Ulice Miasta...

Godfather

Maruda Di Tutti Capi
Weteran
Dołączył
30.7.2005
Posty
1062
Miałem ostatnio takie przykre wydarzenie w moim mieście, poszedłem do sklepu z moimi kolegami była godzina 21, wychodzimy ze sklepu, ja wyszedłem nic, to pewnie przez mój wygląd ale najpierw wychodzi mój pierwszy kolega i pijany dres popchnął go ręką w plecy, kolega zignorował, i poszedł dalej. Kiedy wychodził drugi kolega dres odczekał chwile i kopnął go w plecy, no i sie zaczęło moich dwóch kumpli zaczęło coś z tym sie pijanym szamotać a do mnie podleciał drugi i coś do mnie fikał kiedy popchnął mnie na barierkę już miałem mu oddać bo mnie tak wkurzył ale miedzy nas wleciała jedna z dziewczyn która z nimi była i zaczęła sie na niego drzeć wykorzystując to, my z kolegami uciekliśmy, bo ten pijany nie był w stanie nawet nas gonić. Teraz myślę że dobrze zrobiliśmy bo z tymi dwoma byśmy sobie spokojnie poradzili ale w sklepie z którego wychodziliśmy było jeszcze trzech ich kumpli. Czy u was w miastach też trzeba sie pilnować o takiej godzinie jak 21? Czy mieliście podobne przypadki? Co myślicie o tym zezwierzęceniu ludzkich obyczajów i jaki macie pomysł żeby to zwalczyć?

Z wyrazami szacunku. Godfather
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Kupe razy miałem starcie z takimi zulami :)
Ale to przez to, że jestem zaczepny i nie popuszcze. Dużo razy w nocy nawet wieczorami miałem takie sytuacje. Ale ja tam się nie boje i nigdy nie uciekałem. Trzeba walczyć z chamstwem :)
Niestety na ulicach jest strach chodzić samemu a szczególnie, gdy ktoś jest metalem itd. Ci ludzie sa przez dresów traktowani jak smiecie i bardzo musza na nich uważać.
Dla mnie to chore, żeby bać się wyjśc na dwór wieczorem....
:)
Co z tym zrobić? Nic... się nie da zrobić.
To lezy w psychice, ludzi którzy tak robią.
 

dudekkss

Carcass
Weteran
Redakcja
Dołączył
2.2.2005
Posty
3346
Oj miałem miałem podobne przypadki. Mimo mojego wieku. Tyle, że na moje kochanej oruni to koło 19 już się robi strasznie i trzeba na siebie uważać. Choć bardziej od dresów przerażają mnie Skinhedzi. To są dopiero chorzy ludzie.
Pewnego dnia postanowiliśmy się wybrać na cykliczną imprezę " Flower Power" chcieliśmy popogować itp. Było nas 5. Ale oczywiście przed klubem stoi kilkunasty pijanych Skinów i praktycznie każdego się czepiają a to za włosy, a to za arafatkę, a to za czerwone sznurówki w glanach. Szkoda gadać. 3 osoby z naszej 5 dostały niezłego łupnia czyt. obite mordy i to nie źle. Do mnie się nie przyczepili, bo jednego z nich znałem.
Przyznam, że takie zachowanie mnie przeraża. I najgorsze jest to, że nie ma jak z tym walczyć. Ignorancja nie zawsze działa. Choć zależy z kim mamy do czynienia. Policja odpada, pyzatym i tak nic by nie zrobili, bo by się bali. Moim zdaniem nie ma na takie obyczaje rady. No chyba, że wyglądamy bardzo groźnie i chodzimy w grupach 20 osób.
 

=BLADE=

Dowódca Rycerzy Wody
Dołączył
6.2.2007
Posty
444
CYTAT
Niestety na ulicach jest strach chodzić samemu a szczególnie, gdy ktoś jest metalem itd

Absolutna racja... teraz jest coraz więcej rasistów, faszystów i innych głupot <_<

