Opowieść O Urlu-evlenie

Dołączył
5.5.2005
Posty
375
Oto moje nowe opowiadanko, dzieje się w świecie Warlords Battlecry. Przeczytajcie i oceńcie je.

Rozdział 1

Url-Evlen dziś wyjątkowo wcześnie się obudził, gdyż musiał zastąpić innego Leśnego Elfa na straży wioski Solhaven. Szybko ubrał żelazną zbroję, założył łuk na plecy, włożył miecz do pochwy i powoli wyszedł z Drzewa, w którym mieszkał. Wtedy koło jego głowy przeleciała srebrna strzała. Leśny Elf spojrzał w stronę, z której leciał pocisk i zobaczył dziwną istotę. Uszy miała spiczaste, fioletowy kolor skóry, włosy całe białe a z przepełnionych gniewem czerwonych oczu mocno kapała krew.
- Tak... To Mroczny Elf. – pomyślał Url-Evlen, wyciągając łuk. Skrył się za drzewem i wycelował z swej broni prosto w głowę wroga. Mroczny Elf padł bez życia na ziemię. Url-Evlen spojrzał na zwłoki wroga i zauważył dziwny amulet. Podszedł do martwego Mrocznego Elfa, chcąc lepiej przyjrzeć się błyskotce. Chwycił amulet w ręce i zobaczył nieczytelny napis. Przyjrzał się dokładniej. Zobaczył dziwne wyrzeźbienia, a na środku niewielką czaszkę. Nie interesował się nią, lecz tymi dziwacznymi wyrzeźbieniami. Po chwili doszedł do wniosku, że to jest pismo Mrocznych Elfów.
- Może ktoś z naszej wioski to odczyta? – pomyślał Url-Evlen, wkładając amulet do kieszeni. Zaczął iść do Solhaven. Nagle, zza krzaków wyskoczył wysoki Szkielet w lekkiej zbroi z przygotowaną do ataku, zaostroną włócznią. Leśny Elf bez chwili namysłu wyciągnął miecz z pochwy i precyzyjnie odparował cios wroga. Wbił miecz w zbroję, przecinając trzy kości Szkieletu. Po chwili wyciągnął broń, a Nieumarły zmienił się w stos kości, z zbroją i włócznią. Url-Evlen przyspieszył kroku, by szybciej znaleźć się w bezpiecznej wiosce. Gdy doszedł do Solhaven, Veliria, piękna przywódczyni wioski powiedziała do niego niezwykle aksamitnym i gładkim głosem :
- Czemu tak długo Cię nie było? Zaczęliśmy się martwić, że nie żyjesz.
- Byłem blisko śmierci. Najpierw zaatakował mnie Mroczny Elf, cudem uniknąwszy jego strzały strzeliłem w niego. Zginął i znalazłem na jego zwłokach dziwny amulet. Potem zaatakował mnie Szkielet i go też zabiłem... – Przywódczyni przepełniła się entuzjazmem, widocznie zdziwiona tym, że Leśny Elf znalazł dziwny artefakt.
- Może to TEN amulet? Ten, który należał do mojego ojca? Ten, który zrabował Mroczny Elf? – myślała.
- Pokaż go! – powiedziała. Url-Evlen wyciągnął go z kieszeni i podał Velirii. Przywódczyni Solhaven dokładnie przyglądała się amuletow. Gdy obróciła go na drugą stronę i zobaczyła czaszkę, jej entuzjazm szybko znikł. Powiedziała do Urla-Evlena, wyraźnie zawiedziona :
- Nie, to nie ten amulet.
- Jaki amulet? – spytał się Leśny Elf.
- Myślałam, że to amulet mojego ojca, który ukradł Mroczny Elf. Trudno, idź do Druida Nelgaroxa, może on odczyta to dziwne, wyrzeźbione w amulecie pismo... Pismo Mrocznych Elfów.
- Właśnie tak planowałem zrobić, Velirio – powiedział szeptem do siebie Url-Evlen.
- A gdzie jest ten Nelgarox? – zapytał się.
- W Wielkim Drzewie. – Leśny Elf wiedział, już gdzie jest chata tego Druida.
- W Wielkim Drzewie? To w nim ktoś mieszka? – zapytał się ze zdziwieniem Url-Evlen.
- Jasne. Nie wiedziałeś o tym?
- Nie. – odpowiedział szorstko Leśny Elf. Przyspieszył kroku i szybko znalazł się blisko Wielkiego Drzewa. Okrążył je, szukając drzwi. Gdy wreszcie je znalazł i otworzył, zobaczył w Drzewie niskiego, szczupłego, czarnowłosego Leśnego Elfa w szacie Druida, stojącego nad stołkiem alchemicznym.
- Czemu mi przeszkadzasz? – powiedział niezwykle doniosłym głosem Nelgarox.
- Zabiłem Mrocznego Elfa i znalazłem w jego zwłokach amulet... – Odparł szorstko Url-Evlen.
- Amulet? Pokaż go! – jeszcze głośniej powiedział Nellgarox. Leśny Elf wręczył niewielki artefakt Druidowi. Nelgarox czytał wszystko, co pisało na amulecie, aż wreszcie przewrócił amulet na drugą stronę. Tam było jeszcze więcej wyrzeźbień oraz czaszka. Po dwunastu minutach powiedział niezwykle zadowolonym głosem :
- Przeczytałem już wszystko...
- Mógłbyś mi powiedzieć...
- ...co przeczytałeś? Oczywiście. – przerwał mu Druid.
- To mów, Nelgaroxie. – powiedział pełnym entuzjazmu głosem Url-Evlen.
- No, nie pisało tam nic szczególnego...
- No, powiedz.
- Amulet-Znak rodu magnackiego pół-Mrocznych Elfów. Oprócz tego pisze E-M K.
- E-M K? A co lub kto to jest?
- Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia. – powiedział Nelgarox, widocznie tracąc zadowolenie. Ten Druid nienawidził czegoś nie wiedzieć, wyraźnie ujrzał to teraz Url-Evlen. Po chwili oczy Druida ożywiły się – Ale wiem, kto może wiedzieć.
