Ustrój Polityczny

Lord Bezimienny

Weteran
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
1092
Do założenia tego tematu zainspirowały mnie dwie rzeczy

1. Tekst JKM "Hodowla Bydła -czyli: MANIFEST NORMALNOŚCI"
2. Dyskusja z yeed'em w temacie o wojnie w Iraku

Moim życzeniem jest by w tym temacie była prowadzona rozmowa o różnych ustrojach politycznych, o tym czym się różnią, który jest najlepszy, który najgorszy i dlaczego? Może ktoś się odważy również odpowiedzieć na pytanie dlaczego taki, a nie inny ustrój panuje w jakimś państwie i jakie to ma skutki. Aby nie rozpoczynać tematu bez tekstu do, którego możemy się odwoływać, wkleję tekst, JKM, który mówi sporo o socjalizmie, ale to jest bezpośrednio powiązany z d***kracją, której zwolennik prawdopodobnie na tym forum jest znakomita większość :p .
{Wybaczcie za brak kolorów i innych edycji czcionki, jeśli chcecie przeczytać tekst w orginalnj oprawie to zapraszam na www.korwin-mikke.blog.onet.pl :) }
CYTAT("www.korwin-mikke.blog.onet.pl")
Hodowla Bydła -czyli:

MANIFEST NORMALNOŚCI

Dziwię się wam, ludzie....

...właśnie:czy jeszcze "ludzie"? Czy jeszcze na świecie rządzi Homo Sapiens - czy już tylko Homo Sovieticus, albo jego następca, Homo Europæus?

Od ponad stu lat "postępowcy" wmawiali w ludzi, że są tylko bydlętami, że właściwie niczym nie różnią się od zwierząt - a w jakiejś gazecie, bodaj "Wyborczej",przeczytałem tryumfalny artykuł, że "człowiek tylko czterema genami różni się od stonogi". I ta propaganda odniosła skutek: ludzie sami uważają się za bydło - i pozwalają traktować się jak bydło.

Być może różnica między człowiekiem, a zwierzęciem jest tylko kulturowa - ale jest. Fizycznie możemy się nie różnić, ale mamy duszę - czy jak kto chce nazywać tę cudowną cechę człowieka. Być może różnica jest mała - ale cała nasza kultura dążyła, by ją powiększać. Dzisiejsza anty-kultura stara się ją zminimalizować.

Różnica kulturalna między człowiekiem, a bydlątkiem, jest taka, że decyzje człowieka szanujemy. Decyzji bydlęcia nie. Bydlę trzymamy na postronku, bo może zrobić sobie krzywdę albo wejść w szkodę. Dorosły mężczyzna zaś ma prawo zrobić sobie krzywdę - a jeśli wyrządzi szkodę, to ma za nią zapłacić. I to jest ta podstawowa różnica.

Jak dzisiaj jesteśmy traktowani przez rządy: jak ludzie - czy jak bydło? Jeśli ktoś każe mi zapiąć się pasem w moim własnym samochodzie - to traktuje mnie dokładnie tak, jak chłop traktuje krowę...

...to znaczy: traktował. Przepisy Wspólnoty Europejskiej, zdaje się, zakazują trzymania krowy na postronku; to ja w samochodzie muszę być przypięty. Na razie zapinam się sam, ale już niedługo będą automaty nasuwające na mnie pasy - i samochód bez ich zapięcia nie ruszy.

Krzywdy sobie zrobić nie możemy - ale za szkodę też nie płacimy: jesteśmy (pod przymusem) ubezpieczeni.

Doi się z nas pieniądze - i za te pieniądze utrzymuje się całe stado, oraz szefostwo tej "Animal Farm". Tu nie ta poetyka- ale niedługo pokażę, że zdziera się z nas 83% zarobionych pieniędzy - i ONI wydają je za nas.

Co zrobiłby Normalny Człowiek, gdyby ktoś przyszedł doń i powiedział: "Człowieku: ile zarabiasz? 3000? Świetnie! Daj mi z tego 2400, ja potrącę na siebie 600, a pozostałe 1800 wydam za ciebie - tak, że będziesz bardziej zadowolony, niż gdybyś sam wydał na siebie te 3000!" Co by zrobił Normalny Człowiek? Kopa w sempiternę - za drzwi!

Homo Europæus porykuje z radości, że ktoś chce się nim opiekować, i głosuje na takich, którzy wezmą mu jeszcze więcej pieniędzy - za obietnicę, że siano w żłobie będzie świeższe, niż do tej pory! Ma tylko jedną prośbę: by dawać mniej owsa koniom, a trochę więcej siana im, krowom.

A konie rżą na odwrotną melodię.

Rzygać mi się chce, gdy czytam, że "rodzice hiszpańscy wyrazili radość, że rząd zajmie się problemem otyłości ich dzieci". Moja suka wykazuje więcej rozsądku: to ona karmi swoje szczeniaki i - mimo ufności - z pewnym podejrzeniem patrzy, gdy im coś podtykam. A bydlę? Krowa zapewne się cieszy, gdy ktoś zajmuje się jej cielakiem...

Zgroza mnie bierze - bo na resztki normalnych rodziców spadają kolejne ciosy. Ostatnio "polski" "Rząd" szykuje ustawę karzącą grzywną - 5000 zł - rodziców, którzy nie zaszczepią swoich dzieci!! Tyle się pisze, że niektóre szczepienia mogą być szkodliwe - i nic! Nadal "rząd" wie lepiej, jak opiekować się moim dzieckiem. W interesie firm farmaceutycznych przerabia się ludzi na bydlęta. Ale gdyby nie było to w interesie firm farmaceutycznych - byłoby tak samo źle, tylko jeszcze głupiej.

