- Dołączył
- 10.1.2007
- Posty
- 8225
Nie wiem czym charakteryzowały się zebrania klanowe ale pozostawiam to na wolną twórczość własną. Wyjdzie lub nie. Zobaczymy. Praca moja i Romana. Generalnie ofc wszystkie testy użyte w zebraniu nie mają na celu nikogo obrażać, dlatego tekst proszę traktować z dystansem jak wszystkie zebrania
Za babole przepraszam nie chce mi się już sprawdzać o tej godzinie.
***********************************************************
ZEBRANIE KLANOWE - XVI (Grand Prix Ołmanu)
**********************************************************
Jak co roku w letni sierpniowy wieczór tłumy zebrały się na torze imienia szejka Hasana ibn KACsahhiniego, który dorobił się na handlu mudżinami targającymi baryłki ropy z jego prywatnej rafinerii. Nie mając co robić z nadmiarem kasy szejk postanowił sprawić przyjemność mieszkańcom jego małego państewka Ołmanu i zbudował tor by ściągnąć na niego najlepszych kierowców świata. Nagrodą miał być złoty bolid i moc nieprzebrana dziewic certyfikowanych atestem, z drugiej ręki. Do wyścigu pozostały już tylko minuty. W powietrzu dawało się odczuć atmosferę zaciętej rywalizacji...
Szybciej szybciej zostało 30 sekund - wrzasnęła abi mąką walać niespodziewanie po wylaszcczonej buziuchnie Electric Dragona, który poprawiał mankiety garnituru. Techniczna znała się na swojej robocie jak mało kto. Do tego miała cierpliwość do telewizyjnych gwiazdeczek.
- starczy już tego pindrzenia, no przecież piękniejszy już nie będę. - warknął ed prężąc się przed kamerą.
-ioooiooioo....d*pa d*pa, cycki cycki..uuoeeee ouuuu...pokaż cycki...pokaż duuupeee - gimnastykował język i mimikę twarzy, gdy abi odrzuciła mąkę i doskoczyła do niego z błyszczykiem. Oczywiście bezbarwnym...
-15sekund, a cycki pokaże ci po wejściu- Wyszczerzyła się, a pokazywać miała co. Wiedziała coś o tym ekipa wozu transmisyjnego. Po zakrapianej imprezie firmowej przylgnęła do niej ksywa Bambooocha. O dziwo wszyscy pamiętają ksywę, nikt nie pamięta skąd się wzięła.
-5...lalalala-
-4...LALA-
-3...LLAAALLAOOLOOLOL-
-2...BRRRFSD-
-1..jedziesz Czarek-
-Taaaakkkk to ja wasz ukochany Cezario Evorio Goodstonelop-. Zarzucił zalakierowaną grzywką -Znajdujemy się na tym pięknym obiekcie wybudowanym nieopodal najnowszej willi szejka KACsahhiniego, by obserwować jeden z najbardziej pasjonujących wyścigów w sezonie... -zanim przeniesiemy się na tor szybki rzut na loże szejka-
-Ty..ty..podaj mi orzeszki..gdzie są &&^%& moje orzeszki...Nie, nie chcę solonych...-Krzyczał Kac drapiąc się po brzuszysku, nie było go praktycznie widać spośród poduszek, stosu dziewic, które wedle uznania wybierał do zabawy, zaraz po dziewicach leżał kolejny stos sługusów, którzy czekali tylko na jego pierdnięcie.
-ibn salaahuuu aaledar abn um- Odrzekł brodaty kurdupelek, zapewne eunuch sadząc po piskliwym głosie
-Rangiz jesteś moim sekretarzem, nie pieprz mi tu, mów po do pnie po naszemu- mruknął Kac kręcąc wąsa, wałki, czasem wacka-
Rangiz słysząc zniecierpliwienie szefa mruknął przez telefon..który ze względu na swoje rozmiary nosiło za nim dwóch innych eunuchów- nie ważne jak to zrobisz, migiem, chcę tu mieć...- Nie zdążył dokończyć zdania, gdy w jego dłonie spadła świeża paczka orzeszków łupanych pośladkami przez nadwornego osiłka.
-Bip bip..-.Ball isidro wpadł do loży zdyszany jednak uśmiechnięty z zieloną koszulką mudżina lidera.
-jak ty to... -
-BIP BIP....-
-robisz...- Dokończył, a za Ballem pozostała już tylko stróżka dymu....
-Szefie orzeszki..-
Kac nie zastanawiając się złapał Rangiza za orzechy i począł gilgać.
