Miałem z jednym kumplem mały konflikt odnośnie obozów. On wolał Nowy, ja Stary
Sytuacja wygląda tak, pierwszy powstał SO, którym kierował Gomez. Dogadał się z królem i teraz żyją sobie po królewsku, zgodnie z ustalonymi zasadami. Taka monarchia - mamy króla, mamy szlachtę (magnaci), jakieś tam rycerstwo i plebs. Szanse awansu oczywiście istnieją. Bardzo podoba mi się ustalony tam porządek.
NO to jeden wielki bajzel... Tam jedyną drogą do kariery jest dogrzać komuś z SO i pokazać wszystkim, jaki to nie jesteś silny...
SO utrzymuje się z handlu rudą - pod patronatem Gomeza, którego aż żal było mi zabijać, ruda zamieniana jest na wszystko, czego zapragną mieszkańcy koloni. Z kolei NO to banda gnojków, którzy na własną rękę próbują się wydostać z obozu i jeszcze chcą za to mieć darmowy luksus (napadają na konwoje, które przybywają do koloni TYLKO dzięki staraniom SO). Obóz na bagnie jest w porządku - dostarczają wszystkim bagienne ziele, nie wchodzą z nikim w żadne zatargi.
NO to totalna anarchia... Rozumiem Lee, który jest tam z nienawiści do Rhobara (też bym nie mógł układać się z kimś, kto mnie zdradził...). Na upartego, mógłbym nawet znaleźć moralne uzasadnienie dla ataku na wolną kopalnię... Ludzie z NO nakradli tyle, że teraz powinni za to zapłacić wydobytą przez siebie rudą.