Bydło nie myśli. Bydłu serwuje się hasełka typu: "Wszystkie dzieci są nasze". Żadne z bydląt przecież nie pomyśli, że to oznacza: "Moje dziecko nie jest już moje; jest nasze".Co w praktyce oznacza, że to p.Minister je szczepi, je wychowuje...Cóż: szczeniak będzie moim psem, będzie mi służył - więc jest normalne, że to ja, a nie jego rodzice, pies i suka, decydują o tresurze. Ale żeby tak samo z człowiekiem?

Przecież gdy w 1901 roku rząd pruski postanowił zmienić tylko język,w jakim wykładany był jeden przedmiot (religia) nie zmieniając jego treści - we Wrześni wybuchnął strajk szkolny.Dziś kolejni ministrowie zmieniają treści programów, wedle swej woli wymieniają przedmioty - a rodzice to pokornie akceptują, liżąc dobrych panów po rękach - że tak dbają o ich dzieci.

Tak robi moja suka. Ale człowiek?

Dwa lata temu w USA, w Utah, dziecko było poddane chemioterapii. Po kilku miesiącach tej nieprzyjemnej kuracji, część lekarzy twierdziła, że już wystarczy - a część, że trzeba ją jeszcze kontynuować. Na nieszczęście wśród tych ostatnich był lekarz prowadzący (który miał przecież interes w kontynuacji - bo brał za to spore pieniądze...). Rodzice mimo to zabrali dziecko ze szpitala. Efekt: ścigała ich policja - i oskarżono ich o kidnapping!!!

Cóż:dawniej "kidnappingiem" było zabranie dziecka rodzicom.Teraz dzieci są "nasze", czyli państwowe; i rodzice bezczelnie ukradli państwowe dziecko, cudzą własność!

Co zrobi farmer, gdy byk z krową wyprowadzą, łamiąc ogrodzenie,swoje cielę z zagrody, gdzie on je umieścił? Przyleje obojgu bydlakom - a cielę umieści tam, gdzie on chce.

To właśnie robią z nami ONI.

Jeślijuż jesteśmy przy zwierzętach: ONI mają jeszcze inne piękne hasełko: "Zwierzęta należy traktować tak samo, jak ludzi". Piękne hasło - dopóki się nie dojrzy, że jest ono równoważne hasłu: "Ludzi należy traktować tak samo jak zwierzęta". Dziś jest "wola polityczna"by staruszkom aplikować euthanazję; przecież dokładnie to samo robi się z innymi bydlętami - czy-ż nie?

Ludzie:czy jeszcze jesteście ludźmi - czy tylko bydlętami?

Oczywiście:zawsze większość ludzi chciała, by się nimi opiekować - byle dobrze. Szli więc dobrowolnie pod opiekę feudałów, wisieli u klamki pańskiej - i byli zadowoleni. Jednak dopiero d***kracja spowodowała, z ta Większość narzuciła swe obyczaje reszcie. "Ja lubię, jak mnie pod przymusem szczotkują i przycinają kopyta - to niech wszystkich pod przymusem szczotkują i przycinają kopyta".

Czasem mam wrażenie że ONI testują swoje bydełko, do jakiego stopnia już zgłupiało i można zrobić z nim, co się chce. Do czego innego mogą służyć takie pomysły jak "małżeństwa homosiów"?Jednak w miarę, jak to trwa i się rozwija, zaczynam mieć przerażające podejrzenie:

ONI, dwa pokolenia wcześniej ludzie inteligentni, wychowywali swoje dzieci w tych samych szkołach - i obecnie ONI, to... również bydlęta! Durne, tępe bydlaki marzące tylko żarciu, piciu i ekscesach seksualnych.

Widać to po sprawie "globalnego ocieplenia". ONI naprawdę wydają się wierzyć, w "zagrażające nam" ocieplenie! Choć przecież nie trzeba robić badań geologicznych: wystarczy wiedzieć,że "Grenlandia" to ląd, na którym ok. 900 roku kwitły cytryny - a, jak też wiemy, Europa nie została wtedy zalana przez ocean. Trzeba też być kompletnym kretynem, by uwierzyć, że lodowce Antarktydy, ogrzane z -40°Cdo -35°C- zaleją nagle cały świat.

A ONI wydają się sami w to wierzyć. Nadzorcy bydła stali się głupsi od chudoby, którą się opiekują...

Piszę to - po raz któryś powtarzając te myśli - jak rozbitek,który wrzuca papier w butelce w odmęt oceanu Internetu. Przecież gdzieś jeszcze są LUDZIE! Nie jestem na świecie sam, nie wszyscy jeszcze zbydlęcieli do cna, w niektórych tli się jeszcze iskra człowieczeństwa! Zbuntujmy się, do cholery! Obalmy ten system!

Jak można godzić się na ustrój, w którym bydlęta decydują o losie ludzi? Ja nie mam nic przeciwko temu, by ktoś chciał być traktowany jak nierogacizna - czyli żyć w "państwie opiekuńczym". Ale człowiek, który nie chce decydować o własnym losie, nie powinien w głosowaniu decydować o losie innych!

Bydło niech sobie porykuje - a my musimy żyć! Bydło myśli o pełnym żłobie - my myślimy w wyprawach w Kosmos. Przyszłość Ludzkości (jeśli ma przetrwać) zależy od tego, czy zwyciężą ludzie - czy bydlęta? Czy wygra Rozum - czy Liczba?

I nie ma tu znaczenia, czy rządzi, SLD, PiS, PO czy PSL; niezależnie od tego liczba urzędników rośnie, coraz więcej przepisów ogranicza naszą wolność... Jak długo możemy to znosić?