Ja miałem przypadek - ale we wsi. Ciotka jechała samochodem o 3 nad ranem no i jadący z przeciwka samochód zrobił przczółe za nami i nas goni... z początku sie nie przejmowaliśmy ale potem gość zajechał nam drogę. To sie zatrzymała. Było dwóch gości - wysiedli z samochodu. No to ciotka zamiast ruszyć z buta stoi se. :p Szybko jej wytłumaczyłem jakie mogą być tego skutki i z buta ruszyła w długą (mało ich nie przejechała). Gonili nas przez kawał drogi. Ciotka zamiast zajechać do swojego domu pojechała do domu sąsiadów. Weszliśmy do domu i sąsiedzi wyskoczyli z łóżek... kupa śmiechu była bo sie okazało że to zwykłe leszcze :) KONIEC
 

Aniol Stroz

Najlepszy grafik
Moderator
Redakcja
Dołączył
14.10.2006
Posty
2046
Niestety, tak to jest w tej Polsce.. W tak małej miejscowości jak moja, mogło by się wydawać że nie ma się czego bać.. Jednak to nie prawda. Prawie codziennie idę do sklepu gdzieś ok. 19 (mam gdzieś 100m.). Obok mnie pełno przechodzi takich metali, patrzą na mnie tak że przyśpieszam kroku.. Przynajmniej mnie nie zaczepiali. Ale stało się tak innym razem. Idziemy z qumplami na festyn (było nas 6), nagle spotykamy 3 takich metalów. Udajemy że ich nie widzimy, ale nas zaczapiają i mówią: Chcecie dostać w morde? - my na to nie zwrócilismy uwagi.. Gdy wracaliśmy (ok.23) znowu zaczepiła nas ta grupa. Takie wielkoludy, a my tacy mali. Jeden z nich chwycił mnie. Chciał mnie uderzyć ale nie wiem jakim cudem zjawiła się moja mama i jak na niego wyjechała z przekleństwami :)P) to odrazu mnie puścił. To jeszcze nie było nic.. Innym razem również na festynie wszystko było dobrze dopóki nie przyszła grupa "szpanerów". Zaczęli grozić nożami itp. Wszyscy się na nich rzucili, więc wszystko było ok.. Uciekliśmy do domu a na następny dzień, dowiedziałem się że kilka osób jest ciężko rannych od ciosów noża :/..

Tak to już jest..


Pozdrawiam..
 

xenex

Member
Dołączył
13.3.2007
Posty
561
Ja mam bardzo podobne sytuacje.Jednak wychodzę z nich cało. Pewnego pięknego dnia wyszedłem z imprezy o 23.00(Wiem że słabo ale szkoła następnego dnia)idę sobie spokojnie z kumplami a tu nagle dresiarstwo stoi, jak się nas nie czepili.Mówiąc zaczepianiu ich nie było końca , a to jeden tak się prosił żeby dostać w ryja że szkoda gadać.Ale my nie chcieliśmy ich delikatnie mówiąc "pobić" to poszliśmy swoją drogą.Druga sytuacja nie jest tak związana ze mną co ogólnie z moim małym miasteczkem.Mam taki motel/restauracja , była jakaś impreza zorganizowana(Mnie nie było).Wiadomo ochroniarz pilnuje wejścia,a tu nagle jak grupka z nożami nie podeszła to strach.Wzieli podźgali ochroniarza że musieli go do szpitala brać.Następnego dnia chodzę z kumplami koło motelu i patrze a tam zakrwawiona bluzka.No ludzie strach tak żyć policja u mnie wogóle nie zwraca uwagi,jeżdzą sobie wozami jak nigdy nic.
 

Jedi

Caporegime
VIP
Dołączył
21.7.2005
Posty
1605
Hmm... każde miasto ma swoje rewiry gdzie strach się pokazać w nocy. U mnie też są takie ulice, wszędzie są.
Mówicie Policja... wbrew pozorom polska policja działa bardzo dobrtze i bardzo sprawnie, wina nie leży w policji.
Wina leży w chorym prawie polskim, dres przesiedzi 48 i narta, nic mu nie zrobią bo nic na niego nie mają, sądy są śmieszne, czepiają się porządnych ludzi za bzdury a bandytów zostawiają w spokoju.
Takie żeczy powinno się dusić w zarodku, ostanio, wczoraj miałem taką sytuację że idę do kolegi o jakiejsc 22, bo miał wolna chate a tu mnie zaczepia 4 dzieciakow co mi do barku sięgaja i maja na oko po 12 lat i mowi do mnie daj zadzwonic czy cps w tym stylu, byli śmieszni ale nie będe bił dzieci, popchnelem jednego ten sie wywrocił i poszedłem... tak naprawde dresy są silni w grupie a pojedyńczo to cioty, cwaniaki które myślą "rze som zajebiste". U mnie w mieście panuje, Chełmianka (4 liga albo nizej), Widzew i Legia, Chełmianka i widzew to dresiarstwo, a legia to raczej kibice chodz tez sie zarzaja dresy, ale nie ma czegos takiego ze jest w kazdym autobousie milion kwadratowych naklejek z herbami legi jak to jest w przypadku widzewa i chełmianki. Czasami takie jełopy napiszą na murze napis (na bloku obok jest identyczny) "widzewy to huje i kórwy", dla takich polecam słownik. Oczywiście do klubów i kibiców (nie kiboli) nic nie mam, popsostu nie lubię durni który chlubią się ze kochają swój klub a nawet nie wiedzą jak się nazywaja piłkarze i kiedy będzie nastepny mecz... zenada.




