Macie, zero dogryzania, czysta ironia
Rozdział 6
Hity płyty
Heh, oglądałem właśnie parszywą trzynastkę i wpadłem na pomysł.
- Sądzę, ze reszta właśnie nas szuka. – rzekł Godfather.
Tymczasem pozostali w obozowisku bohaterowie raczyli się nową odmianą szczurkowego ziela. Producent wspomniał coś o głowie Kacperexa, ale jak zwykle nikt go nie słuchał.
- Ale ile to potrwa? – chery wciąż miał łzy w oczach.
- Nie wiem... Ale mam pomysł! – Godfather wyciągnął z kieszeni czerwoną kieckę, dres i discopolowski mikrofon. – Wkładaj sukienkę.
- Co?! Nigdy! – zakrzyknął chery.
Po chwili wyglądał jak ta lala.
- Co teraz? – chery był już nieco wkurzony.
Godfather odchrząknął, ubrał się w dresik i zaczął śpiewać.
Nagle wnętrzności potwora, w którym przecież siedzieli bohaterowie, zaczęły się niespokojnie trząść, po czym chery krzyknął:
- Rzygi!!!
Rzeczywiście, z gardła potwora zaczęła płynąć różowa ciecz i zniosła bohaterów, którzy spadli na ziemię. Leśny troll dostał manii i śpiewając o Teletubisiach uciekł. Chery i Godfather byli bardzo z siebie zadowoleni, choć pachnieli, delikatnie mówiąc, jak Dadex po wyjściu z lasu razem z Arcanem. Chery otrzepał się z resztek martwej krowy i i narzekając, ze w lesie śmierdzi gorzej niż w mieście, udali się do obozowiska.
- Co mam zrobić, żebyś mnie stąd wypuścił? – zapytała Sever.
- Pomyślę. – powiedział narrator, który właśnie grał w partyjkę pokera ze Słodką i ciałem Kacperexa, które wciąż nie odnalazło swojej głowy. – Spoko, Kac. Później zapytam szczurka, co zrobił z twoją głową.
Chery i Godfather w końcu przybyli do obozowiska (zauważcie, że od początku opowiadania jest dzień). Wszyscy leżeli najarani szczurkowym zielem, oprócz Megariona i szczurka, którzy przejawiali dużą odporność na skręty
- Zobacz, tak zaciekle nas szukali, że teraz ledwie żyją z przemęczenia! – powiedział chery, ale jego kompan miał chyba nieco odmienne o tym zdanie.
Pierwszy zobaczył ich Megarion.
- O, witam! Co wy tyle czasu robiliście? – powiedział, poczym poczuł coś dziwnego. – Chyba nie to samo co Dadex i Arcane?! Bo śmierdzicie identycznie. Oni wpadli w krowie placki...
- Chcecie bucha? – zapytał szczurek. – Najnowsza rzecz, totalny odpał, brachu! Ful luz i the best and the rest!
- Co ci szczurek? – Megarion wyraźnie się zaniepokoił. – Mówiłem, żebyś nie jadł tych chrupków, które wypadły zkieszeni Jodła - Może i miałeś rację, ale miały taki żółty kolor... .
Clone_xx właśnie obudził się, po wypaleniu czterdziestej taczki szczurkowego ziela. Dodatkowe ręce, które mu wyrosły, już odpadły i czuł się wystarczająco dobrze, żeby wczołgać się do koca Arcana i przytulając się do niego zasnąć w spokoju. Ciota Wojowników mamrotał przez sen coś, żeby Gothi szydełkował wolniej , bo go już to wkurza.
Tak więc kończy się i ten króciutki rozdział i zaczyna następny.