Na szczęście ten system już jest zgniły. Nawet bydlątka zaczynają rozumieć, że rządzące nimi świnie rozpiły się, zdemoralizowały- i nie są już od nich mądrzejsze. Koniec jest bliski. Musimy się więc z'organizować, by być gotowi do stworzenia zrębów Państwa Wolności - w momencie gdy gdy cała ta anty-europejska"Wspólnota Europejska" zacznie trzeszczeć w szwach.

To już niedługo. Zacznijmy się szykować.

PS. Od godziny nie mam połączenia z internetem! Tekst publikuje żona. Czy to kolejny przypadek przed wyborami?



Zapraszam do dyskusji :) .
 

Świrus

Ginekolog (Przywódca zbójów)
Dołączył
5.10.2004
Posty
1719
Jeśli chodzi o teorie Marksa, pokuszę się o wklejenie pewnego tekstu mówiącego o związku socjalizmu z demokracją.

CYTAT
Stanisław Michalkiewicz
Czy demokracja prowadzi do socjalizmu?
Prelekcja wygłoszona na University of Southern California w Los Angeles dnia 28. IX. 2007 roku

Odpowiedź na postawione w tytule pytanie wymaga zdefiniowania użytych w nim pojęć, by w epoce chaosu semantycznego, w jakiej żyjemy, nie powiększać pomieszania języków. Przekonałem się o tym, czytając książkę prof. Michaela Novaka "Duch demokratycznego kapitalizmu", która w latach 80-tych została przetłumaczona wydana w Polsce w tak zwanym "drugim obiegu", czyli w wydawnictwie podziemnym. Pamiętam jak moje ogromne zdumienie wzbudził przedstawiony tam pogląd, według którego koniecznym warunkiem rozwoju kapitalizmu jest demokracja.

Stanisław Michalkiewicz Taki pogląd nie wytrzymywał konfrontacji z historia Europy, w której taka np. Rosja w drugiej połowie wieku XIX była sceną niezwykle intensywnego i burzliwego rozwoju kapitalizmu w warunkach braku jakiejkolwiek demokracji politycznej. A przecież to, co istnieje, jest tym samym możliwe, w związku z czym teza przedstawiona przez prof. Novaka nie mogła być prawdziwa. Wyjaśniłem tę wątpliwość dopiero w bezpośredniej rozmowie z prof. Novakiem podczas jego pobytu w Warszawie. Zapytałem go o tę kwestię, a z jego odpowiedzi zrozumiałem, ze pod pojęciem: "demokracja" rozumie on zespół instytucji służących wolności, jak np. prawo gwarantujące własność prywatną, niezawisłe sadownictwo, autonomię jednostki wobec państwa itp. Z demokracją polityczną nie musi to jednak mieć nic wspólnego, bo po reformach cesarza Aleksandra II w Rosji prawo gwarantowało własność prywatną nawet chłopom, którzy zostali uwłaszczeni, a pańszczyzna - zniesiona. Rosja otrzymała też niezawisłe sądownictwo, a mimo cenzury prewencyjnej, autonomia jednostki wobec państwa była duża, prawdę mówiąc, pod pewnymi względami znacznie większa, niż w wielu współczesnych państwach demokratycznych. Na przykład w Rosji w tym czasie władze państwowe nie dyktowały osobom cywilnym, jak mają się ubierać. Wyjątkiem było Królestwo Polskie po upadku Powstania Styczniowego w roku 1864. W ramach wprowadzonego wówczas ustawodawstwa stanu wojennego, władze ustanowiły przepisowe kolory ubrań dla cywilów, żeby w ten sposób przeciwdziałać manifestowaniu przez ludność polską żałoby narodowej. Tymczasem we współczesnej Francji, która chlubi się ze swej demokracji, władze zakazują muzułmańskim uczennicom noszenia chust na głowach, a pozostałym - zawieszania na szyi symboli religijnych w postaci krzyży, czy gwiazd Dawida. Uzasadniane to jest bigoterią tak zwanej laickości, ale pomijając to groteskowe uzasadnienie, wypada melancholijnie stwierdzić, że demokracja czasami służy wolności, a czasami nie. Dlatego w żadnym wypadku nie można między wolnością a demokracją stawiać znaku równości, bo każde z tych pojęć oznacza coś zupełnie innego.

Demokracja na dwa sposoby
Demokrację można rozumieć na dwa sposoby. Po pierwsze - może to być metoda rozstrzygania kwestii spornych w ten sposób, by każdorazowo przyznawać rację większości. Po drugie może to być metoda tworzenia aparatu władzy publicznej w państwach o republikańskim ustroju politycznym.

