwestować chwały i złota w broń białą)

Mimo wszystko gra jest faja, nie żałuję, kasy, ale cena powinna być niższa, gra nie jest aż tak dobra.
 

wuziu

New Member
Dołączył
21.2.2011
Posty
40
Mnie się gra podobała szczerze to nie interesowały mnie te wszystkie zapowiedzie i cała reszta szopek bo to nakreca a potem jest rozczarowanie... Bez sensu jest sie zachwycac i wychwalac cos czego jeszcze nie ma a potem... głupio jest przyznac ze gra jest do d*py...
Najwieksze wrazenie zrobił na mnie trailer z walka w tawernie i ta samiczka z voodo;P ale ogólnie sama gra tez jest bardzo fajna.
Chłopaki z PB maja wielki problem bo o ile zadowola ludzi ktorzy grali tylko w Risen 1 to nie sa w stanie zaspokoic oczekiwan fanów seri Gothic.
Ogolnie risen 2 według mnie to udana produkcja jest wiele rzeczy które mi bardzo sie spodobały np. otwieranie zamków straszna radocha jak dla mnie :D sam pomysł z byciem piratem tez swietny, dobry pomysł z bronia palna takze. Liczyłem na inne zakączenie znaczy jakies bardziej romantyczne :p A oni jak zwykle wszystko ucieli.
Ogolnie brakuje mi takich rzeczy z gothica ze chodzimy po siwecie i wszedzie moze nas cos z nienacka zabic i wszedzie mozna znalesc wartosciowe przedmioty. Tu takich nie ma pancerze zal skonczyłem gre w szmatach które zdobyłem na początku gry brak róznorodnosci w broniach to samo przez cała gre latasz prawie z jedna i ta sama bronia. Z potworami to samo nie ma zadnych fajerwerkow jedyna ciekawa bestia to na wyspie złodzieji to grube cos zabierające bron :p Trudniejsze do pokonania niz sama mara xD Ale strasznie odczuwa sie brak jakis mocnych besti strzegących skarbów poza głowna fabuła.
Najwiekszym minusem jest dla mnie brak mozliwosci zabijania NPC co dało sie jeszcze w risenie 1 zrobic tak tu nie :( mozna tylko pobic ale np nie da sie zabrac juz jakiegos przedmiotu leżacemu co moim zdaneim mocno ogranicza swobode;/
Drugim minusem jest brak frakcji jestesmy juz tym piratem nie ma w sumie zadnych alternatywnych ciekawych mozliwosci przez co nie ma sie ochoty wracac do gry.
Juz w 1 było ciekawiej pod tym wzgledem. Risen 1 jeszcze w miare przypominał gotchica 1.2 ale risen 2 pod wzgledem mozliwosci troche zalatuje arcania nie wiem czy gowniany deep silver nie pchał tam łap:p
Oczywiscie risen 2 w porownaniu do Arcania to majstersztyk tu nie ma co sie zastanawiac.
Troche za spamowałem nie wiem czy ktos to przeczyta ale mi jest lepiej ze mogłem to wyrzucic z siebie;P

Moim zdaniem gdyby zrobili remake G1 i 2 z grafika z Risen 2 i z jego najlepszymi zaletami to było by dla mnie spełnienie :D Ja uwazam ze tych gier nie przebija juz niczym innym nie da sie nic lepszego wymislic z takim klimatem. to był by dla mnei strzał w 10 dodali by troche misji npc i rzeczy i grac nie umierac:D
 

Barneyek

Starsza Wiedźma
Członek Załogi
Moderator
Dołączył
4.11.2011
Posty
1306
Na początku, Wysoki Sądzie, pragnę zaznaczyć, że mój kontakt z pierwszą częścią Risen ograniczył się jedynie do niezbyt uważnego podglądania fragmentów początkowej fazy rozgrywki. Z pewnością prędzej czy później nadrobię tę lukę w swojej edukacji, tymczasem jednak przystępuję do podsumowania części drugiej jako osoba nieskażona „jedynką”. Czy to dobrze, czy źle – nie wiem. Poniższy tekst jest nie tyle recenzją, co raczej kilkoma garściami wrażeń w stylu „czym Risen różni się od Gothica i dlaczego jest od niego lepszy/gorszy?”.

