Śmierć

Biafra

Balotelli
Weteran
Redakcja
Dołączył
8.10.2010
Posty
2677
Jeżeli nawet taki temat kiedyś funkcjonował, było to dawno temu w zamierzchłych czasach :).

O co chodzi? Ano o to, czy wierzycie, że istnieje życie po śmierci, a jeżeli tak- jak sobie takowe wyobrażacie. Może jednak śmierć kończy wszystko definitywnie i permanentnie. Co w związku z tym? Reinkarnacja, czy wieczny niebyt. Jednak głównie chodzi mi o wasz stosunek do śmierci. Boicie się jej samej, czy ewentualnego bólu związanego z jej nadejściem?
Większość z was jest na tyle młoda, aby nie przejmować się takimi sprawami, jednak wszyscy wiemy, że wypadki chodzą po ludziach. Poza tym, chyba każdy (niezależnie od wieku) czasami się nad tym zastanawia.
Ja swoją opinię przedstawię gdy już temat się rozkręci (jeżeli się rozkręci ;)). Zapraszam do dyskusji.
 

igor1988bb

Member
Dołączył
2.10.2010
Posty
127
Ty to masz pomysły na tematy..... :)
Był okres gdy sporo czytałem o śmierci , duchach . opętaniach i oglądam dużo horrorów i dochodzę do wniosku że po śmierci spotykamy się ze stwórcą pomimo że kiedyś myślałem że po śmierci jest wieczny sen. A ty Biafra powiedz mi jak według ciebie wygląda uczucie przed śmiercią gdy odchodzisz ze świata żywych?
 

Souler

New Member
Dołączył
25.7.2011
Posty
46
Nam ksiądz kiedy powiedział na religii że raj i piekło to po prostu wieczność spędzona z Bogiem i wieczność spędzona bez Boga. Szczerze to boję się trochę śmierci bo nigdy nie wiadomo co nas po niej czeka. Niektórzy uważają że po śmierci nie ma nic. Jest tylko ciemność. Ja jednak wolę trzymać się teorii że jest niebo i piekło bo to mnie trochę uspokaja. Reinkarnacja też nie jest zła. Fajnie było by być jakimś zwierzęciem lub innym człowiekiem. Ja waham się pomiędzy dwoma ostatnimi teoriami jakie wymieniłem.
 

Cedric

GołoWąs
Dołączył
31.8.2010
Posty
2713
Ze swojej strony mogę powiedzieć tyle: Ja jak kolega wyżej wierzę w niebo i piekło, bo mnie to uspokaja, że nawet jak zeżrą mnie robaki to jednak gdzieś będę żyć w jakiejś formie :)
Czytałem, gadałem z ludźmi co przeżyli śmierć kliniczną ( fajna wycieczka ze szkoły ) i oni twierdzą, że spotkali Boga.O dziwo wiele takich ludzi, z różnych stron świata ( nie znających się ofc) podaje zbliżone przeżycia . Czyli coś musi w tym być :)
Śmierci się boję jak każdy człowiek, bo śmierć jest czymś czego nie znamy = boimy się poznać, bo dla większości to koniec wszystkiego.
Reinkarnacji nie chciałbym przeżyć, bo prawdopodobnie zginąłby z ręki człowieka :trollface:
Jeżeli już, to powrócić jako człowiek, tym razem jako kobieta :trollface:
 

Vasemir

Mistrz Areny i zrzędzenia
Dołączył
8.4.2008
Posty
752
Był okres gdy sporo czytałem o śmierci , duchach . opętaniach i oglądam dużo horrorów i dochodzę do wniosku że po śmierci spotykamy się ze stwórcą pomimo że kiedyś myślałem że po śmierci jest wieczny sen.
I wywnioskowałeś to z horrorów i książek o duchach? o_O'

O dziwo wiele takich ludzi, z różnych stron świata zbliżone przeżycia podaje. Czyli coś musi w tym być
W różnych stronach światach wierzono, że krwawa ofiara sprowadza deszcz.
Cholera, przez Breivika ciągle będzie lać -.-

