Najemnicy - Wojna O Honor

Reynevan

de Tréville
Dołączył
30.10.2004
Posty
1999
Łomatko jak ja dawno nie pisałem. Okej, o czym to jest/będzie? O userach formum w realiach gothica :) Oczywiście będę się dosyć luźno odwoływał do lokacji z gry i akcja będzie się toczyć jakiś czas po wydarzeniach z serii. Jak dobrze wejdzie to będzie ciąg dalszy ^^ 
 
Rozdział I
 
    Obudził ją odgłos kroków dobiegających z korytarza. Schody skrzypiały pod ciężkimi buciorami, których właściciel sapał donośnie wdrapując się na piętro karczmy. Po chwili dźwięki minęły drzwi do jej pokoju. Odetchnęła z ulgą. Podniosła się z posłania i przeklęła pod nosem, czując ból w udach. Nigdy nie przepadała za jazdą konną. Przez nieszczelne okno nawiewało zimne powietrze. Na zewnątrz było jeszcze więcej śniegu niż wczoraj, a po bezchmurnym niebie rozlewało się światło dnia. Musiało być późno. Narzuciła na siebie mocno zużyty płaszcz i  zeszła na dół. 
    Przywitał ją donośny gwar panujący przy kontuarze. Nowo przybyli podróżni raczyli się dobrym piwem jakie tu oferowano, nie wspominając o cieple bijącym z kominka i paleniska znajdującego się na środku sali. 
- Szukam niejakiej abisynki – usłyszała nagle i zamarła w pół kroku.
Poczuła jak serce zaczęło jej przyspieszać i odruchowo jej ręka powędrowała do ukrytego pod płaszczem noża. Przesunęła się ostrożnie za jedną z drewnianych kolumn i przywarła do niej plecami, nasłuchując.
- Zaraz... ciemne włosy do armion, blizna na policzku?

- Ehe.

- A tak, tam stoi – odparł karczmarz machając ręką w jej kierunku.
Przeklęła i rzuciła się w kierunku drzwi. Pech chciał, że w tej samej chwili od jednego ze stołów podniósł się jakiś człeczyna i chwilę później z donośnym wrzaskiem wylądował przygnieciony przez abi na ziemi. 
- Czekaj no! - usłyszała rozbawiony głos za plecami.
Ktoś chwycił ją pod ramię i pomógł wstać, pomimo że usiłowała się uwolnić. Dopiero po chwili podniosła wzrok i ze zdumieniem rozpoznała znajomą twarz.
- Szkele?
Odpowiedział jej uśmiech. 
- Co ty, kobieto, wyprawiasz?
Od strony kontuaru zbliżał się ku nim kolejny stary znajomy. 
- No tak, was dwóch nie dałoby się rozdzielić – westchnęła, odpychając lekko Szeketona i poprawiając swój strój. - Adonix i Szkele, skoro widzisz jednego, drugi też gdzieś się czai. 
- Chodź, napijemy się coś.
Choć niechętnie, przytaknęła i podążyła za nimi do jednego ze schowanych za zasłoną stołów. 
- Coś taka nerwowa?
Przewróciła oczyma. 
- Takie tam bzdury – zbyła pytanie – lepiej mówcie co słychać w wielkim świecie. Co nowego w gildii?
Adonix spochmurniał. 
- Gdzie ty się szlajałaś? Nie słyszałaś, że gildię rozwiązali?
Nawet nie musiała udawać zdumienia. Od dawien dawna było wiadome, że najlepsi w swym fachu najemnicy zgromadzeni wokół swojego dowódcy Baala Isidro dzierżyli władzę nad sporą częscią Myrtany i kontrolowali szlaki handlowe. Nie mówiąc już o układach jakie mieli nie tylko na dworze królewskim, ale i poza granicami. 
- Jak to możliwe?
- Długa historia. Najważniejsze żebyś nie pokazywała swej buźki ani w Vengardzie ani w żadnym większym mieście. W ogóle najlepiej nie zapuszczaj się głębiej.
Zamyśliła się przez chwilę. To mocno krzyżowało jej plany.
- A co z resztą?
Towarzysze wymienili ponure spojrzenia. 
- Poukrywali się, choć część wyłapano. Nie wiemy, co z nimi zrobili. Król wydał dekret i polała się krew.
- Nekromanta BooM wraz z resztą Szarej Gwardii stacjonował na południe od Nemory. Ponoć przeszli przez granicę do Varantu jak tylko dotarły do nich wieści. 
Zapanowała nieprzyjemna cisza. 
- Słuchaj abi – podjął Szkeleton – skoro my dowiedzieliśmy się, że tu jesteś, tak samo mogą odszukać cię ludzie króla. Niezależnie od tego, że opuściłaś nasze szeregi dwa miesiące temu, i tak będą na ciebie polować.
Karczmarz postawił przed nimi kufle piwa i wrócił za kontuar obsługiwać przejezdnych. Adonix chwycił swój napój i opróżnił połowę za jednym zamachem, po czym beknął donośnie. 
- My długo tu nie zabawimy – rzucił po chwili – może do nas dołączysz?
- Nie...
Pokręciła głową po czym pospiesznie zaczęła opróżniać swój kufel. Zostało jej mało czasu, a skoro sytuacja w Myrtanie była tak poważna, nie miała ani chwili do stracenia. 
- Muszę iść.
- Jak zmądrzejesz, szukaj nas w Nordmarze – odparł Szkeleton, odprowadzając ją wzrokiem.
 
