Ja grałem raz. Nie widzę sensu gry parę razy, bo różnica jest dość kosmetyczna ork czy buntownik, assasyn czy koczownik, różnica taka, że wyzwalasz albo miasta albo jakieś obozy), mag nigdy mnie nie pociągał, a strzelec to też mi nie pasuje. Cóż, zrobiłem wszystkie zadania od Ardei aż po Faring, nie wyzwalając ni jednego miasta, potem Nordmar wyzwolić, z Lee zrobiłem sajgon u króla - w końcu to RPG, a przez niego trafiła moja postać do więzienia, zresztą należało mu się, po tym jak postąpił z Lee. Kto przeszedł G1 wie o co chodzi, kto nie przeszedł, to mu gorąco polecam.
Aale wracając do tematu. Po Normarze ruszyłem do Trelis, Silden, Geldern, i tam wykonywałem zadania, przy okazji pomagając druidom. Pucharami ognia się nie przejmowałem. I ruszyłem na Varant. Walczyłem dwoma mieczami od sporego czasu.
Niesamowite wrażenie, gdy dotarłem do miasta na Varancie, poczułem jakbym odbył wielką podróż. W Varancie pomagałem, dla kontrastu, asasynom. Ale zdecydowałem się na to dopiero jak spotkałem Saturasa i resztę magów. Był taki arogancki że się na niego wkurzyłem. I od tej pory upolowałem wszystkich magów Wody po raz drugi. Pierwszy raz był w Górniczej Dolinie, ale niestety programiści tego nie uwzględnili.
Na koniec obrałem ścieżkę Beliara. Podobała mi się, totalna eksterminacja, i ja, władający tym, co pozostało w imieniu Beliara. Wrażenie z gry i obrania takiej ścieżki bardzo dobre. Ale powtarzać tych samych zadań kolejny raz nie ma po co.
Fakt Santi, ja też tak miałem, ale przy G1. Może wrócę do G3, ale IMHO musi być między taką grą jakaś przerwa. Po paru miesiącach można wrócić i rozpocząć przygodę na nowo i nie będzie to nużące - w takim wypadku masz rację.