Gothic – Risen dwa bratanki, czyli skąd my to znamy
Skłonność do odruchowego porównywania „Risenów” do serii Gothic jest chyba wśród miłośników tej drugiej dość powszechna i mnie samej trudno ją w sobie zwalczyć (choć może niekoniecznie grze służy). Tym bardziej, że same Piranie puszczają tu oko do gracza, bawiąc się pewnymi odniesieniami. Trudno się nie uśmiechnąć spotykając latarnika o niepokojąco znajomym imieniu Jack, a i sam kapitan Gregorius Emanuel Stalowobrody jakoś tak zupełnie niechcący kojarzy nam się z pewnym znajomym piratem… i traktuje nas początkowo z podobną arogancją. Motyw opętanego kapitana Wrony kumającego się z ciemnymi mocami, bezczeszczącego Świątynię Ziemi i wykorzystującego miejscową siłę roboczą do wydobywania złota jako żywo przywodzi na myśl niejakiego Kruka rozrabiającego w najlepsze w Jarkendarze, a skoro już o Jarkendarze mowa, to wędrówka po dżungli i zwiedzanie zagubionych w niej starożytnych świątyń wywołać może u gothicowców kolejny atak deja vu. Mamy tu również przywódcę gnomów przedstawiającego się nieco znajomo brzmiącym mianem Kaan oraz szalonego Kostucha o kaznodziejskich zapędach, nadającego swoje złowieszcze komunikaty równie wytrwale jak „Radio Vatras” w Khorinis lub „Radio Amul” w Bakareshu. A jedno z hasełek, wśród których musimy wybrać właściwe, otwierające bramę prowadzącą do skarbu, przyprawiło mnie o atak śmiechu... Zapewne można by wykryć i inne, mniej czytelne analogie.

Dlaczego nie...?
O ile przytoczone przeze mnie przykłady fabularno-postaciowe można uznać za zabawny ukłon twórców w stronę graczy „dotkniętych Gothikiem”, to porównywanie tych gier na innych płaszczyznach czasem powoduje rozczarowanie spod szyldu „skoro mogli zrobić to w Gothicu, czemu nie tutaj?!”. Poniekąd jest w tym trochę racji. Gry spod znaku G, zwłaszcza część pierwsza i druga wraz z dodatkiem zawierały klika ciekawych, nader urokliwych i klimatycznych rozwiązań, które silnie podnosiły przyjemność z rozgrywki. Możliwość nieskrępowanej eksploracji świata, wspinania w najbardziej nieprawdopodobne miejsca w poszukiwaniu Easter eggów i pływania oraz nurkowania we wszelkich napotkanych zbiornikach wodnych dawały nieziemską frajdę i doprawdy trudno się dziwić, gdy „rozpuszczony” tą swobodą gracz jęknie czasem rozczarowany „ale jak to nie można…?”.
Niemożność pływania i nurkowania pozostawia duży niedosyt, zwłaszcza biorąc pod uwagę charakter i tematykę gry… jaka wspaniała byłaby możliwość eksploracji wraków czy innych zatopionych obiektów, podwodnych grot etc.! Nie wykorzystano tego. Wielka szkoda. Interakcja z wodą, konieczność powolnego brodzenia w niej czy prąd rzeki porywający płynącego bohatera nadawały tamtym grom niezwykłego realizmu, o który aż się prosi w tej pirackiej historii. To samo ze wspinaczką – jako stary gothikowiec boleśnie odczuwam brak możliwości eksploracji dachów lub innych trudno dostępnych elementów architektury. Dobrze, że choć na skały da się wskoczyć z rozbiegu i przy pewnej dozie uporu wleźć na strome zbocze, choć odkrycie tego zajęło mi pół gry...
Największe zastrzeżenia mam do sposobu sterowania postacią – niemożność zrobienia kroku w bok czy w tył jest niezmiernie irytująca, zwłaszcza podczas walki, która tym samym sprowadza się prawie wyłącznie do ofensywy, czyli w większości przypadków – szaleńczego nap…lania w LPM, pozbawiając gracza możności uników czy cofnięcia się. Dochodzą do tego takie drobiazgi, jak brak funkcji obejrzenia się za siebie podczas biegu czy przełączenia widoku na FPP.
Czy tego chcemy czy nie, przekleństwo „kanonicznego” Gothica będzie wisieć nad Risenem, wywołując sarkania graczy na to, co w innych grach zupełnie im nie przeszkadza.