O co chodzi? Ano o to, czy wierzycie, że istnieje życie po śmierci, a jeżeli tak- jak sobie takowe wyobrażacie.
Jestem ---> nie ma mnie
Nie wierzę w sądy boże, potępienia niegodziwców i zbawienia wiernych, reinkarnacje i inne tego typu wyjaśnienia, że "trawa po drugiej stronie jest bardziej zielona, a maluczcy osiągną swą zemstę na ciemiężycielach boską ręką". Uważam za bardzo prawdopodobnie, że rzeczywistość ma wymiar metafizyczny, ale nie uznaję żadnych wizji z hierarchiami duszków i grożących palcem czartów - raczej płaszczyznę "wypełnioną" różnego rodzaju nieosobową energią.
Samej śmierci się nie boję - jestem raczej cholernie ciekawy... Ale boję się samego umierania. Paraliżuje mnie myśl o starości (Biafra, jak tam samopoczucie? Już z górki? :trollface: ) i towarzyszącemu jej cierpieniu, powolnym wysiadaniu kolejnych organów, starciem się stawów, rozkładzie ciała... Blah.
 

Cedric

GołoWąs
Dołączył
31.8.2010
Posty
2713
Byłbyś chociaż agnostykiem Vas :trollface:

Nie żebym był hiszpańską inkwizycją, ale co będzie jak Cię Bóg zaskoczy? Chciałbyś być dalej jakąś tam materią w przestrzeni, czy może pójść do nieba ?
Wierzyć nie zaszkodzi, nic na tym nie tracisz, a możesz zyskać.
Samej śmierci się nie boję - jestem raczej cholernie ciekawy...
Też jestem cholernie ciekawy, ale jednak (chociaż w to wszystko co wyżej napisałem wierzę) istnieje we mnie strach przed nieznanym.
Mam taki dysonans poznawczy. :eek:jciec:


W różnych stronach światach wierzono, że krwawa ofiara sprowadza deszcz.
Cholera, przez Breivika ciągle będzie lać -.-
Ta, najlepiej mieć cały świat w d*pie i wierzyć, że powstałem przez przypadek i jestem nic nieznaczącą materią.
Skoro Boga nie ma, to po co miałoby być życie po śmierci jako bezkształtna masa, jak ty to opisujesz?
 

Vasemir

Mistrz Areny i zrzędzenia
Dołączył
8.4.2008
Posty
752
Nie żebym był hiszpańską inkwizycją, ale co będzie jak Cię Bóg zaskoczy? Chciałbyś być dalej jakąś tam materią w przestrzeni, czy może pójść do nieba ?
Wierzyć nie zaszkodzi, nic na tym nie tracisz, a możesz zyskać.
Tracę - okłamywanie się uważam za stratę. A jeśli jakaś "bozia" faktycznie istnieje, to śmiem wątpić, bym został nagrodzony za wiarę "bo tak łatwiej" albo "bo to się opłaca".
Skoro zaś chcesz brać pod uwagę korzyści, to, cóż...
1. Bóstwa nie istnieją - nie okłamywałem się, wygrywam.
2. Bóstwo/bóstwa istnieją (są wszechmogące/wszechwiedzące) i...
2.1 są złe według naszej moralności - nie warto ich czcić, wygrywam.
2.2 są dobre - wiedzą, że nie mam wywalone na zagadnienia etyczne i wynagradzają uczciwe starania, wygrywam.