Pzodro
 

=BLADE=

Dowódca Rycerzy Wody
Dołączył
6.2.2007
Posty
444
CYTAT
Obok mnie pełno przechodzi takich metali, patrzą na mnie tak że przyśpieszam kroku.


Sam nie wiem czy "metal" by ci coś zrobił. Zazwyczaj są to ludzie tolerancyjni. Pewnie to byli jacyś pozoro-metale. Ja bym tu się bardziej odniósł do Skinchedów i dresów - ci rzeczywiście mogą ci zrobić "krzywdę" ot tylko dlatego że za długo na niego patrzysz ;)
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Niestety...to jest problem dotyczący wszystkich ludzi
U mnie też trzeba mieć oczy dookoła głowy i to żeby tylko w nocy
Niestety mój kolega w poprzednie wakacje nie miał tyle szczęścia co ja
i został pobity w centrum miasta w samo południe, gdzie na ulicach było full ludzi
3 kolesi zobaczyło go na mieście i poszedł tekst: "Klepiemy tego w czerwonym"
..tak bez powodu...był w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie
niestety to jest systematyczne zjawisko i większość wiary woli chodzić w grupach
zwłaszcza wieczorami bo wtedy jest największe ryzyko.

Niestety czasami przyczyną takich sytuacji jest zwykła nienawiść
tylko niestety nie wiem z czego wynikająca...bo nie potrafię zrozumieć takich ludzi
Ja mam szczęście jak do tej pory. Jak większości przytrafiły mi się nieciekawe
sytuacje, jednakże taki ze mnie fuksiarz, że zazwyczaj wychodziłem z niech
szczęśliwie lub z niewielkim uszczerbkiem

nom pamiętam raz jak uniknęliśmy bijatyki na co najmniej 20 parę osób
ale to długa historia....
 

Dadex

Al di là delle nuvole
Weteran
Dołączył
5.11.2004
Posty
1789
Nie oszukujmy się nic z tym nie zrobimy, będzie coraz gorzej to nieuniknione. Taka jest mentalność tych ludzi, dla nich nie liczy się nic innego jak tylko schlać się, zrobić zadymę popisać się przed „ziomami”. To tacy twardziele na pokaz, wszystko robią po to by uzyskać szacunek takich ludzi jak oni, widać nie mają czym innym zaimponować.
Takie sytuacje miały miejsce również w moim przypadku. Raz pod sklepem ktoś coś zawołał do mnie. Ja byłem niedoświadczony i zamiast to zignorować spojrzałem w ich stronę. Nie była to zaczepka od tak dla rozróby, tylko w celu wymuszenia pieniędzy. Młody jeszcze wtedy byłem, ich było trzech o głowę wyższych, marne miałem szanse.
Policja czasami reaguje, coś na ten temat wiem, ale zazwyczaj zjawiają się za późno. Zresztą nie wiele oni mogą zrobić w sumie mają wszystkich przeciwko sobie. Przypomina mi się jeden koleś który delikatnie mówiąc nie lubił policji, wieszał na nich psy (najdelikatniejsze co mi przyszło do głowy) wiadomo zresztą o co chodzi, aż pewnego dopadły go kłopoty z dresami, od razu poleciał z płaczem na komendę i zwracał się „pan policjant”.

CYTAT
Wina leży w chorym prawie polskim, dres przesiedzi 48 i narta, nic mu nie zrobią bo nic na niego nie mają, sądy są śmieszne, czepiają się porządnych ludzi za bzdury a bandytów zostawiają w spokoju.

