Napisane naprędce (mogą być błędy i może się nie podobać) Humoru jest nie wiele, a jeśli już jest to jest on płytki ; d. Jeśli ktoś czuje się obrażony to owszem ma do tego święte prawo ;p. Chciałem nieco wspomnieć starą elitę, choć wątpię by to przeczytała, a tym bardziej by się spodobało. Jeśli kogoś pominąłem to znaczy, że zrobiłem to celowo i go nie lubię. I bynajmniej nie jestem poważny ;]
Zebranie Klanowe XIV
Z gabinetu Kacperexa dobiegały wyjątkowo głośne odgłosy. Dadex przechodzący nieopodal był pewien, że to Animal Planet odpalony na panoramie Kaca i zaiste był blisko, było to jednak słowo na „a” o nieco innym znaczeniu.
- AAAA!
- Open your mouths!
- Yeah!
Chwilę później dało się zobaczyć rozpromienionego yeeda, wychodzącego z gabinetu Admina.
- Następnym razem wykonuj swe obowiązki rzetelnie! A to potraktuj jako nagro... ekhm nauczkę! – rzekł z przekąsem admin.
- Tak jest!
Tego dnia pogoda była cudowna. Rzec można, że krajobraz jakby… ale zaraz, zaraz, kogo to obchodzi?
Po odprawieniu swego podwładnego Kacperex zatrzasnął drzwi od gabinetu i nie dochodźmy to tego co tam robił. Faktem jest jednak, że 10 min później wezwał do siebie szczurka.
- W czym mogę pomóc sir?
- Rozmawiałem już o tym z resztą administracji. Chcę, by nasz portal był najczęściej odwiedzana stroną!
Szczurek pobladł. Fakt, wyprzedzili już onet i naszą-klasę, ale wciąż wiele jeszcze brakowało do lidera.
- Chcesz pokonać…
- Tak! – przerwał Kacperex - Myślę, że na możemy śmiało konkurować z redtube.com. Mamy dobry serwer i dużo ciekawszy materiał na stronie!
- No nie wiem…
- Zamknij się!
Jako, że na forum panowała demokracja wszyscy musieli podporządkować się władcy…
Na specjalnym zebraniu administracji, w którym uczestniczył tylko Kacperex po burzliwej dyskusji postanowiono iż Gothic Up ma zapanować w sieci już w tym miesiącu.
W związku z tym przewidywana jest burza mózgów, zwana też naukowo zebraniem klanowym.
Przenieśmy się teraz do chwili, w której Admin przekazywał ludziom tą pocieszną nowinę.
- Obecność obowiązkowa! – grzmiał z ambony – zero alkoholu, seksu i innych używek. Mają się stawić nawet weterani, którzy odeszli dawno temu! To dodatkowo zwiększy nasze szanse. Każdy kto nie dostosuje się do warunków zostanie usunięty za portalu, a także z Internetu.
- Szatanie, dodaj nam sił – skomentował krótko dudekkss.
Spotkanie zaplanowano w małej wiosce leżącej między Gdańskiem, a Krakowem. Miało trwać jeden dzień i miało być niezwykle owocne. Nikt nie miał wątpliwości, że właśnie takie będzie.
Omińmy kilka rozdziałów przygotowań i przenieśmy się właśnie do tego dnia.
[Pociąg jadący w nieznanym kierunku]
7.01.2009 5:43
Przedział I
- Nie powinniśmy rozpoczynać 7 butelki… – rzekł ED – Kac jeszcze wyczuje alkohol…
Rangiz leżący pod jego nogami nie odpowiadał.
- A zresztą – kontynuował – przekonałeś mnie, jeszcze 30 min jazdy, zdążymy.
Przedział II
- Przygotowałem się na dzisiejszy dzień. – rzekł z dumą Dadex.
Kushi i szczurek wymienili spojrzenia.
Nie patrzcie tak, to ważna sprawa, ważą się losy naszego portalu. Posłuchajcie: ceteris paribus, Sciurus vulgaris, aberracja, konsorcjum…
Widzicie, jestem przygotowany. I w dodatku stosuję się do przykazań Kaca i przepisów BHP.