-Nie te....- uśmiechnął się sekretarz i podał mu świeżutkie orzechy łupane przez siłacza zwanego potulnie Rysio. Znany na cały Ołman ze swojej niebywałej zręczności pośladków. Nieznana, była receptura orzechowatego mixu, co ciekawe przybierał on dość brunatną barwę...
Kamery wracają na tor. W garażach teamów widać prawdziwe zdenerwowanie. Główni konkurenci do zwycięstwa to zespoły prowadzone przez klasowych specjalistów
Kamera wędruje po boksach i zatrzymuje się przy garażu jednego z zespołów, gdzie nerwowo drepta Arven, szef stajni muł & woł rajsing.
-Gdzie nasz kierowca do cholery, przecież powinien być już na torze. Gdzie jest Dragomir???- wyrywał z głowy ostatnie kłaki
BIafra, który zarządzał teamem technicznych wbiegł właśnie zdyszany do boxu zespołu, a jego podobieństwo do rysia łupacza orzechów wcale nie było potwierdzone.
-Dragomira nie będzie...postanowił pobijać rekord człowieka pająka...wspina się bez zabezpieczeń na tesco-
-żeee coooo wrzasnął, to kogo my teraz wpakujemy do tego bolidu-
Nagle rozległy się fanfary a z cienia wyłonił się Alan Bojan, znany kierowca rajdowy, który właśnie wyłonił się z cienia, bo wcześniej go w nim nie było. - Ullala tak to ja...le cieszycie się? Le skrzydełko czy le nóżka-...nie mógł zdecydować się na kolor kasku, by jego beret się nie powyginał. Popijał merlota i zagryzał go cccrossainte....no tym rogalikiem.
-Ha to przecież ALan kuhhhrde le BOjan, znany podrywacz, onanista i kierowca bolidów.HAHAHHAaaaa..ha teraz z pewnością wygramy.-
Kamera oddala się od boksu muł & woł i ukazuje zaplecze stajni Grin Pis.
- Szefie, wszystko przygotowane, tylko Tomi i Cedric mieli pójść po paliwo na stacje - Słychać było zawsze spokojny i opanowany głos Shawna - I GDZIEE KURRVVA SĄ? ZARAZ WYŚCIG!!!111 - Feomathar wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego, w dodatku co kilka sekund nerwowo zaglądał na ekran swojego telefonu.
- Mistrzu, co robisz? Ja ci mogę pomóc, zawsze pomogę, bo lubię pomagać, zwłaszcza jak ktoś potrzebuję pomocy - to był Vendetta, zawsze lubił się podlizywać.. no i pomagać.
- A nic kuwa, już 3 dzień czekam na wiadomość, że wygrałem tego Mercedesa, chyba będę musiał złożyć skargę na nich.
- Czy mógłbym ci w czymś pomóc?
- a w sumie to tak.... zapierdlalaj na stacje po tych dwóch tumanów, bo kurvva nigdy nie przyjdą, a zaraz wszystko musi byc gotowe. jak będziemy mieli szczęście to inni nie zdążą i znowu wygramy walkowerem. VAS!!! Gdzie on sie k**wa szlaja znowu, zaraz ma startować.
Teraz widok na Niu Kamp Entertajnment.
Obraz zamazany, transmisja prawie w ogóle niewidoczna.
Szast, prast. Stuk - ałaaa! Moja głowa! - Miałeś trzymac klapę Zenek. - Wydziera się Reynevan. - k**wa, Hotek, Arminas, Dzyl! Przykręcajcie te koła, za 2 minuty El Bastardo przyjdzie, a bolid się rozpaduje.
- Rozpada - poprawia go Elessar
- No, rozpada. Właśnie tak powiedziałem przecież. Powiedzcie mi, gdzie jest Yeed do jasnej cholery, zaraz ma startować w wyścigu.
Teraz słyszymy tylko dźwięki tłuczonego szkła i uderzanie penisem o blachę. Transmisja urwana.
Przez chwilę ciemny ekran, ale po paru sekundach ukazuje się nasz sławny prezenter z telewizji
- Witam, z tej strony ja, wasz sławny Elessar Elek cukierek. Jestem teraz na torze grand prix w Ołman, gdzie drużyny Muł&Woł, grin pis, i nef kamp będą ścigały się o nagrodę, o tak, o wielką nagrodę, ale nagroda jest tajemnicą. Korzystając z chwili opowiem kawał. Co to jest czerwone i źle robi na zęby? Cegła. buhahauhauha. dobra, czas przenieść się do willi naszego drogiego kochanego szejka, KACsahhiniego, łączymy się z Cezarym ED-em Goodstonelopem.