Skoro Boga nie ma, to po co miałoby być życie po śmierci jako bezkształtna masa, jak ty to opisujesz?
"Po co"? Pytanie powinno raczej brzmieć: "dlaczego?". Inaczej szukasz uzasadnienia z góry obranej tezy.
Jestem pewien, że istnieje pewna duchowa płaszczyzna ze względu na swoje doświadczenia. Nie wiem jaka jest, nie mówię, że to jest jakiś inna rzeczywistość - IMHO bardziej to-to może przypominać pole magnetyczne czy grawitację, ale, zważywszy na to, że to w większości moje wyobrażenia, a moje przeżycia nikogo by nie przekonały, to nie biegam i nie przekonuję ludzi, że moja racja w tym zakresie jest najmojsza.
Poza tym - nie powiedziałem, że wierzę w życie po śmierci. Nie wierzę - śmierć polega na braku życia. Organizm się rozkłada, komórki się rozdzielają, substancje wracają powoli do swoich pierwotnych substancji... Dlaczego nie miałoby tak być np. z uczuciami? Wiem, uczucia rozkładające się na emocje - to brzmi jak kompletna fantastyka, ale rzucam to bardziej dla zabawy niż prezentowania swoich poglądów :p

Ta, najlepiej mieć cały świat w d*pie i wierzyć, że powstałem przez przypadek i jestem nic nieznaczącą materią.
Lepiej nie szukać odpowiedzi na pytania, tylko bezkrytycznie przyjmować te, które są wygodne?
 

Cedric

GołoWąs
Dołączył
31.8.2010
Posty
2713
Lepiej nie szukać odpowiedzi na pytania, tylko bezkrytycznie przyjmować te, które są wygodne?
Można szukać. Ale miną eony od twojej śmierci zanim ludzkość się tego dowie. O ile się dowie. :eek:jciec:

Co do reszty nie będę się spierał z tobą, bo to syzyfowa praca.
Ty uważasz, że jesteś jedynie kupą materii i antymaterii powołaną do życia dziełem przypadku.
Ja uważam, że jednak żyję w jakimś celu, danym mi przez Boga, by na końcu się z nim spotkać.

Są to dwie przeciwstawne tezy, każdy z nas uparcie będzie dążył, do obronienia swoich przekonań.
A możemy tak spierać się aż do tematowej śmierci. Tylko po co ?

Tracę - okłamywanie się uważam za stratę. A jeśli jakaś "bozia" faktycznie istnieje, to śmiem wątpić, bym został nagrodzony za wiarę "bo tak łatwiej" albo "bo to się opłaca".
Żyjemy w świecie pełnym kłamstw, ja jak i ty jesteśmy zaślepieni kłamstwami ludzi, którzy potrafią nami manipulować. Przykład : Temat o PO i PIS w pogaduchach.
I nawet gdyby istnienie Boga było kłamstwem, to trudno było by Ci przyjąć to jedno kłamstwo, skoro codziennie przyjmujesz ich dziesiątki, setki a może i tysiące ?

Poza tym - nie powiedziałem, że wierzę w życie po śmierci. Nie wierzę - śmierć polega na braku życia.
Śmierci nie polega na braku życia tylko jego przemianie. Jest to po prostu zmiana ścieżki.
Powiedzmy roślinka która obumiera nie przestaje istnieć, przekształca się w glebę po zajściu odpowiednich zjawisk chemicznych. A przez to staje się podłożem dla wcześniej wydanego potomstwa bądź innej rośliny
 

Vendetta

Deathproof
VIP
Dołączył
27.2.2009
Posty
1393
Takie pytanko.
Przyjmę na chwilę, że Bóg istnieje, Szatan też (lulz). Dlaczego jak ludzie "są źli" (też wtf, dla innych zło jest dobrem) to mają iść do piekła? Czego ludzie wypełniający jego wolę są za to poddawani męczarniom? Nie powinno być odwrotnie, że przeciwnicy Szatana powinni być przez niego skazywani na męki?

Dobra, teraz na poważnie.
Moim zdaniem po śmierci nic nie ma, pustka. Idzie się "w kime jak robot" (cytat Nauczyciela).
Co do religii, to się nie wypowiadam, to nie temat na dyskusję o niej.