Jeśli chodzi o demokratyczną metodę rozstrzygania sporów, to jest ona oczywiście tak samo dobra, jak każda inna, np. metoda przez losowanie, chociaż wada metody demokratycznej, podobnie zresztą jak metody przez losowanie, widoczna jest już na pierwszy rzut oka. Jest bowiem oczywiste, że większość bardzo często się myli, a nawet - że bywają sytuacje, w których jeden człowiek ma rację przeciwko całemu światu. Zatem demokratyczna metoda rozstrzygania sporów wcale nie informuje nas o tym, po czyjej stronie jest racja, tylko - jakie są mniemania większości. Tymczasem wielu ludzi nie tylko uważa, że większość ma rację, ale nawet wydaje im się, że im większa Liczba, tym słuszniejsza Racja, co jest poglądem nie tylko niemądrym, ale i niebezpiecznym, zwłaszcza gdy przekształca się w tak zwaną demokrację totalną, która polega na przenoszeniu metody demokratycznej na dziedziny nie związane z polityką, np. na teren nauki. Demokracja totalna polega bowiem na ustalaniu faktów przez głosowanie, jak to miało np. miejsce w Światowej Organizacji Zdrowia, która przez głosowanie uznała, że homoseksualizm nie jest chorobą. Takie ustalenie nie poszerza wcale naszej wiedzy o zjawisku, przeciwnie - sprzyja tworzeniu fałszywej świadomości, o czym łatwo się przekonać, wyobrażając sobie powtórne głosowanie w Światowej Organizacji Zdrowia, w tej samej sprawie, ale w innym składzie osobowym. Demokracja totalna pozostaje więc w oczywistej i nieusuwalnej sprzeczności z tkwiącym u podstaw cywilizacji łacińskiej greckim stosunkiem do prawdy. Polega on, jak wiadomo, na przeświadczeniu, że prawda istnieje obiektywnie, to znaczy niezależnie od tego, co ludzie na jej temat mniemają, że wobec tego nie zależy od opinii większości, że nie leży również "pośrodku", tylko tam, gdzie leży i że poznanie prawdy jest możliwe dla umysłu ludzkiego, a nawet - że jest swego rodzaju powinnością człowieka rozumnego. W tej sytuacji jasne jest, ze demokracja totalna prowadzi do zjawiska sprzecznego z cywilizacją łacińską, to znaczy - do szamaństwa, polegającego, jak wiadomo, na usiłowaniu "zaklinania" rzeczywistości. Jest ona, krótko mówiąc, objawem regresu cywilizacyjnego. Widzimy zatem, że demokratyczna metoda jest dość zawodna i że znacznie większą, bo aż 50-procentową pewność, daje metoda losowania.

Jeśli chodzi o demokrację, jako sposób tworzenia aparatu władzy publicznej w państwach o ustroju republikańskim, to oczywiście ma ona swoje zalety, ale i swoje wady. Ustrój republikański, jak wiadomo, polega na przyjęciu, że suwerenem jest "naród". W takiej sytuacji ogromnego znaczenia nabiera określenie właściwego sposobu wyrażania przez suwerena jego woli. Jednym z takich sposobów jest właśnie powszechne głosowanie, które służy również do wyłonienia zbiorowego reprezentanta suwerena w postaci parlamentu. Co prawda nie ma też żadnych formalnych przeszkód, by suweren, to znaczy naród, powierzył reprezentowanie siebie jednostce, np. Dyktatorowi chociaż w tym przypadku pojawia się duże ryzyko, że Dyktator nie zechce przyjąć do wiadomości cofnięcia takiego pełnomocnictwa.

Ponieważ uznanie narodu za suwerena pociąga za sobą również przyjęcie, że wszyscy ludzie tworzący naród mają identyczny udział w suwerenności, w obecnych demokracjach zwyciężyła zasada równości, to znaczy - uznania, że głos każdego człowieka powinien mieć jednakową siłę. Nie jest to bynajmniej zasada powszechnie aprobowana. Na przykład w Cesarstwie Austro-Węgierskim funkcjonował tak zwany system kurialny, który polegał na tym, iż "naród", czyli wyborcy, podzieleni zostali według kryterium statusu majątkowego, a częściowo i społecznego na pięć grup zwanych kuriami. Każda z nich mogła wybierać posłów do parlamentu, ale np. w kurii wielkiej własności do wyboru posła wystarczało kilkaset głosów, podczas gdy w kurii powszechnego głosowania, do której wchodzili wyborcy nie zaliczeni do żadnej z poprzednich kurii - już kilkadziesiąt tysięcy głosów. Wprawdzie powszechność głosowania została zachowana, ale równość - już nie, bo siła głosu wyborców poszczególnych kurii nie była jednakowa. Wspominam o tym, bo próby łączenia powszechności z równością budzą niepokój wielu myślicieli, zmartwionych systematycznym pogarszaniem się jakości prawa. Na przykład Fryderyk August von Hayek, laureat nagrody Nobla z ekonomii i założyciel Stowarzyszenia Mont Pelerin, kierowany tym niepokojem zaproponował reformę parlamentaryzmu, którą nazwał "demonarchią". Parlamenty powinny być dwuizbowe; pierwsza izba, zwana "izbą rządową" miałaby być wybierana wg dotychczasowych zasad i kompetencje izb niższych, za wyjątkiem jednej - stanowienia prawa. Ta kompetencja, zdaniem Hayeka, powinna być jej odjęta i przekazana Izbie Praw. Bierne i czynne prawo wyborcze do tej izby przysługiwałoby wyborcom, którzy ukończyli 45 lat. Kadencja posła wynosiłaby 15 lat; co 5 lat wymieniałaby się jedna trzecia składu izby, zaś zasiadać w niej, podobnie zresztą jak i głosować w wyborach do niej można by tylko raz w życiu.

Innym sposobem minimalizowania ryzyka związanego z połączeniem powszechności i równości głosowania, jest dyskretne zastępowanie demokratycznej metody tworzenia aparatu władzy w ustroju republikańskim przez metodę kooptacji - oczywiście pod osłoną hałaśliwej i podniosłej retoryki demokratycznej. Współczesnym państwem europejskim, które w najszerszym zakresie i oficjalnie stosuje tę metodę, jest Stolica Apostolska. Ma ona wprawdzie ustrój monarchiczny, bo suwerenem jest papież, ale rekrutacja aparatu władzy w postaci duchowieństwa odbywa się w zasadzie metodą kooptacji. Papież osobiście mianuje każdego biskupa, a także kardynałów, którzy tworzą kolegium wybierające jego następcę. Każdy biskup natomiast na podstawie własnej decyzji wyświęca księży. Podobna sytuacja jest w Unii Europejskiej. Jedyny organ, który pochodzi z powszechnego głosowania, to Parlament Europejski, w zasadzie pozbawiony kompetencji stanowiących. Zajmuje się on co prawda szalenie ważnymi sprawami, jak np. ustalanie procentu tłuszczu w jogurcie, ale pozostałe organy Unii, które naprawdę mają władzę, rekrutowane są wyłącznie metodą kooptacji.