Masz jak najbardziej rację, choć takie rzeczy mają miejsce nie tylko w polskim prawie.
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
W sumie częściej kończy się na zwykłych odzywkach, jednak czasem nie sposób nie udzielić riposty. I w takich sytuacjach zazwyczaj kończy się nieciekawie. Z kumplem wracaliśmy po ciemku i standart: banda podpitych drechów. Jeden coś się zaczął czepiać moich włosów, a ja jak głupia cholera nie wytrzymałem i zripostowałem. Całe szczęście kumple tamtego nie byli na tyle pijani, by mu pozwolić coś zrobić, ale dziwne uczucie i tak. Nie mniej, najpiękniejsze było spojrzenie znajomego, z którym wracałem =] Wyszedłem niemal na samobójcę.

Ale w sumie niewiele takich sytuacji wyłapałem. W sumie mało się szlajam po ciemku, ale nawet z opowiadań nie dużo u nas takich sytuacji. Ogólnie chyba bezpieczne okolice. A w życiu tylko raz byłem świadkiem dźganiny na noże. I co ciekawsze w biały dzień, na korytarzu w szkole. Mieliśmy łączone gimnazjum z podstawówką. Jeszcze w podstawówce byłem i zajmowałem chwalebne stanowisku dyżurnego, a tu na sąsiednim dźgali się na noże gimnazjaliści. Może trochę offtop, ale przykład na to, jak bezmyślnie jest traktowane bezpieczeństwo w szkołach. Agresja nie jest tam pustym słowem. Czasem już lepiej o ciemną uliczkę z dresem =.=
 

Jay_Kay

Magister vitae
Dołączył
22.10.2005
Posty
589
Szczerze? Nigdy, ale to nigdy, nie miałem takiej sytuacji, żebym musiał zmierzyć się twarzą w twarz z dresami/skinami/punkami i innymi tego typu ludźmi. A i moja dzielnica do najbezpieczniejszych we Wrocławiu nie należy. Po prostu nie kuszę losu - tak jak nie zostawia się np. nieprzypiętego roweru (a potem ma się pretensje, że go ktoś ukradł). Raz czy dwa ktoś tam mnie próbował zaczepić - olałem i tyle, bez większych konsekwencji, wyzwisk itp.
Jeśli się taka sytuacja zdarzy - nie wiem co bym zrobił, nie jestem zwolennikiem przemocy i jak dotąd z takimi sytuacjami do czynienia nie miałem. Miałem szczęście, że trafiałem do szkół zupełnie agresji pozbawionych. Nigdy nie musiałem się bić i oddawać komuś kasy, nie przeszedłem tzw. szkoły życia i stałem się pacyfistą. Taki ciąg przyczynowo-skutkowy. Możecie nazwać mnie mięczakiem - ja jako nadrzędną wartość cenię moje zdrowie i życie, a nie zdolność do samoobrony, która przy mojej posturze i ładunku agresji we mnie (;)) byłaby skazana na porażkę...
 

szczurek

Menda serowa
Weteran
Dołączył
26.10.2004
Posty
4565
W takich sytuacjach czesto trzeba zachowac zimną krew i zachować się odpowiednio.
Często bywalem zaczepiany przez pijanych drechów, ludzi bez kasy itp. W kazdej sytuacji zachowywalem sie inaczej.

Raz jak byłem w 6 klasie jezdziłem na rowerze z kumplem. Podszedl do mnie jakis typ, chwycil za kierownuce i powiedzial ze musze mu pozyzyc rower bo ktos mu tam cos ukradl i on chce go dogonic :eek: No napewno bym go odzyskał. Zdaje mi się że jak na swoj wiek zachowałem się bardzo odpowiedzialenie. Zacząlem mu mowic ze powinien isc na policje itp. Koles zakapował że nie dam mu roweru to zacząl mnie prowadzic w kierunku lasu. Farta miałem bo akurat jakis typ przechodził i sie skumał ze cos nie tak jest. Niedoszły złodziej zwiał ;]

Kiedys z kumplami poszlismy na "widoczek" do lasu tak sobie posiedziec pogadac. Za nami szlo trzech dresow i co chwile pytali o godzine, o date, kase itp. Chcieli wybadac czy mamy cos wartosciowego. Nie przypuszczalismy ze bedą chcieli nas okrasć. Miałem wtedy przy sobie 50 zl w papierku i 8 w drobniakach. Kolesie doskoczyły do nas i kazali oprozniac kieszenie. Byli kilka lat starsi. Kazdy z nas zarobił kopa w brzuch tak ze padlismy na ziemie. To mnie uratowało bo 50 zł zdązylem schowac do skarpetki i jak mnie "klepali" zabrali tylko 8. Fart, albo jak czuje sie niebezpieczenstwo to od razu zaczynasz trzeźwo myśleć.