***
 
- Nie złożymy hołdu waszemu władcy, ile razy mam powtarzać – warknął Boom, uderzając pięścią w stół.
Po zgromadzonych przeszedł pomrók niezadowolenia. Namiot dowódcy był obszerny na tyle, aby pomieścić około trzydziestu osób, a i tak wejście było otwarte i na zewnątrz czekali inni, aby dowiedzieć się, jaki będzie wynik rozmów. 
- Lordzie Boom, stacjonujecie jako obca armia na ziemiach Varantu. Przez wzgląd na pomoc, której nam udzieliliście dwa lata temu temu Zuben nie wyruszył na was ze swoim wojskiem. Ale tak dłużej być nie może.
- A co z okrętami w Bakaresh? Zapewnicie nam bezpieczny transport do Khorinis? 
Nekromanta wstał, wpatrując się w swojego rozmówcę. Młody herald miał być może z dwadzieścia  lat. Miał krótkie włosy, a spod  szpiczastych brwi wpatrywały się w niego przerażone błękitne oczy. 
- Zuben nie wyraził zgody...
- To nigdzie się nie ruszamy, przekaż mu to!
Był już tym wszystkim zmęczony. Przepocone długie włosy opadały mu na plecy, a piasek nawiewany ciągle od pustynii drażnił oczy. Wyszedł na zewnątrz czując wzrok Gwardzistów, którzy czekali na jego słowa. Nie miał dobrych wieści. Znowu. 
- Nic nowego – krzyknął donośnie.
Nie odpowiedzieli. Każdy ruszył w kierunku swojego namiotu.  
- Długo tu nie wytrzymamy – usłyszał za sobą głos tomisakisa.
Milczał. Nie było nic do dodania.
- Myślę, że trzeba jeszcze raz przeanalizować wszystkie opcje – jego rozmówca stanął obok i podążył za jego wzrokiem. - jak na razie mamy jeszcze dość zapasów, ale  musimy brać pod uwagę marsz przez pustynię. A to na pewno mocno nadszarpnie siły naszych ludzi.
- Aż dziw, że nikt jeszcze nie zdezerterował – odparł. 
- Więź krwi, Lordzie – tomisakis utkwił w nim spojrzenie. 
Więź krwi – pomyślał i prychnął głośno.
- Jesteśmy najemnikami. Czasy starej gildii wojowników minęły ćwierć wieku temu. Tym ludziom nie brak odwagi, ale nie wiedzą co to honor.
- Twój ojciec należał do starej gildii, czyż nie?
Pokiwał głową. 
- Zginął wraz z swoimi towarzyszami broniąc Vengardu przed orkami. 
Rozejrzał się raz jeszcze, obserwując horyzont, po czym ruszył w kierunku namiotu.
- Wyślij ludzi do Ben Erai, niech zakupią suszoną żywność. Wyślij też kogoś do studni, którą mijaliśmy przy granicy. Chcę, aby oddział był gotowy do wymarszu w każdej chwili.
- Tak jest, Lordzie – odparł tomisakis.
- Niewykluczone, że sami się zatroszczymy o przeprawę na wyspę.
***
 
