Zabawa W Króla

Dragunov

Member
Dołączył
27.12.2009
Posty
33
Pomyślcie przez chwilę, że kończąc G3 zaczynacie grę strategiczną, jesteście królem Robharem i panujecie nad Myrtaną. Co robicie?
Ja osobiście wziął bym przykład z fuhrera i szukał przestrzeni życiowej tyle że na zachodzie. Z Myrtany utworzył bym jedno wielkie miasto(miasta zaprezentowane w G3 były duuuużo za małe), a Vengard byłby moim Belwederem :) . Miasto było by podzielone na dzielnice które swoją nazwę brały by od nazw tych wiosek z G3. Po udanej wyprawie na zachód orkowie stanowili by tanią siłę roboczą i harowali by w Górniczych Dolinach - obozach pracy dla orków. Przestępców wysyłałbym na stale powiększający się front. Wojne skończyłbym odkryciem innej cywilizacji z którą zawarłbym sojusz a potem podstępnie przyłączyłbym do swego królestwa. Świat G3 jest o tyle fajny, że jedynym zagrożeniem (drogą lądową) jest zachód. Wschód jest łatwy do obrony gdyż brzeg jest dość wysoki. Myślę że to byłaby dobra gra strategiczna. A jakie jest wsze zdanie?
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Ja bym skupił się na zadowoleniu mego ludu. Czyli "wiczny bans".
Przede wszystkim zadbał bym o ciągły dostęp do podstawowych artykułów spożywczych. W tym celu wsparłbym ze skarbca rozwój przemysłu alkoholowego oraz sieci karczm. I już połowa sukcesu.
Następna rzecz. Myrtana to dość słabo zaludniony rejon. Dlatego innym mym celem byłby boom (bez skojarzeń) demograficzny. Przede wszystkim trzeba by skrócić czas wymiany pokoleń. Czyli legalne małżeństwa od 16 roku życia. Dziewczyny, które ukończyły 18, a dalej są wolne, do burdelu. Natomiast 18 letnich kawalerów, do kastracji, a następnie do budowy muru okalającego królestwo. Gdyż wojska za dużo planuje nie mieć, trzeba uskutecznić ewentualną obronę.

W Nordmarze wybudowałbym skocznie i wsparł rozwój młodych talentów, orliki w wersji zimowej.

Varant natomiast, to gołe d*py i driny z palmą. Czyli turystyka, nastawiona głównie na orków. Dziady mają grube portfele, z których trzeba coś wyskrobać.

A gdy śmierć po mnie by przyszła... umarłby.
 

Dragunov

Member
Dołączył
27.12.2009
Posty
33
Szczerze przyznam, że to znakomity pomysł tylko nie podoba mi się troch ta kastracja :wacko: (jak sobie o tym pomyśle uuu...). Może warto dać młodym szanse na rozpłód też po 18 ;) .
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
W wiecznym bansie, musi być jakikolwiek przymus. Społeczeństwo musi czuć choć namiastkę rygoru. I jest gicior. Poza tym w ten sposób z tych gejów, co się boją podejść do dziewczyny, tylko wolą napisać na gg, zrobiłbym prawdziwych mężczyzn, coś ala neandertalczyk.
 