W tym momencie pociąg przyhamował i z górnej półki spadł bagaż Dadexa Podłoga w jednej chwili zapełniła się prezerwatywami (nie tylko nieużywanymi), papierosami, butelkami absyntu i jeszcze kilkoma rzeczami, które pominiemy. Wysypało się wszystko co było w bagażu. Dadex znacznie poczerwieniał i pod ciężarem wzroku towarzyszy spuścił głowę a następnie rzucił się do zbierania swoich zapasów.
- Panowie, to jest nieistotne z perspektywy absolutu…
Przedział III
- I tak jest mój przyjacielu… - rzekł smutnym głosem yeed - kobiety nie istnieją. Ten gatunek wymarł dawno temu.
- Mówisz tylko tak dlatego, że Ci się nie układa.- odpowiedział Reynevan – Nie mogę się z Tobą zgodzić, gdybyś dobrze poszukał znalazł byś tą jedyną…
- Znalazłem! – w tym momencie yeed wyjął butelkę przedniego wina „Komandos” i trzymając ją pionowo nad twarzą przechylił się do tyłu.
- To ja nie będę przeszkadzał w rozmyślaniach… Idę się wylać.
Trasa Przedział III-Kibel
Można zauważyć od tyłu (w sensie, że nie widzimy przodu) osobę, prawdopodobnie kobietę. Długie włosy (także te na głowie), średniego wzrostu lecz jakoś dziwnie wąska poniżej pleców co powinno skłonić Reya do przemyśleń.
- Wyrwę ją, a potem będziemy z yeedem, ją rozmawiać… tfu z nią.
Reynevan słynął z wyszukanego podejścia do kobiet, mówiono nawet, że był jednym z ostatnich żyjących gentelmanów. Dlatego też po cichutku zbliżył się do nieznanej mu sylwetki (od tyłu) i kulturalnie jego ręka powędrowała na górną część spodni.
- Feo ty byku… - rzekła postać odwracając się.
- O cholera! – krzyknął Rey.
- Nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre drogi kolego. – rzekł rozpromieniony Nameless (bo to on był ową osobą jak zapewne nie domyśla się drogi czytelnik) – Co prawda myślałem, że to Feomathar, ale… ale nie ważne. Jeśli zmierzasz do kibla to zawróć. Jest tam Nauczyciel, doszukuje się sensu w szukaniu sensu.
- Musi robić to akurat w kiblu?
- Mówił, że to ważna sprawa…
- A no chyba, że tak.
- Ja zaś nie widzę związku…
Przedział IV
- Nie wiem czy to dobry pomysł by powrócić – Nie znam tego nowego admina. – powiedział zamyślony Vampek.
- Jakiego nowego - spytał GaNdi - przecież minęło już kilka lat odkąd przejął władzę. Zaraz zaraz jak on się zwie? Coś związanego chyba ze stanem organizmu po wypiciu sporej ilości alkoholu.
- Delirium?
- Chyba nie, to było coś na K…
- Kostnica?
- Nie do diaska. Oo, przypomniałem sobie, Kac! To pewnie skrót od Admin.
- Możliwe… ciekawe czy będą jeszcze jacyś weterani…
[Czerwony Fiat 126p]
- Na pewno wiesz gdzie to jest? – spytał Glifion -Wolałbym pieniądze przeznaczone na alkohol przeznaczyć na alkohol, a nie paliwo! Już trzeci raz tędy jedziemy!
- Nie denerwuj się – odpowiedział bobek – mój wujek ma działkę nieopodal tego miejsca i trafiłbym tam z zamkniętymi oczami.
- Wyprzedź go – Krzyknął z tylnego siedzenia RaVeN wskazując na rowerzystę.
- Nie mogę, piątka nie chce wskoczyć!
- Idiota…
Obserwując zjeżdżających się userów nie można ominąć także byłego admina. Nawet on postanowił uczestniczyć w tym głośnym wydarzeniu, w dodatku nie był sam.
[Prywatny samolot Clona]
- To było tak dawno – Clone – Ale tak to już jest w tym życiu…
- A jak w ogóle doszło, że straciłeś portal? – spytał Strażnik Świątynny.
