Sekret Alchemika

Nadja

Member
Dołączył
17.7.2005
Posty
130
Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam nowy rozdział
laugh.gif
... Przeczytałam go z wielką ciekawością i muszę stwierdzić, że z jeszcze większą ciekawością czekam na rozdział IV. Nie zmieniłaś stylu pisania - za to brawo! Wiele osób zaczyna "horrorystyczne" opowiadanie, a kończy w zupełnie innym stylu, a Ty utrzymujesz swój. I rozwijasz w dobrym kierunku. Opowiadanie jest pełne zagadek - kluczem jest pewnie przeszłość Sever... Po kolejnym rozdziale nasuwają mi się sprzeczne wnioski
laugh.gif
. Nie mogę się doczekać kolejnego kawałka. Pozdrawiam!
 

Jodełko

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
28.9.2004
Posty
2362
To jest super !!! Jest pare jakiś pogmatwanych i nie jasny dla mnie sytuacji itp. .
Powtórzeń jest sporo lecz to nie przeszkadza , fabóła jest zajefajna i to się liczy . WIększych zastrzeżeń nie ma , aha czemu mnie tam nie ma
mad.gif
?
wink.gif
miałęm być , ale myśle że jescze będę .
Moja ocena to 9,5/10 ponad 10 ci nie dam bo sa powtórzenia i nie jasnosci
wink.gif
.
Aha pisz CD!!!!!!! Czekam z niecierpliwością .
Pozdrawiam Jodełko
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Rozdział IV

- Witaj, Sever.
Dziewczyna wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami.W niewiarygodnym błękicie jej oczu nie było strachu, były po prostu czujne. Nareszcie widzi ją z bliska! Ma ciepły kolor skóry. Podbródek, niemal szpiczasty, znamionujący silną wolę, wydłuża jej twarz. W przeciwieństwie do innych kobiet ma niezbyt długie, miękkie czarne włosy. Ale i tak wygląda pięknie.
Jej oczy są takie błękitne…
Ale to nie jej uroda zwraca uwagę Earnila.* To sama jej obecność. Jakby odbył tę długą podróż do tego miasta, w nieznanym kraju, po to, by stanąć z nią twarzą w twarz. Jakby bogowie, przeznaczenie czy przypadek, wystawiając go po drodze na ciężkie próby, upokorzenie doznane przez Bractwo i nieugięte szaleństwo jego byłego Mistrza nie miały innego celu, jak tylko doprowadzić do tej chwili.
- Kim jesteś? – zapytała Sever cofając się o krok i mrużąc oczy.
- O, ty mnie nie znasz, ale ja znam ciebie, moja droga – rzekł Earnil. – I to nawet bardzo dobrze.
Sever patrzyła na niego podejrzliwie. Wiedziała, że to ten sam człowiek, który napadł na Vatrasa i doprowadził go do stanu, w jakim się obecnie znajdował. Musiała uważać.
- Czego chcesz? Kim jesteś?
- Earnil San d’Oria, do usług – przedstawił się młodzieniec mierząc ją swoim czerwonym spojrzeniem.
Sever wydawało się, że już kiedyś słyszała podobnie brzmiące nazwisko. Tylko gdzie…
- Mówią o tobie wiele rzeczy, ale w jednym musze przyznać im rację – zaczął Earnil. – Jesteś śliczna, kiedy się złościsz.
Dziewczyna zacisnęła zęby, ściągnęła brwi. Kto tak mówi? Z nikim nie utrzymuje kontaktu, nie ma przyjaciół, nie ma nikogo, tylko…Tylko Opiekunów.
- Oddaj mi Sekret, a obiecuje zostawić ciebie i tych żałosnych Opiekunów w spokoju - rzekł mężczyzna patrząc jej w oczy.
Sever poczuła się dziwnie, jakby coś chciało wedrzeć się do jej umysłu. Ale nie musiała się obawiać. Nikt nie ma prawa czytać w jej myślach! Siłą woli odepchnęła siłę, która chciała poznać jej tajemnice.
- Potrzeba czegoś więcej – powiedziała chłodno.
Earnil uśmiechnął się.
- Walka z tobą będzie niezwykłym przeżyciem, ale uprzedzam. Jeszcze nikt mi się nie oparł. Powtarzam nikt. Wiedziałem o naszym spotkaniu nawet przed twymi urodzinami…Shireece Vandersaavre.
- Nie wiem, o czym mówisz – Sever zmrużyła oczy. – I nic mnie to nie obchodzi. Nie znam żadnej Shireece Vandersaavre. Ale wiem jedno. To ty zaatakowałeś Vatrasa. To przez ciebie jest teraz nieprzytomny.
- Przyznaje, Mag Wody ma bardzo silną wolę, ale jego moc słabnie. Wkrótce osłabnie na tyle, by bez trudu czytać jego myśli. To tylko kwestia czasu.
Sever nie odpowiedziała. On wiedział! Jakimś cudem poznał tajemnicę! Ale skąd? Jak? Opiekuni obiecali zatrzeć wszelkie ślady jej poprzedniego życia, udowodnić wszystkim, iż ostatni z rodu Vandersaavre zginął w rzezi Dor Feafort wiele lat temu. Coś jednak poszło nie tak. Sever odwróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić.
- A dokąd to? – dobiegł ja rozbawiony głos Earnila. – Już mnie opuszczasz, Shireece?
- Odwal się! – krzyknęła i zniknęła w zbawiennym cieniu.
Earnil uśmiechnął się szeroko. Ma dziewczyna charakter, to prawda. Musi tylko znaleźć sposób, aby złamać jej nieugiętą wolę. Ale… ale dlaczego ten nekromanta, Xardas nie chce jej krzywdy? Tego jeszcze, Earnil nie wiedział.

