Dzisiaj był dla mnie pierwszy z dwóch dni sądu - biologia.
W 10 stopniowej skali trudności oceniam ją na 8. W sumie to dobrze - ludziom gorzej pójdzie mam nadzieję (hihi :trollface: ) a mi poszło nie najgorzej. Wg moich wyliczeń będę miał od 70 do 85%. Wszystko teraz zależy od przychylności sprawdzającego moją pracę, bo od niego dużo zależy - taki urok matury z biologii, jeden zaliczy ci zadanie, inny go nie zaliczy. Tak czy siak, jestem zadowolony.
Niezła akcja, bo dwie osoby z klasy myślała, że matura jest o 14, a była o 9. Jedna dotarła do szkoły (po telefonie koleżanki) 20 minut po rozpoczęciu. Chyba nie powinni jej dopuszczać już, ale jednak na szczęście to zrobili. Szkoda by jej było, zwłaszcza, że dziewczyna jedna z lepszych i ogarniających temat. Kumpel natomiast przyszedł na 14, miał wyłączony telefon i dzwonienie do niego przed maturą nic nie dało. Jeżeli chce pisać czerwcową maturę, musi na jutro dostarczyć zwolnienie od lekarza. To się nazywa... nawet nie wiem jak to nazwać, żeby nie wiedzieć o której ma się maturę :/
Pierwsza misja wykonana, czekamy na drugą - chemia. Trzeba jeszcze ją pocisnąć i w spokoju, z piwem w ręku, będę oczekiwał na wyniki matur (około 30 czerwca).