Oto 5 część (aha i nie pytajcie skąd wziąłem imiona Wielkiej Trójcy
)
Rozdział 5 Napad Orków
Xardas uczył młodego Nowicjusza walki:
- Przy walce z manekinem nie masz satysfakcji pokonania przeciwnika, nie boisz się go, nie obawiasz się śmierci - miałem kiedyś potyczkę z Trollem, wystarczy poszukać słabego punktu, który może być zgubą dla twego przeciwnika, rozumiesz o co mi chodzi, prawda?
- Tak mistrzu - odpowiedział Gorax
- Wątpie w to, gdyż mądry człowiek wzdrygnął by się, bo wiedziałby że idziemy na polowanie. Wtedy młodemu Nowicjuszowi przeszły ciarki po plecach, odwrócił się on i odmówił modlitwę do Bogów. Po chwili wybrali się na polowanie. Xardas dał Goraxowi długo łuk i krótki miecz, lecz młody rekrut Ognia zdziwił się:
- Panie dlaczego nie dałeś mi zwojów magicznych?
- Hahaha – zaśmiał się Xardas – to ma być polowanie, a polują myśliwi, nie Magowie, więc wyobraź sobie, że jesteś myśliwym
Przez resztę drogi Nowicjusz szedł zawstydzony i rzadko się odzywał. Gdy przeszli przez most Xardas ujrzał ścierwojada i wyszeptał:
- Wyciągnij łuk, celuj dość długo, aż nie będziesz czuł ręki, a gdy będziesz pewien, że trafisz strzel, dobrze? Gorax tylko kiwnął głową, lecz zaraz wyjął łuk i począł celować. Czekali około dwóch minut, gdy strzała świsnęła i ugodziła ścierwojada w jego paskudny łeb. Nowicjusz wrzasnął ze szczęścia, lecz to było błędem- zaa krzaków wyłoniło się jedenaście wilków. Xardas wyjął runę „mała burza ognista” i ugodził nią pobliską grupkę stworów. Zostało jeszcze osiem wilków- Gorax wypuścił dwie strzały, w tym jedna zabiła bestię, dwa pozostałe oberwały mieczem Xardasa lecz zaczęły tylko mocno krwawić, ale kolejne uderzenie sprawiło, że ich głowy wylądowały w jeziorze pod mostem prowadzącym do Klasztoru Magów. Młody Nowicjusz wyciągnął swój mieczyk i przebił nim na wylot brzuch stwora, a za to Mag „kulą ognia” zabił następnego. Obydwaj mieli już się rzucić na resztę, lecz banda uciekła do lasu . Xardas z gniewem rzekł do Goraxa:
- Co żeś narobił? – czy myśliwy krzyczy ze szczęścia gdy upoluje ścierwojada? Następnym razem masz się opanować! Idziemy dalej! Nowicjusz zebrał skóry, ponieważ chciał zobaczyć jak umie zdobywać zwierzęce trofea. Wyszło mu to bardzo dobrze, Xardas wziął skóry i wyruszyli w dalszą drogę. Idąc i nie spotykając żadnej bestii, zobaczyli coś strasznego: dwóch ludzi, w tym jeden dusił tego pierwszego i mówił do niego:
- Gadaj gdzie ona jest, gadaj albo Cię uduszę! Lecz ofiara ani myślała wyjawić tego sekretu.
- Pomóżmy Mu Mistrzu – powiedział Gorax, lecz jego pan tylko uciszył go.
Morderca słysząc szelest liści, spłoszył się i zaczął uciekać. „myśliwi” podeszli do martwego i rozpoznali w nim Nowicjusza.
- Cholera, coś tu jest nie tak – powiedział Xardas myśląc – ten morderca miał płaszcz, lecz spod niego wystawała szata Maga. Ta wiadomość zaszokowała Goraxa tak bardzo, że chciał jak najszybciej powiadomić Magów, ale Xardas wyjaśnił mu:
- To może być każdy, więc powiadomienie Magów byłoby największym błędem. Wrócili więc do Klasztoru i sprzedali skóry, lecz gdy to robili podszedł do nich Nowicjusz i zapytał się:
- Czy nie widział pan mego kolegi, Nowicjusza o imieniu Drogstone? – Pytam się, ponieważ usłyszałem, że Mistrz poszedł na polowanie.