W tak pięknych okolicznościach przyrody…
Nie wdając się w bardzo szczegółowe opisy powiem tylko, że świat jest śliczny i klimatyczny – i to nawet na średnich ustawieniach graficznych. Wygląd plaż, przybrzeżne skały, wodospady, zarośla namorzynowe w ujściach rzek i przejrzysta woda z igrającymi w niej rybkami wabią oczy, aż trudno się oderwać. Efekty świetlne, słoneczne plamy przebijające przez liście, legendarne już zachody i wschody słońca rzeczywiście potrafią przykuć uwagę na długie chwile, co zresztą w grach PB nie jest nowością – pamiętam, że i w pierwszym Gothicu wschody słońca i inne efekty pogodowe robiły na mnie niemałe wrażenie, niezależnie od poziomu ówczesnej grafiki.
Niestety ten cudny świat wysp południowych wydaje się… miejscami nieco pustawy. Nie zawadziłoby więcej stworzonek różnorakich, zwłaszcza w środku dżungli. Zróżnicowanie fauny też jakoś na kolana nie powala. Dzikie, tropikalne lasy powinny wręcz roić się od rozmaitych zwierzaków dużych i małych, tymczasem miejscami przypominają raczej rekreacyjny parczek. Nie zmienia to jednak faktu, że po zachodzie słońca zapał eksploracyjny gwałtownie we mnie opadał i dopóki moja postać nie była szczególnie "napakowana", wolałam spędzać noce raczej w cywilizowanych miejscach.
Żeby jednak tak słodko nie było, pomarudzę trochę bardziej.
Włażenie w tekstury postaci, obiektów czy pokonanych wrogów ma się świetnie i panoszy się w najlepsze. Mówię tej zmorze stanowcze nie.
Wielkość ludzkich osiedli, zarówno tubylczych wiosek jak i kolonii Inkwizycji jest – co tu dużo mówić – raczej symboliczna. Gdzież im do rozmiarów i zaludnienia gothicowych obozów z Górniczej Doliny lub choćby skromnej mieściny Khorinis! Niestety, tendencja do postępującej miniaturyzacji zapoczątkowana przez PB w G3, jest tu aż nadto zauważalna. Osady piratów wypadają na tym tle jeszcze najbardziej znośnie, choć i te nie zawadziłoby nieco rozbudować.
Podobnie jest z kluczowymi świątyniami. Irytująco powtarzalny schemat i nader skromne rozmiary pozostawiają dręczące uczucie niedosytu podczas zwiedzania takich miejsc, jak świątynie poszczególnych żywiołów czy brama do Zaświatów na Wyspie Umarłych i – ostatecznie – Świątynia Wody, czyli siedziba, jakby nie było, głównego bossa całej gry. O ile pomniejsze grobowce i świątyńki rozsiane po dżungli ujdą jeszcze w tłoku, to w tych największych naprawdę oczekiwałoby się ciekawszych rozwiązań, zarówno pod względem wielkości, jak urozmaicenia architektonicznego i „pułapkowego”. I znów, choćbym nie chciała porównywać, muszę jęknąć rozdzierająco: gdzie się podziała ta niepowtarzalność Cmentarzyska Orków, Świątyni Śniącego czy Dworu Irdorath, gdzie to uczucie grozy i bezradności wobec skomplikowanych pułapek i dziwacznych mechanizmów otwierających przejścia? Postument z bożkiem lub jedna skromna dźwignia to nie do końca to, co tygrysy lubią najbardziej...

