Obrona Khorinis (misja W Czasie)

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
NapisaBem opowiadanie, komandosi z polski przenie[li siedo Khorinis by bronic miasta przed orkami.

Raz, dwa, trzy. Drzwi wypadly z zawiasów. Dwa granaty wpadly do pomieszczenia, jeden narobił dymu drugi wybuchł. Do pokoju wpadło 5 mężczyzn. Krótka wymiana ognia i budynek zabezpieczony. Teraz żołnieże zaczęli przeszukiwać pomieszczenie. Jodełko spostrzegł przez okno i krzyknoł "Czołg jedzie!". Nagle do budynku wpadlo kika granatów, potem czołg wystrzelił budynek, wyleciał w powietrze. Wszyscy w środku zginęli.
Jest ciemno, słychać pochrzakiwanie. "Zadzior!! Żyjesz?" - krzyknoł Jodełko. "Kacperex, Klapauciusz, Seba, żyjecie?!" Ponownie krzyczał Jodełko. "Hej!!! Gdzie my jesteśmy?" - zapytał Seba. Nagle oslepiające światło rozjaśniło pomieszczenie w którym sie znajdowaliśmy. To była jakaś jaskinia. To Kacperex trzymał latarkę i świecił wszystkim po oczach.
- Co się stało? - zapytał Zadzior
- Nie wiem, Chyba zgnieliśmy, widziałem jak czołg strzelił w naszym kierunku - wyjaśnił Jodełko
- Do tego jeszcze te granaty... - nie skończył Seba
- Słyszeliście to? Kacperez poświeć w tamtym kierunku. - powiedział Klapauciusz.
W bladym świetle naszym oczom ukazał się stwór. Wyglądał jak jakiś instekt, miał wiele nóg i odnóży. Zadzior sięgnoł po pistolet i wystrzelił. Stwór padł na ziemię.
- Wynośmy się stąd!! - zaproponował Jodełko
Po kilkunastu minutach wyszli na powierzchnię. Ich oczom ukazał się dziwny widok. Takiego miejsca jeszcze nigdy w życiu nie widzieli. Na przeciwko wyjścia z groty było niewielkie jeziorko, do którego wpadały dwa wodospady. Udali się w przeciwnym kierunku. Spostrzegli owce, która na ich widok czmychnęła. Wyszli na droge.
- Gdzie idziemy? W prawo czy w lewo? - zapytał Jodełko
- Idziemy w Lewo. - odpowiedział Zadzior
- Dlaczego w lewo? - spytał Klapauciusz
- Bo ja tak powiedzialem. Nie ma Bobka666 to ja tu jestem najwyższy rangą. - odburknoł Zadzior. I poszli w lewo w dół ścieżki. Szli może ze 30 minut, aż spostzregli kilku ludzi. stali w kole, w środku koła był jeden człowiek, leżał na ziemi. Pozostali kopali go. Gdy spostrzegli komandosów żucili się w ich kierunku. Krzyczeli głośno a w rekach mieli dziwną broń.
- Co to za przebierańcy? - zapytał Seba
- No idioci, biegną do nas z...
- ... z mieczami. - Powiedział Kacperex
- Oni chyba są poważni? - powiedział Zadzior. Wszyscy sięgneli po broń. Za chwile kilka krótkich seryjek z automatu i wszyscy leżeli martwi na ziemi. Podeszliśmy do leżącego na ziemi mężczyzny. Podnieśliśmy go i przewróciliśmy na plecy. Był cały po obijany, na twarzy miał pełno sińców i krwaików.
- Nie możemy go tak tu zostawić. - oznajmił Jodełko
- Możemy! To wróg. Jest jednym z nich. - odparł Zadzior
- A jeśli nie? On zgninie jeśli go tu zostawimy - odparł Jodełko
- I gdzie go chcesz zabrać? Nawet nie wiemy gdzie jesteśmy. - wrzasnoł Zadzior
- Musimy go stąd zabrać! - odezwał sie Kacperex
- Nie wykonujecie rozkazów?
- Weźmieny go i pójdziemy z nim w dół ścieżki, zostawimy go w pierwszym domu jaki spodkamy - oznajmił Kacperex
- Ja tu wydaję rozkazy!! - wrzasnoł Zadzior.
- To co mi zrobisz panie generale? Zadzior sięgnoł po broń, wimierzył swoją M4órą Kacperxowi w głowe. Ten nawet sie nie ruszył i patrzył z ironią w oczach na Zadziora. W końcu zapytał - I co zabijesz mnie? Nie badź śmieszny. - odparl Stali tak jeszcze chwile, w końcu Zadzior powiedział - Jak chcecie to go weżcie, ale ja się go nie tykam.
Kacperex i Jodełko wzięli nieszcześnika pod ramię i prowadzili. Minęli dziwny posąg, to wyglądało jakby kapliczka. Nigdy czegos takiego nie widzieli. Szli dalej w końdu doszli rozdroża, po prawej w oddali spostrzegli jakiś budynek i skierowali się w tamtym kierunku. Dotarli do jakiegoś gospodarstwa. Z budyknu wyszedł mężczyzna, miał w ręku widły.
- Kim jesteście i co robicie na mojej ziemi? - Zapytał
- Jesteśmy z drógiego póku kompali E, drugiego kontyngentu. Obecie służymy w Afganistanie z misją stabilizacyjną - odpowiedział Zadzior
- Nie rozumiem. Ja jestem Lobart a to jest moja farma
- Znależmiśmy tego oto rannego człowieka i postanowiliśmy go tu przyprowadzić, może zechcecie udzielić mu pomocy? - odparł Jodełko. Lobart zbliżył się, wpatrywał się w rannego i powiedział - To przecież mój pracownik. Mateth, nie widziałem go od kilku dni. Wprowadźcie go do domu. Weszliśmy do chaty. Ułożyli go na łózku, gospodarz polecił swojej żonie aby zajeła się nim. My tym czasem usiedliśmy w kuchni przy stole.
- Za kim jesteście za farmerami czy za królem? - zapytał farmer
-My? Za jakim królem? U nas jest tylko prezydent, Aleksander Kwaśniewski. Nie mamy żadnego króla i z tego co słyszałem to w Afganistanie również nie ma króla. Tu rządzą Talibowie. Gdzie my do cholery jesteśmy - krzyknoł Klapauciusz
- Jesteście w Khorinis i tu rządzi miłościwy Lord Hagen i nie ma tu żaddnych Talibanów - odpowiedział grzecznie Lobart
- W kori.. co?
- Khorinis. To wyspa należąca do królestwa Myrtany. mieści się tutaj Górnicza Dolina w której wydobywana jest magiczna ruda.
- Ja pie***le, co to k**wa jest? Misja w czasie? - powiedział zdenerwowany Seba.
Wtedy do pomieszczenia weszło kilku mężczyzn, byli ubrani jak ryzerze jacyś, tacy jak na filmach. Jeden powiedział że wszyscy obywatele muszą udać się do miasta, niebawem miasto zostanie zaatakowane przez jakichs orków i tutaj nikt nie bedzie bezpieczny. Kilka godzin póżniej wszyscy byli w mieście., Wszyscy miesznańcy zgromadzili się na placu gdzie byla szubienica.