Isidro

Szalony Bartek
Weteran
Redakcja
Dołączył
9.3.2009
Posty
6377
Siadł bym se na tronie i czekał na smoka,rycerza,księżniczkę i resztę tej bajkowej zgrai.Gdybym już to miał to wysłałbym ich do jakiejś jaskini za miastem żeby sie pozabijali na wzajem a sam zaatakowałbym Varrant,podbił,siebie ogłosiłbym Cesarzem Zjednoczonego Imperium Myrthany i Krakowa(zmieniłbym nazwę stolicy oczywiście^^),we Varancie zrobił bym hotel pięciogwiazdkowy i jako imperator zaatakowałbym Nordmar.Gdyby stawiali opór jeden z moich ludzi rzekłby "Imperium kontratakuje",po tych słowach milionowa armia ruszyła by do Nordmaru,wyciąłbym wszystkich w pień,skolonizował osadnikami z warszawy(najbardziej zacofana wieś została dostałaby nazwę "Warszawa").Zbudowałbym państwo bez bogów,bez wiary w lepsze jutro,obywateli obciążyłbym wysokimi podatkami oraz pańszczyzną,wprowadziłbym monarchie absolutną a każdą oznakę niesubordynacji traktowałbym jako zdradę oraz zamach stanu.A jakichkolwiek buntowników wydusiłbym jak wszy.Wprowadziłbym "Kodeks Baala" na podstawie którego każde przestępstwo było by karane obcięciem wszystkich członków ciała.Po kilku latach zostałbym sam jeden w moim Imperium przez co załamałbym sie psychicznie i trafił bym na ul.Babińskiego w Krakowie w szpitalu im. Babińskiego.Dobranoc.
 

Aniol Stroz

Najlepszy grafik
Moderator
Redakcja
Dołączył
14.10.2006
Posty
2046
Nie czytając postów poprzedników (żeby nie było ze pomysły podbieram) napiszę co ja bym zrobił, gdybym był królem Myrthany.
Na pewno znacznie powiększyłbym miasta, które są stanowczo za małe. Możliwe też że kazałbym wybudować do okoła całej Myrthany ogromny mur (tak jak to było w Khorinis) i uczyniłbym z tego jedno ogromne i potężne miasto. Rozwinąłbym handel, sporo kupców wysłałbym by handlowali w Varrancie i Nordmarze, a 20% zysków to byłby taki datek dla króla ;p. Rozwinąłbym też znacznie gospodarkę, nowe farmy itp, które dostarczały by 85% żywności dla miasta (oczywiście za jakąś tam kwotę) a 15% mieliby na własne spożytkowanie. Wzmocniłbym też wojsko, które nie stało na najwyższym poziomie. Całe dnie treningów, świetne zbroje, oręż i oczywiście nauczyciele.
W sumie to zacząłbym toczyć wojne z plemionami jak orkowie/gońcy leśni i wziąłbym ich jako niewolników. Powoli zacząłbym zajmować Varrant, poczynając od Bragi a kończąc na Mora Sul. Wybicie Asasynów nie byłoby proste, ale z pomocą innych to mogłoby się udać. Apropo sprzymierzeńców, chciałbym by to byli koczownicy oraz magowie wody. Po zdobyciu całej pustyni, myślę że moje wojska wkroczyłyby do Nordmaru, lecz nie jako wrogowie dla tamtejszych mieszkańców, a wręcz przeciwnie - wybić orków i wspomóc tamtejszą ludność. Magowie ognia raczej nie mieliby wyboru, w końcu jako król, dowódca paladynów czyli wyznawca Inosa, dołączyliby do mnie.
Całe moje państwo stanowiłoby jedno ogromne państwo które nazwałbym Casterna ;p.
Później udałbym się drogą morską na inne wyspy, myślę ze pierwsze byłoby to Khorinis. Razem z Lordem Hagenem (przypuśćmy ze przeżył) i naszym wojskiem zniszczylibyśmy rasę orków i Khorinis znów stałoby się świetnym miastem ^^
A potem? Emerytura.. : p

Pozdrawiam.. AS
 

Nauczyciel

Martwy Pluszak
Weteran
Dołączył
12.11.2006
Posty
2497
Z miast bym 1/3 ludu powyganiał doić krowy itd.
Co tam... Ogłosiłbym że Innos we mnie wstąpił i że w epickiej walce zniszczyłem Beliara oraz Adanosa, a co się ostało z nich wygnał za granice, czyli do Nordmaru, Varrantu, do orkow i za morze. To by zapedzilo ludziom strach przed wyemigrowaniem do czerepu.
No i obrona, najwazniejsze to ten mur, co go wiekszosc wyzej opisala. Potem flota i zacznie sie agresywna kolonizacja wysp w imie odkazenia ze wzgledu na panujace tam zle bostwa.
Kiedy kraj bylby na tyle potezny, by zaatkaowac sasiadow, rozpoczalbym krucjaty we wszystkich kierunkach, ave cezar skurfysyny.
 