- Hazard przyjacielu. Przegrałem już troje dzieci i psa, więc chociaż żonę chciałem zostawić. Musiałem oddać portal.
- Panowie – krzyknął Alandil – Czy my aby dobrze lecimy?
- Spokojna głowa – odpowiedział ex admin – wysłałem BoRyS’a do kabiny by czegoś dowiedział się od autopilota.
- Autopilota? – wrzasnęli wszyscy?
- Żartowałem, za sterami siedzi Arcane.
Na pokładzie zapanował panika.
- Mamy jakieś spadochrony?
- Niestety – odpowiedział szyderczo Clone – zostały tylko szalupy.
- O czym Ty do cholery bredzisz - wrzasnął Borys, który dopiero co dowiedział się na własne oczy kto jest pilotem.
- Wychodzi na to, że dostaniemy bana…
[Granica Polsko-Czeska]
- To chyba tutaj - rzekł Jodełko – dalej się chyba nie da iść. To pewnie blokada zastawiona przez Kaca.
- Więc czemu nikogo nie ma? – Wrzasnął poirytowany Świrus.
- Rzeczy które nie są dostrzegalne przez naszą zewnętrzną powłokę mogą bytować w strukturach… - rozważał halek.
- Pierdzielisz! – Wrzasnął rozjuszony Świrus.
- Poeta mawiał – kontynuował nie zrażając się halek…
- Ma ktoś wódkę – spytał Boom?
Dodać należy, ze Gothi wybrał się na zebranie pieszo, po drodze spotkał jednego z weteranów Efremza. To była długa droga.
Natomiast Kacperex, dudekkss, i Feomathar zapakowali się do taksówki która prowadził sam Travis Bickle.(1)
Pomimo przeszkód wszyscy dotarli na miejsce w jednym kawałku. Było to największe Zebranie klanowe jakie do tej pory odbyło się. Byli wszyscy, starzy weterani, obecni członkowie, a także Ci co będą w przyszłości w administracji wraz dziećmi.
Zebranie rozpoczęło się.
Koniec
C.D.N.N(2)
Przypisy:
1. You're talking to me?
2. Ciąg dalszy prawdopodobnie nie nastąpi, mimo iż końcówka inaczej wskazuje. (zresztą prawda jest tak byście tego nie chcieli).
3. Nie ma punktu trzeciego.
Zebranie Klanowe XIV
Z gabinetu Kacperexa dobiegały wyjątkowo głośne odgłosy. Dadex przechodzący nieopodal był pewien, że to Animal Planet odpalony na panoramie Kaca i zaiste był blisko, było to jednak słowo na „a” o nieco innym znaczeniu.
- AAAA!
- Open your mouths!
- Yeah!
Chwilę później dało się zobaczyć rozpromienionego yeeda, wychodzącego z gabinetu Admina.
- Następnym razem wykonuj swe obowiązki rzetelnie! A to potraktuj jako nagro... ekhm nauczkę! – rzekł z przekąsem admin.
- Tak jest!
Tego dnia pogoda była cudowna. Rzec można, że krajobraz jakby… ale zaraz, zaraz, kogo to obchodzi?
Po odprawieniu swego podwładnego Kacperex zatrzasnął drzwi od gabinetu i nie dochodźmy to tego co tam robił. Faktem jest jednak, że 10 min później wezwał do siebie szczurka.
- W czym mogę pomóc sir?
- Rozmawiałem już o tym z resztą administracji. Chcę, by nasz portal był najczęściej odwiedzana stroną!
Szczurek pobladł. Fakt, wyprzedzili już onet i naszą-klasę, ale wciąż wiele jeszcze brakowało do lidera.
- Chcesz pokonać…
- Tak! – przerwał Kacperex - Myślę, że na możemy śmiało konkurować z redtube.com. Mamy dobry serwer i dużo ciekawszy materiał na stronie!
- No nie wiem…
- Zamknij się!
Jako, że na forum panowała demokracja wszyscy musieli podporządkować się władcy…
Na specjalnym zebraniu administracji, w którym uczestniczył tylko Kacperex po burzliwej dyskusji postanowiono iż Gothic Up ma zapanować w sieci już w tym miesiącu.