- Sluchajcie, słuchajcie mieszkańcy Khorinis. W zaiązku z atakiem zagrażającym naszemu miastu, każdy jego mieszkaniem ma obowiązek przygotować się do walki tak, jak pozwala mu na to jego stan majątkowy. - powiedzial Herold. Zadzior nie wytrzymał. Przecisnoł się przez tłum. reszta ruszyła za nim. Zadzior podbiegł do szubienicy i wlazł na nią. Stanoł koło Herolda. Wtedy dwóch rycerzy podbiegło do niego, wyciągneli miecze i przystawili mu do szyi. My wycelowaliśmy w nich karabinami. Tłum ryknoł śmiechem.
- Oni chyba nie wiedzą co to jest broń palna - zapytał Seba
Chyba nie, wygląda na to że trzeba będzie im pokazać - odpowiedział Jodełko. I strzelił w kierunku rycerzy. Pociski przebiuły ich metalowe pancerze i knighty padły na ziemię. Tłum odsunoł się do tylu. Reszta komaosów weszła na szubienice i staneła koło Zadziora.
- A teraz gadaj gnoju, jaki atak, jaki stan majątkowy i kto tu dowodzi?! - zapytał rozgniewany Zadzior.
- Ja tylko wykonuje polecenia Lorda Hagena - odparł przerażony Herold
- W tamim razie prowadż do tego Lorda - powiedział Kacperex
Przeszli kawałek, misto wyglądało jakby ze średniowiecza, ta architektura, ubiory mieszkańców i ich broń...
doszli do bramy pilowanej pzrez dwóch ryzerzy, coś tam się pluli ale Herold im powiedział żeby nas puścili. Obeszlismy fontanne i weszlismy, do budynku, znowy rycerze się burali ale Herold nie zawiódł. Stanelismy przed stołem za którym stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w lśniącej zbroi, troche innej niz pozostałe. Herold podszedł do niego i wyszeptał mu coś na ucho po czym wyszedł szybkim krokiem z pomieszczenie oglądjąc się kilka razy.
- Doniesiono mi że zabiliście dwuch moich ludzi, za to mogę was skazać na stryczek. Jednagrze jeesteście wielkimi wojownikami skoro potraficie zabić w taki sposób. - odparł ponurym przenikliwym głosem
- Jam jest Lord Hagen, królewski palladyn i wojownik w służbie króla. Co was sprowadza do Khorinis?
- Ja jestem Zadzior a to jest Jodełko, Kacperex, Seba i Klapauciusz. Przybywamy z Polski a raczej z Afganistanu gdzie pełnimy obecnie służbę. I co to do jasnej cholery jest to Khorinis, i co to za bal przebierańców!! - zawołał Zadzior
- Nierozumiem was, przybywacie tutaj w dziwnych strojach, zabijacie moich ludzi i jeszcze się pytacie co to za bal? Kim wy w ogóle jesteście? Uważajcie bo chyba nie wiecie z kim macie do czynienia. - oznajmił podniesionym głosem Hagen.
- Jeden mój ruch palca i moi ludzie dobiorą się wam do dupy - dopowiedział
-Tak? Taki jesteś chojrak? To chodż na solo. Ty i twój mieczyk kontra ja i moja splówa! Pokażesz jaki kozak z ciebie panie rycerzyku. - wybuchł gniewem Seba
- Daj spokój Seba. - powiedział Kacperex
- Zdaje się że wylądowaliśmy w jakimś innym świecie - oznajmił Klapauciusz
- Tak, albo zginelismy i tak właśnie wygląda życie po śmierci - powiedział Jodełko
- Dobra, uspokujmy się. - zaproponował Kacperex
- Podobno macie tu jakiś problem, jakaś bitwa się szykuje. Czy jeśli pomożemy wam w obronie miasta czy wy pomożecie mam wrócić do domu? - zaproponował
- Zrobię wszystko w co w mojej mocy ie wrócli tam skd przybyliscie- obiecał Hagen
Rozmowa trwała jeszcze kilka minut po czym z budynku wyprowadził nas pewnien człowiek o imieniu Cedrik. Zaprowadził nas jak on to określił do "kwater palladynów", abyśmy wypoczeli i przygotowali się do bitwy.
- Co to są te orki? - zapytał w pewnym momęcie Zadzior
- Nie wiem - odpowiedział Klapaucusz
- A ja wiem. - odparł Seba
- Orki to są takie stwory podobne do ludzi tylko ze maja paskudne gęby...
- To całkiem jak twoja - zażartował Zadzior
-...są mniejsze od ludzi maja jakoś tak 1,5 wzrostu i są kompletnie durne.
- A skąd ty to wiesz? - zapytał Klapauciusz
- Bo byłem w kinie z synem na Władcy Pierścieni i tam właśnie były takie orki.
- To co ty chcesz powiedzieć ze my jesteśmy w Śródziemiu? - zapytał z niedowierzaniem Klapauciusz
- Nie wiem, w ogóle to wszystko jest jakies porypane.
Resztę dnia spędziliy na kłuntiach i przekomarzaniu się. Niektórzy czyścili broń i wkładali naboje do magazynków. Wieczorem Zadzior wyszedł z pomieszczenia.
- Hej Zadzior gdzie idziesz? - zapytał Jodełko. Zadzior nic nie odpowiedział i poszedł dalej. Przeszedł przez płot za którym był ogród, przed wejsciem do ratusza jakieś przygłupy wywijały mieczykami. Zadzior poszedł w przeciwnym kierunku. Usiadł pod drzewem i siedział. Wtedy przyszeł Jodełko - Co jest twardzielu?
- Ehh, szkoda gadać, wylądowaliśmy tu na jakimś zadupiu i nie wiadomo czy kiedykolwiek się stąd wydostaniemy. Za dwa tygodnie przecież kończyliśmy zmiane i mieliśmy wrócić do Polski... do domu. - odparł Zadzior
- Spoko ziomus, wszystko będzie dobrze, już w nie takich opałach byliśmy. - pocieszyłgo Jodełko
- Pamiętasz jak dostaliśmy cynk że na przeciwko naszej bazy jest siedziba terrorystów? Jak tam weszliśmy nikogo nie było, wtedy z szafy...
- ...wiem, wiem, wtedy z szafy wypadł talib i postrzelił Sebe w poslad - pzrerwał mu Zadzior. Pogadali sobie jeszcze trochę i wrócili do kwater.
Bardzo wczesnym rankiem obudził ich przenikliwy ryk. Coś jakby dymanie w róg czy trąbę. Wszycy wyszli na ulice. Podszedł do nich Cedrik i powiedział:
- Szykujcie się, nasi zwiadowcy donoszą że orkowie zmierzają w naszym kierunku, będa tu za dwie godziny.
Komandosi ruszyli do północnej bramy gdzie przydzielił ich Hagen, Weszli po schodach na móry. Był tam ruch jak w ulu. To jakieś kobiet całowały mężczyzn, to ktoś szturchnoł ich łukiem. Wtedy zabrzmiały bębny. Na skraju lasu pojawiła się jakaś postać. Najpierw jedna, potem druga, trzecia, czwarta aż w końcu cały horynozt zapełnił sie tymi stworami.
- Metr pidziesit mówisz? Przecie| te stwory maj ze trzy metry - powiedzial Jodelko do Seby