Gra i buczy
Muzyka do szczególnie skomplikowanych nie należy. Jest po prostu... prosta. Fajerwerków nie ma, ale też nie przeszkadza i z grą komponuje się dobrze, prostota motywów zauważalna jest raczej przy słuchaniu utworów osobno z płyty, w trakcie rozgrywki nie zwraca się na nią większej uwagi.
Dźwięki otoczenia – pychota, ale to już tradycyjnie u Piranii udany element.
Dubbing również specjalnych zastrzeżeń nie budzi. Kopczyński w roli bohatera się sprawdza, cała reszta też nie brzmi źle. Jedyną postacią, do której ewidentnie źle dobrano głos, jest Vasco – niepozorny młody chłopaczek mówiący jakże charakterystycznym, głębokim głosem Mikołajczaka robi równie fatalne wrażenie, jak słynny Kerth z tragicznym dubbingiem Gawlińskiego z G3. Od początku budząca kontrowersje rola Nergala brzmi i tak lepiej niż się spodziewałam; choć słychać wyraźnie, że chłop zawodowym aktorem nie jest (dykcja nie ta, intonacja czasem zgrzyta), to jednak robi co może i jego Slayne z pewnością jest bardziej wiarygodny niż wspomniany Kerth Gawlińskiego, bo i głos bardziej dopasowany do postaci.

Do stu tysięcy beczek zamokniętego prochu, czyli kieszonkowy słownik piracki
Kwestia ilości przekleństw padających w grze wygląda dwojako. Z jednej strony nie uważam, aby było ich zbyt dużo, biorąc pod uwagę środowisko, w jakim przez większość czasu nasz bohater się obraca. Jeśli coś mi pod tym względem przeszkadza, to ich uboga różnorodność, a raczej jej brak. Odmieniane na wszystkie strony „k**wa” i rzadziej „spierdalaj” po pewnym czasie zaczynają się nudzić, a nietrudno byłoby wymyślić większą pulę równie soczystych, ale bardziej zróżnicowanych epitetów. Mam świadomość, że ojczysty dubbing kopiuje pod tym względem oryginalne teksty, ale sądzę, że można było poszaleć i pokusić się o większe zróżnicowanie, wszak tradycję ubarwiania pod tym względem oryginałów mamy dobrą – patrz filmy animowane typu Shrek, gdzie dubbing niejednokrotnie przewyższa jakość oryginalnych wypowiedzi.

Rewolwer i melonik, czyli jak się ubrać i z czego strzelać
W przeciwieństwie do wielu graczy płci męskiej, którzy – niczym mali chłopcy spragnieni wciąż nowych zabawek i gadżetów, z których większości i tak potem nie wezmą do ręki – mają w zwyczaju narzekać na małe zróżnicowanie broni w tej czy innej grze, uważam iż różnorodność w tym zakresie jest wystarczająca, o ile nie nadmierna. Odwiedziny u rusznikarzy i kowali, zwłaszcza w późniejszych etapach gry, zaspokajają doprawdy wszelkie gusta i zapotrzebowanie.
Może dlatego, że gra nie toczy się w klimatach typowo „fantastycznych”, nie widzę potrzeby mnożenia w niej nad miarę przeróżnych ostrzy o najbardziej fantazyjnych, nieprawdopodobnych, a przede wszystkim kretyńsko nieużytkowych kształtach, jakie spotyka się czasem w fantastycznych uniwersach, a raczej oczekuję prostoty i pewnej praktycznej poręczności, bardziej zbliżonej do realiów historycznych naszego świata, niźli do przejawów rozbuchanej kreatywności grafików.
Dostępne w grze pistolety i muszkiety, nie przekombinowane wizualnie, dobrze się w jej konwencję wpisują i stanowią jedyny sensowny zamiennik broni miotającej, która wszak do klimatów pirackich pasowałaby jak pięść do nosa. Podobnie jest z bronią białą – różne typy szabel, szpad, rapierów i mieczy dają całkowicie satysfakcjonującą różnorodność. Osobiście nie czuję potrzeby biegania po świecie w poszukiwaniu coraz to nowej broni, jak również nie mam w zwyczaju jej kolekcjonować – mogę z jednym egzemplarzem przejść i pół gry, jeśli tylko spełnia swoje zadanie, a gdy trafi się lepszy – bez żalu wymienić.
W kwestii szafy również jest całkiem przyzwoicie. Ze zgrozą myślę o tym, że twórcy gry mogliby zafundować nam jedyny obowiązujący typ „stroju pirackiego”, w wyniku czego barwna czereda morskich rabusiów upodobniłaby się do jednolicie umundurowanej Inkwizycji. Podzielenie garderoby na elementy, pomijając już wizualne urozmaicenie, daje nam też możliwość „konfigurowania” naszej postaci pod kątem czy to większej ochrony, czy podniesienia różnorakich umiejętności. Pomysł zacny i wart kontynuacji w kolejnych ewentualnych piraniowych dziełach. To raczej w serii Gothic drażniła mnie zawsze powtarzalność „mundurków”, w jakie przyodziani byli przedstawiciele poszczególnych frakcji.