Czytałem, gadałem z ludźmi co przeżyli śmierć kliniczną ( fajna wycieczka ze szkoły ) i oni twierdzą, że spotkali Boga.O dziwo wiele takich ludzi, z różnych stron świata ( nie znających się ofc) podaje zbliżone przeżycia . Czyli coś musi w tym być
Jest. Mózg. Mózg jeszcze nie umiera, w trakcie "śmierci klinicznej" cały czas żyje i "generuje" to, co chcesz widzieć. Jedni widzą boga, inni widzą Buddę, jeszcze inni Krysznę.
 

Cedric

GołoWąs
Dołączył
31.8.2010
Posty
2713
Przyjmę na chwilę, że Bóg istnieje, Szatan też (lulz). Dlaczego jak ludzie "są źli" (też wtf, dla innych zło jest dobrem) to mają iść do piekła? Czego ludzie wypełniający jego wolę są za to poddawani męczarniom? Nie powinno być odwrotnie, że przeciwnicy Szatana powinni być przez niego skazywani na męki?
I właśnie w tym jest problem, że mamy w kościele rozłam w wierze.
Jak kolega parę postów wyżej napisał Niebo to życie z Bogiem, a piekło to życie bez Boga.
Istnieje także teoria taka jak twoja, oraz parę innych :eek:jciec:
I nie wiadomo która jest właściwa,

BTW Spotkamy się w piekle chłopaki :trollface:

Jest. Mózg. Mózg jeszcze nie umiera, w trakcie "śmierci klinicznej" cały czas żyje i "generuje" to, co chcesz widzieć. Jedni widzą boga, inni widzą Buddę, jeszcze inni Krysznę.
Jednakże mózg umiera po około 20 minutach od śmierci człowieka .( tak czytałem w jakimś podręczniku od bioli)
A ludzie którzy 2 godziny od śmierci budzą się ? To jest trochę dziwne. :lolface:
 

Vasemir

Mistrz Areny i zrzędzenia
Dołączył
8.4.2008
Posty
752
Żyjemy w świecie pełnym kłamstw, ja jak i ty jesteśmy zaślepieni kłamstwami ludzi, którzy potrafią nami manipulować. Przykład : Temat o PO i PIS w pogaduchach.
I nawet gdyby istnienie Boga było kłamstwem, to trudno było by Ci przyjąć to jedno kłamstwo, skoro codziennie przyjmujesz ich dziesiątki, setki a może i tysiące ?
Eee... to brzmi tak, jakbyś nie miał nic przeciwko byciu okłamywanym. "Okłamują mnie, to jeszcze jedno nie zaszkodzi!"

Można szukać. Ale miną eony od twojej śmierci zanim ludzkość się tego dowie. O ile się dowie.
Eony? Nasza cywilizacja ma dopiero kilka tysięcy lat, a osiągnęliśmy względnie dużo. Eony... Cieszyłbym się, gdyby ludzkość choć jeden eon przetrwała.
Różne organizacje - zarówno wojskowe, jak i pozarządowe - prowadzą badania na temat tzw. "zjawisk nadprzyrodzonych". Nie rozwijamy się w tej płaszczyźnie, bo są praktycznie same skrajności - jak Duch, to: albo religia, albo magia związana z rytuałami, albo wręcz przeciwnie - technokratyczne wyśmiewanie zielonych ludzików i Duszków Kacperków.
Wszędzie liczą się przede wszystkim przełomy, więc moim zdaniem należy po prostu ten temat kontynuować i... liczyć na łut szczęścia. No, ale najpierw zacząć od traktowania go poważnie.

Są to dwie przeciwstawne tezy, każdy z nas uparcie będzie dążył, do obronienia swoich przekonań.
A możemy tak spierać się aż do tematowej śmierci. Tylko po co ?
Dla ćwiczeń. Dla zabawy. Dla płytkich, erystycznych popisów :trollface:
Dyskusje się na ogół prowadzi po to, by kogoś przekonać :p Choć Biafra liczył na dyskusję, to pierwszy post raczej tego nie pokazywał - raczej na luźne przedstawienie własnych poglądów.