Nadja spała spokojnie w swoim pokoiku na poddaszu. Pokój wynajęła na wyraźną prośba Vatrasa, który nie chciał, aby młoda i ładna dziewczyna mieszkała z Paladynami. Byli oni wprawdzie sługami Innosa, ale mężczyzna pozostanie zawsze mężczyzną. I tak wodzili za nią wzrokiem.
Pokoik był skromnie umeblowany. Prócz łoża znajdował się tam stolik, dwa krzesła, szafa i oczywiście skrzynia z księgami. Chociaż Nadja była dopiero początkującym Opiekunem spełniała swoje obowiązki wzorowo i nadal pracowała nad opanowaniem Mowy Glifów. Prócz wyżej wymienionych mebli Nadja posiadał jeszcze drewniany zydel, podarunek od tutejszego mistrza stolarstwa jako zapłatę za wyleczenie rannej ręki. Zydel stał sobie nieopodal otwartego okna i jak dotąd nie zawadzał.
No prawie…
Nadja usłyszała nagle straszliwy łomot, okrzyk bólu i siarczyste przekleństwo. Opiekun zerwał się z posłania. Sever zdążyła już pozbierać się z podłogi i usiąść na tym nieszczęsnym zydlu. Najwidoczniej weszła przez okno i nie zauważyła mebla.
- Nic ci nie jest? – zapytała Nadja.
- Nie, nic…He, to mnie jeszcze nigdy nie spotkało…Przepraszam, że cię obudziłam.
- I jak? Jakieś wieści?
Sever opowiedziała Nadji przebieg rozmowy z Xardasem i to, co wyczytała ze wspomnień Vatrasa. Nadja kiwała głową rozumiejąc.
- To by się zgadzało – powiedziała.
- Z czym?
Blondynka sięgnęła pod poduszkę i wyjąwszy spod niej kartką papieru, podała ją Sever. Dziewczyna wzięła ją do ręki i przeczytała:
Mam pilna sprawę. Sekret Alchemika jest tam gdzie trzymam zwoje i mikstury. Odbierz proszę i oddaj Opiekunowi z Dor Feafort. Przepraszam za kłopot, Vatras.
Sever spojrzała na Nadje.
- Co to za sekret? – zapytała Nadja.
- Jaki sekret?
- No Sekret Alchemika! Zawsze byłam ciekawa, jaka tajemnica go spowija.
Sever nie rozumiała.
- Jaki znowu sekret? Ten obraz nazywa się Alchemik. Zawsze tak o nim myślałam…
Nadja pierwsza domyśliła się prawdy.
- Vatras przeczuwał kłopoty! I dlatego zostawił mi tą wiadomość w jednej z książek. On zawsze mówił, że Sekret Alchemika ma jakąś tajemnicę, nie chciał zdradzić, jaką. Mówiłaś, że coś chciało zabrać sekret, więc może chodzi o obraz?
- Całkiem możliwe…- przyznała Sever. – Ale co to za miejsce „gdzie trzymam zwoje i mikstury”?
- To biurko.
- Że co?
- Vatras ma intarsjowane** biurko – wyjaśniła Nadja. – Ma mnóstwo tajnych skrytek.
- Ale gdzie jest to biurko?
- W naprawie na farmie niejakiego Onara. Podobno mieszka tam ktoś, kto zdoła naprawić intarsję.
Sever poderwała się na nogi.
- To, na co czekamy? Im szybciej odzyskamy obraz, tym lepiej.
Nadja pokiwała głową. Nareszcie coś się działo.

Yzak miał dość. Jedyne, co mógł to stać i gapić się żałosnym wzrokiem na niegdyś schludny dom Onara. Właściciel gospodarstwa wyjechał w odwiedziny do swego brata na jakieś dwa, trzy tygodnie zostawiając farmę pod opieką Lee. Były generał spisywał się znakomicie, bowiem trzymał swoich ludzi krótko, a ci byli mu bezwzględnie posłuszni. No może z dwoma wyjątkami…Wyjątki te nazywały się Diego i Gorn. Któregoś dnia Lee zauważył, że ci dwaj szeptają po kątach, a potem znikają na całe dnie. W końcu przywódca najemników postanowił ich śledzić. Jakież było jego zdziwienie, gdy w jednej z piwniczek znalazł prowizoryczną aparaturę do warzenia piwa***. Piwo Leśnik, jak chlubnie zostało nazwane zawierało w sobie prócz chmielu gałązki suchej jodły, które nadawały mu niezwykłego smaku. Tak przynajmniej twierdzili „piwowarzy”. Lee miał na ten temat inne zdanie. Diego i Gorn dostali oczywiście surową reprymendę i zakaz palenia bagiennego ziela przez miesiąc, ale piwo warzyli dalej. Korzystając z okazji, że Lee miał do załatwienia pilną sprawę na farmie Lobarta, najemnicy urządzili konkurs w piciu piwa. Skutek był tego fatalny: na całym parterze domu nie było ani jednego całego mebla, a pijani jak bele najemnicy spali w najróżniejszych pozycjach. Najgorsze było to, że Yzak jako jedyny nie pił…
- Yzak, co…
W tej samej chwili do wnętrza domu wszedł Lee w towarzystwie Bezimiennego i oboje stanieli jak wryci. Na twarzy Lee pojawiła się furia. Były generał złapał za ceber pełny wody, podszedł do chrapiącego Diega i chlusnął na niego lodowatą wodą.
- ARGHHH!!!!!!!!!!!! Co jest, kur… - najemnik oprzytomniał błyskawicznie.
Zauważył Lee i przełknął ślinę. Ale mu się dostanie.
- Ty bawole jeden! – ryknął Lee. – Ty idioto! Przecież zakazałem wam picia tego piwa! I co? Może jeszcze zaczniecie bimber pędzić, co?!
Bezimienny zaczął się śmiać, Yzakowi także było wesoło.
- Macie godzinę na posprzątanie tego bajzlu! – Lee był twardy. – I nie obchodzi mnie jak to zrobisz! Obudź resztę i do roboty!
Diego kiwał głową jak oszalały. Lee wyszedł na podwórze, aby odetchnąć świeżym powietrzem, gdy nagle znieruchomiał.
- Yzak, chodź tu – powiedział.
Młodzik wyszedł z domu i również znieruchomiał.
- Eee…Cześć – przywitała się Sever, a stojąca obok niej jasnowłosa dziewczyna ledwo powstrzymywała wybuch śmiechu. – Mam do was taką drobną sprawę…Ale najpierw mam pytanie.
Lee uśmiechnął się z zakłopotaniem.
- O co? – zapytał.
- O co chodzi z tym bimbrem?
Nadja nie wytrzymała i zaczęła się bardzo głośno śmiać.


* mam powtórkę z romantyzmu >_<
** intarsja- technika wykładania powierzchni przedmiotów drewnianych ornamentami z kawałków różnych gat. drewna (mozaiką z forniru
*** to pomysł mojego brata, wiem, że głupi, ale ma dziecko urodziny :/ niech się ucieszy. Jak się nie spodoba to sorry.