Opłatę klimatyczną wniesiono
Ogólny klimat gry jest naprawdę "zasysający". Oczywiście, że mogłoby być lepiej. Zawsze mogłoby być lepiej. Ja jednak, mimo narzekań na to i owo, nie mogłam się oderwać. Cieszyło mnie zarówno wykonywanie zadań, jak i po prostu bycie w tym świecie, obserwacja takich smaczków jak zataczający się pijak w knajpie i podsłuchiwanie rozmów osób trzecich, nierzadko stanowiących komentarze do poczynań bohatera i składających się nareszcie w sensowne sekwencje, a nie będących oderwanymi od siebie, losowymi wypowiedziami, jak to u Piranii drzewiej bywało.
Ciekawym urozmaiceniem są nagle ujawniające się pułapki w dżungli i świątyniach, wymuszają pewną czujność. Same świątynie jednak to osobny temat, omówiony wyżej.
Co ten klimat psuje? Na pewno fakt, że nie możemy podjąć nawet próby okradzenia kogoś, gdy przekracza to nasze umiejętności. Brakuje tego gothicowego dreszczyku niepewności oraz możliwości poprowadzenia rozgrywki z ewentualnymi konsekwencjami nieudanej kradzieży…
Również niemożność skorzystania z usług „dam negocjowalnego afektu” trochę odejmuje klimatu, bo wszak gdzie jak gdzie, ale w pirackiej tawernie to powinna kwitnąć ruja i porubstwo ;) Jedynie awanse sympatycznej archiwistki z Caldery skutkują czymś więcej niż konwersacją, ale i to w domyśle raczej.

Ach, ta fabuła
Do tego elementu nie mam specjalnych zastrzeżeń. Choć zasadniczy cel naszej misji jest nam znany właściwie od początku, to jednak ogólnie jest interesująco i nie brak zaskoków fabularnych na poszczególnych etapach rozgrywki. Coby nie spoilerować zanadto, powiem tylko, że odkrycie związane z losami wyprawy Corrientesa w Zatoce Marakajów było dla mnie szokiem porównywalnym z tym doznanym w G1 po słynnym przewrocie w Starym Obozie. Nie brak i innych smaczków.
Niespójności fabularnych nie dopatrzyłam się raczej, choć rzecz jasna możliwe, że rzucą mi się w oczy przy kolejnym, już „na spokojnie”, przechodzeniu gry.
Żeby jednak nie było wyłącznie słodzenia – uważam że konsekwencje wyboru ścieżki mogłyby być bardziej jednoznaczne. Opowiedzenie się po stronie Inkwizycji powinno nam np. nieodwracalnie blokować możliwość studiowania magii voodoo, tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie pobieraniu tych nauk i później…
Zakończenie gry złe może nie jest, ale na kolana nie powala. Choć mam świadomość, że jest ono świetną furtką do ewentualnej kontynuacji, to podskórnie oczekiwałam jakiejś większej "epickości" czy "ostateczności", jakiegoś mocniej zaakcentowanego "łubudu!". Tymczasem wypadło ono raczej skromnie i tak... od niechcenia jakby.