Ty uważasz, że jesteś jedynie kupą materii i antymaterii powołaną do życia dziełem przypadku.
Ja uważam, że jednak żyję w jakimś celu, danym mi przez Boga, by na końcu się z nim spotkać.
Ja mówię, że wierzę w duchowy wymiar świata, a Ty, że uznaję siebie za kupę materii. Powiedz mi o mnie coś jeszcze, proszę.

Edit:
BTW Spotkamy się w piekle chłopaki

Wrażliwy na komentarze o religii? Nie klikaj
 

Cedric

GołoWąs
Dołączył
31.8.2010
Posty
2713
Eee... to brzmi tak, jakbyś nie miał nic przeciwko byciu okłamywanym. "Okłamują mnie, to jeszcze jedno nie zaszkodzi!"
No a co ? Tak czy siak jestem okamywany :trollface:
Eony? Nasza cywilizacja ma dopiero kilka tysięcy lat, a osiągnęliśmy względnie dużo. Eony... Cieszyłbym się, gdyby ludzkość choć jeden eon przetrwała.
Różne organizacje - zarówno wojskowe, jak i pozarządowe - prowadzą badania na temat tzw. "zjawisk nadprzyrodzonych". Nie rozwijamy się w tej płaszczyźnie, bo są praktycznie same skrajności - jak Duch, to: albo religia, albo magia związana z rytuałami, albo wręcz przeciwnie - technokratyczne wyśmiewanie zielonych ludzików i Duszków Kacperków.
Wszędzie liczą się przede wszystkim przełomy, więc moim zdaniem należy po prostu ten temat kontynuować i... liczyć na łut szczęścia. No, ale najpierw zacząć od traktowania go poważnie.
Jestem za, bo chciałbym potwierdzić swoją tezę, ale ludzkość jest na tak małym poziomie rozwinięcia, że musiałby eony minąć by to wszystko rozwiązać. O to mi chodziło. A ludzkość zawsze jakoś się wywinie, nie raz, nie dwa tak było
Dla ćwiczeń. Dla zabawy. Dla płytkich, erystycznych popisów
Dyskusje się na ogół prowadzi po to, by kogoś przekonać Choć Biafra liczył na dyskusję, to pierwszy post raczej tego nie pokazywał - raczej na luźne przedstawienie własnych poglądów.
Dobra, dla zabawy. Wypijmy wódki kompanie :trollface:
Ja mówię, że wierzę w duchowy wymiar świata, a Ty, że uznaję siebie za kupę materii. Powiedz mi o mnie coś jeszcze, proszę.
Tu chodziło mi , że w chociaż części swoich poglądów chcesz wyjaśnić sprawę fizyką. A często nie da się tego zrobić, but ty stoisz przy własnych poglądach dalej :trollface:
Przykład, wiara w pierwszą substancję :eek:jciec:

But nie sprzeczajmy się, jesteśmy zbyt uparci :trollface:
Zgadajmy się jakoś i pogadamy przy piwku :blush:

Komiks niezły :cool:
 

Vasemir

Mistrz Areny i zrzędzenia
Dołączył
8.4.2008
Posty
752
Tu chodziło mi , że w chociaż części swoich poglądów chcesz wyjaśnić sprawę fizyką. A często nie da się tego zrobić, but ty stoisz przy własnych poglądach dalej :trollface:
No tak - skomplikowane sądy powinny się konstruować na podstawie tych prostszych, potwierdzonych. A fizykę mamy względnie ogarniętą...
Tak, tak, wiem, że są tylko teorie oraz przewidywane, a nie złapane jeszcze cząsteczki, ale, hem, hem, to i tak wyglada zdecydowanie lepiej niż facet w sukience, horrory lub książka pisana przez kilkadziesiąt osób.
 

