Wstęp
W małym obozie żołnierzy króla panowało zamieszanie.Zwiadowcy donieśli,że duży oddział orków zbliża się do obozu,a dzień wcześniej żołnierze dostrzegli kilka z nich na obrzeżach lasu pokrywającego tę część krainy Hromandor.Ponadto,wielka orcza armia od dwóch miesięcy oblegała stolicę.Tylko tej grupce żołnierzy udało się zbiec do lasów,ponieważ gdy plugawe orki zaatakowały,akurat mieli zwiad poza murami królewskiej fortecy.A tego dnia,orki poczęły zbliżać się do obozu,z tyłu orczych sił majaczyły zarysy drabin,a z boku łucznicy orkowi zaczęli ostrzeliwać mur,w nadziei,że uda im się zabić paru obrońców.W samym garnizonie stacjonował dwudziesto osobowy oddział ludzi,jak również dziesięć elfów i pięć krasnoludów.Krasnoludy zaczęły kopać tunele ewakuacyjne,a elfi i ludzcy łucznicy stanęli na murach i wysyłali salwę strzał za salwą,a z każdą z nich padało martwych coraz więcej orków.Jednakże,martwe orki powstawały za sprawą mrocznej magii warlocka,który prawdopodobnie skrył się w lesie.Nagle,ork,który padł od strzału Morrandohra,najlepszego ludzkiego łucznika w garnizonie,nie powstał.Okazało się,że elficki łucznik,Ararnil Galadon,zabił warlocka,zeskakując z palisady i biegnąc przez orki,aby tylko dosięgnąć lasu.Po tym brawurowym czynie wycofujące się orki go schwytały.
Żołnierze postanowili odczekać do rana,ponieważ wtedy miał wrócić dowódca ich skromnych sił,wraz z posiłkami z pobliskiego miasta.Spokojnie czekali,dokonując napraw,a rankiem przeżyli szok.Przez otwartą bramę wjechał koń dowódcy i ciężko ranny zastępca.Ale,na koniu nie było jeźdźca.Odnieśli konającego zastępcę,a wieczorem następnego dnia,po magicznym leczeniu elfiego kapłana,otoczyli go kręgiem,aby wysłuchać,co się stało z przywódcą sił.W oczach zastępcy widoczny był smutek,gdy opowiadał o owej tragicznej historii.
To tylko wstęp,piszcie,co sądzicie.
W małym obozie żołnierzy króla panowało zamieszanie.Zwiadowcy donieśli,że duży oddział orków zbliża się do obozu,a dzień wcześniej żołnierze dostrzegli kilka z nich na obrzeżach lasu pokrywającego tę część krainy Hromandor.Ponadto,wielka orcza armia od dwóch miesięcy oblegała stolicę.Tylko tej grupce żołnierzy udało się zbiec do lasów,ponieważ gdy plugawe orki zaatakowały,akurat mieli zwiad poza murami królewskiej fortecy.A tego dnia,orki poczęły zbliżać się do obozu,z tyłu orczych sił majaczyły zarysy drabin,a z boku łucznicy orkowi zaczęli ostrzeliwać mur,w nadziei,że uda im się zabić paru obrońców.W samym garnizonie stacjonował dwudziesto osobowy oddział ludzi,jak również dziesięć elfów i pięć krasnoludów.Krasnoludy zaczęły kopać tunele ewakuacyjne,a elfi i ludzcy łucznicy stanęli na murach i wysyłali salwę strzał za salwą,a z każdą z nich padało martwych coraz więcej orków.Jednakże,martwe orki powstawały za sprawą mrocznej magii warlocka,który prawdopodobnie skrył się w lesie.Nagle,ork,który padł od strzału Morrandohra,najlepszego ludzkiego łucznika w garnizonie,nie powstał.Okazało się,że elficki łucznik,Ararnil Galadon,zabił warlocka,zeskakując z palisady i biegnąc przez orki,aby tylko dosięgnąć lasu.Po tym brawurowym czynie wycofujące się orki go schwytały.
Żołnierze postanowili odczekać do rana,ponieważ wtedy miał wrócić dowódca ich skromnych sił,wraz z posiłkami z pobliskiego miasta.Spokojnie czekali,dokonując napraw,a rankiem przeżyli szok.Przez otwartą bramę wjechał koń dowódcy i ciężko ranny zastępca.Ale,na koniu nie było jeźdźca.Odnieśli konającego zastępcę,a wieczorem następnego dnia,po magicznym leczeniu elfiego kapłana,otoczyli go kręgiem,aby wysłuchać,co się stało z przywódcą sił.W oczach zastępcy widoczny był smutek,gdy opowiadał o owej tragicznej historii.
To tylko wstęp,piszcie,co sądzicie.