- Witam, atmosfera od rana jest ekhm gorąca, dodatkowo podgrzewa ją najnowszy, autorski system solarów słonecznych firmy ED Z.o.o. , które KACsahinni mógł sfinansować za wasze podatki drodzy abonenci.
- Mam tu ze sobą szefa kancelarii wielkiego KACsahninniego, Rangiza, powiedz mi Rangizie, skąd pomysł na takie wyścigi, przecież więźniowie i niewolnicy nie mają pojęcia o jeździe bolidami.
- Ja ten, no... Bo to ten.... To był... pomysł mojego gołąb.... znaczy się KACsahniniego, tak, tak. To on to wymyślił.
- A czym się zajmujesz na co dzień?
- Ja eee.... nie wiem.... Kac mówi, że jestem słodki jak się denerwuję.
- Bardzo dziękuję za poświęcony czas, teraz przeniesiemy się z powrotem do Elessara, na tor Grand Prix
- witam witam.. au, au, moja noga, au,... mnie mieliście nie deptać! przepraszam za drobne problemy, ale trwa teraz coroczny Przemarsz Trolli, na którym nie zabrakło jak co roku największego trolla, Kozy, tak, Koza już drugi rok z rzędu utrzymuje pozycję lidera i przewodniczącego parady, dalej tuż za nim wędruje Szczur, godny następca Kozy proszem państwa, z tyłu już mniejsze trolle, a między nimi takie postacie jak Agresywny dzik, Mag ognia i inne mniej znaczące trolle.
Na widowni zrobił się niezły ruch i harmider, widać trolle nieźle zabawiają publiczność. Spośród masy szarego ludu widać tylko fioletowego Shooxa przebranego za paczkę popcornu.
- PPPPPPPOOOOOOOOOPPPPPPPCOOORN!! świeży! ppppoooppcooorn! - Chłopak wczuł się w swoją rolę.
Kamera znowu przechodzi do willi KaCsahniniego
- Rangiz!! Orzeszki! Skończyły Się! Rangiz!
- Jestem już gołąbeczku, ludzie z kamerami coś ode mnie chcieli.
- Znowu się denerwujesz kurde, miałeś tego nie robić, pamiętasz moje problemy z zwisem? Jest coraz gorzej.
- Miałeś brać czopki na erekcję, które przepisał ci doktor Zbyszek BooM, ręce które pieszczą.
- No tak, ale strasznie uwierały mnie.... ORZESZKI W DUPE JEŻA!
Wyścig czas zacząć. Przenosimy się na tor, gdzie widzimy już Bojana siedzącego w różowo-czerwonym ee yyy bolidzie, wyraźnie próbującego schować kija, z którego zwisa eee..kiełbasa na sznurku. , chociaż wygląda to bardziej na wózek z Tesco z zaprzężonymi Kaczką i Staklerem.
- Czekajcie aniołki... pry! zaraz dostaniecie kiełbaskę, czekamy jeszcze na pozostałe drużyny.
Na tor zostaje wepchany przez Reynevana i Zenka stary trabant z centrowanymi kołami, w środku, choć prawie go nie widać siedzi wyraźnie wesoły yeed, czy przypadkiem dopalacze nie są zabronione w tego typu zabawach? Gdy pojazd został postawiony na równi z powozem z Muł&Woł, koła znowu odpadły.
- KURRRRR!!!11... - wrzasnął EB z warsztatu - Kto tego nie dokręcił się pytam? WERSUS! Leć z kluczem i dokręć to zanim zobaczą.
Wersus poleciał nucąc "lubię cię bo jesteś córką wulkanizatora..."
Publika dopingowała start, już wszystko dopięte na ostatni guzik, przed bolidy wychodzi ubrana w obcisłe majtki i za mały strój kopacza Daria, już ma machnąć chorągiewką, lecz nagle z najdalszego warsztatu doszedł ryk potężnego silnika. Sekundę po tym wyłonił się stamtąd ostatni, trzeci pojazd, choć nie wiem czy coś z kwadratowymi kołami można nazwać pojazdem. Ryczy niewiarygodnie, uszy odpadają.
- tak, tak proszem państwa, to ja znowu wasz ukochany Elek Cukierek, zaraz odbędzie się największy wyścig wszech czasów, gdzie walkę o tajną nagrodę, która jest tajemnicą stoczą więźniowie z kopalni KACsahniniego, naszego ukochanego poczciwego szejka.