- Kto? – zapytał się wciąż pełen entuzjazmu Leśny Elf.
- Hen-Veliran.
- Ten kupiec?
- Tak. Przygotuj sakiewkę.
- Czemu? – zapytał ze zdziwieniem Url-Evlen.
- Hen-Veliranowi za każdą informację trzeba płacić.
- Aha, ale i tak nie wiem, jak mogę wyrwać się ze stanowiska na straży – powiedział Url-Evlen, a Melgarox wyciągnął zwój i zaczął na nim pisać. Spokojnym, zadowolonym tonem rzekł do Leśnego Elfa :
- Proszę. Wręcz jej ten dokument, a będziesz mógł przez kilka tygodni nie stać na straży...
- Dziękuję. – wybąknął Url-Evlen, wychodząc z Wielkiego Drzewa.
- A, właśnie, zapomniałbym...
- O czym?
- Powiedzieć Ci, gdzie jest Hen-Veliran. – Url-Evlen stał się cały czerwony.
- Jak mogłem zapomnieć zapytać się o to? – pomyślał.
- Słuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru powtarzać. – powiedział Druid - Gdy wyjdziesz z wioski przez zachodnią stronę i będziesz szedł ciągle na zachód, po pewnym czasie zobaczysz spory gąszcz. Gdy ujrzysz Starożytnego Treanta Galvinna, skręć w prawo i idź potem prosto. Po chwili dojdziesz do chaty kupca. – Url-Evlen dokładnie wysłuchał wszystkich słów Druida i po chwili wdzięcznym głosem powiedział :
- Dziękuję za pomoc. A mógłbyś mi oddać amulet? – przypomniał Nelgaroxowi Leśny Elf.
- A, tak oczywiście. – powiedział Druid. – Url-Evlen
- Dobrze, możesz wyruszyć w podróż.
- Dziękuję – powiedział pełnym gracji tonem Url-Evlen. Veliria wyciągnęła z kieszeni trzy mikstury i aksamitnym głosem wyrzekła do Leśnego Elfa :
- Proszę. Te mikstury będą przydatne.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję... – powiedział szczęśliwie Url-Evlen i wyszedł z wioski zachodnią stroną. Szybko biegł na zachód, w nadziei odnalezienia czegoś lub kogoś powiązanego z tajemniczymi inicjałami. Po godzinie biegu zobaczył gąszcz i postanowił chwilę odpocząć. Usiadł pod dziwnym, szarym drzewem, wyciągnął mięso i po chwili je zjadł. Wyciągnął amulet i zaczął myśleć, co znaczą inicjały E-M K.
- Po co tu jesteś, przyjacielu? – usłyszał dziwny, niezwykle niski głos, dochodzący zza pleców. Zauważył, że drzewo przed którym siedzi obróciło się w jego stronę. Wtedy zobaczył na drzewie twarz, i był pewien że to Galvinn, Starożytny Treant.
- Szukam kogoś lub coś, co wie coś na temat tajemniczych inicjałów... – niezbyt pewnym głosem powiedział Url-Evlen. Wtedy Galvinn wstał z ziemi i Leśny Elf bardzo się zdziwił.
- Nie sądziłem, że to taki olbrzym. – pomyślał. – Nawet gdy siedział, był w porównaniu do mnie olbrzymem.
- Jakich inicjałów? – powiedział spokojnym, niskim tonem Starożytny Treant.
- E-M K – powiedział coraz bardziej pewnym głosem Url-Evlen. – Galvinn swoje olbrzymie, drewniane ręce włożył na głowę i widać było wyraźnie, że stara sobie przypomnieć sobie coś o inicjałach. Po chwili jego twarz przybrała mniej szczęśliwy wyraz, a jego wielkie dłonie znowu opadły na dół.
- Niestety, nie mogę ci pomóc. – powiedział – Nigdy nie słyszałem podobnych inicjałów.
- Nie szkodzi – wyrzekł chytrze Url-Evlen – wiem, kto mógł o tym słyszeć...
- To dobrze. Idź dalej, Leśny Elfie. Żegnaj.
- Do zobaczenia. – powiedział Url-Evlen i skręcił w prawo i zaczął iść prosto. Po chwili zobaczył piękną, kamienną chatę otoczoną pięcioma drzewami, a na środku stały potężne, drewniane drzwi. Url-Evlen bez wahania otworzył je i w środku zobaczył Leśnego Elfa w skórzanej zbroi. Wiedział, że to Hen-Veliran.
- W czym mogę pomóc? – zapytał się aroganckim głosem.
- Potrzebuję informacji o...
- Za każdą informację, którą ode mnie uzyskasz musisz zapłacić 20 sztuk złota. – Url-Evlen tajemniczo się uśmiechnął i podrzucił w rękach sakiewkę.
- Dobra. Co chcesz wiedzieć?
- Co wiesz o inicjałach E-M K?
- E-M K? Jakiś pół-Mroczny Elf kupował u mnie bronie, zbroje i różnorakie magiczne amulety oraz pierścienie. Koniecznie oręż i te magiczne błyskotki musiały mieć inicjały E-M K.
- Wiesz, gdzie on jest?
- Wiem, jest w lesie na wschód od mojej chaty. Uważaj! W tym lesie jest nawet Wampir o imieniu Glifion.
- Glifion? Nie słyszałem o nim...
- Słuchaj, ten Wampir jest tam od lat. Napada na istoty, które nie są tak jak on nieumarłe. Gdy on ciebie zaatakuje, prawdopodobnie nie wyjdziesz z tego żywy. Tylko bardzo potężny wojownik lub mag mógłby go pokonać. – powiedział Hen-Veliran, chytrze się uśmiechając oraz wyciągając rękę. Url-Evlen szybko domyślił się o co chodzi kupcowi i rzucił na jego ręce sakiewkę.