W związku z tym przewidywana jest burza mózgów, zwana też naukowo zebraniem klanowym.
Przenieśmy się teraz do chwili, w której Admin przekazywał ludziom tą pocieszną nowinę.
- Obecność obowiązkowa! – grzmiał z ambony – zero alkoholu, seksu i innych używek. Mają się stawić nawet weterani, którzy odeszli dawno temu! To dodatkowo zwiększy nasze szanse. Każdy kto nie dostosuje się do warunków zostanie usunięty za portalu, a także z Internetu.
- Szatanie, dodaj nam sił – skomentował krótko dudekkss.
Spotkanie zaplanowano w małej wiosce leżącej między Gdańskiem, a Krakowem. Miało trwać jeden dzień i miało być niezwykle owocne. Nikt nie miał wątpliwości, że właśnie takie będzie.
Omińmy kilka rozdziałów przygotowań i przenieśmy się właśnie do tego dnia.
[Pociąg jadący w nieznanym kierunku]
7.01.2009 5:43
Przedział I
- Nie powinniśmy rozpoczynać 7 butelki… – rzekł ED – Kac jeszcze wyczuje alkohol…
Rangiz leżący pod jego nogami nie odpowiadał.
- A zresztą – kontynuował – przekonałeś mnie, jeszcze 30 min jazdy, zdążymy.
Przedział II
- Przygotowałem się na dzisiejszy dzień. – rzekł z dumą Dadex.
Kushi i szczurek wymienili spojrzenia.
Nie patrzcie tak, to ważna sprawa, ważą się losy naszego portalu. Posłuchajcie: ceteris paribus, Sciurus vulgaris, aberracja, konsorcjum…
Widzicie, jestem przygotowany. I w dodatku stosuję się do przykazań Kaca i przepisów BHP.
W tym momencie pociąg przyhamował i z górnej półki spadł bagaż Dadexa Podłoga w jednej chwili zapełniła się prezerwatywami (nie tylko nieużywanymi), papierosami, butelkami absyntu i jeszcze kilkoma rzeczami, które pominiemy. Wysypało się wszystko co było w bagażu. Dadex znacznie poczerwieniał i pod ciężarem wzroku towarzyszy spuścił głowę a następnie rzucił się do zbierania swoich zapasów.
- Panowie, to jest nieistotne z perspektywy absolutu…
Przedział III
- I tak jest mój przyjacielu… - rzekł smutnym głosem yeed - kobiety nie istnieją. Ten gatunek wymarł dawno temu.
- Mówisz tylko tak dlatego, że Ci się nie układa.- odpowiedział Reynevan – Nie mogę się z Tobą zgodzić, gdybyś dobrze poszukał znalazł byś tą jedyną…
- Znalazłem! – w tym momencie yeed wyjął butelkę przedniego wina „Komandos” i trzymając ją pionowo nad twarzą przechylił się do tyłu.
- To ja nie będę przeszkadzał w rozmyślaniach… Idę się wylać.
Trasa Przedział III-Kibel
Można zauważyć od tyłu (w sensie, że nie widzimy przodu) osobę, prawdopodobnie kobietę. Długie włosy (także te na głowie), średniego wzrostu lecz jakoś dziwnie wąska poniżej pleców co powinno skłonić Reya do przemyśleń.
- Wyrwę ją, a potem będziemy z yeedem, ją rozmawiać… tfu z nią.
Reynevan słynął z wyszukanego podejścia do kobiet, mówiono nawet, że był jednym z ostatnich żyjących gentelmanów. Dlatego też po cichutku zbliżył się do nieznanej mu sylwetki (od tyłu) i kulturalnie jego ręka powędrowała na górną część spodni.
- Feo ty byku… - rzekła postać odwracając się.
- O cholera! – krzyknął Rey.
- Nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre drogi kolego. – rzekł rozpromieniony Nameless (bo to on był ową osobą jak zapewne nie domyśla się drogi czytelnik) – Co prawda myślałem, że to Feomathar, ale… ale nie ważne. Jeśli zmierzasz do kibla to zawróć. Jest tam Nauczyciel, doszukuje się sensu w szukaniu sensu.