- RAngiz! DAAJ GŁOŚNIEEEJ! - Rangiz podbiegł do małego telewizorka stojącego w kącie loży YIAJPOSKIEJ, w której siedział teraz KAC i przedstawiciele innych krajów i dzifki i koks, i półnadzy sługusi. Stuknął raz, pokręcił trochę, teraz obraz był kolorowy i grał głośniej.
- Szefie! Ktoś anteny nie podpiął do końca.
Teraz kamera na torze.
Członkowie sekty paliwa 96 oktanów z trudem wepchali na tor to coś co strasznie ryczało i miało kwadratowe koła.
- Ej! przygłupy! - krzyknął yeed ze swojego trabanta. wy chcecie tym pojechać? BuhahahahHAHA
- Parada Trolli już była!1 - Krzyknął w jego stronę cały zalany potem Romek, zrobił to z nadmierną siłą i aż wypadł mu z ust prawie cały niedawno odpalony skręt.
Tymczasem zza boksów wyszedł Namelles z lizakiem. Zdziwiony całym tym harmiderem zapytał:
-Panowie ale co tu się dzieje?-
-Nie widać? wyścig!- wrzasnął tłum
-Ale be....beze mnie?- zapytał zaskoczony
-Spierda***, ale już! Abi? ABI! ja nie mogę pracować w takich warunkach!!!- warknął Cezary z loży szejka, zeźlony, bo pacan z lizakiem robił mu złe tło.
Namka zamknął się w sobie, w sumie to nie zdążył bo rzuciła się na niego ochrona i sprawnie wykopała poza tor.
-PPPOOOOPPPCORRRNNN, świeży pppooopcorn-. Roznosiło się echem...gdy leciał nad trybunami.
To znowu ja wasz ELEosław radosław Dunlop...pozostały sekundy do startu. Napięcie rośnie, zapalają się światła...pierwsze drugie....i zielone ruszyliiiiiii!!!!!!!!
Ale co to? Team muł & wół rajsing pozostał na starcie. Kaczka i Stalker zerwali się falstartem ze sznura i zjedli kiełbasę...cóż za pech. Alan Bojan ratował się ucieczką, bo bolid po prostu, aż się zapalił do jazdy. To był prawdziwy głód walki...
Ale nie ma co się martwić, bo na torze za to pozostali przedstawiciele pozostałych zespołów. Mijają pierwszy wiraż z zawrotnymi prędkościami. Trabant stracił już 2 z 4 kół , a wyjący bolid, niczym ruski ciągnik załadowany kalarepą, wlókł się niemiłosiernie ale stałym rytmem. O mamo! -wrzasnął zaskoczony prezenter- Oddaje głos do Cesara...cezar co tam się dzieje!
Tak to znowu ja..wasz seksowny, o diabelskim uśmiechu prezenter. Niespodziewanie na 2 okrążeniu coś wylazło na tor powodując koszmarny karambol. Spójrzmy na powtórki...dokładnie przed trabantem wyskoczył fan w stroju ślimaka i padł na tor...co on robi??? Taaakk, taaakk on śluzuje na drugą stronę. To chyba jakiś protest Na muszli przyklejoną ma karteczkę...co tam pisze? Nauczyciel pany!!!?...Na szczęście trabant ominął śluzaka i uderzył w bandę, a kierowca w stanie ciężkim trafił pod opiekę hostess.
...O mój Boże zaraz za nim był kwadratowy wyjec, który ku radości tłumów..ooo taaakk...rozjechał maskotkę ślimaka...kwadratowe koła zrobiły z niego uklepane mielone...i jak można było przewidzieć samochód bezpieczeństwa na torze...wygląda na to, że nie dowiemy się kto zostanie zwycięzcą...chyba, że szejk przekształci wyścig na kategorię destruction derby!!!
ale o tym po przerwie!
Techniczni wylecieli na tor by sprzątnąć resztki ślimaka...
-NO k**wa mać...to już 4 tego tygodnia....znowu mi stara powie, że walę śluzem jak wrócę.- Żalił się tomisakis sprzątając rozjechaną breję
-Ty to się ciesz, bo ja wcale nie mam lepiej- mruknął Szczur wdeptując w resztki ślimaka
-co? też ci mówi, że walisz śluzem?-
-Nie....że wódą-
- hehehe -parsknęli śmiechem popijając z piersióweczki i zabrali się do kontynuowania parszywej roboty...tego parszywego dnia...za parszywe pieniądze...ale z wiarą, bo życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Chociaż jeszcze fajniej jest po setce, albo po dwóch...