-Nie, nie widzieliśmy - odparł jak najszybciej Xardas.
Po chwili gdy Nowicjusz odszedł obydwaj zmierzyli się zabójczym wzrokiem, lecz był już późny wieczór pożegnali się i poszli spać, lecz Mag jeszcze powiedział:
-Nikomu o tym nie mów! Nawet swojemu najbliższemu przyjacielowi! Na odpowiedź Gorax tylko kiwnął głową. Xardas położył się i natychmiast zasnął. Miał dziwny sen, śniło Mu się, że idzie nocą ze sztyletem w ręce. Miał na sobie płaszcz i najwyraźniej szedł w kierunku sypialni Nowicjuszy. Wyrwał się ze snu, pociągnął solidnie z szklanej buteleczki na której było napisane „mikstura szybkości”, otworzył swoje drzwi i popędził do sypialni Nowicjuszy. Drzwi były otwarte, lecz w środku nikogo nie było oprócz młodych Rekrutów Ognia, ale było coś co zwróciło Xardasowi uwagę- otwarty kufer. Obudził wszystkich Nowicjuszy i począł pytać czyj był ten kufer:
- Czym był ten kufer? gadajcie! to jest bardzo ważne! Mówił tak aż odezwał się jeden z nich:
- To był mój kufer. Czy to pan do niego zaglądał?
- Nie zostałeś niestety okradziony, lecz co tam było? Nowicjusz stał przez chwilę wryty, lecz po chwili wyksztusił
- Z-zwoje, pieniądze, z-zio-zioła i-i moje pamiątki! – pamiątka po moim dziadku, mikstura która wzmacnia siły, mój dziad pracował nad nią kilka lat, no i jeszcze wielki topór, który podniósłby tylko bardzo potężny wojownik. Xardas zajrzał do kufra i zobaczył, że pieniądze, zwoje i zioła są na miejscu, uspokoiło to trochę Nowicjusza, lecz tylko troszkę, Mag zawołał Goraxa i przeprowadzili oni rozmowę:
- To była potężna mikstura, zwykłemu człowiekowi gdyby ją wypił pourywałyby się ścięgna, a mięśnie, hmmm, boję się mówić co by się stało z mięśniami. W każdym razie kilkadziesiąt osób poczułoby się o wiele silniejszych jeśli podzieliliby się nią. – powiedział Xardas i dodał - Idź spać lecz czuwaj jednym okiem! Mimo tego wszystkiego Mag chciał nazajutrz zgłosić to Świętej Trójcy, w której skład wchodzili: Ulthar, Larou i Somebridge. Lecz przemyślał to dokładniej i zrezygnował, gdyż wtedy Magowie mogą go posądzić za tego zabójcę i złodzieja. Ułożył chronologicznie wszystkie dzisiejsze wydarzenia i coś zaświtało mu w głowie: miał plan. Obudził się wcześnie rano i zapytał się (prawie krzykiem) kupca-Maga Cronosa czy nie ma mikstury siły? Zwrócił na siebie uwagę kilku osób: Nowicjusza który pytał się o swojego (martwego) kolegę, bibliotekarza Sulisa i dwóch członków Świętej Trójcy Laoua i Somebrigde’a. Kupił miksturę i poszedł dalej uśmiechnięty ze swego planu. Gdy już zaniósł je do swego pokoju, uznał że potrzeba coś zjeść i poszedł kupić owoce. Wracając zastał otwarte drzwi, a na dodatek nie było mikstur. Xardas wpadł w szał, pobiegł do dowodzącego Nowicjuszami Maga Parlana i spytał się Go:
- Kto dzisiaj sprząta sypialnie Magów?
- Dzisiaj, hmm, dzisiaj Nowicjusz Teren – jest on troszkę zaszokowany, ponieważ jego najlepszy przyjaciel nie wraca od wczoraj, więc proszę żebyś go nie męczył Xardasie. Xardas pobiegł go szukać i znalazł, gdy ten objadał się pysznym pieczonym mięsem.