OMG Jodeł, aleś ty niekumaty
tongue.gif
Wiesz co to aluzja?
 

Jodełko

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
28.9.2004
Posty
2362
1. Ej mówiłaś ze w tym rozdziale się pojawie .
2. QUOTE do warzenia piwa***. Piwo Leśnik, jak chlubnie zostało nazwane zawierało w sobie prócz chmielu gałązki suchej jodły
Ej mozesz zrobić coś za mnie swojemu bratowi
dry.gif
mad.gif
biggrin.gif
?
3. Dalej jest fajne a w tej części pojawił się humor .
4. Dalej sa powtórzenia , moja ocena nie wzrosła , nadal wynosi 9,5/10
Ale wiesz że jak mnie tam nie umieścisz to gorzej cie ocenie
wink.gif
, trzymam cie za słowo jakie dałaś mi na GG ;P
Pozdrawiam Jodełko
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
No brawo, mi się tam opowiadanie dalej podoba. Fajne połaczeni bohaterów z Gothica z "fikcyjnymi"...ale moim zdaniem opowiadanie straci swój urok gdy pojawi się tam Jodełko
tongue.gif
Nie tu ni chodzi nawet o niego,a le gdy pojawi się jakaś osoba z forum to już nie będzie to samo. Moim zdaniem powinno zostać tak jak jest, ale to Twoje opowiadanie i Twoja decyzja. Ja się tam niczego nie czepiam, nawet fajna nazwa tego piwa
tongue.gif

Ocena 10/10 ale spadnie jesli pojawią się tam prawdziwe osoby
tongue.gif
 

Cisu

Member
Dołączył
2.7.2005
Posty
852
No i przeczytałem.
Heh... normalnie przy Twoich opowiadaniach, to ja się strasznie powtarzam. Tzn. Nie mam się do czego przyczepić... Akcja i Fabuła stoją na najwyższym poziomie, więc w takich momentach sam nie wiem, co napisać, a skomentować ten rozdział raczej muszę
tongue.gif
. Tak czy inaczej mam jedną aluzję, ale nie do oposa, tylko do tego, co powiedział Sebek, więc tak:
QUOTE ...ale moim zdaniem opowiadanie straci swój urok gdy pojawi się tam Jodełko Nie tu ni chodzi nawet o niego,a le gdy pojawi się jakaś osoba z forum to już nie będzie to samo.

Nie chcę być złośliwy (
tongue.gif
), ale w tym opowiadaniu są już dwie osoby z forum. Mianowicie Nadja i sama autorka Sever jest bohaterką
tongue.gif
... z drugiej strony... sam nie jestem przekonany tzn. chyba nie potrzebnie robić z tego opowiadania Wiecznych Przyjaciół z Neutar
tongue.gif
tongue.gif
, ale jak powiedział Sebek - "Twoje opowiadanie i Twoja decyzja". Tak czy inaczej czekam na CD jakikolwiek miałby on nie być.
Z poważaniem,
Cisu
 

Nadja

Member
Dołączył
17.7.2005
Posty
130
Mnie również wykończył się zasób słów
laugh.gif
... Opowiadnie ma nadal swój klimacik (+) i tajemniczą fabułę (+). Jedyny błąd, który dopatrzyłam - właściwie tylko brak literki "a" - jest on przy całym rozdziale jak kropelka wody w morzu. Już nie mogę doczekać się V rozdziału
laugh.gif
. Pzdr dla wszystkich czytelników i dla autorki
laugh.gif
!

PS. Sever przekazuje, żę będzie tylko wzmianka o Jodełce.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Rozdział V

Gdy tylko się obejrzał, zauważył pełne nienawiści czerwone spojrzenie. Wiedział, że pozostała mu tylko ucieczka, nie mógł walczyć. Nie z nim, nie teraz. Odwrócił się i pognał w las. Jego prześladowca rzucił się za nim w pogoń. Jego ciężkie kroki rozlegały się tępym rytmem na leśnym podłożu, gdy go ścigał. Raz zawołał uciekiniera po imieniu, głosem, w którym była szczera nienawiść.

- Jak się nazywasz? – zapytał Yzak.
- Nadja – odparła dziewczyna unosząc głowę znad kilku zwojów, które dostała od Sever.
- Należysz do tej samej grupy ludzi, co Sever?
- Tak – Nadja zawahała się. Ile można zdradzić temu człowiekowi?
Yzak zrozumiał jej wahanie.
- Jak nie chcesz, to nie musimy o tym rozmawiać – uśmiechnął się. – Długo jesteś w Khorinis?
Blondwłosa dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
- Prawie pół roku – odparła.
- Dziwne, że wcześniej cię nie spotkałem. Bywam w mieście dość często.
Dziewczyna znowu się uśmiechnęła, tym razem odważniej, a razem z nią śmiały się jej brązowe oczy.
Tymczasem wewnątrz domu Bezimienny pokazał Sever i Lee intarsjowane biurko.
- Piękna robota – przyznał Lee. – Widziałem podobne na królewskim dworze.
- Vatras prosił o przechowanie tego mebla – wyjaśnił Bezimienny. – Najwidoczniej staruszek podejrzewał, że będzie miał kłopoty.
Sever podeszłą do biurka i zaczęła badać ścianki mebla. Zajrzała pod blat i uśmiechnęła się. Wyciągnęła rękę i nacisnęła kawałek intarsji, który niczym nie wyróżniał się od pozostałych kawałków. Blat biurka uniósł się o kilkanaście minimetrów.
- Mam wprawę – wyjaśniła widząc ich zdziwione spojrzenia.
Wewnątrz tajnej skrytki znajdował się płócienny worek. Sever wyjęła go i zajrzała do środka.
- Witaj, stary przyjacielu – powiedziała i wyjęła obraz.
Lee i Bezimienny spojrzeli na malowidło. Alchemik wydawał się żywym człowiekiem, spoglądającym za nim w skupieniu. Mroczny pokój za nim charakteryzował się głębią. Trochę z boku widoczna była postać służącego lub ucznia alchemika, który trzymał tacę w jednej ręce a druga wskazywał na…No właśnie, na co? Po prawej i lewej stronie, na skraju obrazu, tworząc swoista ramę, widnieją dwa kły słonia. Alchemik wskazywał na otwartą księgę. W tle obrazu widoczne jest lustro, w którym odbija się postać malarza, zasłonięta częściowo sztalugami, sztalugami także służącego. Brakuje natomiast odbicia alchemika.
- Piękny, prawda? – zapytała Sever.
- Piękny – zgodzili się mężczyźni.
Nagle Sever drgnęła, rozszerzając swe błękitne oczy. Omal nie upuściła obrazu, który w ostatniej chwili złapał Lee.
- Co ci jest? – zapytał szef najemników.
On i Bezimienny odruchowo się cofnęli. Sever patrzyła na nich wściekłymi, krwistoczerwonymi oczami.
- Niedługo wrócę – rzuciła i wymaszerowała z pokoju.