Za babole przepraszam nie chce mi się już sprawdzać o tej godzinie.
***********************************************************
ZEBRANIE KLANOWE - XVI (Grand Prix Ołmanu)
**********************************************************
Jak co roku w letni sierpniowy wieczór tłumy zebrały się na torze imienia szejka Hasana ibn KACsahhiniego, który dorobił się na handlu mudżinami targającymi baryłki ropy z jego prywatnej rafinerii. Nie mając co robić z nadmiarem kasy szejk postanowił sprawić przyjemność mieszkańcom jego małego państewka Ołmanu i zbudował tor by ściągnąć na niego najlepszych kierowców świata. Nagrodą miał być złoty bolid i moc nieprzebrana dziewic certyfikowanych atestem, z drugiej ręki. Do wyścigu pozostały już tylko minuty. W powietrzu dawało się odczuć atmosferę zaciętej rywalizacji...
Szybciej szybciej zostało 30 sekund - wrzasnęła abi mąką walać niespodziewanie po wylaszcczonej buziuchnie Electric Dragona, który poprawiał mankiety garnituru. Techniczna znała się na swojej robocie jak mało kto. Do tego miała cierpliwość do telewizyjnych gwiazdeczek.
- starczy już tego pindrzenia, no przecież piękniejszy już nie będę. - warknął ed prężąc się przed kamerą.
-ioooiooioo....d*pa d*pa, cycki cycki..uuoeeee ouuuu...pokaż cycki...pokaż duuupeee - gimnastykował język i mimikę twarzy, gdy abi odrzuciła mąkę i doskoczyła do niego z błyszczykiem. Oczywiście bezbarwnym...
-15sekund, a cycki pokaże ci po wejściu- Wyszczerzyła się, a pokazywać miała co. Wiedziała coś o tym ekipa wozu transmisyjnego. Po zakrapianej imprezie firmowej przylgnęła do niej ksywa Bambooocha. O dziwo wszyscy pamiętają ksywę, nikt nie pamięta skąd się wzięła.
-5...lalalala-
-4...LALA-
-3...LLAAALLAOOLOOLOL-
-2...BRRRFSD-
-1..jedziesz Czarek-
-Taaaakkkk to ja wasz ukochany Cezario Evorio Goodstonelop-. Zarzucił zalakierowaną grzywką -Znajdujemy się na tym pięknym obiekcie wybudowanym nieopodal najnowszej willi szejka KACsahhiniego, by obserwować jeden z najbardziej pasjonujących wyścigów w sezonie... -zanim przeniesiemy się na tor szybki rzut na loże szejka-
-Ty..ty..podaj mi orzeszki..gdzie są &&^%& moje orzeszki...Nie, nie chcę solonych...-Krzyczał Kac drapiąc się po brzuszysku, nie było go praktycznie widać spośród poduszek, stosu dziewic, które wedle uznania wybierał do zabawy, zaraz po dziewicach leżał kolejny stos sługusów, którzy czekali tylko na jego pierdnięcie.
-ibn salaahuuu aaledar abn um- Odrzekł brodaty kurdupelek, zapewne eunuch sadząc po piskliwym głosie
-Rangiz jesteś moim sekretarzem, nie pieprz mi tu, mów po do pnie po naszemu- mruknął Kac kręcąc wąsa, wałki, czasem wacka-
Rangiz słysząc zniecierpliwienie szefa mruknął przez telefon..który ze względu na swoje rozmiary nosiło za nim dwóch innych eunuchów- nie ważne jak to zrobisz, migiem, chcę tu mieć...- Nie zdążył dokończyć zdania, gdy w jego dłonie spadła świeża paczka orzeszków łupanych pośladkami przez nadwornego osiłka.
-Bip bip..-.Ball isidro wpadł do loży zdyszany jednak uśmiechnięty z zieloną koszulką mudżina lidera.
-jak ty to... -
-BIP BIP....-
-robisz...- Dokończył, a za Ballem pozostała już tylko stróżka dymu....
-Szefie orzeszki..-
Kac nie zastanawiając się złapał Rangiza za orzechy i począł gilgać.
-Nie te....- uśmiechnął się sekretarz i podał mu świeżutkie orzechy łupane przez siłacza zwanego potulnie Rysio. Znany na cały Ołman ze swojej niebywałej zręczności pośladków. Nieznana, była receptura orzechowatego mixu, co ciekawe przybierał on dość brunatną barwę...
