Phantom Lord
Active Member
- Dołączył
- 9.8.2007
- Posty
- 1351
Black River... Coraz częściej dochodzę do wniosku, że moja wiedza o polskiej muzyce jest okropnie ograniczona i stereotypowa.
Nie znałem wcześniej tego zespołu, ale ten utwór jest naprawdę bardzo profesjonalny i w życiu nie pomyślałbym, że rodzimy. Ogólnie budowa utworu jest dość "nowoczesna", trochę mi zajechało po melodyce Trivium, Atreyu i innymi bandami, których kiedyś przez jakiś czas słuchałem. Szybko doszedłem do wniosku, że Black River ma po prostu większe jaja, niż podane wyżej. No, przynajmniej w moim odczuciu.
Bardzo mi się podoba, gratuluję wyboru
Ja dam Stargazer zespołu Rainbow. Kawałek ma już swoje lata. Został wydany w roku 1976, jeszcze na LongPlayu zatytułowanym "Rising". Założycielem zespołu jest jeden z moich ulubionych gitarzystów, którego mimo, że nie jest najlepszy technicznie, uważam za najwybitniejszego. Jest to spowodowane jego ogromnym talentem, znaczeniem dla rocka i nie tylko rocka. Przez całą karierę zadziwiał, był postacią kontrowersyjną, wielkim przeciwnikiem Ameryki ("Nienawidzę tego kraju"), kompozytorem nastawionym właśnie na pokazanie muzyki, mówił głośno NIE mediom i nadal tak postępuje. Obecnie gra w zespole Blackmore's Night, gdzie gra muzykę renesansową (proszę nie mówić, że wiejską, bo niesamowitą).
Ritchie Blackmore jest niewątpliwie ikoną. Nagrał znane wszystkim Smoke On The Water ("Nie chcę już grać tej piosenki. Ludzie przychodzą na moje koncerty tylko po to, żeby jej posłuchać, a potrafiłaby go zagrać nawet małpa"), "Black Night", "Soldier of Fortune", "I Surrender" i naprawdę całą masę innych, magicznych utworów.
W utworze, który zaprezentuję śpiewał jeszcze Ronnie James Dio - ikona, tym razem, heavy metalu. Wybił się właśnie w Rainbow, założył swój własny zespół DIO (najlepiej znany chyba z Holy Diver i Rainbow In The Dark), grał też w Black Sabbath (nagrał z nimi świetną płytę Heaven and Hell, która mimo odejścia od stylu BS, jest niewątpliwie fantastyczna).
Pochwalę się, że byłem na koncercie Blackmore's Night i Black Sabbath z Diem na czele (pod szyldem Heaven and Hell)
Nagranie stety lub niestety na miarę lat 70', więc wodotryski efektów są zastąpione fantastycznymi umiejętnościami technicznymi.
Mam zamiar dać jeszcze parę utworów Ritchiego. Jak na razie - Stargazer!
http://www.youtube.com/watch?v=Y6IPBN6ARkE
Nie znałem wcześniej tego zespołu, ale ten utwór jest naprawdę bardzo profesjonalny i w życiu nie pomyślałbym, że rodzimy. Ogólnie budowa utworu jest dość "nowoczesna", trochę mi zajechało po melodyce Trivium, Atreyu i innymi bandami, których kiedyś przez jakiś czas słuchałem. Szybko doszedłem do wniosku, że Black River ma po prostu większe jaja, niż podane wyżej. No, przynajmniej w moim odczuciu.
Bardzo mi się podoba, gratuluję wyboru
Ja dam Stargazer zespołu Rainbow. Kawałek ma już swoje lata. Został wydany w roku 1976, jeszcze na LongPlayu zatytułowanym "Rising". Założycielem zespołu jest jeden z moich ulubionych gitarzystów, którego mimo, że nie jest najlepszy technicznie, uważam za najwybitniejszego. Jest to spowodowane jego ogromnym talentem, znaczeniem dla rocka i nie tylko rocka. Przez całą karierę zadziwiał, był postacią kontrowersyjną, wielkim przeciwnikiem Ameryki ("Nienawidzę tego kraju"), kompozytorem nastawionym właśnie na pokazanie muzyki, mówił głośno NIE mediom i nadal tak postępuje. Obecnie gra w zespole Blackmore's Night, gdzie gra muzykę renesansową (proszę nie mówić, że wiejską, bo niesamowitą).
Ritchie Blackmore jest niewątpliwie ikoną. Nagrał znane wszystkim Smoke On The Water ("Nie chcę już grać tej piosenki. Ludzie przychodzą na moje koncerty tylko po to, żeby jej posłuchać, a potrafiłaby go zagrać nawet małpa"), "Black Night", "Soldier of Fortune", "I Surrender" i naprawdę całą masę innych, magicznych utworów.
W utworze, który zaprezentuję śpiewał jeszcze Ronnie James Dio - ikona, tym razem, heavy metalu. Wybił się właśnie w Rainbow, założył swój własny zespół DIO (najlepiej znany chyba z Holy Diver i Rainbow In The Dark), grał też w Black Sabbath (nagrał z nimi świetną płytę Heaven and Hell, która mimo odejścia od stylu BS, jest niewątpliwie fantastyczna).
Pochwalę się, że byłem na koncercie Blackmore's Night i Black Sabbath z Diem na czele (pod szyldem Heaven and Hell)
Nagranie stety lub niestety na miarę lat 70', więc wodotryski efektów są zastąpione fantastycznymi umiejętnościami technicznymi.
Mam zamiar dać jeszcze parę utworów Ritchiego. Jak na razie - Stargazer!
http://www.youtube.com/watch?v=Y6IPBN6ARkE