I co podobaBo sie?? Mam napisac kolejna czesc?
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Bardzo fajne opowiadanko z lekką nutka humoru i ironi. Czyta się je super. Od poczatku akcja ciekawa i wielkie zdziwienie naszych bohaterów, którzy nie wiedzą co się stało. Bardzo ciekawie opisane sytuacje i super fabuła
smile.gif
Orkowie, mają 1,50 bo Seba widział w kinie, no nie zwała na maksa
smile.gif

Pomysł jest ekstra i mam nadzieje, że w najbliższym czasie napiszesz kontynuację powieści.
Ale gryzie mnie jedna rzecz, a mianowicie orty i literówki, jest ich stanowczo za dużo i psują one nastrój.
Ocena 9,5/10
tongue.gif

Super tak trzymaj
cool.gif
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Najpierw mniej miła część mojej wypowiedzi...

QUOTE miał wiele nóg i odnóży.

Toż nogi i odnóza to jest to samo


QUOTE Gdy spostrzegli komandosów żucili się w ich kierunku.

Powinno być przez "rz"


QUOTE Pociski przebiuły ich metalowe pancerze i knighty padły na ziemię. Tłum odsunoł się do tylu. Reszta komaosów weszła na szubienice i staneła koło Zadziora.


Literówki


QUOTE Jednagrze

Jednakże

A teraz już ta milsza część...

Opowiadanie jeśli pominie się błedy jest bardzo dobre... Podoba mi się humor jaki jest w nim zawarty...

Jedno mnie dziwi czemu to ja (bo rozumiem że seba to ja) mam paskudną morde i czemu to mnie postrzelili w poślada??
tongue.gif


Z chęcią przeczytam ciąg dalszy
 

Laska

Active Member
Dołączył
1.6.2005
Posty
1041
Opowiadanie byłoby przewspaniałe, gdybyś troche posprawdzał błędy i poprawność tekstu. Akcja super, humor też (Seba w tym kinie był z synem
laugh.gif
laugh.gif
). Pisz dalej, bo nie mogę się doczekać...
 

paniscus

Member
Dołączył
28.4.2005
Posty
375
No siema!!
Fajne opowiadanie. Wprowadziłeś komadosów do tej historii, rewelacyjny pomysł.
Gdy przeczytałem o czym jest to opowiadanie wystraszyłem się, chyba nie potrzebnie
biggrin.gif
. Dobry humor, fajna akcja.

-QUOTE No idioci, biegną do nas z...
- ... z mieczami. - Powiedział Kacperex
- Oni chyba są poważni? - powiedział Zadzior.

Też znalazłem błąd. Tam chyba powinno być: Oni chyba są niepoważni?

Nota 8/10 ze względu na błędy, i niezbyt opisy.

NaRka
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Fajne opowiadanie! I jaka ciekawa koncepcja : polscy żołnierze w Khorinis. Wyłapałam pare literówek i błędów ale to i tak nie przeszkadzało mi w przeczytanu tego jakże ciekawego opowiadania.

Ocena: 8/10
 

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
ChciaBem sieusprawiedliwic ze tyle bledow zrobile, jestem dyslektykiem (co nie znaczy downem), a w wordzie nie moglem pisac bo go nie mam, mialem formata i dopiero dzisiaj poszedlem i pozyczylem od kumpla i druga czesc zawiera juz zapewne duzo mniej bledów. W moich zamierzeniach nie byBo napisania [miesznego opo tak jakos samo wyszlo. A oto i druga czesc:


Orków było coraz więcej. Ścieżka przed północną bramą rozchodziła się w dwie strony. Orkowie zbliżali z prawej strony, a z lewej widać było biegnących w naszym kierunku ludzi. Były to kobiety i mężczyźni, niewiadomo skąd oni się tam wzięli. Było ich z tuzin, może ciut mniej.
- A ci co tam robią? – zapytał Klapauciusz
- Nie wiem, może zaspali i nie słyszeli jak dziś rano trąbili że orki idą. – odpowiedział Seba
- Musimy im pomóc. – odparł Jodełko
-Chcesz otworzyć bramę? Wtedy te maszkary tu wejdą i narobią bałaganu. Kto wtedy będzie sprzątał? – zapytał Seba. Orkowie widząc ludzi poza murami dostali ataku agresji i rzucili się do ataku.
- Ale im się agresor włączył. Otwierać bramę! – zawołał. Lecz ta ani drgnęła.
- To co idziemy? – zapytał Kaxperex
- No to idziemy. - odparł Jodełko. Klapausiusz podał mu linę, ten przywiązał ja do blanki muru i razem z Kaxperxem ześlizgnęli się po niej na sam dół. Biegnący tu ludzie już byli przy nich.
-No ludziska, włazić, ale już. Panie przodem. Kecperex osłaniaj mnie. – powiedział Jodełko.
Z murów wystrzelił Klapauciusz ze swojej snajperki. Raz za razem orkowie padali od celnych strzałów, jednak zbliżali się nieuchronnie. Byli już w zasięgu strzału Zadziora i Seby. Ci nie przebierając w środkach pruli z automatów na prawo i lewo. Pierwsze dwa rzędy orków padły martwe. Wtedy do akcji wkroczyli łucznicy i kusznicy, orkowie byli już naprawdę blisko, a dopiero dwie kobiety weszły po linie. Kacperex miał machin guna, gdy orkowie wyszli z za zakrętu, Kacperex przypuścił ostrzał. Taśma z nabojami robiła się coraz krótsza a orków jakby nie ubywało.
Teraz kolej na mężczyzn, ci wchodzili po linie dwa razy szybciej niż kobiety. Poza murami zostało już tylko siedem osób, Kacperez, Jodełko, dwóch farmerów i trzech innych mężczyzn którzy nie wyglądali na rolników. Cos jakby rycerze tylko mieli skórzane pancerze.
- Jodełko, amunicja się skończyła, teraz ty strzelaj a ja założę nową taśmę – zawołał Kacperex. Jodełko obrócił się i nie zdążył wystrzalić. Wtedy z nieba spadł na orków jakby deszcz meteorytów. Jodełko spojrzał na mury i zobaczył jakiegoś człowieka w czerwonej szacie z uniesionymi do góry ręcami, mamrotał coś do siebie, po czym z nieba ponownie spadły meteoryty i kolejni orkowie zginęli. Wszyscy farmerzy byli już na murach. Najemnicy wyciągnęli miecze, orkowie byli już kilka metrów od Jodełki i Kacperxa. Spadające z góry strzały i bełty jakby nic nie robiły bestiom. Jodelkowi skończyła się amunicja trzeba było zmienić magazynek, nie było na to czasu, wystrzelił więc z granatnika. Trafił jednego orka w brzuch, rozerwało go na strzępy, została po nim tylko zielona plama na pancerzach jego towarzyszy. Najemnicy rzucili się do ataku, jeden nawet nie zdążył zadać ciosu gdyż dostał toporem w głowę. Drugi wbił miecz jednemu w brzuch, wyciągną go szybko, wykonał obrót i strącił głowę kolejnej bestii. Nie długo powojował sobie, po chwili jego głowa leciała w kierunku Jodełki, gdyby ten się nie schylił pewnie by dostał z bani. Ostatni pozostały przy życiu wojownik machał mieczem na prawo i lewo, orkowie bali się podejść bliżej.
-Kacperex, Jodełko, wracajcie – zawołał Klapauciusz.
Wtedy Jodełko zarzucił broń na ramię i chwycił się liny, Kacperex zrobił to samo, po chwili towarzysze wciągnęli ich na mury, poza nimi został jeszcze ten jeden nieszczęsny najemnik. Siekną kolejnego potwora, podbiegł w kierunku muru, podskoczył, odbił się nogą od ściany i tym sposobem uniknął ciosu. Wskoczył orkowi na ramiona, drugi ork chcąc go zabić zamachnął się lecz ten uskoczył i cios trafił orka. Najemnik przeskoczył na drugiego odbił się od niego i chwycił się uchwytu na pochodnię wystającego z mury, sięgnął kawałka liny który zwisał z muru. Podciągnął się kilka razy i już stał na blance. Wtedy coś trafiło do w plecy, zaczął się palić po chwili została z niego tylko garstka popiołu. Jego miecz spadł Zadziorowi pod nogi.
Komandosom zostało tylko po jednym magazynku do karabinu i po dwa do pistoletu który nosili jako broń zapasową.
-Rzuć w nich granatem – zawołał Jodełko
-Klapauciusz sięgnął po granat, wyciągnoł zawlecze i rzucił w kierunku orków, nic się nie stało. Z pomiędzy nich uniósł się dym.
-Rzuciłeś smołka – powiedział Seba
-Cholera to przez te nerwy. Odparł
Jeszcze raz rzucił granatem w kierunku orków, teraz nastąpiła eksplozja. Dwóch orków wyleciało w powietrze, spadając na swoich towarzyszy. Naglę w ich kierunku zaczęły lecieć kule ognia, schylili się. Wtedy za nimi usłyszeli przeraźliwy krzyk, obrócili się ale nikogo tam nie było, spojrzeli pod nogi i ujrzeli kupkę popiołu. Orkowie ścieli jedno drzewo i zaczęli nim wyważać bramę. Po kilku silnych uderzeniach brama wypadła z zawiasów, tłum orków wlał się do miasta. Przed wejściem do bramy byli ustawieni kusznicy, Gdy tylko w wejściu pojawili się orkowie wystrzelili ze swoich broni. Pierwszych kilku padło na ziemię, w ciele mieli po kilka bełtów. Kusznicy sięgnęli po miecze. Zanim zdążyli wykonać tą czynność orkowie byli już przy nich. Nielicznym udało się uniknąć ciosu. Zadzior spostrzegł że już więcej żaden ork nie jest po za murami. To znaczy że nie ma ich już więcej. W mieście było ich jeszcze mniej więcej z pięćdziesięciu. Zadzior rzucił w nich granatem, Seba i Kacperex zrobili również to samo. Trzy wybuchy i znaczna część orków przestała istnieć. Jeszcze po kila dłuższych seryjek z karabinów i przy życiu zostało już kilku orków. Z nimi już sobie poradzili królewscy rycerze.
-No i już po kłopocie. – oznajmił Seba
-No chyba na to wygląda – odparłem
-Czyli co? Teraz idziemy do Hagena i lecimy do domu? – zapytał Seba
-Nie liczył bym na to – powiedział Zadzior
-Chodźmy do niego.
Kilka minut później byli już w ratuszu, stanęli przed już znanym im stołem i spytali: „Gdzie jest Hagen?” Miłościwy lord Hagen poległ w walce, teraz ja tu dowodzę. Mam na imię Andre i podobnie jak Hagen jestem Lordem. – oznajmił
-Jak to poległ? Co to ma znaczyć? To go podnieście, obiecał nam pomoc w wydostani się z tego... – nie skończył Seba
-...Khorinis - pomógł mu Jodełko
-Tak właśnie, z Khorinis. I co teraz kto nam pomoże? Może ty?
-Może i ja, ale ostrzegam Cię jeszcze jedno słowo a takim tonie i nie dożyjesz jutra! – odkrzyknął Andre.
-Mam cię w dupie je**ny banbusie. Gadaj kto nam może pomóc albo wsadzę ci ten mieczyk w dupe! – odkrzyknął Seba.
-Wyzywam cię na pojedynek!
-Na pojedynek? Ty mnie? Hahahaha – zaśmiał się
-Zgoda, ale ostrzagam Cię po raz drugi już dzisiaj, nie dożyjesz jutra. – Odparł Andre
Po chwili wyszli z budynku, udali się w kierunku placu z szubienicą, potem po schodach na górę, i znaleźli się na jakimś dziedzińcu. Tu właśnie miał rozegrać się pojedynek. W jednym narożniku stanął Seba ze swoim gnatem, w drugim lord Andre i jego miecz. Pojedynek się rozpoczął, Andre biegł z uniesioną bronią w kierunku przeciwnika. Seba, dłubiąc lewą ręką w nosie drugą uniósł broń, wycelował w Andre i powiedział „Ręce do góry”. Andre stanoł popatrzył na niego jak na nienormalnego i spytał „ Ty chyba żartujesz? A jak nie podniosę to co?”
-To jajco, Jak nie podniesiesz to zobaczysz.. – odparł
Andre znów zaczął biec. „A to co? Szarża Palladyna” – zapytał Seba i wystrzelił.
Rycerz stanął w miejscu, upuścił miecz, padł na kolana a polem przechylił się do przodu i legł na twarz. Seba podszedł do niego, podniósł z ziemi miecz, i powiedział „Nie wierzyłeś że wsadzę ci go w dupe? To teraz masz”
- Seba!! Daj spokój! On już nie żyje. Zostaw go! – krzyknął Jodełko. Seba posłuchał go i wyrzucił broń, podszedł do swoich kamratów i razem wyszli z koszar.
 