Nadja wstrzymała oddech na widok jej czerwonych tęczówek. Słyszała o niecodziennym dziedzictwie Sever, o sekrecie czerwieni jej oczu. Opiekuni mówili o tym szeptem. Kiedy Sever wpadnie w gniew jej oczy zmieniają barwę na czerwoną, ale nie dla samej ozdoby ten proces zachodzi…
Artemus Athha był zwinny niczym lis, miał dobrą kondycje i ufał, że zyskawszy na starcie, będzie mógł szybko zdystansować Earnila. Ale już po krótkim odcinku przekonał się, że jego nadzieje są złudne. Earnil ruszył za nim jak szarżujący byk, od razu zmniejszył dzielącą ich odległość. Trzymał się jego tropu niczym wielki, milczący pies.
Artemus zaczął biec szybciej. Potężne pnie drzew przelatywały koło niego szarymi smugami. Korzenie i martwe gałęzie czepiały się jego stóp, ale jakoś zdołał im umknąć.
Opiekun zdawał sobie sprawę, że Earnil nie był już stuprocentowym człowiekiem. Czuł to. Biła od niego jakaś nieludzka siła i pewnie owa siła dodawała mu teraz sił. Artemus zaczynał słabnąć, z trudem chwytał powietrze. Earnil rzucił się na niego i oboje runęli na ziemię. Artemus zamachnął się i kopnął napastnika w pierś. Earnil zaklął i sięgnął po sztylet. Ale Opiekun nie zamierzał się poddać. Złapał go za ręce i oboje zaczęli tarzać się po ziemi wzniecając obłoki kurzu. Earnil chwycił kamień i walnął nim Artemusa w głowę, ten jęknął z bólu, ale nie zemdlał, chociaż głowa bolała go niemiłosiernie. Trzasnął Earnila prosto w twarz. San d’Oria krzyknął, wypuszczając sztylet z dłoni i odturlał się w bok.
- Ty…- syknął dobywając miecza.
Artemus sięgnął po sztylet i przyjął pozycję do ataku. Przez chwile oboje mierzyli się wzrokiem, czerwone oczy wpatrywały się w zielone. Wszędzie zapanowała cisza. A potem skoczyli ku sobie. Earnil ciął mocno, Artemus zrobił unik, zanurkował pod jego wyciągniętym ramieniem i uderzył. Las wypełnił straszliwy ryk bólu. San d’Oria odskoczył po raz drugi, przyciskając do prawego policzka wolną rękę, spod której wylewała się krew.
- Rozwaliłeś mi twarz! – wrzasnął wściekle i postąpił krok do przodu.
Artemus zbladł, drugiego razu może już nie być, a Earnil był wściekły. Nagle coś ciemnego skoczyło od tyłu na Earnila i cisnęło nim daleko do przodu. San d’Oria zarył w ziemię, ale szybko się pozbierał i odwrócił. Sever stała przed Artemusem osłaniając go, w ręku trzymała swój miecz. Jej czerwone oczy przepełniał gniew.
- Chcesz go bronić? – zadrwił Earnil.- Jego? Tego żałosnego Opiekuna, który miał czelność zająć moje miejsce?!
- Zostaw go w spokoju, ostrzegam. Bo jak nie…- Sever zmrużyła groźnie oczy.
- Tak? A co mi zrobisz jak tego nie zr…
Nie dokończył nawet, gdy odruchowo zablokował cios, który rozwaliłby mu głowę. Sever zaatakowała z znienacka, szybko i niebezpiecznie. Zatoczył się, Sever uderzyła go pięścią w twarz, potem kopnęła w nogę. San d’Oria zrozumiał, że tego starcia nie wygra, bo ona może wpaść w jeszcze większy szał. Musiał się wycofać. Resztkami sił wyskandował zaklęcia i zniknął w portalu.
Artemus padł na kolana i odetchnął z ulgą. Starał się zebrać myśli, uspokoić oddech. Poczuł, że Sever klęka przy nim i uniósł głowę. Złe i niebezpieczne czerwone oczy spojrzały na niego dziwnie. A potem czerwień jej oczu ustąpiła czystemu błękitowi.
- Artemus…- szepnęła z troską i pomogła mu wstać.
- Sever…Dziękuje…- odparł cicho pozwalając by wzięła go od ramie. – Dlaczego…
- Jesteście wszystkim, co mam – usłyszał jej odpowiedź. – Jesteś jedynym człowiekiem, który akceptuje mnie taką, jaką jestem Jesteś moim jedynym…przyjacielem.
Artemus uśmiechnął się lekko. Oboje zaczęli iść wolnym krokiem w stronę traktu prowadzącego do gospodarstwa.

Wściekły i upokorzony Earnil krążył z furią po komnacie. Jak on śmiał zrujnować jego piękną twarz! Zapłaci na to! Wszyscy zapłacą! I ona mu pomogła, stanęła w jego obronie. Dlaczego?! Mógł jej zaoferować lepsze życie, ale ta głupia dziewczyna wolała tego Opiekuna! Zemści się, zobaczą.
I nic go nie obchodzi gniew Xardasa!

