- Dołączył
- 10.1.2007
- Posty
- 8225
Było już grubo po północy, a siarczysty deszcz miarowo zapełniał ulice tworząc ogromne bajora. Wszystko zdawało się jak z innego świata, takiego jakie widzimy w tych cholernych, oklepanych telewizyjnych serialach. Do tej pory nie rozumiem jak ludzie mogą tracić życie na takie bzdurne rozrywki, a może to ja jestem kimś wyrwanym z kontekstu w nieswojej rzeczywistości. To miasto nigdy nie było sanktuarium idealizmu. Brudne, zniszczone i zaniedbane, kryło tajemnice mrocznej metropolii. O tej porze mało kto kręcił się po ulicach. Większość, jak to w niedzielne wieczory spędzała czas z rodziną w domu, udając idealne i ułożone życie lub z przyjaciółmi, którzy zdawali się być tylko na pierwsze wrażenie wartymi zaufania. Po ulicach kręciły się wyłącznie typki spod ciemnej gwiazdy. Dilerzy zarabiający grubą kasę na sprzedaży towaru, Gangi, które co chwila walczyły o strefy wpływów zamieniając ulice miasta w strefę walk, zboczeńcy, zabójcy i psychopaci czekający w najmniej oczekiwanych momentach na swoje ofiary. W rzeczywistości ten świat nigdy nie był cukierkowy. Wszyscy tworzyli piękny miraż, piękny czekoladowy tort z wisienką starannie ułożoną na czubku. Perfekcjonizm zawsze w moim odczuciu był wymarłą cechą. Na każdym kroku dało się odczuć, że grube nici spajające ten świat w krainę szczęśliwości, były na tyle słabe, że pruły się przy najmniejszym szarpnięciu odsłaniając prawdziwe zohydzone oblicze codzienności. Ten świat nigdy nie był dobry, nigdy nie był prawy ani sprawiedliwy. Wiedziałem o tym od zawsze, a ten kto próbował wmawiać, że jest inaczej, kończył zazwyczaj gdzieś na śmietniku z kulką w czaszce, znaleziony przez bezdomnego poszukującego żarcia. Tak giną piękne ideały.....
Nazywam się Tobias i jestem jednym z tych, którzy czynią ten świat ciut ciemniejszym niż zwykle. Z początku było mi bez różnicy, kto? i przede wszystkim dlaczego?. W otchłani nie zwraca się uwagi na takie rzeczy, odbiera się zlecenie i odwala swoje. Przyznaje, że na początku kierowała mną wyłącznie żądza łatwej kasy. Tak łatwo było kogoś zabić, wyciągasz gnata "bach" i po sprawie. Pieniądze zawsze się przydawały. Musiało minąć 15 lat bym zdał sobie sprawę, że te pieniądze śmierdzą, jakby zleceniodawca podcierał sobie nimi dupsko. To one zawsze napędzały tą spiralę strachu i pożądania, które sprawiały, że zatracały się naturalne bliskie ludziom cechy.
Dziś widzę jak krok po kroku zbliżamy się do zezwierzęcenia, a może już jesteśmy jak bestie korzystające z bezlitosnego prawa silniejszego. Tylko jak zmierzyć kto dziś jest silniejszy???
Ten co ma większą spluwę, czy bicepsy? a może Ten co ma większe znajomości, czy pieniądze.
Granice dziś zacierają się jak nigdy przedtem. Otchłań pogrąża mnie coraz bardziej, sprawiając, że brakuje mi sił by żyć. Nigdy nie żałowałem drogi, którą podążyłem, ale też nigdy nie byłem dumny z tego co robię. Wszystko spajało się w jedną całość. Zasrany żywot i zasrana śmierć. Zawsze wydawało mi się, że nie ruszy mnie to co robię. Myślałem sobie: "Tobias jesteś twardy nikt i nic cię nie złamie". Czy mogłem się aż tak bardzo mylić? W otchłani lufa pistoletu niebezpiecznie zbliża się do skroni. Nie ma nikogo kto, krzyknie: "stary nie rób tego". Zresztą nawet jeśli by był, skąd pewność, że krzyknie, a nie wyceluje w ciebie broń decydując o twoim losie za ciebie. Czy nie lepiej uprzedzić innych, kończąc tą farsę. Blokada tak łatwo się odbezpiecza. Jeden ruch i kończysz, na komunalnym cmentarzu z pogrzebem na kosz państwa. Piękny koniec nie sądzicie. Tylko czy razem z końcem nadejdzie upragniony spokój???. Zanim nadejdzie ciemność zastanowię się nad tym, bo później zostanie już tylko otchłań....
Nazywam się Tobias i jestem jednym z tych, którzy czynią ten świat ciut ciemniejszym niż zwykle. Z początku było mi bez różnicy, kto? i przede wszystkim dlaczego?. W otchłani nie zwraca się uwagi na takie rzeczy, odbiera się zlecenie i odwala swoje. Przyznaje, że na początku kierowała mną wyłącznie żądza łatwej kasy. Tak łatwo było kogoś zabić, wyciągasz gnata "bach" i po sprawie. Pieniądze zawsze się przydawały. Musiało minąć 15 lat bym zdał sobie sprawę, że te pieniądze śmierdzą, jakby zleceniodawca podcierał sobie nimi dupsko. To one zawsze napędzały tą spiralę strachu i pożądania, które sprawiały, że zatracały się naturalne bliskie ludziom cechy.
Dziś widzę jak krok po kroku zbliżamy się do zezwierzęcenia, a może już jesteśmy jak bestie korzystające z bezlitosnego prawa silniejszego. Tylko jak zmierzyć kto dziś jest silniejszy???
Ten co ma większą spluwę, czy bicepsy? a może Ten co ma większe znajomości, czy pieniądze.
Granice dziś zacierają się jak nigdy przedtem. Otchłań pogrąża mnie coraz bardziej, sprawiając, że brakuje mi sił by żyć. Nigdy nie żałowałem drogi, którą podążyłem, ale też nigdy nie byłem dumny z tego co robię. Wszystko spajało się w jedną całość. Zasrany żywot i zasrana śmierć. Zawsze wydawało mi się, że nie ruszy mnie to co robię. Myślałem sobie: "Tobias jesteś twardy nikt i nic cię nie złamie". Czy mogłem się aż tak bardzo mylić? W otchłani lufa pistoletu niebezpiecznie zbliża się do skroni. Nie ma nikogo kto, krzyknie: "stary nie rób tego". Zresztą nawet jeśli by był, skąd pewność, że krzyknie, a nie wyceluje w ciebie broń decydując o twoim losie za ciebie. Czy nie lepiej uprzedzić innych, kończąc tą farsę. Blokada tak łatwo się odbezpiecza. Jeden ruch i kończysz, na komunalnym cmentarzu z pogrzebem na kosz państwa. Piękny koniec nie sądzicie. Tylko czy razem z końcem nadejdzie upragniony spokój???. Zanim nadejdzie ciemność zastanowię się nad tym, bo później zostanie już tylko otchłań....