RoMek

Niewolnik systemu
Członek Załogi
Dołączył
7.5.2008
Posty
4785
Czy ja się boję śmierci? Nie. Wręcz przeciwnie, jestem strasznie ciekaw co się stanie ze mną, a raczej z moją świadomością (bo moje ciało zakopią albo spalą) gdy już takowa nadejdzie. Czy będzie to wyglądało jak nieskończony sen (co w sumie jest bardzo fajnym rozwiązaniem po męczącym i trudnym życiu), czy po prostu wszystko co moje (dusza i ciało z czasem) zniknie, a dla mnie nie będzie już niczego tzn. nie będzie mnie po prostu na żadnym świecie, ani tutaj, ani na tym zmyślonym "bożym".
 

Cedric

GołoWąs
Dołączył
31.8.2010
Posty
2713
No tak - skomplikowane sądy powinny się konstruować na podstawie tych prostszych, potwierdzonych. A fizykę mamy względnie ogarniętą...
Tak, tak, wiem, że są tylko teorie oraz przewidywane, a nie złapane jeszcze cząsteczki, ale, hem, hem, to i tak wyglada zdecydowanie lepiej niż facet w sukience, horrory lub książka pisana przez kilkadziesiąt osób.
Ucz się myśleć bardziej " fantastycznie" :trollface:
Nie zaprzeczam, o wiele lepiej twoja wersja wygląda, ale ani na moją ani twoją nie mamy dowodów, więc poczekajmy
:trollface:
Nie róbmy z tego tematu drugiego Smoleńska :eek:jciec:
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Śmierci jako takiej się nie boję i traktuję ją jako kolej losu. Rodząc się podpisujemy sami klauzulę, która mówi, że umrzemy (jako ciało). Co najwyżej boję się sposobu śmierci. Bo jest ich multum, a np. śmierć przez spłonięcie mi się nie uśmiecha.

Ostatnimi czasy dość głęboko siedzę w temacie duchowości i temu podobnego, bo odczuwam tego potrzebę, której źródła nie znam. Jedno czego się nauczyłem - nie ma sensu, a wręcz jest szkodliwe wciskać komuś swoje poglądy na te tematy.

Ludzie często odwracają się od wiary w siły wyższe paradoksalnie przez religie. Bo taki zakłamany kościół, każdy wie jaki jest. A skoro coś takiego funkcjonuje 2000 lat i mieni sobie prawo do łączności człowieka z Bogiem, to do jasnej cholery czy ten Bóg istnieje, jeśli pozwala na coś takiego. I wielu dochodzi do wniosku, że nie istnieje.

Taka rada - wypnijcie się na religię, która otępia ludzi. A jeśli macie potrzebę, poszukajcie sensu egzystencji w zupełnie innych miejscach niż katedry czy babcia.
 

Arven

Mr. Very Bad Guy
Weteran
Dołączył
18.5.2007
Posty
3647
Nie wierzę w życie wieczne, w reinkarnację też. Wydaje mi się, że śmierć jest definitywnym końcem i już, tak jak nie było mnie przed poczęciem tak nie będzie mnie po śmierci.
Czy boję się śmierci? I tak i nie. Wiem, że jest czymś naturalnym i od zawsze towarzyszy to człowiekowi, ale trochę ciężko mi się pogodzić z tym, że (zgodnie z moimi założeniami) po prostu mnie nie będzie. Był - przeminął. Koniec. Rozkład lub spalenie ciała (poważnie rozmyślam nad kremacją - niespecjalnie cieszą mnie wyobrażenia bycia pożywką dla robaków), żałoba rodziny a później niepamięć.
 

Cedric

GołoWąs
Dołączył
31.8.2010
Posty
2713
Pozostaje jeszcze przed kremacją oddanie organów, pamiętaj :trollface:
 

Arven

Mr. Very Bad Guy
Weteran
Dołączył
18.5.2007
Posty
3647
Ma się rozumieć, inaczej sobie tego nie wyobrażam : ) O ile będą w dobrym stanie rzecz jasna. Komuś mogą się jeszcze przydać, mi na pewno już nie.
 
Do góry Bottom