Rozdział VI

Nadja na widok rannego Artemusa pobiegła po wodę i bandaże. Wróciwszy zajęła się opatrywaniem jego rany.
- Jak? – zapytała krótko.
- Kamieniem…
- Boli?
- Jak choler…- Artemus urwał, bo z głębi domu nadeszli dwaj mężczyźni i jeden młodzik.
Sever zauważyła jego pytające spojrzenie.
- Są po naszej stronie – wyjaśniła.
- Nie wiem jak ty to zrobiłaś…- zaczął Lee. – Skąd wiedziałaś?
- Po prostu wiedziałam…Nie umiem tego wytłumaczyć…- spojrzała na Artemusa. – Jak się tutaj dostałeś?
Opiekun usiadł za schodach, a Nadja kończyła mu bandażować głowę.
- Przysłał mnie tutaj Kirdan jako pomoc dla was – zaczął. – Ale jakimś cudem portal nie działał prawidłowo, bo zamiast za miasto sprowadził mnie prosto w ręce Earnila.
- Znasz go? – zapytała Sever.
- Earnil był niegdyś utalentowanym Nowicjuszem, jednak pociągała go czarna magia. Sądził, ze jako Opiekun posiądzie niezbędną wiedzę, aby stać się czarnoksiężnikiem. Ale Rada nie przyjęła go, odrzuciła jego kandydaturę. Zamiast Earnila przyjęto mnie i od tamtej port Earnil pała do mnie nienawiścią, mnie obwinia za jego odrzucenia.
- Dlaczego ja o tym nic nie wiedziałam?
- Przecież wiesz jak byłaś strzeżona przez Orlanda. Nikt z nowicjatu nie mógł z tobą rozmawiać. Earnil opuścił Bractwo i zniknął na całe lata. Ale wiedzieliśmy, ze się pojawi.
- Wszystko jest zapisane – powiedziała Sever z powagą. – Gdzie obraz?
Yzak zniknął wewnątrz domu i po chwili wrócił z płóciennym workiem, który wręczył Sever. Dziewczyna pokazał wszystkim obraz.
- Na portrecie przedstawiono Rogera Anscombre, znanego bardziej jako alchemika Evrassa Rednav – zaczęła wyjaśniać. – Data powstania tego obrazu, jak i jego autorstwo wymaga ustalenia. Legenda głosi, ż alchemik zaprzedał swoją duszę złym mocom, a w zamian otrzymał czarnoksięską moc. To, dlatego jego postać nie odbija się w lustrze.
- Jak wampir – mruknął Lee. – Może to ten jego sekret?
- Na obrazie jest jedno – alchemik – a lustro mówi prawdę o nim – nie ma odbicia. To może być rodzaj ukrytego znaczenia, jaki często pojawia się w starych obrazach – zgodziła się Sever.
Dziewczyna zaczęła przechadzać się po podwórzu zamyślona. Nadja i Artemus wpatrywali się w obraz.
- Brama snów! – wypaliła nagle Nadja.
Artemus rozpromienił się, to samo Sever.
- Masz rację! – zawołała Sever. – A mówią, że jesteśmy niewykształceni.
- Możecie mnie oświecić – odezwał się Yzak.
- Niektórzy wierzą, że istnieją dwa rodzaje snów – wyjaśnił Artemus. – Te, które są prawdziwe i te fałszywe. Twierdzą oni, że królestwo snów ma dwie bramy. Jedną z kości słoniowej, przez którą przechodzą sny fałszywe oraz bramę z rogu, dla snów prawdziwych…
Dalsze wyjaśnienia przerwało pojawienie się, Diega i Gorna, którzy biegli ile sił w nogach przez podwórze.
- Co się stało? – zaniepokoił się Lee, bo ci dwaj nie byli raczej strachliwi.
- Patrzcie! – Diego wskazał na niebo.
Unieśli głowy i dostrzegli olbrzymia łunę na niebie. Pożar!

Dostrzegli ogromny pióropusz dymu, znak klęski i zniszczenia.
- Płonie prawie połowa Khorinis!- rzekł Bezimienny.
Dotarli na grzbiet łańcucha wzgórz, skąd widoczne było miasto. Obawy Bezimiennego spełniły się.
Ratusz nadal płonął. To, co do niedawna było spokojnym grodem, teraz wyglądało jak rumowisko dymiących i płonących jeszcze szczap, poczerniałych belek i kamieni.
- Zniszczono całe miasto…-wyszeptał Yzak. – Ale kto…
- To sprawka Earnila.
Odwrócili się błyskawicznie. Za nimi stał Xardas i patrzył na nich ze stoickim spokojem.
- Ty…- Sever zacisnęła pięści. – Ty wiedziałeś o wszystkim! Wiedziałeś o planach tego człowieka!
- On już nie jest człowiekiem, Sever. To już inna istota, pełna nienawiści i gniewu do wszystkiego, czego nie może dostać.
Xardas zwrócił się do Nadji.
- Młoda damo, potrzebuje twojej pomocy.
- C-Co? – wyjąkała.
- Wiem, że Vatras uczył cię zaklęć Magów Wody i teraz musisz wykorzystać ta wiedzę i pomóc mi ugasić ten ogień.
- Ale ja…
- Żadnego, ale, masz talent, dziewczyno, tylko uwierz w siebie. Stary zrzęda Vatras powiedziałby ci to samo. Więc jak? Pomożesz mi czy pozwolisz zginąć miastu?
Nadja zawahała się. Miała obawy, co do swoich zdolności magicznych. A co, jeśli doprowadzi do innego nieszczęścia? Ale nie miała innego wyjścia. Khorinis musiało zostać uratowane.
- Zgoda – powiedziała.
Xardas skinął głową i dał jej znak, aby poszła za nim. Oboje stanęli na szczycie wzgórza i wznieśli ręce do góry. Po chwili zaczęli recytować zaklęcie. Donośny głos Xardasa dominował nad zaśpiewem czaru, ale po chwili Nadja wzięła się w garść. Zaczęła mówić głośniej, akcentując odpowiednie słowa.
Nagle niebo zachmurzyło się, czarne i groźne chmury pojawiły się dosłownie z nikąd. I na ziemie lunął ulewny deszcz.
- Udało ci się, mała! – zawołał Lee.
Gwałtowna ulewa ugasiła ostatnie pożary, ale zniszczonego miasto przedstawiało sobą żałosny widok. Wszyscy milczeli przez chwile.
- Gdzie jest Sever? – zapytał nagle Artemus.