KONIEC CZ.1
Gdy znajdziecie jakiś błąd to napiszcie jaki i gdzie on jest.
 

shooX

Ciasteczkowy Potwór
Weteran
Dołączył
3.2.2005
Posty
1515
Cze!
Opowiadanie niczego sobie, fajnie się je czyta oraz miło się je wspomina
biggrin.gif
Wprost genialne dialogi. Myśle, że potrafisz pisać jeszcze lepsze i nawet bardziej zbudowane.

~tematyka- 9/10
~Dialogi- bardzo mi się podobały więc 10/10
~Kompozycja 10/10
~Klimat 10/10
~Fabuła 10/10
~Historia 10/10

Ocena 10/10 nie wiem dlaczego ale mi się to bardzo spodobało
wink.gif
i myśle, że następne części będą jeszcze lepsze.
Pozdro:Rod_
 

Dadex

Al di là delle nuvole
Weteran
Dołączył
5.11.2004
Posty
1789
Hmm skoro brat leśnik napisał opowiadanie to grzechem byłoby nie przeczytanie. Więc tak, opowiadanie jest dobre, ale mam kilka zastrzeżeń. Dialogi były owszem dobre, ale jeszcze powinneś nad nimi popracować. Najbardziej się przyczepię opisów, których było bardzo mało, praktycznie wogóle. Popracuj trochę nad nimi dokładnie opisz postacie przyrodę itd. Długość była przeciętna, mam nadzieję, że kolejna część będzie nieco dłuższa. Jeśli chodzi o błędy to większych nie dostrzegłem, ale jedno zwróciło moją uwagę. Tego druida Nelgaroxa nazwałeś raz Melgarox, czyli pomyliłeś literkę. Myślę, że jak popracujesz nad kolejną częścią to wyjdzie ci bardzo dobre opo. Narazie daję 7/10.
 