riodrian123321

Dowódca Straży Magów Wody
Dołączył
17.7.2009
Posty
474
Robiłbym wszystko aby orkowie, podczas tej nieszczęsnej srogiej zimy (podczas której rozpoczęła się wielka wojna) został opanowany Nordmar (źródło magicznej rudy). Większość sił właśnie tam bym umiejscowił, teren ułatwiłby walkę z ociężałymi orkami.
Podczas walk, gromadziłbym jak największą ilość rudy. Jeżelibym przegrał (uchowaj boże) większość cywili wysłałbym do Khornis (by tam się szkolili), a sam z wojskiem broniłbym tego co mi pozostało.
Ewentualnie gdybym uzbierał dużą ilość rudy, poradziłbym się magów czy byliby wstanie zrobić barierę z której można wyjść lecz nie można wejść. Po stworzeniu takowej, czekałbym na posiłki z Khorinis.
 

Vendetta

Deathproof
VIP
Dołączył
27.2.2009
Posty
1393
Pierwsza rzecz...
Modlitwa do Beliara i bycie jego namiestnikiem. Zamieniłbym własną armię w nieumarłych, którzy odbudowaliby stolicę. Po odbudowaniu fortyfikacje- płonące strzały nieumarłych kuszników. Mury byłyby wzniesione z magicznej rudy dodatkowo umocnionej magią Beliara.
Paladynów zamieniłbym w moją elitarną gwardię, a magów ognia w lisze. Ludność Myrtany widziałaby tylko wielki, czarny mur... Moja mała na razie armia ruszyłaby na wioski. Zabici ludzie dołączaliby do wiecznej służby królowi Vendettcie. Siałbym strach i grozę, armia zaatakowałaby niebawem wioski orków powiększając szeregi wiecznej armii. Po podbitej Myrtanie zająłbym się drapieżnikami- specjalnie wyznaczeni lisze kontrolowaliby bestie za pomocą umysłu. Nie zwykłe bestie- oczywiście nieumarłe.
Moje wojska ruszyłyby do Varrantu, nie mogą się męczyć, nic nie czują tylko wykonują moje polecenia. Zdalne polecenia, siedzę na tronie, i kontroluję swoją armię jak w grach strategicznych. Świątynia Ben Sala zostałaby zajęta przez ożywieńca Zubena, który byłby moim sługą.
Modlitwa do Beliara. "Beliarze, daj sił mnie i mojej armii przed walką w Nordmarze". Ja i moje wojsko zostałoby magicznie wzmocnione. I wtedy moje armie ruszyłyby na Nordmar. Jedynie 22% nieumarłych zostałoby bronić Myrtany.
Podczas wojny ruszyłbym ze swoją elitarną gwardią w poszukiwaniu Artefaktów Adanosa. Gdybym usłyszał o zwycięstwie, ruszam dalej i niszczę Artefakty czyniąc wkład bogów w świat materialny niemożliwym. Mam moc, armię, ziemie, czego chcieć więcej? Więcej władzy. Flota ruszyłaby na rejs po świecie, zabierając nowe dusze dla mnie i nowych żołnierzy. Z pewnością natrafiłbym na cywilizację ponad mnie...
Wtedy wykorzystałbym moc nadaną mi przez Beliara i wezwałbym legiony piekielnych zastępów.
:p
 

Dieg0

New Member
Dołączył
26.6.2010
Posty
19
Ja bym najpierw zjednoczył myrtane nazwał się rhobarem III odbił z rąk orków khorinis...
Potem podbiłbym Varant i Nordmar...
Następnie znalazłbym jakiś dziwny amulet i go założył po czym opętały by mnie złe moce...
Potem kupiłbym orła na wyprzedaży orłów w mora sul
Następnie (już jako zły władca) zaatakowałbym najmniejszą z wysp południowych Feshyr gdzie znajdował się jakiś gość (pewnie jakiś pasterz bez imienia) który poprzysiągłby mi zemstę za zniszczenie jego rodzinnej wioski...
 