- Ty sukinsynu – wrzasnął – zabiję cię! Lecz nie zdążył tego zrobić gdyż usłyszał wrzask dochodzący poza bramami Klasztoru. I nagle stało się coś niespodziewanego, coś co wiele zmieniło- brama została zniszczona, a przez nią wbiegały tuziny orków. Nagle bestie zatrzymały się i na plac weszło czterech z nich, którzy nieśli tron. Wszyscy wrzasnęli z podziwu, z góry, otoczony przez tumany bestii spoglądał na nich Laou. Po chwili patrzenia na nich rzekł:
-Bracia, ci oto moi poddani spojrzeli na mnie jak na swego dowódcę – ja jestem ich panem. Chcę być nie tylko władcą stworzeń, lecz i ludzi, a gdy i wy się ze mną sprzymierzycie to podbijemy cały świat, buachachacha – nagle przestał się śmiać i spojrzał na swój brzuch- była w nim strzała, spojrzał przed siebie i ujrzał młodego Nowicjusza z łukiem – nie chcecie sojuszu? WIĘC GINCIE!!!!! SANCTUS FATANG BELIAR!!!!! Obok Niego pojawiły się cztery demony, które rzuciły się na nowicjuszy. Xardas krzyknął: STAĆ, a one posłuchały, po chwili zastanowienia wrzasnął bez zastanowienia: ZABIĆ SWEGO PANA. Laou nie zdążył krzyknąć, jego ciało zostało rozszarpane przez jego własne dzieło. Orkowie wściekli się jeszcze bardziej i rzucili na Nowicjuszy, lecz nagle z nieba poleciały ogniste meteoryty.
- PŁOŃ ŚWIĘTY OGNIU – zawołał Ulthar Poległo dwa tuziny orków, ale to była zaledwie ćwierć. Na grupkę trzech Nowicjuszy wpadł ork-półkownik. Xardas wiedział, że sobie nie poradzą, więc pobiegł w ich stronę. Uderzył swym mieczem bestię w ramię, na co ona odpowiedziała rzutem małym toporkiem. Mag, pchnął swym ostrzem w łeb bestii lecz ona z powodu braku jednego oka wściekła się tak bardzo, że swym ogromnym toporem ucięła głowę jednemu z Nowicjuszy. Widząc to Gorax wycelował w ranę na nodze bestii i pomyślał – uderz w słaby punkt, celuj długo, sparaliżuj! Strzała przebiła na wylot stwora, a ten przewrócił się i począł krwawić.
- A masz – wrzasnął Xardas i wbił swój miecz w skroń orka. Gorax walczył z „elitą”, który miał nad nim wysoką przewagę. Mag wyciągnał z kieszeni szaty zwój „duża kula ognia” i wystrzelił nią w przeciwnika. Ten zaczął drzeć się, a Gorax wykorzystał tą szansę- podniósł pikę - ponieważ jego miecz został „przepołowiony” – i zaczął okładać stwora po pysku krzycząc:
- Giń ty pieprzony sukinsynu, giń ty zmutowana świnio!! Bestia najwyraźniej nie wytrzymała i padła martwa na ziemię. Uthar jeszcze raz wywołał „deszcz ognia” i było po wrogach. Lecz każdy ork różni się wytrzymałością, jeden z nich wstał i swym skrawkiem topora uderzył Xardasa w głowę.
***
- Gdzie ja jestem? – spytał się Mag.
- Nie bój się straciłeś przytomność – był to Ulthar – ale jutro czeka cię nagroda. Ten dzień polegał tylko na sprzątaniu, grzebaniu zwłok i odbudowywaniu. Następnego dnia Xardasa miała czekać wielka niespodzianka, gdy wszedł do kwatery Świętej Trójcy, Magowie ukłonili się przed nim. Zaniemówił, lecz Somebridge powiedział:
- Zostałeś członkiem naszej Wielkiej Trójcy, jesteś teraz Arcymagiem – A mówiąc to Wszyscy Magowie się uśmiechnęli…
Powiedzcie czy się podoba bardziej niż poprzednie części? Jeszcze tylko zakończenie części 1
LOL to mój 300 post