Sever była niedaleko, w lesie. Uciekła, gdy tylko zobaczyła pożar. Od razu przypomniało jej się ta noc, przed wieloma laty. Noc klęski Dor Feafort. Zginęli wtedy wszyscy jej bliscy, ocalała tylko ona. Tylko ona. Oparła się o drzewo. Nie chciała, aby te wspomnienia kiedykolwiek wróciły, chciała zapomnieć o koszmarze, który przeszła. Ale to wracało. Wracało w snach…I teraz także.
Usłyszała czyjeś kroki i odwróciła się. Tuż za nią stał nekromanta i przypatrywał się jej uważnie. Sever odniosła wrażenie, że Xardas patrzy na nią ze smutkiem i zrozumieniem jednocześnie.
- Przypomniał ci się pożar, prawda? – zapytał przyjaznym głosem.- To, dlatego uciekłaś?
Skinęła głową. Xardas postąpił krok do przodu i stanął przed nią.
- Nie bój się tego, co się stało kiedyś – powiedział i wyciągnął rękę.
Sever nie lubiła takich gestów, ale tym razem, o dziwo się nie cofnęła. Xardas pogłaskał ją po głowie, uśmiechnął się.
Sever brakło słów. Xardas patrzył na nią w dziwny sposób. Nie wiedziała dlaczego, ale…
Ale dlaczego jego oczy kogoś mi przypominają, pomyślała nagle.


Miłego czytania.


Jodeł ja sie twoich powtórzeń nie czepiam więc daruj sobie. I jeszcze jedno: nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa.
 

Geezer

Member
Dołączył
9.9.2005
Posty
833
Czy mi się wydaje, czy naprawdę o twoim opu nie było żadnej złej opinni? I na razie nie będzie. Bo ja zaliczam się do moich przedmówców i podzielam ich zdanie. Opo jest świetne. Napisane zwięźle, nie przeciążając czytelnika. Momentami nie wiedziałem, która jest godzina, tak się zaczytałem. Wszystkie części wyszły ci bardzo dobrze, a ja polubiłem główną bohaterkę za sprawą jej osobowości, którą tak dobrze odwzorowałaś.... co do błędów... nie wychwyciłem ich...pisz dalej
 

Cisu

Member
Dołączył
2.7.2005
Posty
852
No i mam kolejną świetną część za sobą.
Jak zwykle (czyżby rutyna?) nie ma się do czego przyczepić, poza dwiema maluteńkimi pomyłkami, ale to już według mnie czepialstwo
tongue.gif
... fabuła jak zwykle tajemnicza i nie zdradzająca tego, co może się stać w następnych rozdziałach. Ortów nie dopatrzałem się żadnych. Świetna akcja i bardzo dobre dialogi. Ocena? No niech będzie... 10/10
tongue.gif
.
Z poważaniem,
Cisu
 

Jodełko

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
28.9.2004
Posty
2362
Kolejna świetna część lecz...
ocena była 9,5/10 taak a teraz się zmieni:
+1pkt : fabóła jest lepsza niż wcześniej
-0,5pkt : nie jestem a miałem być
tongue.gif
a te 0,5 pkt było z ayto że tam będę występował
tongue.gif
a nie wzmianka o mojej .... niebędę zdradzał wam tego
wink.gif
tego dlaczego opikunowie nazwali panią Shairce imieniem Sever
tongue.gif

-1pkt : OMG , wiesz co to powtórzenia , najpierw odejmowałem ci za nie tlyko pół pkt (dlatego było 9,5/10 a nie 10/10) ale teraz jest ich duuużo więcej więc odejme 1 pkt.
Czyli końcowa ocena to:
9/10
oj sever obniżyłaś się
wink.gif
 

Nadja

Member
Dołączył
17.7.2005
Posty
130
Świetne opowiadanie - bez dwóch zdań. Znów zaskoczyłaś mnie nagłym zwrotem fabuły - pożar na przykład. Jako tako nie doszukałam się jakiś błędów, a powtórzenia mi nie przeszkadzają. Chyba w pewnych momentach są celowe np.
- Piękny, prawda? – zapytała Sever.
- Piękny – zgodzili się mężczyźni.
I tak w ogóle nie mam nic do zarzucenia - jest świetnie napisane - to jeden z nielicznych białych kruków na tym forum. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały.
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
No i teraz to ja też nie mam co pisać...LoL kolejne świetne 2 rozdziały. nic dodać nic ująć. Ciesze się że nie pojawił się tam mr. Jodełko, bo ten zabieg moim zdaniem zepsuł by ciekawą fabułe. No cóż dodać, opowiadanie posiada same zalety, a wady są nie widoczne. Brawo i tak dalej..czekam na ciąg dalszy

Ocena 10/10
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Kolejny rozdział i prawde powiedziawszy nie jestem z niego zadowolona. Ale może wy sądzicie inaczej
smile.gif



Rozdział VII

Lee oglądał ciała. Przechodząc od jednego do drugiego, przyglądając im się uważnie, badał ułożenie zwłok, potem rozejrzał się po otaczającym ich rumowisku.
- To chyba było tak – powiedział wreszcie. Podniósł dłoń, powiódł nią dookoła i wskazał na otaczające ich dymiące ruiny. – Podpaliwszy te domy, czekano na zewnątrz. Ci, co wybiegli natychmiast zostali zabici, resztę zaś spotkał ten sam los, kiedy żar wygnał ich z budynków. Niektórzy spalili się żywcem.
Odwrócił się do reszty. Nadja wpatrywała się ze zgrozą w spalone i porąbane okrutnie ciała. Bezimienny i Yzak byli bardzo bladzi. Natomiast Opiekun Artemus sprawiał wrażenie opanowanego.
- Kto to zrobił? – zapytał.
- Nie potrafię rzec. Wiem jedno…To nie jest dzieło regularnych oddziałów – Lee otarł pot z czoła.
- Ale gdzie byli Paladyni? – spytała Nadja z niedowierzaniem.
- Tego też nie potrafię rzec.
Lee obejrzał się i dostrzegł zbliżającą się wolnym krokiem Sever. Dziewczyna miała dość niepewną minę, jakby czegoś się bała. Ale czego?
Sever przystanęła nagle i popatrzyła w stronę ruin ratusza. Zmarszczyła brwi i puściła się biegiem w tamtą stronę. Lee, jakby coś przeczuwając ruszył za nią. Zdawał sobie sprawę, ż wokół są inni, którzy przeżyli rzeź. Słyszał ich jęki i płacze. Kiedy dotarł do bramy do Górnego Miasta, stanął jak wryty. Wszędzie leżeli ranni, pomiędzy którymi krzątało się kilku Paladynów i mieszczan. Dostrzegł Sever klęczącą przy leżącym na bruku mężczyźnie i dawającej mu coś pić. Był to Lord Hagen.
- Co jeszcze? – zapytała.
- To nie byli ludzie…raczej jakieś stwory przywołane z otchłani – odparł lord. – Zaatakowali nas z znienacka. To nie była bitwa….to była rzeź.
Gdy Paladyn zobaczył zbliżającego się Lee drgnął nieznacznie. Były generał patrzył mu przez chwile w oczy, po czym wyciągnął dłoń. Hagen zawahał się, ale po chwili odwzajemnił uścisk.