Nadja

Member
Dołączył
17.7.2005
Posty
130
Nigdy nie spotkałam się z takim pomysłem - komandosi w Khorinis. Wiele osób nowe pomysły psuje, ale tobie się udało stworzyć ciekawą fabułę. Klimacik jest fajny - granat VS. orki
laugh.gif
i wspaniale go oddajesz. Spodobało mi się. Czekam na kolejne części. Mam nadzieję, że będą równie ciekawe.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Z@dzior kolejna część udała ci się znakomicie. Świetnie przdstawiłeś bitwe z orkami. Podobało mi się i to bardzo. Pisz kolejne części, na pewno wszystkim się spodobają!
Nota 9/10
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Heh... Dalsza część jest świetna... Humor jest utrzymany w tym samym stylu i bardzo dobrze bo jest on poprostu dobry
biggrin.gif
Fajnie opisujesz sceny bitewne oraz poszczególne walki... Podobało mi się i z niecierpliwością oczekuje następnej części...
 

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
To ju| trzecia czsc mojego opo, mam nadzieje ze bedzie sie rownie podobac co poprzednie dwie.



W pewnym momęcie zaczepił ich jakiś przebieraniec. Miał niebieską, długą do samej ziemi sukienkę.
-Jestem Vatras, mag wody. Lord Hagen umarł w moich ramionach i przed śmiercią wyjawił mi że złożył wam pewną obietnicę. To ja jestem tą pomocą którą on wam obiecał. – powiedział
-Więc mówisz że chcesz nam pomóc? Ale w jaki sposób? – zapytał Klapauciusz
-Musicie mi opowiedzieć od początku co się stało. Wtedy może uda mi się znaleść jakieś rozwiązanie. – odparł. Zadzio zaczoł opowiadać jak to czołg wystrzelił. Vatras za chiny nie mógł pojąć co to jest ten czołg. I o w ogóle opowiedzieli im wszystko po kolei.
Poczym udali się wszyscy do świątyni. Jak to mówił Vatras jest to świątynia Adanosa, a on sam jest jego wysłannikiem w Khorinis.
-Dziwny jakiś ten koleś no nie? – zapytał Seba
-No, masz rację, w ogóle wszyscy tu są jacyś dziwni. – odpowiedział Jodełko
-Moim zdaniem to on jest z jakiejś sekty. Anados? Wysłannik w Khorinis? Przecież to jakaś paranoja. – odparł Kacperex.
Wtedy Vatras wrócił. W rękach trzymał jakąś wielką książkę.
-Wiem co się stało. Wiem jak tu trafiliście – oznajmił
-Tak? Skoro wiesz to czemu nam jeszcze o tym nie powiedziałeś? – zapytał Zadzior
-Jak tylko lord Hagen mi o tym powiedział, coś mi świtało w głowie, już gdzieś o tym czytałem. Kilkadziesiąt lat temu, kiedy byłem jeszcze nowicjuszem w klasztorze magów wody. Bo wtedy magowie wody jeszcze mieli swoje klasztory. Trafił do nas pewien człowiek, bełkotał coś o XX wieku, że przybył z innego świata. Wtedy wszyscy uznali go za szaleńca, ale po jego śmierci magowie zaczęli coś podejrzewać...
-Jak to po jego śmierci? – zapytał Jodełko
-... tak to, kiedy w nocy wszyscy spali on wykradł się ze swojego pomieszczenia i uciekł z klasztoru. Nad ranem kilku nowicjuszy a ja wraz z nimi poszliśmy go szukać. I znaleźliśmy go, nagiego i bez...
-Bez...?? Bez czego? – zapytał Kaxperex
-Bez jąder. Nie wiemy co się z nim stało. Przypuszczam że padł ofiarą mordercy który w tamtych czasach nawiedzał Khorinis. Owy morderca nie został nigdy złapany. Zabił kilkadziesiąt osób, tylko mężczyźni i wszyscy mieli po obcinane jądra.
-No dobra ale co jego jądra mają wspólnego z nami? – zapytał pod denerwowany Seba.
-Już wam mówię. Bo magowie doszli do wniosku że ten człowiek pochodził z innego świata, zanim uciekł zostawił w klasztorze jedną rzecz. To oto księgę.- Vatras podał ją Zadziorowi.
-Przecież to jest książka telefoniczna. Z 1974 roku. – powiedział Zadzior przecierając ją z kurzu.
-1974? To wtedy Polacy poszaleli w piłkę na mistrzostwach świata. Byłem z ojcem na meczu kiedy Dejna strzelił gola Wolnej Republice Stanów Zjednoczonych Burkinafaso. – oznajmił Seba
-Zostawił również jeszcze jedną rzecz, której niestety nie udało mi się zabrać z klasztoru. Musicie się tam udać, może to wam pomoże w powrocie do domu – powiedział Vatras
-A gdzie jest ten klasztor? – zapytał Jodełko
-Tego klasztoru już dawno nie ma, został zniszczony wiele lat temu, ale ta rzecz została przeniesiona do klasztoru magów ognia. I tam właśnie musicie się udać. Ja niestety wam nie będę towarzyszył w tej podróży, ale być może znam kogoś kto mógłby was tam zaprowadzić. To potrwa zanim go tu sprowadzę. Myślę że rano będzie tu i wtedy wyruszycie – powiedział Vatras
Po rozmowie komandosi udali się do kwater palladynów aby przenocować.
-Czy myślicie że ten Vatras jest normalny? – zapytał Seba
-Nie wiem, mi on tam wygląda na jakiegoś guru z jakiejś sekty – oznajmił Klapauciusz
-Czytałem kiedyś w Fakcie o takim kolesiu który chodził po mieście w niebieskim dresie, aż dopadli go ludzie z zielonymi dresami. Może tutaj jest tak samo. On chodzi w niebieskiej kiecce, a ci magowie ognia w żółtych... – powiedział Seba
-Albo w czerwonych – przerwał mu Jodełko.
-A co jeśli nie da się wrócić do domu? Jeśli już nigdy nie zobaczymy domu? Rodziny? Co wtedy? Czy będziemy tu siedzieć do usranej śmierci? – zapytał z irytowany Zadzior
-Nie chcę siedzieć tu na tym zadupiu, Bóg wie gdzie. Z resztą tu nawet Boga nie ma jest tylko jakiś Adanos czy cholera wie co jeszcze – dopowiedział
-Przestań chrzanić. Jak to nie wrócimy? Przecież ten Vatras powiedział że przed nami był już tu jakiś koleś z XX wieku
-Tak był, i jak skończył? Goły w lesie z urżniętymi jajami! Też chcesz tak? Bo ja nie! – wrzasnął Zadzior.
Wtedy do pomieszczenia wpadł jakiś przedmiot, i wylądował na podłodze po środku pokoju.
-Co to jest? – zapytał zdziwiony Kacoerex
-A bo ja wiem.
Jodełko podszedł do niego i podniósł owy przedniot.
-Nie ruszaj, a jeśli ducha ma? – zapytał Seba
-Przecież to jest...
 

Cor Angar

Member
Dołączył
18.9.2004
Posty
242
Haha, dawno się tak nie uśmiałem! Opowiadanie jest fantastyczne! W pierwszym i drugim rozdziale trochę błędów, no ale i tak jest spoooko
biggrin.gif
Podobał mi się kawałek z orkami i granatami, mieczem w dupie Andre :]
Trochę dziwnie napisane, (stylem) ale dlatego że jest ciekawe i wciąga to jest "sehr gut" ^^
Ocenka - 9.5 / 10
Hail Misja w Czasie
biggrin.gif
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Kolejna część naszej przygody pręzentuję się znakomicie. Podoba mi się w każdym calu. Ciekawa fabuła, akcja, i wiele humoru czyli to co my lubimy najbardziej
biggrin.gif
Nie będę wiele pisał bo nie mam nic do zarzucenia!
Zadzior ekstra i tak trzymaj!!
Pisz szybko kolejny rozdział.
Masz u mnie 10/10
wink.gif
 

Grour

Member
Dołączył
27.7.2005
Posty
357
Świetne opowiadanie! Masz talent
biggrin.gif
jest kilka błedów, ale to nic w porównaniu z fabułą. Wspaniale ująłeś scene walki z orkami. Humor też jest niesamowity
laugh.gif
laugh.gif
laugh.gif
.
Odemnie masz 9.8/10 za błędy, ale pozatym jest wszystko super. Bardzo przyjemnie się czyta i można się pośmiać. Pisz dalej....

Pozdro Wszystkim...
 

Jodełko

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
28.9.2004
Posty
2362
opowiadanie śąwietne ... mam nadzieje że tych części będzie ponad 50 bo wciąga , jest ciekawe i oryginalne ....
daje ocene 10/10 ... dałbym 11/10 ale ejst masa literówek .... i błędów oaraz jestr troche pogmatwane to jak piszesz .. że po wypowiedzianych słowach jest części jakiegoś opisu...

QUOTE -Nie ruszaj, a jeśli ducha ma? – zapytał Seba
o tak , ma ma
biggrin.gif
to jest jeden z najlepszych kawałków .... hehe ale powiem ci jedno Kacperex powinien się zachowywać tak jak Seba bo on ma taki charakter
biggrin.gif


fajne są opisy walki ....
a niech ci będzie dam ci 10,5/10 ... heh bo nie zasługujesz na tak słabą ocene jaką ejst 10/10
biggrin.gif

Pozdrawiam Jodełko


PS: czekam na dalszą częśc ...
PS@2:
heh ejscze jedna wiadomość ... hehe ja jestem jednym z bohaterów i dużo mówie ... fajne ....
 