Jestem za, a nawet przeciw, czyli spostrzeżenia różniste
Autozapisy to sprawa, co do której mam mieszane uczucia. Z jednej strony niezwykle to wygodne, z drugiej – stanowi może nieco przesadne ułatwienie w stylu "och, uważaj, może być niebezpiecznie, to ci na wszelki wypadek zapiszemy". Mimo wszystko wygodnictwo przeważa. Podobnie z „zapasami żywności”, w które automatycznie zmienia się każde jabłko, kawałek sera, upieczonego mięsa czy ryby. Z jednej strony wygodne i miejsca w ekwipunku nie zajmuje, z drugiej – klimacik już nie ten. Nie jest to jednak wielka wada.
Skoro już przy ekwipunku jesteśmy – bardzo na plus. Wygodny, przyjazny, dość logicznie rozplanowany. Nie ma grzebania w jednym worze w poszukiwaniu to broni, to eliksiru. W ogóle zebranie w jedno okno ekwipunku, statystyk postaci, mapy i dziennika jest naprawdę dobrym i przyjaznym rozwiązaniem.
Brakuje mi tak prozaicznej rzeczy jak zegarek – lubię mieć w grze poczucie czasu nieco bardziej precyzyjne niż to, które wyznaczają mi pory spania.
Otwieranie zamków, po pierwszym zaskoczeniu, spodobało mi się. Szczerze mówiąc w gothicach zawsze denerwowały mnie te ciągle łamiące się, jednorazowego użytku wytrychy, a tu mamy jeden i spokój.
Minigierki – pojedynki pijackie lub strzeleckie to świetne urozmaicenie (notabene te drugie były dla mnie piekielnie trudne).
Brudne sztuczki – tak, tak i jeszcze raz tak. Świetna innowacja, osładzająca nieco monotonny system walki i dopełniająca klimatu. Inne umiejętności z kategorii Cwaniactwo, jak Złotousty i Zastraszanie, też nie są od rzeczy – dzięki temu nasze dialogi nabierają dodatkowego kolorytu i mamy większe poczucie kreowania swojej postaci – od prostolinijnego poczciwiny przez cwaniaczka, który ma „gadane”, do chamskiego i agresywnego draba.
Na temat voodoo nic mądrego na tę chwilę nie napiszę, jako że nie ruszyłam tego elementu wcale. Z pewnością jednak tradycyjna magia nie pasowałaby do klimatu gry, więc przynajmniej w założeniu wydaje się to rozsądnym zamiennikiem.

Podsumowując...
Gra naprawdę mnie wciągnęła, może dlatego że lubię morsko-pirackie klimaty, będące odskocznią od klasycznego pseudośredniowiecznego fantasy i spora część rozgrywki upłynęła mi na rozkoszowaniu się smaczkami z tą tematyką związanymi. Co nie znaczy, że smaczków tych nie mogłoby być więcej. Niemniej gra po prostu do mnie „trafiła”. Mimo tak wielu wymienionych wad, oceniam ją bardzo na plus, co chyba mimo wszystko dobrze świadczy o klimacie i grywalności. Na pewno do niej wrócę, aby wypróbować inne ścieżki rozwoju i poprawić to, co pochopnie zepsułam za pierwszym razem.
 

szkeleton

Hmmmm
Członek Załogi
Dołączył
15.11.2008
Posty
8520
Minęło już sporo czasu po premierze na wszystkie 3 platformy oraz zostało już napisanych dużo recenzji oraz opinii. Jak Risen 2 wyszedł? Nie najlepiej.
http://www.metacriti...n-2-dark-waters
http://www.metacriti...n-2-dark-waters
http://www.metacriti...n-2-dark-waters
(serwis Metacrittic zbiera wszystkie recenzje oraz uśrednia je w jedną ocenę).
Jak widać najgorzej wypadła tutaj wersja...konsolowa PS3 51/100, XBOX360 61/100, PC 69/100). I najczęstsze opinie to słaba grafika oraz optymalizacja.
 

Raygleih

New Member
Dołączył
20.7.2014
Posty
10
Muszę dodać, że jak Risen 2 na komputerze bardzo mi się podobał, to na konsoli gra jest jeszcze przyjemniejsza :) cena Risen 2 na konsolę jest bardzo niska, więc polecam każdemu kupno :) Dziwi mnie bardzo fakt, że R2 kosztuje jakoś 40zł, a R1 na klocka kosztuje 60.. to samo na Steamie z Gothicami - Gothic 1 kosztuje 19,99 euro( :wtf2: to jest 80zł!), Gothic 2 kosztuje 9,99 euro, czego również nie potrafię ogarnąć  :p. Kupiłem na steamie G1+g2+nk+g3 za 9,99 euro w promocji.. Potrafi ktos wytłumaczyc te zabawne ceny?
 