Kiedys wracalem ze sklepu z pieczywem i tez zaczepiło mnie trzech typow. Przyczepili sie do moich długich juz wtedy włosow. Powiedzieli ze powinienem dac im kase ktora zostala mi z zakupów. Zacząłem udawać pedałka, powiedziałem ze oddam jak jeden z nich ze mną umówi. Bardzo ryzykowne bo mogłem w zęby zarobic, ale zrobili wielkie oczy i odeszli :p
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Szczuro kozak jesteś ale masz rację, że
jeśli umiesz odpowiednio z nimi rozmawiać
(sam się tak kiedyś uratowałem)
to jest szansa, że wybrniesz w 1 kawałku
ale gorzej jest wtedy jak nie ma gadki
a dostajesz plombę bez słowa, bez zaczepki
a teraz tak się zdarza, że po prostu koleś
podejdzie i cię skopie na dzień dobry
i nic nie masz do gadania.
Przerażające jest to, że ci ludzie
tylko czekają by jakoś zareagować
oni mają z tego frajdę i czerpią chorą
przyjemność jak ktoś się stawia
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Tak to już jest, że jak młodzież się nudzi to najlepiej iść z "ziomami" na miasto i pokazać jacy to są oni "pro". Od chwili gdy zamieszkałam w mieście nie ma dnia, bym nie słyszała, że ktoś kogoś napadł. Choć dzielnica, w której mieszkam jest w miare spokojna, to o reszcie okolicy trudno powiedzieć. Ostatnio, tuż przed świętami, wracałam z kolegą z Klimatu, o taki klub w centrum, no i nie mieliśmy miejskiej. Więc jakoś dostaliśmy się na Cygański Las (taka część miasta) i te 2km to się przejdzie. Pech chciał, że z pobliskiej knajpy wysypało się podpite towarzystwo, jakiś dwóch kolesi nas zauważyło i ruszyli w naszą stronę. Krzysiek, ten kolega, kazał mi się nie oglądać tylko przyśpieszyć kroku. Te kolesie zaczeli coś do nas gadać, ale nie spotkawszy się z reakcją chwycili Krzyśka za kurtke. Mieli pecha, bo Krzyś chodzi na karate i jak jednemu nie odwinął w gębe... Daliśmy dyla i zwialiśmy. Po co robić sobie kłopoty.
Istnieje też coś takiego jak porachunki między szkołami. Nasza akademia ma "wojne" z taką jedną prywatną wyższą szkołą biznesu, dokładnie to tłuką się dwa wydziały między sobą. Masakra jak na nich trafisz. Ale jeden plus: dziewczyn nie biją, tłuką tylko tych, z którymi mają ową wojnę.
W razie czego to potrafię się obronić. Za czasów LO życie nie było łatwe, jak ktoś cię zaczepił, to nik nie zareagował. Nikt. A policja stała 20 m dalej i piła kawe<_<
 

Laska

Active Member
Dołączył
1.6.2005
Posty
1041
Ja mam to szczęście, że mieszkam raczej na zadupiu i zdążyłem się już zaznajomić z większością zadymiarzy, więc z rzadka mnie ruszają. Jednak dość często się zdarza, że idąc wieczorną porą ktoś mnie zaczepia (zwłaszcza, gdy idę sam). Zwłaszcza, gdy idę z jednym długowłosym kumplem :p . Wydaje mi się, że z tym zjawiskiem nic się nie da zrobić, bo trzebaby zaorać pół społeczeństwa :p

A chyba najlepsza strategia, żeby nie dostać w mordę, to zgrywać kozaka i nie pokazywać, że się boi (chyba, że przeciwnicy mają 15krotną przewagę liczebną, bo wtedy przydają się szybkie trampki :D ).
 
Do góry Bottom