Kamery wracają na tor. W garażach teamów widać prawdziwe zdenerwowanie. Główni konkurenci do zwycięstwa to zespoły prowadzone przez klasowych specjalistów
Kamera wędruje po boksach i zatrzymuje się przy garażu jednego z zespołów, gdzie nerwowo drepta Arven, szef stajni muł & woł rajsing.
-Gdzie nasz kierowca do cholery, przecież powinien być już na torze. Gdzie jest Dragomir???- wyrywał z głowy ostatnie kłaki
BIafra, który zarządzał teamem technicznych wbiegł właśnie zdyszany do boxu zespołu, a jego podobieństwo do rysia łupacza orzechów wcale nie było potwierdzone.
-Dragomira nie będzie...postanowił pobijać rekord człowieka pająka...wspina się bez zabezpieczeń na tesco-
-żeee coooo wrzasnął, to kogo my teraz wpakujemy do tego bolidu-
Nagle rozległy się fanfary a z cienia wyłonił się Alan Bojan, znany kierowca rajdowy, który właśnie wyłonił się z cienia, bo wcześniej go w nim nie było. - Ullala tak to ja...le cieszycie się? Le skrzydełko czy le nóżka-...nie mógł zdecydować się na kolor kasku, by jego beret się nie powyginał. Popijał merlota i zagryzał go cccrossainte....no tym rogalikiem.
-Ha to przecież ALan kuhhhrde le BOjan, znany podrywacz, onanista i kierowca bolidów.HAHAHHAaaaa..ha teraz z pewnością wygramy.-
Kamera oddala się od boksu muł & woł i ukazuje zaplecze stajni Grin Pis.
- Szefie, wszystko przygotowane, tylko Tomi i Cedric mieli pójść po paliwo na stacje - Słychać było zawsze spokojny i opanowany głos Shawna - I GDZIEE KURRVVA SĄ? ZARAZ WYŚCIG!!!111 - Feomathar wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego, w dodatku co kilka sekund nerwowo zaglądał na ekran swojego telefonu.
- Mistrzu, co robisz? Ja ci mogę pomóc, zawsze pomogę, bo lubię pomagać, zwłaszcza jak ktoś potrzebuję pomocy - to był Vendetta, zawsze lubił się podlizywać.. no i pomagać.
- A nic kuwa, już 3 dzień czekam na wiadomość, że wygrałem tego Mercedesa, chyba będę musiał złożyć skargę na nich.
- Czy mógłbym ci w czymś pomóc?
- a w sumie to tak.... zapierdlalaj na stacje po tych dwóch tumanów, bo kurvva nigdy nie przyjdą, a zaraz wszystko musi byc gotowe. jak będziemy mieli szczęście to inni nie zdążą i znowu wygramy walkowerem. VAS!!! Gdzie on sie k**wa szlaja znowu, zaraz ma startować.
Teraz widok na Niu Kamp Entertajnment.
Obraz zamazany, transmisja prawie w ogóle niewidoczna.
Szast, prast. Stuk - ałaaa! Moja głowa! - Miałeś trzymac klapę Zenek. - Wydziera się Reynevan. - k**wa, Hotek, Arminas, Dzyl! Przykręcajcie te koła, za 2 minuty El Bastardo przyjdzie, a bolid się rozpaduje.
- Rozpada - poprawia go Elessar
- No, rozpada. Właśnie tak powiedziałem przecież. Powiedzcie mi, gdzie jest Yeed do jasnej cholery, zaraz ma startować w wyścigu.
Teraz słyszymy tylko dźwięki tłuczonego szkła i uderzanie penisem o blachę. Transmisja urwana.
Przez chwilę ciemny ekran, ale po paru sekundach ukazuje się nasz sławny prezenter z telewizji
- Witam, z tej strony ja, wasz sławny Elessar Elek cukierek. Jestem teraz na torze grand prix w Ołman, gdzie drużyny Muł&Woł, grin pis, i nef kamp będą ścigały się o nagrodę, o tak, o wielką nagrodę, ale nagroda jest tajemnicą. Korzystając z chwili opowiem kawał. Co to jest czerwone i źle robi na zęby? Cegła. buhahauhauha. dobra, czas przenieść się do willi naszego drogiego kochanego szejka, KACsahhiniego, łączymy się z Cezarym ED-em Goodstonelopem.