Woodie

New Member
Dołączył
15.7.2011
Posty
29
Pierwszy Gothic jest najbardziej pożądany. Wszyscy to wiedzą, więc wykorzystują sytuację. :p
 

Dark Fenix

Strażnik Pana Ciemności
Członek Załogi
Redakcja
Dołączył
24.8.2009
Posty
1083
Ukończyłem R2 i powiem, że gra średnia. Słabsza od jedynki i słabsza od Gothiców. Grafika była ładna i efekty też dobre, szczególne zachodzące słońce. Niestety animacje w szczególności skakanie są sztywne i sztuczne. Jasne barwy i tropikalne lasy to nie moja "bajka" ale były całkiem w porządku. Muzyka nawet nie wiem czy jakaś była w menu na pewno ale w samej grze??? Niestety to co zniszczyło grę to walka, machanie mieczem było tak bezsensowne i toporne, że po 2 pierwszych godzinach chciałem przestać grać ale się zmusiłem i jakoś to ukończyłem. System rozwoju inny od wszystkich poprzednich jednak zbyt chaotyczny i źle poukładany. Brak wytłumaczenia co się stało z naszym ekwipunkiem z R1. Gra zaczęła mi się podobać jak dostałem własny statek. Szkoda tylko, że DLC Wyspa skarbów i Świątynia ....(nie pamiętam :p ) stanowiły znaczą część rozgrywki, dzięki czemu gra wybroniła się jakoś swoja długością. Brak magii też słabo wytłumaczone. Bugi szczególne z naszymi towarzyszami, którzy lewitowali itp. Brak tez pirackiego klimatu, czułem się jak zwykły człowiek a nie pirat. Na plus humor, który można spotkać w kilku miejscach.
Dodatkowo chaos panujący w fabule jest ogromny. Niby coś na początku wspomnieli o tych artefaktach a później nie miałem pojęcia co konkretnie robię i w jakim celu.

Tak w skrócie o każdym aspekcie gry jeśli coś mi się przypomni to dopiszę.
 

Aniol Stroz

Najlepszy grafik
Moderator
Redakcja
Dołączył
14.10.2006
Posty
2045
Nadszedł i czas na mnie, niedawno ukończyłem drugą część Risena. Co mogę powiedzieć? Byłem do tej gry bardzo sceptycznie nastawiony, głównie przez niezbyt  pozytywne opinie na jej temat. Na szczęście byłem pozytywnie zaskoczony i nie uważam aby godziny poświęcone tej grze były godzinami straconymi. Ogólnie wielka szkoda, że tak mało nawiązań jest do pierwszej części, w gruncie rzeczy mało co zostało wyjaśnione ale mniejsza z tym. Piracki klimat całkiem mi się spodobał, choć czy był on tak naprawdę piracki? No nie wiem, jakoś w Nocy Kruka IMO bardziej mi się podobał. Tak czy siak obozy pirackie, stroje i ich język był całkiem w porządku. Widzę, że do pisania recenzji bym się nie nadawał, bo nie mam pojęcia o czym pisać ;x. Napomnę więc może coś o systemie walki który był - bądźmy szczerzy, słaby. Nawet nie wiem tak do końca po czyjej stronie w grze byłem, ale mniemam, iż po stronie indian (?), gdyż dane mi było tylko raz użyć muszkiet po czym zrezygnowałem. Postawiłem na szablę plus zwykły pistolet i to wystarczyło mi do końca gry. Brakowało mi tu takiego wyraźnego podziału na frakcje jak w poprzedniej części no i brak ciężkich pancerzy, wrr. Urzekły mnie za to gnomy :D. Strasznie podobał mi się dubbing, szczególnie Jaffara ;d. Ot fajna postać, dobrze było go zabrać na polowanie, nie trzeba było się przejmować zbieraniem łupów bo on to robił za nas. Fajna sprawa. Jeśli chodzi o bossów, no cóż. Zdecydowanie najwięcej problemów miałem z Garcią <w gruncie rzeczy bossem to on nie jest, no ale jednym z tych złych>. Może dlatego, że dość wcześnie się nim zająłem, a miałem wtedy słabo rozwiniętą postać, plus nie wziąłem ze sobą praktycznie niczego do leczenia. Ale tak, to przy nim wczytywałem grę kilkanaście razy, aż w końcu jakimś cudem udało mi się go pokonać ;p. Jeśli chodzi o Marę, to walka z nią była zdecydowanie zbyt łatwa. Całą grę szykowałem się na to starcie, myślałem, że będę musiał używać przeciwko niej tych wszystkich artefaktów a tu zadźgałem ją zwykłą szablą, no cóż. Z tytanem ziemi i krakenem miałem większe problemy. Ogólnie jednak gra podobała mi się. Muzyka? Szczerze mówiąc cholernie nie pamiętam muzyki.. A skoro nie pamiętam, to widocznie nie była jakaś wybitna, bo soundtrack z G1 G2 i G3 znam na pamięć. Grałem bez tych dodatków, pewnie coś straciłem no ale trudno. Posiadanie własnego statku i załogi fajna sprawa. Podróż w zaświaty to była również ciekawa opcja. Ogólnie to plemię schabalagtralalaeemarakena... było całkiem interesujące i chyba najciekawsze w całej grze. Niestety, nie wiedziałem jak pomóc Kostuchowi : <. Czyli co, gra całkiem mi się podobała, wciągnęła mnie na te kilka dni, nie żałuję i z czystym sumieniem mogę dać 6,5/10. Wiadomo, Gothic to to nie jest, ale grało się przyjemnie. Teraz tylko polować na R3 :D.
 