Wreszcie socjalizm można zdefiniować, jako pogląd, według którego podział dochodu narodowego powinien być dokonywany pod przymusem za pośrednictwem państwa. Przeciwnicy socjalizmu bowiem uważają, że podział dochodu, to znaczy - uczestnictwo w nim, powinno odbywać się na zasadzie dobrowolności i poprzez rynek.

Zasada uczestnictwa
"Trudniej jest nie dać rządzić sobą, niż rządzić innymi - twierdzi Franciszek ks. de La Rochefoucauld w swoich "Maksymach". Z tego punktu widzenia demokracja idzie na łatwiznę, bo naczelną jej zasadą, a zarazem główną przynętą, jest zasada uczestnictwa we władzy. W demokracji każdy, czy to poprzez powszechne głosowanie, czy też wykonywanie biernego prawa wyborczego, czy wreszcie - przez uczestnictwo w referendach, ma swój udział w sprawowaniu władzy. Problem wszelako polega na tym, że ta władza ma za przedmiot innych ludzi. Krótko mówiąc - uczestnicząc w ramach demokracji w sprawowaniu władzy, każdy człowiek rządzi innymi ludźmi - ale z drugiej strony ci inni ludzie w tym samym stopniu i zakresie rządzą nim. Zatem - wszyscy rządzą wszystkimi, a w tej sytuacji coraz trudniej zachować autonomię jednostki wobec władzy publicznej, która z kolei, właśnie żeby wyjść naprzeciw potrzebie współuczestnictwa i sprostać oczekiwaniom ludzi przynajmniej na okruch władzy nad innymi, musi nieustannie rozszerzać swoje imperium, anektując tym samym coraz to nowe obszary ludzkiej wolności. A ponieważ pierwszym krokiem na drodze zapanowania nad drugim człowiekiem, to znaczy - nad zdobyciem nad nim władzy, jest przechwycenie kontroli nad bogactwem, jakie człowiek ten wytwarza, coraz więcej bogactwa wytwarzanego przez ludzi musi trafiać pod kontrolę władzy publicznej. Jeśli zaś coraz bardziej ludzie tracą kontrolę nad wytwarzanym przez siebie bogactwem na rzecz władzy publicznej, to znaczy, że w coraz większym stopniu to ona decyduje o podziale dochodu narodowego, a ponieważ dla władzy publicznej charakterystyczny jest język nakazów i zakazów, czyli przymusu - podział dochodu w coraz większym stopniu odbywa się pod przymusem. Widzimy więc, że demokracja, z uwagi na przyświecającą jej podstawową zasadę współuczestnictwa we władzy, nieuchronnie prowadzi do socjalizmu.

Marsz ten odbywa się tym szybciej, że znaczna część, a może nawet większość ludzi nie rozumie mechanizmu finansów publicznych, a przede wszystkim nie zdaje sobie sprawy, albo nie chce przyjąć do wiadomości, że nie ma darmowych obiadów. Ludzie ci chętnie ulegają perswazjom polityków, obiecujących im różne świadczenia "na koszt państwa". Są to jednak świadczenia na koszt podatników, do których należy również wyborca będący obiektem politycznej perswazji. Zatem również on ponosi koszty dobrodziejstw, którymi obsypywany jest przez polityków. Zabierają oni mu znacznie więcej niż potem oddają, ponieważ część tych pieniędzy przechwytują na własne potrzeby. Jak słusznie zauważył Murray Rothbard, żeby jakiś człowiek uzyskał dochód, musi porozumieć się z drugim człowiekiem i albo coś mu sprzedać, albo wyświadczyć mu jakąś przysługę. Jedynym wyjątkiem są funkcjonariusze publiczni, czyli ludzie władzy, którzy swoje dochody zwyczajnie wymuszają. Wbrew pozorom bowiem, wcale nie mamy do czynienia z umową społeczną, jak naiwnie mniemał Jan Jakub Rousseau. Tenże Rothbard słusznie drwił z wyznawców tej teorii, proponując eksperyment, by zlikwidować przymus płacenia podatków. I zaraz się przekonamy, czy jest jakaś społeczna umowa, czy nie. Jak dotąd żaden z najbardziej płomiennych szermierzy demokracji nie dał się na ten eksperyment namówić, co skłania do podejrzeń, że w głębi duszy nie wierzą w głoszone przez siebie prawdy. W Polsce na przykład, podobnie zresztą jak w innych krajach Unii Europejskiej, suweren, czyli naród, może wypowiedzieć się na każdy temat bezpośrednio, poprzez referendum. Na każdy - za wyjątkiem podatków. Tego suwerenowi zrobić nie wolno i ten fakt więcej wyjaśnia, niż mówi.
 