- Witam, atmosfera od rana jest ekhm gorąca, dodatkowo podgrzewa ją najnowszy, autorski system solarów słonecznych firmy ED Z.o.o. , które KACsahinni mógł sfinansować za wasze podatki drodzy abonenci.
- Mam tu ze sobą szefa kancelarii wielkiego KACsahninniego, Rangiza, powiedz mi Rangizie, skąd pomysł na takie wyścigi, przecież więźniowie i niewolnicy nie mają pojęcia o jeździe bolidami.
- Ja ten, no... Bo to ten.... To był... pomysł mojego gołąb.... znaczy się KACsahniniego, tak, tak. To on to wymyślił.
- A czym się zajmujesz na co dzień?
- Ja eee.... nie wiem.... Kac mówi, że jestem słodki jak się denerwuję.
- Bardzo dziękuję za poświęcony czas, teraz przeniesiemy się z powrotem do Elessara, na tor Grand Prix
- witam witam.. au, au, moja noga, au,... mnie mieliście nie deptać! przepraszam za drobne problemy, ale trwa teraz coroczny Przemarsz Trolli, na którym nie zabrakło jak co roku największego trolla, Kozy, tak, Koza już drugi rok z rzędu utrzymuje pozycję lidera i przewodniczącego parady, dalej tuż za nim wędruje Szczur, godny następca Kozy proszem państwa, z tyłu już mniejsze trolle, a między nimi takie postacie jak Agresywny dzik, Mag ognia i inne mniej znaczące trolle.
Na widowni zrobił się niezły ruch i harmider, widać trolle nieźle zabawiają publiczność. Spośród masy szarego ludu widać tylko fioletowego Shooxa przebranego za paczkę popcornu.
- PPPPPPPOOOOOOOOOPPPPPPPCOOORN!! świeży! ppppoooppcooorn! - Chłopak wczuł się w swoją rolę.
Kamera znowu przechodzi do willi KaCsahniniego
- Rangiz!! Orzeszki! Skończyły Się! Rangiz!
- Jestem już gołąbeczku, ludzie z kamerami coś ode mnie chcieli.
- Znowu się denerwujesz kurde, miałeś tego nie robić, pamiętasz moje problemy z zwisem? Jest coraz gorzej.
- Miałeś brać czopki na erekcję, które przepisał ci doktor Zbyszek BooM, ręce które pieszczą.
- No tak, ale strasznie uwierały mnie.... ORZESZKI W DUPE JEŻA!
Wyścig czas zacząć. Przenosimy się na tor, gdzie widzimy już Bojana siedzącego w różowo-czerwonym ee yyy bolidzie, wyraźnie próbującego schować kija, z którego zwisa eee..kiełbasa na sznurku. , chociaż wygląda to bardziej na wózek z Tesco z zaprzężonymi Kaczką i Staklerem.
- Czekajcie aniołki... pry! zaraz dostaniecie kiełbaskę, czekamy jeszcze na pozostałe drużyny.
Na tor zostaje wepchany przez Reynevana i Zenka stary trabant z centrowanymi kołami, w środku, choć prawie go nie widać siedzi wyraźnie wesoły yeed, czy przypadkiem dopalacze nie są zabronione w tego typu zabawach? Gdy pojazd został postawiony na równi z powozem z Muł&Woł, koła znowu odpadły.
- KURRRRR!!!11... - wrzasnął EB z warsztatu - Kto tego nie dokręcił się pytam? WERSUS! Leć z kluczem i dokręć to zanim zobaczą.
Wersus poleciał nucąc "lubię cię bo jesteś córką wulkanizatora..."
Publika dopingowała start, już wszystko dopięte na ostatni guzik, przed bolidy wychodzi ubrana w obcisłe majtki i za mały strój kopacza Daria, już ma machnąć chorągiewką, lecz nagle z najdalszego warsztatu doszedł ryk potężnego silnika. Sekundę po tym wyłonił się stamtąd ostatni, trzeci pojazd, choć nie wiem czy coś z kwadratowymi kołami można nazwać pojazdem. Ryczy niewiarygodnie, uszy odpadają.
- tak, tak proszem państwa, to ja znowu wasz ukochany Elek Cukierek, zaraz odbędzie się największy wyścig wszech czasów, gdzie walkę o tajną nagrodę, która jest tajemnicą stoczą więźniowie z kopalni KACsahniniego, naszego ukochanego poczciwego szejka.
