To moje pierwsze opowiadanie więc mogę napisać źle, a pozatym mam tylko jedenaście lat.
Rozdział 1 Porwanie
Xardas był chłopcem który uwielbiał magię i dobrze się uczył. Lecz pewnego dnia usłyszano krzyk, wołanie o pomoc lecz dziecko zniknęło. Rodzice tęsknili za nim, lecz praktycznie z tego powodu, że nie mogli się na nim wyżywać. Demon leciał spokojnie lecz dość nisko, niełatwo jest ostrożnie trzymać czternastoletniego chłopca w szponach. O nie, znów wieża tego zapchlonego Nekromanty-pomyślał. Demony zazwyczaj nie lubiły swich panów, lecz wiernie im służyli.
- Dziękuje, że go przyprowadziłeś - powiedział Nekromanta.
Demon wydał z siebie dziwny głos.
- Ach, tak możesz sobie polatać.
Pół godziny poźniej chłopiec ocknął się i wymruczał:
- Gdzie ja jestem? Przed Xardasem stał starszy męszczyzna z czerwonymi ślepiami, zadartym nosem i groźną miną
- Nic ci nie grozi - odpowiedział męski, chropowaty oraz zimny głos
- Kim pan jest? Xardasa uczono że ma się zwracać grzecznie do osób starszych.
- Wiesz kto to jest Beliar?
- Oczywiście, że wiem.
- To dobrze. Męszczyzna się uśmichnął.
- Zadałem panu pytanię.
- Jestem Nekromantą - odpowiedział głos
Xardasowi opadła szczęka. Wiedział kto to Nekromanta, był to samotny Mag studiujący magię Beliara. Wziął gróbą, brązową oraz bardzo brzydką książkę pod tytułem "Przywołania Golemów" i rzucił w przeciwnika. Przez chwilę chłopiec myślał, że trafił w krtań, lecz wróg złapał wielki tom.
- Nie rób tego nigdy więcej!
- T-t-aak mó-jj p-p-anie - powiedział z przerażeniem.
- Przystąpimy do pierwszej lekcji.
Minęło kilka miesięcy, gdy Xardas nauczył się pierwszego Kręgu magii.
- Świetnie, oby tak dalej, a wyrośnierz na Maga - powiedział Nekromanta Zaber
- Tak sobie pomyślałem, kilka lat temu rodzice pobili mnie tak bardzo że leżałem na podłodze przez kilka godzin na podłodze, lecz potem wszystko się ustabilizowało. Nigdy tego nie zapomnę - dziecko zacisnęło pięść i walnęło o stół alchemiczny.
W domu rodziców Xardasa było cicho, lecz...
- Co to było.
Ojciec odwrócił się i zobaczył ogień pędzoncy ku niemu.
- Nie, nie, aarrgch!
Matka szybko podbiegła.
- Co się sta...
Lecz nie dokończyła zdania, cały dom stał w ogniu.
W wieży Zabera słychać było śmiech.
- Hehehe, dobra robota chłopcze!
- Wiem, Mistrzu naucz mnie następnego Kręgu.
- Dobrze, naucze cię.
Minęło sześć miesięcy, Xardas umiał drugi Krąg Magii.
- Świetnie się uczysz.
- Dziękuje.
W nocy młody Nekromanta ukradł zwój z czarem "Tchnienie Śmierci" oraz księge "Używanie Potężnych Czarów" i studiował przez całą noc.
Następnego dnia obudził się cały zalany potem i zmęczony, wstał z łóżka i poszedł do swego Mistrza.
- Dzień dobry, Panie.
- Uua, dzień dobry.
- Mistrzu, chciałbym ci coś wytłumaczyć, choćmy na górę.
- Dobrze.
Weszli na sam szczyt wieży i stanęli na balkonie budynku.
- Wiem, że nie powinienem tego robić Panie, ale...
Xardas pchnął swego Mistrza, a ten tylko zdążył wykrzyczeć:
SANCTUS FATANG BELIAR
Młody Nekromanta wiedział, że to się stało, Pan przyzwał demony, lecz Xardas się przygotował.
Był w normalnej sytuacji, trzy małe Demony bardzo blisko siebie, tak jak myślał, nie czuł lęku, ani trochę.
- A, macie - krzyknął, rzucając czar "Tchnienie Śmierci"
Istoty spłonęły natychmiastowo pozostawiając po sobie tylko pył.