Z wolna i nie bez trudności ci, którzy ocaleli z pogromu, zebrali się razem. Tych, co skonali -a było ich wielu – przeniesiono na stos, który sporządzono na rynku, a następnie podpalono.
Burza uderzyła z całą siłą. Nadja siedziała pod dachem cudem ocalałej karczmy i patrzyła w niebo. Obok dziewczyny przysiadł się Yzak z miską gorącej, zawiesistej zupy.
- Nie wiedziałem, ze zupa rybna jest taka smaczne – przyznał.
- Byłeś głodny – odparła Nadja jedząc swoją porcję. – Gdzie Sever? Nie widziałam jej od wczoraj.
- Nie wiem. Tez jej szukałem. Powiedz, dlaczego…
- Przed wieloma laty, Dor Feafort miasto, w którym mieszkała zostało zniszczone przez straszliwy kataklizm – wyjaśniła Nadja. – Sever straciła wtedy całą rodzinę. Może po prostu się to jej przypomina?
W miarę upływu czasu do Khorinis z wolna wracało życie. Pomimo połączonych wysiłków Nadji i Artemusa zmarło jeszcze kilkunastu mieszczan. Wieść o tragedii rozniosła się błyskawicznie i wkrótce do Khorinis zaczęła napływać pomoc. Magowie Ognia zatroszczyli się o mikstury uzdrawiające i okrycia, bo noce były już zimne. Lee wraz ze swymi ludźmi udał się na polowanie i po paru godzinach wrócili obładowani zwierzyna łowną. Bezimienny i Lord Hagen udali się na przeszukiwanie rumowisk. Znaleźli beczki z suszoną wołowiną, sucharami i jabłkami, kilkanaście płaszczy, opończ i koców. Choć śmierdziały dymem, nadawały się do użytku.
- A Artemus? – zapytała Nadja.
- W środku razem z Lee i Hagenem – odparł Yzak. – Pewnie je.
Yzak nie wiedział, że obaj mężczyźni pokłócili się o drobnostkę i teraz, śmiertelnie obrażeni, siedzieli po przeciwległych krańcach stołu. Biedny Artemus zamiast jeść musiał ich godzić.
- Zobacz, Sever – zauważyła Nadja.
Dziewczyna wyglądała na zmęczoną, jakby nie spała od dawna. Naciągnęła wprawdzie na głowę kaptur, ale to nie zdołało ukryć zmęczenia wyrytego na jej twarzy. Sever przystanęła nagle i obejrzała się. Zza rogu wyłoniła się niewielka grupka odzianych na zielono mężczyzn. Wszyscy mieli na plecach łuki a u pasa miecze. Wyglądali na zwiadowców. Dowodził nimi wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnobrązowych włosach i dwuręcznym mieczu na plecach. Podszedł on do dziewczyny i o coś zapytał. Sever skinęła głową, odpowiedziała i oboje zaczęli rozmawiać. Nadja zauważyła, że jeden z przybyszów, jeszcze młokos, opowiada cos z przejęciem swemu koledze. Jasnowłosy mężczyzna spojrzał na niego i odpowiedział jednym zdaniem. Młodzik zamilkł. Nadja mogłaby przysiądź, że tamten powiedział „menda”.*

Późno w nocy, Artemus, Nadja i Sever siedzieli w pokoiku, który obie dziewczyny dzieliły. Patrzyli na lezący na stole obraz.
- Sprawy się skomplikowały – zaczęła Nadja. – Ten człowiek robi się coraz bardziej niebezpieczny. Nie dostał obrazu, to się zemścił.
- Earnil jest naszym największym zmartwieniem – zgodziła się Sever. – Xardas także ma podejrzane zamiary. San d’Oria zdoła przywołać z otchłani istoty, które zniszczyły miasto.
- Do tego potrzeba ogromnej mocy, albo wielu ofiar.
- Spróbujmy poukładać fakty – zaproponował Artemus. – To, co już wiemy o Sekrecie Alchemika?
Sever skinęła głową.
- Na początku zdziwiłam się, że tytuł obrazu brzmi Sekret Alchemika. Zawsze myślałam, że to po prostu Alchemik, zwyczajny portret. Jeśli się nie mylę, to jakoś klucz do sekretu Rednava, znajduje się na obrazie.
- Jakim cudem? – zapytała Nadja.
- Rebus.
- Cos jak ten służący?
Artemus spojrzał na postać sługi.
- Z pewnością wskazuje w stronę księgi – zgodził się. – Ale dlaczego?
- Policz przedmioty na tacy – podsunęła Sever.
- Dwadzieścia dwa….nie dwadzieścia trzy.
- Może, więc nie w stronę książki, ale na stronę dwudziestą trzecią?
Nadja odwróciła się nagle i zaczęła grzebać w skrzyni. Artemus i Sever nie zwrócili na to uwagi.
- Niewykluczone – skinął głową Opiekun. – To by tłumaczyło obecność chłopaka za obrazie. Inaczej nie byłby potrzebny. Ale co to za księga?
Nadja wydała z siebie pisk radości i położyła na stole opasłe tomisko. Dwaj pozostali Opiekuni byli zdziwieni.
- Nie mów…
- Znalazłam to pod podłoga, w tajnej skrytce Vatrasa – pochwaliła się.
- Ta skrytka raczej nie jest już tajna – uśmiechnął się Artemus.
Nadja pokazała mu język i otworzyła księgę. Cała trójka zaczęła wpatrywać się w ilustrację numer 23. Górną, jedną trzecią strony zajmował rysunek domu, nie obrazek, ale szkic architektoniczny. Ukazywał elewację frontową w przecięciu, jakby ktoś rozciął budynek na pół żeby można było się przyjrzeć układowi pomieszczeń. Na reszcie karty widniał regularny wzór cieniowanych linii, kwadratów i kół.
- To jest rzut tego samego budynku – powiedział w końcu Artemus. – Te grube linie to ściany, a kwadraty i koła to filary. Przerwy to drzwi, ten zabawny układ linii to stopnie, a tu jest klatka schodowa.
Nadja była jednak pogrążona we własnych myślach, by zwracać uwagę na jego słowa. W pewnej chwili wydała stłumiony okrzyk radości. Pokazała im jakieś miejsce na szkicu. Artemus i Sever przyglądali jej się zdziwieni, Nadja zachowywała się jakby śledziła zarys sługi w lustrze, przebiegając palcem po kolejnych elementach rogowej ramy lustra.
Nagle Sever uderzyło to, że rama lustra była dokładną kopią planu domu.
- Odbicie sługi…Na co ono wskazuje?
Nadja wskazała kwadracik rogu pomiędzy kawałkami zwierciadła.
- To filar! – zawołała Sever. –Sekret jest w filarze! Nadja jesteś genialna!
- Ale gdzie jest ten filar? – zapytał Artemus i znowu pochylił się nad książką. Przewracał szybko stronice, aż w końcu klasnął w ręce.
- Ha, ten dom leży w Tunstall, górskiej osadzie na północ do Dor Feafort. Ervaas wiecie kto był jego właścicielem?
- Ervaas Rednav ? – zapytała Sever.
- Alchemik! – zawołała Nadja.
- We własnej osobie.