Lord Bezimienny

Weteran
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
1092
No no, nie spodziewałem się, że ktoś wklei tu ten tekst(miałem go zamiar tu wrzucić, ale dopiero za jakiś czas :p). Mistrz Michalkiewicz jak zwykle wszystko wyjaśnia i pokazuje istotę d***kracji. Strasznie mnie dziwi, że naprawdę wielu ludzi uważa głoś większości jako "rację". A system d***kratyczny? Beznadzieja, syf i balast ciągnący nas na dół, ale to na pewno już ode mnie słyszeliście :p . Niech się tu wypowiedzą inni, może ktoś chce się sprzeciwić moim poglądom i obronić świętej d***kracji? Przecież jeśli wybiera większość to też większość ludzi będzie zadowolona, a reszta musi się przyzwyczaić.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Lord..jedno pytanie masz zamiar korzystać z prawa wyborczego?????

to jest istotne pytanie do sensu dyskusji
 

Lord Bezimienny

Weteran
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
1092
CYTAT(yeed @ 21-10-2007, 11:35) [snapback]156199[/snapback]
Lord..jedno pytanie masz zamiar korzystać z prawa wyborczego?????

to jest istotne pytanie do sensu dyskusji

Mam zamiar, jak skończę 18 ofc :p
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Jakim prawem chcesz z niego korzystać skoro twierdzisz że demokracja tu upośledzony ustrój.
Przypomnę, że prawo do głosowania jest wytworem myśli demokratycznej
tak jak równouprawnienie czy równość wobec prawa
Gdybyś żył teraz w kraju o ustroju monarchicznym lub dyktaturze...
nie miałbyś wolności wyboru abo wcale nie miałbyś głosu.....
Wszystko pięknie jakby w tej monarchii rządziłby ktoś kto ci pasuje i z kim się identyfikujesz
a co w momencie, gdyby rządził ktoś z kim w ani jednej kwestii się nie zgadzasz
w takim wypadku nie miałbyś prawa nic zrobić...zostałbyś stłamszony w zarodu
tio jest ten twój idealny ustrój w którym nie masz prawa nic zrobić???
skoro demokracja jest tak zła to dlaczego korzystać z jej przymiotów przecież one nic pozytywnego nie dają
a mimo wszystko traktujesz je jako coś ważnego w twoim życiu mimo tego, że to zasługa demokracji
 

Dragomir

Adam Konopka
Weteran
Dołączył
25.9.2004
Posty
2527
Muszę zgodzić się z przedmówcą, monarchia czy dyktatura to ustrój bardzo nieprzewidywalny...

Fakt, wszystko pięknie, jak rządzi ktoś mądry, ale jak rządzi ktoś tępy... to już była masa przypadków w historii.

Nawet jakby to było tak że wybiera się króla na kadencję :p to i tak by składali kłamstwa wyborcze (tzw. obietnice)... zresztą nawet za królów elekcyjnych było raz dobrze, raz źle.Kadencja była co prawda dożywotnia, i wybierała szlachta (podobno mądra i podobno szlachetna, tzn. dbała o własny tyłek), a nie naród. Jednak myślę że taka forma władzy była by jeszcze bardziej nieprzewidywalna niż demokracja... tyle na ten temat.

Socjalizm czy komunizm wcale nie musi być zły. W jakimś małym amerykańskim państwie komuna się sprawdziła (ale tylko tam), a w Szwecji jest coś na wzór socjalizmu chyba.
 

Lord Bezimienny

Weteran
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
1092
Trzeba korzystać z prawa wyborczego by TO ZMIENIĆ! :) Monarchia lub dyktatura(z mądrym dyktatorem jak chociażby Pinochet w Chile) to ustrój naprawdę dobry, ponieważ jeśli król rządzi i wie, że po nim będzie rządzić jego syn to on zrobi wszystko by jego synowi żyło się dobrze, a jego synowi będzie się żyło dobrze jeśli ludzie będą szczęśliwi, ludzie będą szczęśliwi jeśli król będzie dobrze rządził. Nie rozumiem czemu utożsamiasz równość wobec prawa z demokracją i czemu niby w monarchii jest to niemożliwe. Tam król po prostu byłby najwyższym sędzią i miałby władzę ustawodawczą i wykonawczą, oczywiście każdy mądry król utworzyłby rade stanu lub królewskich pomocników(albo jak sobie by chciał), którzy by mu pomagali w rządzeniu, ale najważniejszy jest wspólny interes! Monarcha właściwie nie może źle rządzić, bo mu się to nie opłaca, prędzej czy później ktoś go obali, poprzez bunt czy zwykłe morderstwo, a jeśli rządzi mądrze to nie ma problemu. Jasne, że i tak nie wszystkim będzie pasować, ale ludzie się szybko przyzwyczajają i w końcu by zobaczyli, że lepiej im się żyje w państwie, w którym trzeba pracować, ale im cięższa jest praca tym większa nagroda i nikt Ci tych pieniędzy nie zabiera.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
CYTAT
Istnieją liczne dowody, że generał Pinochet osobiście kierował krwawymi i brutalnymi represjami przeciw wszelkim przejawom opozycji. Dysydenci, którzy mieli odwagę podnosić głos przeciw Pinochetowi byli sekretnie i bez żadnego sądu mordowani, torturowani lub znikali bez wieści.

szkoda tylko, że za pacyfikacji zginęło 30 tyś ludzi.....
za chwile mi powiesz, że to dla dobra przyszłych pokoleń posłuchaj co ty mówisz


Czy ty naprawdę wierzysz w to, że w monarchii ludzie pracują na swój zysk.......
W monarchii ludzie pracują na władcę, który pobiera podatki
ciekawe czy chłopi przyznaliby ci rację, którzy harowali jak woły za minimum
no tak chyba, że byłbyś w warstwie szlacheckiej to cwane
najprostsi ludzie cierpieli za wygody władcy
 

Armalite!

Member
Dołączył
14.6.2007
Posty
93
CYTAT
szkoda tylko, że za pacyfikacji zginęło 30 tyś ludzi.....

Hmm, jestem ciekaw ile czasu zajmie dojście do 6 mln...
 

