Tak apropo prezentowanych kawałków w temacie "Pojedynczy kawałek godny polecenia" lub pokrewnym. Właśnie wracam od kumpla, który kupił sobie klocki Krella, tzn. odtwarzacz + wzmacniacz. Tak średnio ok. 25 tysięcy za element. Czyli lekko licząc 50 tyś. złotych. Zestawy głośnikowe ma robione na zamówienie (posiada je już dłuższy czas) o wartości podobnej do klocków. Dokupił do tego srebrne inter-conekty i kable głośnikowe, gdzie każda pojedyncza żyła (grubości włosa) jest szlifowana za pomocą odpowiedniego oprzyrządowania, osobno, w celu wyeliminowania powierzchniowych porowatości, co ma niebagatelny wpływ na częstotliwość akustyczną takiego kabelka.
Koszt kabli: inter- conekty + głośnikowe + zasilanie - 7 tysięcy złotych. Niejeden nie może zamarzyć o sprzęcie, za powyższą kwotę (za kable)...
By opowiedzieć jak to wszystko gra, nie starczyłoby mi miejsca, gdyż musiałbym rozpisać się niemiłosiernie. Po co to piszę...?
Po to, żeby stwierdzić, że większość szitu, który prezentujecie z youtube i się nim jaracie, na audiofilskim sprzęcie, brzmi jak rzygi kloszarda... Wychodzi tam, cała mizeria realizacyjna danego hip hopu, czy innego badziewia (szczególnie w polskim wydaniu- choć tu nie ma reguły, bo zagraniczny syf, też potrafi brzmieć jak z tektury).
Sam mam zajebisty sprzęt, za w sumie 35 tyś. złotych (bez kolumn i kabli) i dopóki słucham na kompie jest ok, (szumy samego kompa itp.) ale jak zrobię z tego format CD i wrzucę to na sprzęt, to porażka zupełna...
Zresztą, sam mam płyty takich kapel jak Marillion, Yes i innych, które w audiofilskim sprzęcie brzmią plastikowo, bo inżynier dźwięku się nie popisał, lub nie istniał z definicji. Bywają znowu płyty realizowane w głębokich latach 70, które dziś brzmią miodnie i nie można im wiele zarzucić... To jest mistrzostwo świata...
Tak się zastanawiam- słuchacie bullshitu, w miernej jakości... To musi zostawiać nieodwracalne spustoszenie w mózgach, ślad wyrytej głęboko bruzdy, której nic nie jest w stanie zaleczyć...
Dlaczego to piszę? Ponieważ mamy erę uśredniania wszystkiego: muzy, jakości treści, jakości wykonania, itp... W tym obszarze, większość błądzi jak owce we mgle, nie zdając sobie sprawy, w jakie bambuko się ich robi i będące zadowolone (jak to stado) z zastanej racji stanu...
Chodzi mi o to, żebyście nie dali się zapędzić w róg przeciętności i taniej tandety... Dążcie do lepszej jakości, zarówno życia, jak i jego poszczególnych elementów...
p.s. jestem lekko wstawiony i mam nostalgiczny nastrój, więc proszę mi wybaczyć ten tekst
.
Pozdrawiam all tandeciarzy.