Xardas nie był zadowolony. Wszystko toczyło się nie po jego myśli. Najpierw Earnil zerwał układ i spalił miasto, a teraz te dzieciaki odkryły sekret. On, wielki nekromanta, pracował nad nim od lat, a te dzieciaki rozwiązały go w jeden wieczór. Mag poczuł mimowolny podziw.
Earnil…Tak, to wielki problem. Ten chłopak wkroczył na niebezpieczny grunt. Był zdesperowany, gotów na wszystko. Będzie próbował przejąć kontrole na Sever i nastawnic ją przeciw reszcie. A gdy wpadnie w szał…
Nie, nie pozwoli na to. Chociaż nie znosił Kivara Vandersaavre, pomimo jego wad i dumy, akceptował decyzje Eellen.
Może, dlatego za niego wyszła, pomyślał.
Xardas podszedł do okna i spojrzał w niebo. Sever nie zgodzi się na współprace, więc musi użyć innych środków.




* nie mogłam się powstrzymać
laugh.gif
 

Geezer

Member
Dołączył
9.9.2005
Posty
833
Hmmm... ta część nie zawiera już w sobie tyle akcji co w poprzednich, ale sądze, że ma to być wstęp do czegoś decydującego. Jednak nie jest tu źle. Wręcz przeciwnie. Bardzo dobrz. Podoba mi się w jaki sposób piszesz opowadania. Nienawidzę czytać czegoś co ma w sobie pełno braków ortograficznych i interpunkcyjnych. Tą część czytało mi się z przyjemnością. Czekam na dalsze dzieje Sever.
 

Nadja

Member
Dołączył
17.7.2005
Posty
130
Ciekawe dlaczego nie jesteś z niego zadowolna?? Mnie się podoba
laugh.gif
i to bardzo - jest teraz wątek rozwiązywania zagadki obrazu. Oczywiście lubię jak coś dzieje, ale zawsze musi być taki rozdział - takie prawo książek
biggrin.gif
- odkrywanie tajemnic... Jak zwykle bezbłędne (błędy to jakiś 0,5 %
laugh.gif
) i zrozumiale "złożone". Czekam już na kolejny kawałek
laugh.gif
i pozdrawiam!
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
QUOTE „menda”.*.....
...............................
* nie mogłam się powstrzymać


I wszystko jasne
tongue.gif


Opowiadanei, dobre jak poprzedniczki. no nie ma się do czego przyczepić i doslownie nie ma co pisać, bo po co sie powtarzać... no nie wiem co jeszcze napisać..chyba tylko tyle, ze czekam na ciąg dalszy. Aaa i dobrzez że pan Jodelko się nie pojawił bo to by zepsuło klimat
biggrin.gif

OCena 10/10

pzdr
 

Jodełko

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
28.9.2004
Posty
2362
Co, gdzie, jak? Ej czemu nie ma powtórzeń ?
mad.gif
Teraz nie mam za co obniżyć ci oceny! tak więc chyba wiem co będzie w księdze, aha jeszcze jedno eee skąd Xardas wiedział o tym co odkryli sever? przecież jakby podluchiwał czy coś to sever by się skapnęła
tongue.gif
a jednak znalazłem coś za co obniże ci ocene
biggrin.gif
.
Fabóła nadal świetna, a moja ocena to 10/10 , oj Sever spróbój dojść do poziomu na jakim skończyłaś pisać intryge
wink.gif
. To będzie ponad 10
wink.gif
(wiadomo oceniam naj wyrzej do 12/10 to ejstr celująca a potem to już jest ideał ale tego chyba nie ma na świecie
wink.gif
nawet WPzN sam neiuważam ze jest ideałem) Więc Sever postaraj się
wink.gif
i pisz dalej bo jak ci zaraz medno* ...... to popamiętasz;P

*Nie mogłem się powstrzymać... Skąd ja to znam
biggrin.gif
?
Pozdrawiam Jodełko
 

Cisu

Member
Dołączył
2.7.2005
Posty
852
Heh... podzielam zdanie Nadji - nie mam pojęcia dlaczego to się Tobie nie podobało, Sever, skoro dla mnie jest przynajmniej tak dobre, jak poprzedniczki, chociaż nie ma w tej części tyle akcji. Z resztą... ja nie jestem zwolennikiem ciągłych siekanin
tongue.gif
. Błędy? No u Ciebie o nie ciężko. I dobrze. Powtrórzeń też nie było (na nieszczęście Jodełki
tongue.gif
). Ocena? 10/10.
Z poważaniem,
Cisu
 

Megarion

El Presidente
Dołączył
25.9.2004
Posty
1824
Opowiadanie jest świetne i co bardzo się chwali, nie ma wielu błędów a powtórzenia są najczęśćiej zamierzone. Doskonale pasuje do poprzednich części, nie zaniża ich wysokiego poziomu. No i ta rzeź miasta - nareszcie coś innego niż orkowie
biggrin.gif
. Koniecznie pisz kolejne części, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś
biggrin.gif
.

QUOTE Aaa i dobrzez że pan Jodelko się nie pojawił bo to by zepsuło klimat

Lol, tu się nie zgodzę. Jodęłko chyba się pojawił:


QUOTE „menda”.

I Wszystko jasne
biggrin.gif
.
 
Do góry Bottom