Sorry że piszę drugo post pod rząd, ale w tym będzie opowiadanie. Opo jest krótkie, lecz patrzcie jaka była trzecia część. Oto czwarta część opowiadania pod tytułem Xardas, opowiadająca o jego życiu w Klasztorze Magów:
Rozdział 4 Ciężka jest dola Nowicjusza
Xardas gdy dołączył do Klasztoru musiał wykonać zadanie, a mianowicie przynieść pazur czrnego Trolla. To było trudne wyzwanie, młodzieniec spotkał się już raz z tą bestią: była cała owłosiona, potężna i bardzo wolna. Pokonanie jej było dużym problemem, Xardas nie miał magicznego zwoju "zmniejszenie potwora" który był niezbędny do pokonania stwora. Młodzieniec udał się do miasta Khorinis, ponieważ chciał odpocząć.
- Widzę, że czegoś potrzebójesz wędrowcze - powiedział z nikąd miły głos - mam wszystko co potrzebóje każdy wojownik i Mag - jego uśmiech był bardzo kuszący - to jak, chcesz coś kupić?
- N-nie, to znaczy tak - wyjąkał Xardas - bardzo potężny zwój.
- Hmmm, mam tu kilka: "deszcz ognia", "lodowa fala", "przemiana w trolla" i "zmniejszenie potwora" - uczy kupca wibrowały - komlet kosztuje 30000 sztuk złota. Młodzieniec zaczął się ksztusić, 30000 sztuk złota - pomyślał - co to ma być.
- Cholera, to bardzo drogo, nie mam tylę pieniędzy.
- To nic przynieś mi skórę trolla, pazur i kieł.
Xardas nic nie powiedział tylko odwrócił się i pomaszerował. Skóra Trolla, pazur i kieł - pomyślał - to powinno być o wiele łatwiejsze. Szedł dość długo, aż usłyszał wołanie o pomoc:
- POMOCY!!
Zapewne ktoś gdyby się wsłuchał usłyszałby cichy chichrot. Xardas wiedział, że jakiś mały bachor udaje, że jest w tarapatach. Młodzieniec podszedł od tyłu do chłopaka i położył rękę na jego ramieniu:
- Nie odwracaj się, bo zginiesz!
Chłopiec zaczął dygotać, lecz opanował się i rzucił się do przodu.
- Uciekaj najszybciej jak tylko potrawisz - zaśmiał się Xardas, lecz nie minęła minuta, gdy usłyszał bardzo przerażony głos:
- RATUNKU, POMOCY!!
Młodzieniec wiedział, że chłopiec tym razem nie udaje tylko spotkał coś strasznego.
Pobiegł szybko w stronę gdzie uciekał bachor, ale nigdzie go nie było. Coś mignęło, tak to było na lewo, o nie, tam był Troll. Bestia trzymała chłopca za nogi, Xardas rzucił się na nią i uderzył go prosto w ranę, która była na stopie. Stwór puścił małego, który spadł na ręce nowego Nowicjusza. Biegli przez pięć minut, aż dotarli do Klasztoru. Przed budynkiem stał uroczy kupiec.
- Znalazłeś go - ucieszył się - to mój syn, haha - zaśmiał się - jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Taj mi te zwoje, które kosztowały 30000, a będziemy kwita - uśmiechnął się.
Po chwili potężne zwoje były już w ręce młodego Nowicjusza. Xardas szedł w stronę czarnego Trolla, był przygotowany, wyposażony, gotowy do walki, lecz gdy tam doszedł zauważył dwa stwory, takie same tylko, zę jeden był odrobinę mniejszy. O cholera - zaklął w myślach Xardas, będzie trudno. Wyciągnął z kieszeni zwój "lodowa fala" i skoncentrował się. Po chwili obie bestie były zamrożone. Użył czru "deszcz ognia" żeby dostały szoku termicznmego, lecz nie udało się. Następny zwój, którego użył to było "przemiana w Trolla". Uderzył z całej siły (której miał bardzo dużo) i powalił osłabioną samicę. Samiec zawył i chciał walnąć w głow, lecz Xardas szybko się odmienił i rzucił czar "zmniejszenie potwora". Wszystko przemyślane, natychmiast zebrał trofea samicy i pobiegł do Klasztoru.
- Mam pazur - powiedział do Goraxa - zdobyłem.
- Hmm, coś podobnego - zdziwił się Mag - proszę masz klucz do biblioteki.
Następnego dnia Xardas obódził Marcos - Mag trzeciego Kręgu Magii:
- Wstawaj, mam dla ciebie zadanie, ekch, ekch - wykaszlał - przynieś mi kość szkieletu, szkieletu-goblina, i bryłkę rudy. To ma być zadanie - chciał powiedzieć Xardas, lecz z Magami tak się nie rozmawia. Udał się do lasu, ponieważ tam kiedyś działała kopalnia. Po drodze spotkał kilka niegroźnych stworzeń, które spalił "kulą ognia". Przed wejściem został zaatakowany przez szkilety-gobliny, które wykończył krótkim mieczem, lecz gdy wszedł do kopalni ujrzał Panów Cienia. Byli to dawni Paladyni, których Beliar po śmierci zmusił do zabijania "Dobra". Wszystkie szkielety zaczęły wołać:
- Chwała ci, chwała ci, chwała ci... - i tak w nie skończoność nawijałyby, gdyby Xardas nie krzyknął:
- Przestać!!! - zdziwił się, że posłuchały się jego, mógł to wykorzystać - rozpaść się!!! Wszystkie, jeden po drugim zaczęły się rozpadać. młodzieniec wziął ich kości i znalazł kilka bryłem rudy, po czym wrócił do Klasztoru.
- Panie o to wszystko o co mnie prosiłeś - dał to Marcosowi.
- Dzięki ci, masz iść do Ulthara. Ulthar był jednym z trzech najważniejszych w Klasztorze. Wybierał on nowych Magow. Xardas odrazu pobiegł do niego.
- Bogowie mi mówią, ze mam cię wybrać na przyszłego Mag! - idź więc w pokoju. Po czym wstał i nasatwił ręce na krzyż:
- Niech Bogowie dadzą ci siłę i wiernego ducha! Niebieski światło nadpłynęło z góry i spadło na Xardasa. Drugi z wielkiej Rady kiwnął mu głową, co znaczyło, że ma już isć. Gorax dał mu szatę. Była ona czerwono-niebiesko-fioletowa, każdy kolor oznaczał innego Boga.
- Dziękuję ci Innosie, Adanosie i tobie Beliarze - wyszeptał Xardas...
Mam pisać dalej czy nie? Jeśli mam coś dodać to piszcie, może to zrobie. Napiszcie moje błędy poprawię.