Na tej
stronie znalazłem dość ciekaw artykuł o samozapaleniu. Pozwoliłem sobie zacytować kilka fragmentów:
QUOTE Poważne naukowe badania rozpoczęło zdarzenie z 1725 roku. Oberżysta Jean Millet został oskarżony o zamordowanie własnej żony. Ciało odnaleziono całkowicie spalone z wyjątkiem niewielkiej części. Przy tym przedmioty znajdujące się w pobliżu pozostały nienaruszone. Podłoga pod ofiarą była zwęglona.
QUOTE 4 kwietnia 1731 roku w Cesenie w pobliżu Werony uległa samospaleniu hrabina Cornelia Bandi. Rozsypała się w popiół w pobliżu własnego łóżka. Znaleziono tylko nogi, do połowy spaloną głowę i trochę mazistego popiołu. Ogień nie wyrządził innych szkód.
QUOTE Jedynym człowiekiem, który przeżył atak samozapalenia, był profesor matematyki James Hamilton z uniwersytetu Nashvill. 5 lipca 1835 stojąc przed własnym domem poczuł piekący ból w lewej nodze. Spostrzegł płomień długości kilku centymetrów, który wydobywał się z jego ciała.
I wiele innych.
Nie wiem jak wy ale takie rzeczy mnie przerażają. Ale z tego co się tam doczytał nie stwierdzono przypadku w którym był by obecny świadek takiego samozapłonu. Więc to jeden z większych minusów realności tego zjawiska. Warunki w jakich to zaistniało są niewiarygodne musze przyznać. Ale prawdopodobnie jest to kolejna bajka powstała w wyniku przeróżnych niedomówień i ludzkich „ubarwień” rzeczywistości>