Koza123

Nadworny błazen Rangiza
Dołączył
1.7.2010
Posty
309
Ja, w Myrtanie zaprowadziłbym ład i porządek, sprawiłbym, że orkowie żyliby w zgodzie z ludżmi. Poprawiłbym stosunki dyplomatyczne z assasynami i nordmarczykami. Z neiktórych miast zrobłbym azyle, dla tych, których dotknęła wojna, takich jak gońcy leśni.Wyedukowałbym ludzi i orków, a także wspomógłbym magów ( głownie wody). Podsumowując uczyniłbym Myrtanę idealnym do życia i spokojnym miejscem.
Pozdrawiam Koza123.
 

Randal

Banned
Dołączył
11.10.2010
Posty
991
Po pierwsze zniewoliłbym orków ponieważbyli by świetnymi robotnikikami a przy tym tanimi.Następnie spróbowałybym podbić Nordmar Varrant.Po udanej kampani wojennej zaprowadziłbym ład i porządek.Miasta byłyby podzielone na cztry dzielnice:

-Kupiecka-tutaj przebywaliby kupcy z odległych miast.
-Robotnicza- tereny wokół miasta czyli farmy.
-Mieszkalna- tu znajdowałyby sie domy bogatych i mniej bogatszych ludzi.
-Zamek/Górna dzielnica-tu znajdowałyby sie budynki użytku publicznego.

Następnym krokiem byłoby zwalczenie piratów i innych rabusiów.Ludzie czuliby sie bezpieczniej i pracowali wydzjniej.Po spełnieniu tych postólatów mój kraj płynąłby mlekiem i miodem.
Pozdrawiam Szczur
 

Biafra

Balotelli
Weteran
Redakcja
Dołączył
8.10.2010
Posty
2677
Zorganizowałbym taki konkurs jak w tym temacie wśród swoich zaufanych ludzi (Diego, Milten itp.) Tego, którego pomysł spodobał mi się najbardziej, mianowałbym namiestnikiem rządzącym w moim imieniu.
Sam natomiast wędrowałbym po całym kontynencie (najczęściej incognito) w poszukiwaniu kolejnych przygód i wyzwań, gdyż ten zew wiecznej wędrówki jest dla mnie nieodparty. Z przyjemnością patrzyłbym na korzystne zmiany wprowadzane w całej Myrthanie przez mojego namiestnika. Popijając wino lub piwo w licznie wyrosłych karczmach słuchałbym jak poddani chwalą sobie nowe porządki oraz swojego roztropnego władcę.
Od czasu do czasu zawitałbym do Vengartu aby odpocząć, pokazać się swojemu ludowi, żeby nie zwątpił w istnienie swojego Króla. Przedyskutowałbym kilka spraw z namiestnikiem i radą, po czym, gdy zacząłby doskwierać mi brak wyzwań, ruchu i swobody- ponownie wybierałbym się na dobrowolne wygnanie i tułał się po całym kontynencie...
 

igor1988bb

Member
Dołączył
2.10.2010
Posty
127
Ciekawy temat.
Ja bym oczyścił świat z orków, odbudowałbym vengard, umocniłbym wszystkie miasta, zbudowałbym więcej farm, zadbałbym o maksymalne wydobycie rudy z Nordmaru i wykuwany byłby najlepszy oręż pod okiem Ingwara, wyszkoliłbym więcej żołnierzy a do tego użyłbym Gorna Milten by był przywódcą nagów ognia oraz mistrzem magii. Lee byłby generałem i głównym doradcą wojskowym, Diego by się zajmował finansami, Varant byłby pod moją władzą i tam były by wybudowane wielkie świątynie Innosa i było by więcej pól uprawnych na bagienne ziele
 