- RAngiz! DAAJ GŁOŚNIEEEJ! - Rangiz podbiegł do małego telewizorka stojącego w kącie loży YIAJPOSKIEJ, w której siedział teraz KAC i przedstawiciele innych krajów i dzifki i koks, i półnadzy sługusi. Stuknął raz, pokręcił trochę, teraz obraz był kolorowy i grał głośniej.
- Szefie! Ktoś anteny nie podpiął do końca.
Teraz kamera na torze.
Członkowie sekty paliwa 96 oktanów z trudem wepchali na tor to coś co strasznie ryczało i miało kwadratowe koła.
- Ej! przygłupy! - krzyknął yeed ze swojego trabanta. wy chcecie tym pojechać? BuhahahahHAHA
- Parada Trolli już była!1 - Krzyknął w jego stronę cały zalany potem Romek, zrobił to z nadmierną siłą i aż wypadł mu z ust prawie cały niedawno odpalony skręt.
Tymczasem zza boksów wyszedł Namelles z lizakiem. Zdziwiony całym tym harmiderem zapytał:
-Panowie ale co tu się dzieje?-
-Nie widać? wyścig!- wrzasnął tłum
-Ale be....beze mnie?- zapytał zaskoczony
-Spierda***, ale już! Abi? ABI! ja nie mogę pracować w takich warunkach!!!- warknął Cezary z loży szejka, zeźlony, bo pacan z lizakiem robił mu złe tło.
Namka zamknął się w sobie, w sumie to nie zdążył bo rzuciła się na niego ochrona i sprawnie wykopała poza tor.
-PPPOOOOPPPCORRRNNN, świeży pppooopcorn-. Roznosiło się echem...gdy leciał nad trybunami.
To znowu ja wasz ELEosław radosław Dunlop...pozostały sekundy do startu. Napięcie rośnie, zapalają się światła...pierwsze drugie....i zielone ruszyliiiiiii!!!!!!!!
Ale co to? Team muł & wół rajsing pozostał na starcie. Kaczka i Stalker zerwali się falstartem ze sznura i zjedli kiełbasę...cóż za pech. Alan Bojan ratował się ucieczką, bo bolid po prostu, aż się zapalił do jazdy. To był prawdziwy głód walki...
Ale nie ma co się martwić, bo na torze za to pozostali przedstawiciele pozostałych zespołów. Mijają pierwszy wiraż z zawrotnymi prędkościami. Trabant stracił już 2 z 4 kół , a wyjący bolid, niczym ruski ciągnik załadowany kalarepą, wlókł się niemiłosiernie ale stałym rytmem. O mamo! -wrzasnął zaskoczony prezenter- Oddaje głos do Cesara...cezar co tam się dzieje!
Tak to znowu ja..wasz seksowny, o diabelskim uśmiechu prezenter. Niespodziewanie na 2 okrążeniu coś wylazło na tor powodując koszmarny karambol. Spójrzmy na powtórki...dokładnie przed trabantem wyskoczył fan w stroju ślimaka i padł na tor...co on robi??? Taaakk, taaakk on śluzuje na drugą stronę. To chyba jakiś protest Na muszli przyklejoną ma karteczkę...co tam pisze? Nauczyciel pany!!!?...Na szczęście trabant ominął śluzaka i uderzył w bandę, a kierowca w stanie ciężkim trafił pod opiekę hostess.
...O mój Boże zaraz za nim był kwadratowy wyjec, który ku radości tłumów..ooo taaakk...rozjechał maskotkę ślimaka...kwadratowe koła zrobiły z niego uklepane mielone...i jak można było przewidzieć samochód bezpieczeństwa na torze...wygląda na to, że nie dowiemy się kto zostanie zwycięzcą...chyba, że szejk przekształci wyścig na kategorię destruction derby!!!
ale o tym po przerwie!
Techniczni wylecieli na tor by sprzątnąć resztki ślimaka...
-NO k**wa mać...to już 4 tego tygodnia....znowu mi stara powie, że walę śluzem jak wrócę.- Żalił się tomisakis sprzątając rozjechaną breję
-Ty to się ciesz, bo ja wcale nie mam lepiej- mruknął Szczur wdeptując w resztki ślimaka
-co? też ci mówi, że walisz śluzem?-
-Nie....że wódą-
- hehehe -parsknęli śmiechem popijając z piersióweczki i zabrali się do kontynuowania parszywej roboty...tego parszywego dnia...za parszywe pieniądze...ale z wiarą, bo życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Chociaż jeszcze fajniej jest po setce, albo po dwóch...