Piszę już ciąg dalszy.
Rozdział 1 Porwanie
Xardas był chłopcem który uwielbiał magię i dobrze się uczył. Lecz pewnego dnia usłyszano krzyk, wołanie o pomoc lecz dziecko zniknęło. Rodzice tęsknili za nim, lecz praktycznie z tego powodu, że nie mogli się na nim wyżywać. Demon leciał spokojnie lecz dość nisko, niełatwo jest ostrożnie trzymać czternastoletniego chłopca w szponach. O nie, znów wieża tego zapchlonego Nekromanty-pomyślał. Demony zazwyczaj nie lubiły swich panów, lecz wiernie im służyli.
- Dziękuje, że go przyprowadziłeś - powiedział Nekromanta.
Demon wydał z siebie dziwny głos.
- Ach, tak możesz sobie polatać.
Pół godziny poźniej chłopiec ocknął się i wymruczał:
- Gdzie ja jestem? Przed Xardasem stał starszy męszczyzna z czerwonymi ślepiami, zadartym nosem i groźną miną
- Nic ci nie grozi - odpowiedział męski, chropowaty oraz zimny głos
- Kim pan jest? Xardasa uczono że ma się zwracać grzecznie do osób starszych.
- Wiesz kto to jest Beliar?
- Oczywiście, że wiem.
- To dobrze. Męszczyzna się uśmichnął.
- Zadałem panu pytanię.
- Jestem Nekromantą - odpowiedział głos
Xardasowi opadła szczęka. Wiedział kto to Nekromanta, był to samotny Mag studiujący magię Beliara. Wziął gróbą, brązową oraz bardzo brzydką książkę pod tytułem "Przywołania Golemów" i rzucił w przeciwnika. Przez chwilę chłopiec myślał, że trafił w krtań, lecz wróg złapał wielki tom.
- Nie rób tego nigdy więcej!
- T-t-aak mó-jj p-p-anie - powiedział z przerażeniem.
- Przystąpimy do pierwszej lekcji.
Minęło kilka miesięcy, gdy Xardas nauczył się pierwszego Kręgu magii.
- Świetnie, oby tak dalej, a wyrośnierz na Maga - powiedział Nekromanta Zaber
- Tak sobie pomyślałem, kilka lat temu rodzice pobili mnie tak bardzo że leżałem na podłodze przez kilka godzin na podłodze, lecz potem wszystko się ustabilizowało. Nigdy tego nie zapomnę - dziecko zacisnęło pięść i walnęło o stół alchemiczny.
W domu rodziców Xardasa było cicho, lecz...
- Co to było.
Ojciec odwrócił się i zobaczył ogień pędzoncy ku niemu.
- Nie, nie, aarrgch!
Matka szybko podbiegła.
- Co się sta...
Lecz nie dokończyła zdania, cały dom stał w ogniu.
W wieży Zabera słychać było śmiech.
- Hehehe, dobra robota chłopcze!
- Wiem, Mistrzu naucz mnie następnego Kręgu.
- Dobrze, naucze cię.
Minęło sześć miesięcy, Xardas umiał drugi Krąg Magii.
- Świetnie się uczysz.
- Dziękuje.
W nocy młody Nekromanta ukradł zwój z czarem "Tchnienie Śmierci" oraz księge "Używanie Potężnych Czarów" i studiował przez całą noc.
Następnego dnia obudził się cały zalany potem i zmęczony, wstał z łóżka i poszedł do swego Mistrza.
- Dzień dobry, Panie.
- Uua, dzień dobry.
- Mistrzu, chciałbym ci coś wytłumaczyć, choćmy na górę.
- Dobrze.
Weszli na sam szczyt wieży i stanęli na balkonie budynku.
- Wiem, że nie powinienem tego robić Panie, ale...
Xardas pchnął swego Mistrza, a ten tylko zdążył wykrzyczeć:
SANCTUS FATANG BELIAR
Młody Nekromanta wiedział, że to się stało, Pan przyzwał demony, lecz Xardas się przygotował.
Był w normalnej sytuacji, trzy małe Demony bardzo blisko siebie, tak jak myślał, nie czuł lęku, ani trochę.
- A, macie - krzyknął, rzucając czar "Tchnienie Śmierci"
Istoty spłonęły natychmiastowo pozostawiając po sobie tylko pył.
Piszę już ciąg dalszy.