klopsik274

New Member
Dołączył
17.7.2005
Posty
13
Weź Jodełko przestań. Nikt cię o zdanie nie pyta, a ty się ryjesz na hama i tylko miejsce zajmujesz. Opinie plebsu... sorry chłopstwa nikogo nie interesują, więc skończ już z pisaniem takich głupot.
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
No dalsza część jest również świetna... Humor jest bombowy... Najlepsze są te wtrącenia Seby (heh czyli mnie
biggrin.gif
) Przyznam że dobrze oddałeś moje podejscie do życia i do dziwnych zdażeń... Jak byś mnie znał od urodzenia
tongue.gif


Wracając do opowiadania... Jest w nim coraz mniej błędów a fabuła jest coraz ciekawsza... Tak trzymać... 10/10

QUOTE hehe ale powiem ci jedno Kacperex powinien się zachowywać tak jak Seba bo on ma taki charakter 

Może to i prawda że Kacperex również powinnien się tak zachowywać jak Seba ale to jest wizja autora... Seba z tego opowiadania bardzo mnie przypomina... A to ze Kacperex ma podobny charakter to możlwie... Wkońcu jestem tylko o 1 dzień od niego starszy a data urodzenia napewno jakoś wpływa na charakter
tongue.gif




QUOTE Weź Jodełko przestań. Nikt cię o zdanie nie pyta, a ty się ryjesz na hama i tylko miejsce zajmujesz. Opinie plebsu... sorry chłopstwa nikogo nie interesują, więc skończ już z pisaniem takich głupot.

A czemu niby miałby się nie wypowiadać?? Przecież na forum każdy się może wypowiedzieć... Przędzej to ty nie powinnieneś tutaj pisać gdyż Jodełko ma swojego odpowiednika w opowiadaniu... A ty raczej nie.... A stwierdzenie że ktoś jest plebsem jest wielce obraźliwe i powinno zostać odpowiednio nagrodzone... Po za tym napisałęś zupełnie nie na temat...
 

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
QUOTE QUOTE
-Nie ruszaj, a jeśli ducha ma? – zapytał Seba


o tak , ma ma to jest jeden z najlepszych kawałków .... hehe ale powiem ci jedno Kacperex powinien się zachowywać tak jak Seba bo on ma taki charakter

Spoko mo|e i ma, ale ja mam takiego kolege na podwórku z którym my robimy najwiksze przypaly (on tez jest wlasnie SEBA), niestety nie znam Seby z forum ale w wykreowaniu go w opo kierowalem sie wlasnie zachowaniem tego mijego kumpla. A jak powiedzial sam Seba to wlasnie on te| jest taki, no wiec dobzre traflem. A oto kolejna czsc:



-Chłopaki, ananas. – rzekł Jodełko
-Jaki ananas? Skąd on miał by się tu wziąć? – zapytał Kacperex
-Nie wiem- odparł Jodełko
-Zjedzmy go. – zaproponował Seba
-Chcesz go zjeść? A jeśli to jest zatruty ananas?
-Eee tam, to że wpadł przez okno to już musi być od razu zatruty – powiedział Seba i podszedł do Jodełki i zabrał mu owoc, po czym zaczął go obdzierać ze skóry.
-Daj mi gryza – powiedział Jodełko
-Zostawię Ci – odpowiedział. Pozostali nie chcieli, więc Jodełko i Seba jedli go sami.
-Ej no chłopaki, mamy wieczór, a na pewno mają tu jakieś knajpy. Może pójdziemy na piwo? – zaproponował Zadzior
-Dobry pomysł, chętnie bym się napił zimnego browarka.
Wszyscy wyrazili chęć napicia się. Po chwili przeszli przez bramę z górnego do dolnego miasta. Zapytali Vatrasa gdzie tu jest jakiś pub, ten odradzał im picie bo jutro będą mieli ważny dzień, jednak po długich namowach uległ i wskazał im gospodę Caragona.
Weszli do środka i usiedli przy wolnym stoliku. Gospodarz podszedł i zapytał:
-Co podać?
-To dla mnie, Warkę Strong, a co wy chcecie? - spytał Zadzior
-Dla mnie Harnaśia – odparł Klapauciusz
-Ja chce Wojaka Wszechmocnego – powiedział Seba
-A ja Książa
-Jodełko pijesz takie ścierwo – zapytał Zadzior
-Nie ale mam tylko 1,49zł na nic innego mi nie starczy
-Daj spokój pożyczę Ci 50gr to se kupisz cos lepszego, bo od książa to jutro będziesz miał biedunke, a będziemy łazić po lesie, a tu jak na razie widziałem same drzewa iglaste więc czym się podetrzesz? – powiedział Zadzior
-Dobra w takim razie poproszę Tatrę.
-No to w takim razie ja tez poproszę Tatrę – rzekł Kacperex
-Słucham? Co panowie chcą? Jaką Tatrę? Co to jest? My tu podajemy tylko obiady, piwo, wino i gin – powiedział poirytowany gospodzin.
-Nie macie Wojaka? – spytał Seba
-Chłopaki idziemy stąd tu śmierdzi ch**em.
Wyszli z knajpy i poszli pod szubienice.
Stanęli przed jakimś gościem co siedział na dywanie.
-Patrzcie! Alladyn! – zawołał Seba
-Ciągnie z wiadra – oznajmił Jodełko
-Co my w Holandii jesteśmy że tu zioło na ulicy palą?
Podeszli do Alladyna, i zapytali czy mogą pociągnąć z wiadra.
-Mam na imię Abyn, sprzedaję tytoń smakowy, jeśli chcecie usiądźcie na jednym z mych dywanów i zakosztujcie mego tytoniu. – zaproponował
-A nie odlecimy na tym dywanie? – zapytał Seba
-Bo kiedyś oglądałem „Przygody Sindbada Żeglarza” i tam włąśnie były takie latające dywany – dopowiedział Seba.
-Zapewniam was moi mili że te dywany nie odlecą, ale jeśli wypalicie za dużo mego tytoniu to zapewniam was że odlecicie.
-KóóL – zawołał Jodełko
Jodełko, Seba i Zadzio usiedli przy jednym bongu, a Kacperex z Klapauciuszem przy drugim. Zaczęli brać po jednym buchu. Przeszły już trzy kolejki:
-Ja już nie palę- oznajmił Zadzior.
-Ja też nie powiedział Jodełko.
-A ja jeszcze raz pociągnę – powiedział Seba. Kacoerex z Klapauciuszem już dawno spali na dywanie. Seba włożył głowę do wiadra i zaciągnął się.
-O ja cię pie***le – mówiąc to Seba wstał i zaczął uciekać.
-Hej Seba gdzie biegniesz? – zawołał Jodełko.
-Chodź Zadzior idziemy go złapać za nim coś zmaluje. Wstali i pobiegli za nim. Kecperex dalej spał, Klapauciusz przytulił się do niego.
Biegli, i biegli aż dobiegli do północnej bramy.
-Myślisz że uciekł do lasu? – zapytał Zadzior
-Mam nadzieję że nie.
-Musimy zapytać strażników czy ktoś przechodził przez bramę – rzekł Jodełko
-Hej, dobry wieczór panom. Czy nie przechodził tędy taki mężczyzna, ubrany jak my? – zapytał Zadzior
-Nie, nikt tędy nie przechodził od kilku godzin – powiedział strażnik.
-To dobrze, nie będziemy musieli iść do lasu. – powiedział z ulgą Zadzior
Stanęli na targowisku, przy jakimś straganie. Z niedaleka usłyszeli chrapanie. Zadzior obrócił się i popatrzył na stragan. Schylił się i zajrzał pod ladę. Zobaczył tam śpiącego Seba, który nakrył się workiem od ziemniaków.
-Hej tu jesteś! Dawaj Jodełko bierzemy go.– zawołał
