- Dołączył
- 5.10.2004
- Posty
- 5242
Przyznam nazwa tematu jest dość głupia, ale sam temat może nie do końca.
Otóż od jakiegoś czasu postanowiłem się wziąć za siebie, konkretniej za swoją kondycje i wygląd. Nie ma co ukrywać ale życie studenta do najprostszych nie należy - piiiiiiiiifo, s jak wiadomo ten złoty napój prócz swoich wielu zalet, ma też kilka wad, jakich no chyba dla amatorów trunku sprawa oczywista.
Cała sztuka teraz polega na doprowadzeniu się do stanu użyteczności. Nie chcę tu też wyrobić o sobie opinii jakiegoś grubaska czy coś. Bo wagę mam prawidłową jak na swój wzrost (19.8 - 20.2 BMI).
Zmierzając do sedna tematu, macie jakieś domowe sposoby aby przybrać trochę więcej na wadze (moje BMI jest raczej bliżej niedowagi, aniżeli nadwagi) i jednocześnie przerobić to wszystko na ładną sylwetkę... wiecie lekki sześciopak i te sprawy ; ]
Sam od mniej więcej roku ćwiczę w domu na tym co znajdę/wymyślę i efekty widzę, ale to dalej nie jest to co planuje osiągnąć.
Zapytacie dlaczego nie pójdę na siłownie? Otóż sprawa jest prosta, brak kasy. Karnet w moim mieście kosztuje ponad 60,- na miesiąc, niby nie wiele ale i tak szkoda. Po za tym satysfakcja że wszystko zrobiłem w domu, a nie na siłowni jest jakoś większa, przynajmniej dla mnie.
Może ktoś też w domu walczy tak jak ja i chce się podzielić jakimś radami?
Otóż od jakiegoś czasu postanowiłem się wziąć za siebie, konkretniej za swoją kondycje i wygląd. Nie ma co ukrywać ale życie studenta do najprostszych nie należy - piiiiiiiiifo, s jak wiadomo ten złoty napój prócz swoich wielu zalet, ma też kilka wad, jakich no chyba dla amatorów trunku sprawa oczywista.
Cała sztuka teraz polega na doprowadzeniu się do stanu użyteczności. Nie chcę tu też wyrobić o sobie opinii jakiegoś grubaska czy coś. Bo wagę mam prawidłową jak na swój wzrost (19.8 - 20.2 BMI).
Zmierzając do sedna tematu, macie jakieś domowe sposoby aby przybrać trochę więcej na wadze (moje BMI jest raczej bliżej niedowagi, aniżeli nadwagi) i jednocześnie przerobić to wszystko na ładną sylwetkę... wiecie lekki sześciopak i te sprawy ; ]
Sam od mniej więcej roku ćwiczę w domu na tym co znajdę/wymyślę i efekty widzę, ale to dalej nie jest to co planuje osiągnąć.
Zapytacie dlaczego nie pójdę na siłownie? Otóż sprawa jest prosta, brak kasy. Karnet w moim mieście kosztuje ponad 60,- na miesiąc, niby nie wiele ale i tak szkoda. Po za tym satysfakcja że wszystko zrobiłem w domu, a nie na siłowni jest jakoś większa, przynajmniej dla mnie.
Może ktoś też w domu walczy tak jak ja i chce się podzielić jakimś radami?