RobsonAjax

Member
Dołączył
4.2.2005
Posty
761
Niewiele wniosę do (nieaktualnego) tematu, ale widzę, że większość osób piszacych przede mną wyrażała swoje opinie już po ukończeniu rozgrywki. Wypowiedzi były rzeczowe, odnosiały się do silnika gry, walki czy fabuły, no i oczywiście porównania do Gothiców. Niejako sprowokowany właśnie takim tonem wypowiedzi chcę zaznaczyć coś co mnie ubodło najbardziej.
Piszę mnie i jest to odczucie nad wyraz subiektywne. 
Gdy zobaczyłem w kiosku czasopismo z Risen 2 (w podobny sposób zagrałem w Arcanię/Gothic IV, co już niejako obrazuje moje podejście do obydwu tytułów) wiedziałem, że jest dobra okazja aby jeszcze raz spróbować zanurzyć się w ten niezwykły swiat, który PB zaserwowało nam przay okazji dwóch pierwszych Gothiców (naturalnie nie wyłączam NK). 
Intro i zamieszanie w Calderze nie przypadły mi do gustu, ale już konspiracyjna wyprawa na Tacariguę- jak najbardziej! Było to obiecujące (wzgledem tego co znaliśmy z Gothiców...), gdy po zacumowaniu okrętu przy wyspie wysiadaliśmy w samych slipkach na nieznanym lądzie. Wybrzeże Ostrzy z ciekawym plemieniem tubylców i iście pirackim zgonem Stalowbrodego też miło wspominam. Później doszedłem do momentu w którym... spaliłem za sobą mosty (niemal dosłownie). Powrót na Calderę i epickie otwarcie wrót do miasta, przejście przez ów most wśród pożogi miasta na wzgórzach... i potężne rozczarowanie. Banalne questy poboczne (np. ten poborowymi), wyludnione miasto, brak większej interakcji z otoczeniem i przede wszystkim- brak tej atmosfery jak np. z Khorinis- absolutnie nie czuć upadku tego królestwa czy szerzej świata-cywilizacji, które przecież fizycznie płoną...
Jedno słowo, które opisze to co najbardziej wspominam z Gothiców: klimat!
Tego w tym decydującym momencie gry mi zabrakło. Niestety.
Teraz jestem na jakiejś wyspie, której nazwy nie znam, save'a mam przed pojedynkiem na pistolety z tym Francuzem... Grałem ostatnio gdzieś wiosną i podobnie jak Yeed, nie ciągnie mnie do powrotu.
Pozdrawiam.
PS Jak ktoś może, to niech napisze ile mi mniej więcej zostało do zakończenia, to może się przełamię i wykończę Krakena czy Marę  :thumbsup:
 
Do góry Bottom