-Ty bierz za ręce a ja za nogi. –zaproponował Jodełko. Nieśli go tak kilka minut. Za chwilę usłyszeli świst, potem drugi i trzeci. Trzy strzały Jodełke w plecy.
-Jodełko zostałeś postrzelony – powiedział z niedowierzaniem Zadzior.
Jodełko puścił nogi Seby.
-Haha, mam kamizelkę będę żył! – krzyknoł. Po chwili zza budynku wyszło dwóch gości, zza wielkiego drzewa następnych dwóch, a na koszarnych murach stało trzech łuczników. Na koniec od strony palcu wisielców zaszło im drogę kolejnych dwóch.
-No chłopaki, dawać piniędzy, albo zobaczycie – powiedział jeden
Zadzior sięgnął po karabin, lecz zapomniał że zostawili broń w kwaterach, sprawdził więc czy ma pistolet, ten był na swoim miejscu. Wyciągnął go i wycelował w jednego ze zbirów. Jodełko zrobił to samo.
-To co chłopaczki dajecie kasę czy mamy was przerysować?
-Zapomnij dziadzie. – odkrzyknął Jodełko.
-Zaraz będziecie inaczej śpiewać – mówiąc to wszyscy rzucili się do ataku.
Pif-paf, pif-paf, dwóch bandito padło martwych. Zadzior strzelał w łuczników na murach, wszyscy po chwili znaleźli się na ziemi. Jodełko zastrzelił kolejnych dwóch. Przy życiu zostali już tylko ci trzej którzy biegli od strony szubienicy. Jeden zamachnął się i zdzielił Zadziora , lagą po plecach. Komandos wyprostował się nagle, po czym dostał toporem po żebrach., padł obolały na ziemię. Jodełko zastrzelił tego z toporem. Schylił się by uniknąć ciosu miecza, po czym uderzył przeciwnika w twarz, ten obrócił się dwa razy i upadł na ziemię, Jodełko nie zdążył się obrócić bo dostał lagą w głowę, wypuścił pistolet z ręki i zemdlał.
-Co tu się dzieje? – ktoś krzyknął
-Zadzior, Jodełko wstawajcie
-Ty po co wstałeś? Kładź się z powrotem na ziemię. – wrzasnął drugi ochrypły głos
-Nie rozśmieszaj mnie baranie, jeden strzał i cię nie ma. – Zadzior już rozpoznał ten
głos, to był Seba. Dwa wystrzały z pistoletu i już nastała cisza. Zadzior obrócił się na plecy i spróbował wstać. Nie dał rady się podnieść więc usiadł trzymając się za brzuch.
Seba podbiegł do niego i zapytał:
-Nic ci nie jest?
-Nie, zobacz co z Jodełką – odparł Zadzior
Seba podbiegł i go drugiego poszkodowanego, podniósł go z ziemi i złapał pod ramię. W między czasie Zadzior już też wstał i razem skierowali się na plac wisielców. Wtedy drogę zaszło im dwóch kolejnych mężczyzn.


Nie wiecie jak mi jest milo ze podoba sie wam moje opo, kazdy kto pisal kiedy jakies opo. Kazdy kto kiedys pisal to wie jakie to jest mile kiedy sie chwali jego wysilem. THX.
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Dalsza część jest świetna... Super humor... Dawno się tak nie uśmiałem... Ta historia z zielskiem... Jakbym cos podobnego już przeżył....
biggrin.gif
laugh.gif
Opisy walk również są dobre... Tylko jedno mi nie pasuje.... Poniżej Harnasia czy Tatry nie schodzę a tu Wojak... Hehe były co prawda Volty Atomy i Kuntersztyny ale wojaka jeszcze żem nie pił
biggrin.gif


Dobre jest też to z kinem i w ogóle filmami... Widać że "Seba" się tym interesuje
biggrin.gif
Podobnie jak ja
smile.gif
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
No i kolejna ekstra część opowiadanka. Generwuję mnie jedna rzecz, a mianowicie to, że się tak mało dzieje z miom udziałem
mad.gif
Wszystko jest naprawde spox.
Podoba mi się opis sytuacji i wszystkie zwroty wyrazowe naszych kumpli
smile.gif


QUOTE -Patrzcie! Alladyn! – zawołał Seba
-Ciągnie z wiadra – oznajmił Jodełko
-Co my w Holandii jesteśmy że tu zioło na ulicy palą?
Podeszli do Alladyna, i zapytali czy mogą pociągnąć z wiadra.
-Mam na imię Abyn, sprzedaję tytoń smakowy, jeśli chcecie usiądźcie na jednym z mych dywanów i zakosztujcie mego tytoniu. – zaproponował
-A nie odlecimy na tym dywanie? – zapytał Seba

Z tego miałem polane
smile.gif
Jest to najlepszy moment w tej cześci. No ale ja nigdy nie spie po paleniu
smile.gif

BTW nie pije Tatry tylko Lecha Pilsa
smile.gif


Brawo Zadzior 10/10
 
Do góry Bottom