Oto kawałek tego opowiadania ( resztę napiszę za dwa tygodnie gdy wrócę z nad morza ):
ZAKON NADZIEI
WSTĘP
Była późna noc. Lało. Ktoś zapukał do drzwi tym samym wytrącił strażnika ze snu. Markocąc pod nosem powlókł się do nich. Był w fioletowej szacie, twarz zasłaniał mu kaptur. Otworzył okienko w drzwiach i zapytał:
- Hasło.
- Innos.
- Możesz wejść – otworzył przybyłemu drzwi – jesteś pewien, że nikt cię nie śledził. Ostatnim razem ledwo udało nam się pozbyć szpiega. Wiesz jakie to ważne dla naszej misji !!! – wybuchnął.
- Tak wiem. Jestem pewien że, nikt mnie nie widział.
- Dobrze. Niedługo będziemy musieli zmienić kryjówkę. To ciągłe skakanie do wody w porcie może wzbudzić podejrzenia, o ile już ich nie wzbudziło.
Szli ciemnym korytarzem, był bardzo brudny i cuchnący, łatwo się było domyślić iż idą kanałem. Doszli do całkiem ładnego, jak na kanały, pomieszczenia umeblowanego na wzór bogatych mieszkańców z miasta Khorinis. Było kiedyś siedzibą złodziei. W środku znajdowało się jeszcze kilka osób.
- Bracia – powiedział ich przywódca – zdejmijcie kaptury.
Każdy kolejno zdjął kaptury. Strażnikiem był dawny arcymag Magów Ognia – Pyrokar. Niezdarą okazał się młody człowiek z włosami blond i wielkimi niebieskimi oczami. Miał na imię Ronald. Ukazała się jeszcze twarz łowcy Cavalorna, lorda Hagena i kapitana Garonda. Wszystkich łączylo to, że ledwo umknęli armii Beliara i ukrywają się od dwudziestu lat. Był tam jeszcze jeden człowiek, jako ostatni zdjął kaptur. Wszystkim obecnym ukazała się trupio blada twarz nekromanty Xardasa. Mimo, że został zabity przez Bezimiennego został wskrzeszony przez Beliara. Lecz bóg nie był litościwy, każdą porażkę karał śmiercią i zniszczeniem duszy tak by ponowne ożywienie nie było możliwe. Z takiej oto przegranej wyprawy powrócił Xardas. Sam, ciężko ranny powlókł się do boga mając nadzieję, że bóg mu przebaczy. Ten jednak popadł we wściekłość. Nekromanta wiedząc co się z nim stanie resztkami sił przeteleportował się na Khorinis. Znalazł go i wyleczył Cavalorn. Ten z wdzięczności opowiedział mu swoją historię i przy tym zarzekał się, że już nie służy bogu ciemności i, że chce pomóc przywrócić dawne porządki. Dlatego postanowił założyć tajne stowarzyszenie nazwane przez niego Zakonem nadziei. Szukał po całej wyspie ludzi gotowych do walki ze złem, ci którzy są w kanałach należą do rady zakonu w rzeczywistości jest ich o wiele więcej. Xardas na nowo powrócił do Magów Ognia lecz w zakonie służy tylko radą dowódcą jest lord Hagen. Zakon ma na celu ożywienie bogów i przywrócenie dawnego porządku.
- Bracia – ponownie odezwał się Hagen – przygotowania zakończone. Teraz pozostało tylko wykonać zadania. Ty Pyrokarze wraz z Xardasem i paroma paladynami udacie się po wodę życia. Garmondzie udasz się z Cavalornem po szczątki Wybrańca. Potem razem wyruszymy po Gniew Niebios…
Z góry dobiegł ich odgłos burzonej ściany.
- Szybko – krzyknął Hagen – odkryli naszą kryjówkę.
- Wiem gdzie możemy się ukryć – powiedział Xardas – podejdźcie do mnie przeteleportuję was tam.
Zbliżyli się do maga. Ogarnął ich niebieski pierścień i zniknęli. Chwilę potem dostali się tam strażnicy w czarnych zbrojach wraz.
- Przeszukajcie kanały – odezwał się jeden z nich – muszą gdzieś tu być.
„Bracia zakonni” znaleźli się na plaży niedaleko od kanałów.
- To tyś nas wydał – krzyknął w stronę Xardasa Pyrokar. Jego ręka zajaśniała płomieniem.
- Nie, to nie ja – odpowiedział mu były nekromanta – przejrzyj moje myśli zobaczysz, że to nie ja.
Mag istotnie sprawdził jego myśli. Xardas mówił prawdę
- Musieli nas wyśledzić – powiedział – na szczęście mam tutaj kryjówkę w niej będziemy się spotykać.
Podszedł do skały i przyłożył do niej dłoń. Ta zniknęła. Ukazało się spore pomieszczenie ze stołem, kominkiem, i kilkoma łóżkami
- Możecie się tu zatrzymać – powiedział - jutro czeka nas ciężki dzień.
Towarzysze zgodzili się i poszli spać.