    Nordmar. Skute lodem królestwo północy w niczym nie przypominało rządzonego ongiś przez klany państewka pogrążonego w ciągłej wojnie. I zapewne, gdyby nie pora roku, główny trakt wiodący przez jego ziemie tętniłby życiem. Było to im jednak na rękę. Garstka odzianych w grube futra mężczyzn parła na przód przez zaspy, zmierzając w stronę miasta, które wyrosło w miejscu, gdzie jeszcze kilka lat temu stało kilka chat należących do Klanu Wilka. 
- Nie wiem, czy to rozsądne pchać się teraz wśród ludzi. Rhobar pewnie ma tu swoich szpiegów - przy każdym słowie z ust Anioła Stróża wydobywała się chmurka pary.
- Jeśli nie znajdziemy noclegu, to pozamarzamy.
- Tylko nie karczma, Reynevan, wiesz...
- Tak, wiem – odparł szybko i ponownie zasłonił sobie usta kołnierzem.
Po około godzinie marszu posłyszeli tętent kopyt za sobą. Usunęli się z drogi, aby dać się wyprzedzić jeźdzcom. Było ich czterech. Pierwszy trzymał flagę Myrtany, która łopotała nad nimi w galopie. 
- Cóż, bracia łachmaniarze, nie ma to jak obskurne szmaty wykradzione w slumsach Vengardu – zaśmiał się Rey.
Zawrótowali mu śmiechem, obserwując oddalających się jeźdźców, którzy zupełnie nie zwrócili na nich uwagi. 
    Zmierzchało, gdy w końcu dotarli do bramy miejskiej. Gartska strażników obserwowała ich już od jakiegoś czasu. 
- Witajcie! – rzucił Anioł Stróż - Szukamy noclegu zanim ruszymy w dalszą drogę.
- Pochodzicie z Myrtany? - łypnął na nich jeden z gwardzistów.
Przecząco pokręcili głowami.
- Jesteśmy kupcami z Khorinis, panie. Podróżujemy po zachodnich królestwach w poszukiwaniu nowych szlaków handlowych – wypalił Rey.
Młody chłopak stojący najbliżej bramy rozpromieniłsię na te słowa i podbiegł do niego.
- Bogowie, swoi! - zakrzyknął radośnie.
Anioł Stróż wymienił ukradkiem zdenerwowane spojrzenie z Dark Fenixem. 
- Mieszkacie w dawnej dzielnicy kupieckiej? Kiedy wyruszyliście? Czy miasto już w pełni odbudowano?
- Spokojnie, dzieciaku – położył mu rękę na ramieniu – wyspa ma się całkiem nieźle. Nie możemy powiedzieć tego samego o sobie, jesteśmy zmarznięci i zmęczeni podróżą. Wpuścicie nas w końcu?
Starszy strażnik kiwnął głową. 
- Wejdźcie. Za godzinę zamykamy bramę. Może uraczylibyście nas opowieściami?
- Oczywiście, dobrodzieju. 
Ruszyli szybkim krokiem, pokonując przejście w murach i kierując się ku oświetlonym budynkom. 
- I co teraz? - AS chwycił Reynevana pod ramię. 
- Teraz będziemy improwizować. Byłem na Wyspie parę lat temu, trochę poznałem okolicę. 
Westchnął. 
- No i nie mamy wyjścia. Musimy nocować w karczmie.
- Pamiętasz tych jeźdźców Rey, gdzie indziej mogli się zatrzymać, jeśli nie tam?
Podrapał się po głowie, wpatrując się w okna budynku, do którego zmierzali. 
- Liczę na to, że przyjął ich rządca miasta. Bo jeśli się na nich natkniemy to będzie trzeba popracować mieczem.
 
CDN :)
 
A no i jak wyłapię kto jeszcze jest aktywny to też dodam do opa :) i na pewno będzie dłuższe ^^
Pozdrawiam^^
 

Aniol Stroz

Najlepszy grafik
Moderator
Redakcja
Dołączył
14.10.2006
Posty
2046
No no, lubiłem kiedyś czytać Twoje opka Rey ^^. A wszystko co w klimatach Gothicowskich przyprawia mnie o ciarki, fajna sprawa. 
 
Dobra robota, czekam na ciąg dalszy!
 

abi

Witch numero Uno
Członek Załogi
Dołączył
22.11.2008
Posty
8869
fajne! wreszcie ktoś odważny by coś skrobnąć :d, się uśmiałam z samej siebie :lol: , czekam na cdn
 

szkeleton

Hmmmm
Członek Załogi
Dołączył
15.11.2008
Posty
8520
Nie zabiłem wiedźmy 0/10
Czekam na kolejną część.
 

El Bastardo

Władca Wiedźm
Moderator
Redakcja
Dołączył
1.10.2007
Posty
3025
Kto by pomyślał, że Rey powróci z opowiadaniem Gupowym. Miło poczytać o Gupkach, fajnie powspominać. Również czekam na kontynuacje. Będę tu zaglądał i sprawdzał czy jest nowy rozdział ;) 
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Ale powiało starymi czasami. Co jak co, ale opowiadań Reya już bym się tu nie spodziewał. Czysta przyjemność, aż mi się łezka zakręciła.
 
Jeśli będzie dalsza część opka i postanowisz mnie wkręcić nie obrażę się z racji mojego wtereaństwa jak wrzucisz mnie jako tego co przeszedł na złą stronę i pociąga za sznurki by dopadnięto resztę.
 
eb88f3_4a935a0b44264146b367395a0a30f7b1.gif
 

Silden

RPG'owiec
VIP
Dołączył
10.12.2008
Posty
1766
Bardzo fajne, przyjemnie się czyta.
Ale może jednak wróć do marki "Zebrań Klanowych" żeby zatrzymać trochę starej tradycji. :p
 
Do góry Bottom