Jodełko

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
28.9.2004
Posty
2362
Ten tekst JKM o hodowli bydła naprawdę, mądry i trafnie sformułowany. Podoba mi się, aczkolwiek, nie widzę związku pomiędzy tym tekstem a ustrojem politycznym, ponadto jeśli była by np monarchia, to tylko też miała by prawo narzucać ludziom czego mają sie uczyć ich dzieci itp. i nie można było by ich rozliczyć....

A konkretnie do tematu, to ja uważam, że każdy ustrój polityczny jest dobry, jeśli wszyscy zajmujący wysokie stanowiska (sędziowie, królowie, posłowie, itp) będą idealnie sprawować swoje funkcje i będą uczciwi, zaś gdy ci zajmujący wysokie pozycje będą źle sprawować swoje funkcje to każdy ustrój będzie zły.
Jednak biorąc pod uwagę obecne czasy, to demokracja jest najlepszym z możliwych ustrojów. Jest trój podział władz, wiele stanowisk zapewniających równowagę sił politycznych i władze wybiera cały naród co 4 (prezydent 5) lat. Zaś nie będzie dochodzić do takich sytuacji jak hodowla bydła, gdy ludzie wybiorą lepszych polityków, czy też powstanie specjalny urząd który miałby większą władzę niż inni, do kontrowania ich. Mógłby być to nawet prezydent, aczkolwiek lepiej by były żeby taka władza była wybierana co roku.... Przecież na świecie teraz tyle błędnych decyzji urzędników czy sądów i potrzebny byłby ktoś sprawiedliwy który by bez wszystkich formalności po prostu naprawił zło wyrządzane przez niekompetentnych ludzi.

CYTAT
Hmm, jestem ciekaw ile czasu zajmie dojście do 6 mln...
200 pacyfikacji potrzeba do tego :p.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Kolejny przykład...tzw Dyktatury proletariatu....mam nadzieje, że wiesz ocb.

Wielki głód na Ukrainie w latach 1932-1933
Może nie pamiętasz ale swego czasu na Ukrainie zmarły miliony ludzi w wyniku śmierci głodowej
przez władzę, która rządziła w systemie jakże doskonałym w twoim mniemaniu

A może przypomnieć ci dyktaturę partii komunistycznej w Chinach????
i rewolucję kulturalną Mao tse tunga.....

Albo demonstracje studentów na placu Tien an men..jak twój idealny ustrój zajął się pokojowa demonstracją
http://pl.youtube.com/watch?v=7YODKW6-ECQ .

A może monarchia Piotra I
Piotr I Wielki i dziesiątki tysięcy chłopów, którzy zostali zapędzeni podczas wojny ze Szwecja do budowy nowej stolicy na bagnach.(Petersburg) Zginęli z wycieńczenia podczas nie ludzkiej pracy. Sen o wielkości rosyjskich władców.
To jest ta twoja monarchia, gdzie ludzie pracują na siebie????

A może pańszczyzny za monarchii nie pamiętasz????

Te ustroje nie miały nic wspólnego ze swobodami społeczeństwa...dobrze miały tylko bogate warstwy a każdy inny był wykorzystywany do cna a ze sprzeciw była śmierć lub więzienie..to jest ten twój idealny ustrój...
 

Megarion

El Presidente
Dołączył
25.9.2004
Posty
1824
Prawie każdy ustrój może być dobry, jeżeli rządzi mądry człowiek lub kilku/kilkuset ludzi. Nawet dyktatura, gdzie dla planu jednego człowieka można ubić pare tysięcy innych ludzi może upaść przed demokracją, jeżeli wódz będzie kiepski a w parlamencie zasiądą ludzie gotowi na poświęcenia i mający pojęcie o tym, co robią.

Do tego monarchia/dyktatura jest raczej systemem w którym potężne jest pańśtwo, albo grupa bogatych. Natomiast w demokracji zdaje mi się, że kraj jest bogaty bogactwem obywateli ;)

To takie ogólne stwierdzenia, bo muszę lecieć :)
 

Lord Bezimienny

Weteran
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
1092
Nie chce mi się cytować, bo jestem zbyt podniecony wyborami, ale odpowiem ogólnie na wasze posty.

Gdy Pinochet wprowadzał dyktaturę zginęło około 6k ludzi (w tym połowa to jego ludzie), a większość obywateli Chile go popierała. Pinochet rządził wprowadzając liberalizm gospodarczy i co roku robił referendum czy ludzie chcą by nadal rządził, jak ludzie powiedzieli, że już go nie chcą to odszedł i władzę przejęli socjaliści, ale po jego rządach nawet socjaliści nie odważyli się robić gwałtownych zmian i Chile nadal się rozwija przyzwoicie(choć nie tak samo jak za jego dyktatury). Monarchia to jest taki piękny ustrój, w którym rządzi jedna osoba. Jeśli rządzi źle to odczuwa to naród, który się buntuje. Jeśli naród się buntuje to interesują się tym obce państwa, a rodzina królewska nie chce stracić władzy i przywilejów dlatego to właśnie oni najprędzej zdejmą złego władcę i wprowadzą na tron kogoś mądrego, bo oni chcą zachować władzę, jeśli król rządzi mądrze to nie ma problemu. Monarchia dlatego jest lepsza od d***kracji, bo po 1 wiadomo kogo można najbardziej winić, a po 2 królowi zależy by jego syn mógł dobrze rządzić w silnym i dostatnim państwie, a takim politykom czy prezydentowi zależy tylko na tym by się jak najbardziej nakraść. Zresztą wiemy jak to wygląda. Przed wyborami politycy obiecują gruszki na wierzbie, po wyborach robią coś albo nie i kilka miesięcy przed wyborami znów zaczyna się kampania i politycy znów rozdają kiełbasę wyborczą. I nie chodzi o to, że ludzie źli siedzą w urzędach(aczkolwiek to też prawda :p), ale o to że ten system daje takie możliwości. Trzeba ukrócić władzę urzędnika! Oczywiście demokracja by się sprawdzała jakby wszyscy byli patriotami i znali się na gospodarce,, mieli wyrobione zdanie o polityce zagranicznej, a politycy byli wzorami wszelkich cnót, ale wiemy że to nie możliwe i ludzie głosują na tych którzy im więcej obiecają. Najfajniejsze jest jednak to co oni mówią, a na normalny język to znaczy mniej więcej to "My przyjdziemy i zabierzemy Ci 70% pieniędzy i trochę rozdamy innym, potrącimy coś dla nas, w końcu każdy musi z czegoś żyć :), a potem wydamy je na Ciebie, ale w taki sposób jak uznamy najlepiej", oczywiście wszystko dla naszego dobra...(lub jak kto woli "by żyło się lepiej. Wszystkim! :p).

