Zna ktoś "Wzgórza mają oczy" i amerykańską "Klątwę 2".
Wzgórza obejrzałam na kompie pewnego deszczowego dnia i tak gdzieś w połowie naszła mnie chęć by wywalić ten film i pograć w tetris. Ludzie, dawno nie oglądałam nic tak dennego. Mutanty wpierw wyrznęły prawie całą rodzinę, a potem jeden gościu, stateczny ojciec rodziny, uzbrojony w kilof, wyzabijał mutantów. Krew lała się strumieniami, główny hero wielokrotnie obrywał z łopaty czy innego narzędzia, ale dzielnie wstawał... Blah, zniesmaczył mnie ten film totalnie. Dwójki nawet nie chciałam oglądać, ale podobno równie porąbana jak jedynka. Tyle, że tym razem mutantom zamarzyła się prokreacja...
A teraz "Klątwa 2". Amerykańska wersja nie ma tego czegoś, co japońska. Na film poszliśmy do kina, bilety wygrałyśmy w KFC, to co miały się zmarnować. Dla mnie ten film był nudny, a koleżanki piszczały jak najęte. Wystraszyłam się raz, jak to widmo czy coś porwało tą kobietę w dresie na końcu filmu (pisałam sms i zerknęłam wtedy na ekran). A końcówki to już w ogóle nie jarze. Aubrey wchodzi do tego domu i ta dziewczynka pokazuje je obrazy z przeszłości, potem akcja przenosi się do stanów, zjawa po kolei zabija mieszkańców bloku, dochodzi do chłopca i.... światła, koniec seansu. Nie wiem, co w tym ludzie widza...
Te dwa filmy to jak na razie jedne z najgorszych jakie widziałam. Wiem, są gusta i guściki, ale ja jestem jakaś inna ;p jedyny plus seansu Klątwy 2 był taki, że w czasie powrotu na stancję koleżanki zaczęły się drzeć niemiłosiernie na widok jakiejś nieznajomej kobiety, która wyszła z bloku xD