Rozdział 5
Sever, naraziłaś mi się.
Glifion, daj komenta bo niechcący napiszę Gliffon
Kacperex otrzymuje jeszcze większą rolę.
Więc jednak chciałaś wojny!
Jak mogłaś dać coś takiego?
Przecież jestem przewrażliwiony na temat higieny.
Tak opisała innych w swoim opie
„Ma czele szedł Dadex, srebrnowłosy dowódca, a za nim pozostali Leśnicy, w tym dwóch Nowoprzybyłych: elegancki jak zawsze Godfather oraz chery o „zajebiście niebieskich” włosach.”
A teraz o mnie:
„ ...gdy z gąszczu wyłonił się zdyszany Megarion. Leśnik był cały umazany w błocie [...]- A co ci się stało?
- Potknąłem się o korzeń i wleciałem do bajora.”
Chcę ci tylko powiedzieć, że w twoim opie jest więcej literówek niż w tym.
Właściwie, to mnie to zbytnio nie dotknęło
. Ale każda okazja do zemsty jest dobra, ku uciesze naszych czytelników.
Słodka Sever gnała przez ciemny las.
- Co ja tu *** robię?!
Wtedy (z oddali) usłyszała głos narratora.
- Mówiłem, że ze mną nie masz szans. Moje opowiadanie czyta więcej osób! Właściwie tę rolę chciałem dać Nadji, ale ty się teraz bardziej na to nadasz.
Nagle dzięki magii narratorskiej i adminowskiej (którą Clone sprzedał Megarionowi za kolejną dostawę ziela) Megarion usunął ziemię spod stóp Sever, która spadła z wiskiem:
- Mamuuusiuuuuu! Chcę do mamusiiiiiiii!
Wylądowała na różowym dywaniku. Rozejrzała się.
Wszystko dookoła było w różowych kolorach: łóżko, ściany i setki pluszaków. Właściwie Słodka powinna się poczuć jak w domu, lecz męska intuicja nie pozwalała się jej rozluźnić. Nagle z jedynego ciemnego kąta wyszedł Kacperex.
- Wiedziałem, że umowa z Jodłem (jego opo patrz) i Megarionem w końcu przyniesie skutek. Teraz jesteś moja!!!
- Nie, tylko nie to!!!
Mrok, szatański śmiech Kaca i straszliwe jęki Sever.
Wróćmy jednak do reszty naszych bohaterów.
Megarion w końcu podliczył wpływy i wydatki na ślub i zrozumiał, że nieźle na tym wyjdzie..., tzn. nieźle wyjdzie na tym skarb Leśnego państwa. Jodła nie było (i raczej nie będzie) bo zabawiali się z nim goryle Megariona. Cahira też ostatnio nie widziano na forum, bo brzydko Megariona nazwał. Ponoć podobne do niego zwłoki znaleziono w nieodległych ściekach.
Dadex, Glifion i Arcane wreszcie wrócili z lasu, przy czym ten pierwszy i trzeci byli wyraźnie zadowoleni. Glif jednak zgubił Słodką i nie miał się jak bawić w „ciemne miejsca” w krzakach.
Szczurek, Clone i Ciota właśnie wypalali trzydziestą taczkę ziela. Naszemu _xx wyrosła już czwarta ręka, Ciota widział już jak tańczy na rurze razem z Gothim a szczurek był myślami daleko stąd. Wciąż marzył o ciele... tzn. miłości Nadji.
Chery i Godfather zostali porwani przez leśne Trole, jednak ani najarani Clone, szczurek i Ciota, ani też opętany rządzą pieniądza Megarion, ani też Glifion oraz spełnieni Arcane i Dadex nie myśleli o ich ratowaniu.
Wróćmy jednak do Sever i Kacperexa.
Dziewczyna leżała z przyczepionymi do łańcuchów rękami na (a jakże) różowym łóżku. Powoli zbliżał się do niej Kac z obleśnym uśmiechem.
- He, he, he. Nareszcie zrobię to, o czym marzyłem spędzając noce na mastur... tzn. na odpoczynku.
- Won, zboczeńcu! Już wolę Jodła!
Kac nie był zadowolony tą odpowiedzią, ale opanował gniew i powiedział:
- Jak chcesz. – po czym pstryknął palcami i pojawiła się straszliwa w swym wyglądzie (zasługująca na czerwoną kartkę i do tego bumowska) twarz Jodełki.
Słodziutka natychmiast zbladła i wydukała.
- Kontynuuj...
Kacperex od razu odzyskał humor i wskoczył na łóżko.
- Po co dyskusje? Lepiej zróbmy TO teraz.
Z jeszcze bardziej obleśnym uśmiechem i śliną cieknącą z ust.
Zbliżył się do Sever na odległość jej nogi i... dostał z kopa.
Głowa Kaca poturlała się w dal pokoju a Sever błyskawicznie skoczyła do drzwi, które znikły tuż przed chwyceniem za klamkę.
- Mówiłem, ci, że zemną nie wygrasz! – usłyszała (tak, tak, z oddali) głos narratora.
Władczy śmiech Megariona, łzy w oczach Sever.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytał chery
- Pewnie ciągle w bebechu tego potwora. – odpowiedział Godfather. – Wiedziałem, że stracimy na tym, że Sever opisze nas w swym opowiadaniu.
- Kiedy nas uwolnią? – w oczach chery’ego zabłysły łzy.
Koniec rozdziału, początek następnego.