Przy okazji, se.ba nie wiem czy ja mam takie predyspozycje do pisania. Z wypracowań z polskiego dostaję tróje
ZAKON NADZIEI
WSTĘP
Była późna noc. Lało. Ktoś zapukał do drzwi tym samym wytrącił strażnika ze snu. Markocąc pod nosem powlókł się do nich. Był w fioletowej szacie, twarz zasłaniał mu kaptur. Otworzył okienko w drzwiach i zapytał:
- Hasło.
- Innos.
- Możesz wejść – otworzył przybyłemu drzwi – jesteś pewien, że nikt cię nie śledził. Ostatnim razem ledwo udało nam się pozbyć szpiega. Wiesz jakie to ważne dla naszej misji !!! – wybuchnął.
- Tak wiem. Jestem pewien że, nikt mnie nie widział.
- Dobrze. Niedługo będziemy musieli zmienić kryjówkę. To ciągłe skakanie do wody w porcie może wzbudzić podejrzenia, o ile już ich nie wzbudziło.
Szli ciemnym korytarzem, był bardzo brudny i cuchnący, łatwo się było domyślić iż idą kanałem. Doszli do całkiem ładnego, jak na kanały, pomieszczenia umeblowanego na wzór bogatych mieszkańców z miasta Khorinis. Było kiedyś siedzibą złodziei. W środku znajdowało się jeszcze kilka osób.
- Bracia – powiedział ich przywódca – zdejmijcie kaptury.
Każdy kolejno zdjął kaptury. Strażnikiem był dawny arcymag Magów Ognia – Pyrokar. Niezdarą okazał się młody człowiek z włosami blond i wielkimi niebieskimi oczami. Miał na imię Ronald. Ukazała się jeszcze twarz łowcy Cavalorna, lorda Hagena i kapitana Garonda. Wszystkich łączylo to, że ledwo umknęli armii Beliara i ukrywają się od dwudziestu lat. Był tam jeszcze jeden człowiek, jako ostatni zdjął kaptur. Wszystkim obecnym ukazała się trupio blada twarz nekromanty Xardasa. Mimo, że został zabity przez Bezimiennego został wskrzeszony przez Beliara. Lecz bóg nie był litościwy, każdą porażkę karał śmiercią i zniszczeniem duszy tak by ponowne ożywienie nie było możliwe. Z takiej oto przegranej wyprawy powrócił Xardas. Sam, ciężko ranny powlókł się do boga mając nadzieję, że bóg mu przebaczy. Ten jednak popadł we wściekłość. Nekromanta wiedząc co się z nim stanie resztkami sił przeteleportował się na Khorinis. Znalazł go i wyleczył Cavalorn. Ten z wdzięczności opowiedział mu swoją historię i przy tym zarzekał się, że już nie służy bogu ciemności i, że chce pomóc przywrócić dawne porządki. Dlatego postanowił założyć tajne stowarzyszenie nazwane przez niego Zakonem nadziei. Szukał po całej wyspie ludzi gotowych do walki ze złem, ci którzy są w kanałach należą do rady zakonu w rzeczywistości jest ich o wiele więcej. Xardas na nowo powrócił do Magów Ognia lecz w zakonie służy tylko radą dowódcą jest lord Hagen. Zakon ma na celu ożywienie bogów i przywrócenie dawnego porządku.
- Bracia – ponownie odezwał się Hagen – przygotowania zakończone. Teraz pozostało tylko wykonać zadania. Ty Pyrokarze wraz z Xardasem i paroma paladynami udacie się po wodę życia. Garmondzie udasz się z Cavalornem po szczątki Wybrańca. Potem razem wyruszymy po Gniew Niebios…
Z góry dobiegł ich odgłos burzonej ściany.
- Szybko – krzyknął Hagen – odkryli naszą kryjówkę.
- Wiem gdzie możemy się ukryć – powiedział Xardas – podejdźcie do mnie przeteleportuję was tam.
Zbliżyli się do maga. Ogarnął ich niebieski pierścień i zniknęli. Chwilę potem dostali się tam strażnicy w czarnych zbrojach wraz.
- Przeszukajcie kanały – odezwał się jeden z nich – muszą gdzieś tu być.
„Bracia zakonni” znaleźli się na plaży niedaleko od kanałów.
- To tyś nas wydał – krzyknął w stronę Xardasa Pyrokar. Jego ręka zajaśniała płomieniem.
- Nie, to nie ja – odpowiedział mu były nekromanta – przejrzyj moje myśli zobaczysz, że to nie ja.
Mag istotnie sprawdził jego myśli. Xardas mówił prawdę
- Musieli nas wyśledzić – powiedział – na szczęście mam tutaj kryjówkę w niej będziemy się spotykać.
Podszedł do skały i przyłożył do niej dłoń. Ta zniknęła. Ukazało się spore pomieszczenie ze stołem, kominkiem, i kilkoma łóżkami
- Możecie się tu zatrzymać – powiedział - jutro czeka nas ciężki dzień.
Towarzysze zgodzili się i poszli spać.
Przy okazji, se.ba nie wiem czy ja mam takie predyspozycje do pisania. Z wypracowań z polskiego dostaję tróje