- Musi robić to akurat w kiblu?
- Mówił, że to ważna sprawa…
- A no chyba, że tak.
- Ja zaś nie widzę związku…
Przedział IV
- Nie wiem czy to dobry pomysł by powrócić – Nie znam tego nowego admina. – powiedział zamyślony Vampek.
- Jakiego nowego - spytał GaNdi - przecież minęło już kilka lat odkąd przejął władzę. Zaraz zaraz jak on się zwie? Coś związanego chyba ze stanem organizmu po wypiciu sporej ilości alkoholu.
- Delirium?
- Chyba nie, to było coś na K…
- Kostnica?
- Nie do diaska. Oo, przypomniałem sobie, Kac! To pewnie skrót od Admin.
- Możliwe… ciekawe czy będą jeszcze jacyś weterani…
[Czerwony Fiat 126p]
- Na pewno wiesz gdzie to jest? – spytał Glifion -Wolałbym pieniądze przeznaczone na alkohol przeznaczyć na alkohol, a nie paliwo! Już trzeci raz tędy jedziemy!
- Nie denerwuj się – odpowiedział bobek – mój wujek ma działkę nieopodal tego miejsca i trafiłbym tam z zamkniętymi oczami.
- Wyprzedź go – Krzyknął z tylnego siedzenia RaVeN wskazując na rowerzystę.
- Nie mogę, piątka nie chce wskoczyć!
- Idiota…
Obserwując zjeżdżających się userów nie można ominąć także byłego admina. Nawet on postanowił uczestniczyć w tym głośnym wydarzeniu, w dodatku nie był sam.
[Prywatny samolot Clona]
- To było tak dawno – Clone – Ale tak to już jest w tym życiu…
- A jak w ogóle doszło, że straciłeś portal? – spytał Strażnik Świątynny.
- Hazard przyjacielu. Przegrałem już troje dzieci i psa, więc chociaż żonę chciałem zostawić. Musiałem oddać portal.
- Panowie – krzyknął Alandil – Czy my aby dobrze lecimy?
- Spokojna głowa – odpowiedział ex admin – wysłałem BoRyS’a do kabiny by czegoś dowiedział się od autopilota.
- Autopilota? – wrzasnęli wszyscy?
- Żartowałem, za sterami siedzi Arcane.
Na pokładzie zapanował panika.
- Mamy jakieś spadochrony?
- Niestety – odpowiedział szyderczo Clone – zostały tylko szalupy.
- O czym Ty do cholery bredzisz - wrzasnął Borys, który dopiero co dowiedział się na własne oczy kto jest pilotem.
- Wychodzi na to, że dostaniemy bana…
[Granica Polsko-Czeska]
- To chyba tutaj - rzekł Jodełko – dalej się chyba nie da iść. To pewnie blokada zastawiona przez Kaca.
- Więc czemu nikogo nie ma? – Wrzasnął poirytowany Świrus.
- Rzeczy które nie są dostrzegalne przez naszą zewnętrzną powłokę mogą bytować w strukturach… - rozważał halek.
- Pierdzielisz! – Wrzasnął rozjuszony Świrus.
- Poeta mawiał – kontynuował nie zrażając się halek…
- Ma ktoś wódkę – spytał Boom?
Dodać należy, ze Gothi wybrał się na zebranie pieszo, po drodze spotkał jednego z weteranów Efremza. To była długa droga.
Natomiast Kacperex, dudekkss, i Feomathar zapakowali się do taksówki która prowadził sam Travis Bickle.(1)
Pomimo przeszkód wszyscy dotarli na miejsce w jednym kawałku. Było to największe Zebranie klanowe jakie do tej pory odbyło się. Byli wszyscy, starzy weterani, obecni członkowie, a także Ci co będą w przyszłości w administracji wraz dziećmi.
Zebranie rozpoczęło się.
Koniec
C.D.N.N(2)
Przypisy:
1. You're talking to me?
2. Ciąg dalszy prawdopodobnie nie nastąpi, mimo iż końcówka inaczej wskazuje. (zresztą prawda jest tak byście tego nie chcieli).
3. Nie ma punktu trzeciego.