Binek7

Member
Dołączył
26.9.2010
Posty
533
Z Myrtany uczyniłbym główny ośrodek wojskowy, zaciągnąłbym wszystkich co silniejszych do armii. Podbiłbym Nordmar i Varrant, mieszkańcy lodowej krainy mieli by na celu pilnowanie pracy orków w górniczej dolinie, których tak jak większość zesłałbym aby wydobywali cenną rudę, jednakże nie byli by oni do końca niewolnikami. Mieli by swoje chaty, możliwość tworzenia wspólnot :>. Jednakże Nordmarczycy mieli by na nich oko. Mieszkańcy Varrantu mogli by zachowac swoją kulturę, zwyczaje i wszystko co się z tym wiąże, obsadziłbym jakiegoś przyjaciela na stanowisku namiestnika Varrantu. A inny pełnił by tą funkcje w Nordmarze. Moimi głównymi generałami zostaliby Lee, Lord Hagen i Gorn. Miltena wraz z Lesterem uczyniłbym moimi osobistymi doradcami. Natomiast Lares i Diego mieli by oko na handel i zaopatrzenie dla armii. Podbiłbym wyspy południowe, jednakże nie niszcząc żadnych ośrodków kultury. Wszyscy mieli by płacić daninę zależnie od dochodów jakimi dysponują. Stworzyłbym silną flotę morską, a także znacznie powiększył miasta w Varrancie i Myrtanie. Osiadłbym w Vengardzie, gdzie znajdowałby się najbardziej waleczny trzon mojej armii. Wybudowałbym parę klasztorów dla magów ognia i wody, aby mieli baczenie na niedobitki sług beliara, a także by zawsze mogli służyć mi swą radą. Stworzyłbym także specjalny oddział inkwizycyjny, którego zadaniem byłoby nawracanie sług beliara. Oczywiście bez użycia tortur, jeśli jednak nie było by to możliwe, musieliby eliminować takie przypadki. Gdy wszystko wróciło by do normy i Moje ogromne państwo urosło by w siłę nakazałbym moim generałom utworzenie paru jednostek zwiadowczych, które miałyby na celu wyruszyć w morze w poszukiwaniu innych lądów, które mógłbym podbić.
 

Rafco

Member
Dołączył
1.7.2009
Posty
55
A więc tak... Najpierw próbowałbym bym ogarnąć tą nie stabilną sytuacje w Myrtanie, która panuje od rozpoczęcia wojny z orkami. Następnie wykorzystałbym chaos jaki panuje w państwie Varantu z powodu śmierci Zubena i wraz z koczownikami i magami wody zaatakowałbym Asasynów. Zyski z tej wojny byłyby ogromne z powodu bogactwa ludu zamieszkującego te tereny. Najprawdopodobniej większość asasynów nie walczyła by w wojnie (jest to kraj kupiecki, a kupcy nie są zbyt wojowniczy). Moje państwo byłoby bez wyznaniowe, dzięki czemu mógłbym w dużym stopniu ostudzić niepokoje nowo podbitych ludów. Po zdobyciu tak wielkiego bogactwa po asasynach zorganizowałbym ekspedycje na zachód oraz wybudowałbym flotę i rozpoczął myrtańską epokę odkryć. Zmniejszyłbym wysokość podatków, przez co społeczeństwo stałoby się bogatsze i samo się rozwijało bez względu na to czy kolejny władca byłby równie zajebisty jak ja czy beznadziejny. Najprawdopodobniej do takiego państwa z chęcią dołączyłyby klany północy, przez co zdobyłbym dostęp do kopalni magicznej rudy. Dzięki niej, a właściwie broni z niej robionej, podporządkowałbym sobie nowo podbite ludy. Sprzyjałbym bardzo rozwojowi handlu i nauki, co jest kluczem do sukcesu.
 
Do góry Bottom