EDIT

CYTAT
Do tego monarchia/dyktatura jest raczej systemem w którym potężne jest pańśtwo, albo grupa bogatych. Natomiast w demokracji zdaje mi się, że kraj jest bogaty bogactwem obywateli wink.gif

Monarchia to oczywiście mocne państwo, ale d***kracja to nie jest bogactwo państwa poprzez bogactwo ludzi, bo popatrz ile lat mamy już tą d***krację, a ludzie jakoś bogaci nie są(oprócz "szlachty z Jasnogrodu).


P.S. Niech żyje Czarnogród!!!
 

Armalite!

Member
Dołączył
14.6.2007
Posty
93
CYTAT(Lord Bezimienny @ 21-10-2007, 21:09) [snapback]156278[/snapback]
Gdy Pinochet wprowadzał dyktaturę zginęło około 6k ludzi (w tym połowa to jego ludzie)).
P.S. Niech żyje Czarnogród!!!

Chyba Ciemnogród.
Zginęło mniej niż 6 000 ludzi, jakieś 3-4 tyś.
Ponad 95% z nich zginęło z bronią w ręku.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
To dziwne bo ja czytałem o represjach Pinocheta na 35 tyś ludzi......więc to ciekawe co mówicie

CYTAT
Monarchia to jest taki piękny ustrój, w którym rządzi jedna osoba. Jeśli rządzi źle to odczuwa to naród, który się buntuje. Jeśli naród się buntuje to interesują się tym obce państwa, a rodzina królewska nie chce stracić władzy i przywilejów dlatego to właśnie oni najprędzej zdejmą złego władcę i wprowadzą na tron kogoś mądrego, bo oni chcą zachować władzę, jeśli król rządzi mądrze to nie ma problemu.


Gdyby było tak jak mówisz, nie było by głodu, wojen, itp...byłoby wręcz idealnie ale jakoś tak nigdy nie było w Historii za monarchy
zawsze jes klasa uprzywilejowana i klasa pracująca na tych darmozjadów


szkoda, że uciekłeś od tego co ci pokazałem wcześniej..
brak argumentów naprzeciw takim przykładom jest uzasadniony więc cię rozumiem, że nic o tym nie napisałeś

Atrybutem każdej monarchii jest wyzysk jednej z klas i zazwyczaj sporo ofiar śmiertelnych
jesteś gotów zabijać ludzi dla wyższego celu???? albo traktować to jako mniejsze zło????
 

Jodełko

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
28.9.2004
Posty
2362
CYTAT
Monarchia to jest taki piękny ustrój, w którym rządzi jedna osoba. Jeśli rządzi źle to odczuwa to naród, który się buntuje. Jeśli naród się buntuje to interesują się tym obce państwa, a rodzina królewska nie chce stracić władzy i przywilejów dlatego to właśnie oni najprędzej zdejmą złego władcę i wprowadzą na tron kogoś mądrego, bo oni chcą zachować władzę, jeśli król rządzi mądrze to nie ma problemu.

Stary ale ty bajki piszesz :D

Warna ?? - szczur
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
CYTAT
Stary ale ty bajki piszesz biggrin.gif


Serialnie co najmniej jakby świat był taki piękny to w ogóle nie byłoby dyskusji o tym tylko żylibyśmy
w Państwie mlekiem i miodem płynącym...naprawdę twoje wizje są.........dziwne
 

Lord Bezimienny

Weteran
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
1092
Nie wiem od odpowiedzi na jakie pytania uciekam, o tych kilku przypadkach gdzie ludzie nieodpowiedzialni i źli przejmowali władzę? Dlaczego nie byłoby wojen i głodu? Wojny były zawsze i zawsze ktoś głodował. Zresztą zauważ, że monarchii nie ma, a wojny są i ludzie głodują(i na pewno głoduje więcej ludzi niż za czasów chociażby Jagiełły). Nie wiem skąd bierzesz to, że w monarchii wszyscy pracują na grupę uprzywilejowaną, jak to właśnie dzieje się dzisiaj :p !Ofiary śmiertelne? Popatrz co robione było przez ostatnie 20 lat(nie wspominam o tym co było wcześniej), ludzi się likwidowało gdy tylko odkrywali najdrobniejsze szczegóły władzy(chociażby likwidacja szefa najwyższej izby kontroli). Na razie nie usłyszałem żadnego konkretnego argumentu przeciw monarchii i ciekawe, że nikt specjalnie nie broni d***kracji :p .
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Tak samo jak ja nie usłyszałem konkretnego argumentu na zło demokracji

Twoje opisy momentami są tak utopijne, że aż śmieszne..no ofc
nie mówię o wszystkich
 
Do góry Bottom