Potak

Member
Dołączył
12.11.2004
Posty
781
opowiadanko very good. Miło się czyta. Jest ciekawe. Wreszcie coś innego i nie o Orkach i ludziach
tongue.gif
Jeśli o oceny to:

Dialogi - 10/10 - dobrze ułożone
Fabuła - 9,5/10
Błędy - brak (tego Druida uznajmy za pomylenie jednej literki)
tongue.gif
Czyli 10/10
Ogólnie - 10/10

Tak jak stwierdził Rod masz talent do pisania. Napisz nastpęną część a bedzie to jedno z lepszych opo na foro. Pozdro Allllll i powodzenia
smile.gif
cool.gif
 

Chitos

Debile
Dołączył
14.6.2005
Posty
50
Opowieść bardzo!!!Super się czyta.Pomysł dobry i dość orginalny.Sam nie jestem fanem tej gry ale pewnie jest ciekawa,jeśli opowiadanie jest takie dobre!Oto moje oceny:

Tematyka:9/10
Treść:10/10
Błędy:(brak więc:)10/10
Klimat:9/10
Dialogi:10/10
Chęć przeczytania następnej części:10/10
Całość:10/10

Świetna opowieść Kruk'u!Czekam(y) na więcej!
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Opowiadanie bardzo dobre. Dialogi genialne. Dobre opisy walk.

Nie przepadam za historiami w których są elfy to poprostu nie moja bajka ale to opo mi sie podobało...

Najbardziej mi się podobał ten wampir
biggrin.gif
jak bym słyszał już to imie gdzieś
tongue.gif


9/10 za to ze o elfach
tongue.gif
 

Adonix

Całkiem Miły Człowiek
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
434
Hmm wg. jest to całkiem niezłe opowiadanie i jesli ktoś grał w WB to wie mneij więcej o co chodzi ;] Co więcej w opowiadaniu jest ciekawa niespodzianka ale to niech pozostanie między spostrzegawczymi
smile.gif
Jedyne co mam przeciwko to to iż trochę było to krótkie. Fakt możliwe iż już nie wiedziałeś napisać.. no cóz ma ocena to 9/10

Czekam na następne publikacje
Z poważaniem
Adonix




PS: Magnat ;p E M K ?? chyba znam właściciela tego amuletu ;p
 

Lord Vader

Member
Dołączył
8.7.2005
Posty
191
Widać, że masz talent do pisania ciekawych opowiadań, ale w twoim zbrakło troszkę opisów i dialogi były trochę drętwę i zbyt "szybkie". Tym nie mniej nie jest to opowiadanie złe, myślę, że w następnym opowiastku poprawisz błędy, dodasz więcej opisów i rozwiniesz trochę, bo to był chyba tylko wstęp, prawda?


może niedługo wezmę się za opowiadanie bo widzę jak tu wszyscy piszą i po prostu wena sama bierze
smile.gif
 

Arcane

Czarująca Anomalia
Weteran
Redakcja
Dołączył
11.11.2003
Posty
1613
" Solhaven dokładnie przyglądała się amuletow." <-- Amuletowi nie amuletow.

Znalazłem jeszcze ze 2 błędy ale szukać mi się nie chce.


Trochę o postaciach:

Kobieta z aksamitnym głosem: Przyprawiła mnie jedynie o ból brzucha ; P Ponętna elfka z dużymi cyckami którą kręcą bohaterskie czyny głównej postaci. -1/10 ; p

Ent (no to duże drzewo):
Banalne. Tępy osiłek z przymroczeniem mózgu. 1/10

Druid:
Mogłoby coś z niego być gdyby nie proste kwestie którym elfowie akurat się nie posługują, tymbardziej uczeni. Wieśniak taki co myśli, że jest kozak. 3/10

Kupiec:
Buahahaha : p 0/10

Url:
Panie i panowie oto wieśmin roku! ; o Wszystkie super cechy a zarazem brak jakichkolwiek zalet. Postać paradoks - czyny nie współgrają z myślami i słowami. 11/10 za bycie takim kretynem ; o

Najlepszą twoją postacią jest.... Mroczny Elf który zginął na poczatku. Ma w sobie więcej niż wszystkie inne. Do tego znacznie ciekawszy. Czemu? Skąd? Po co? Przez kogo?


Trochę o fabule:
Całokształt pomysłu jest niebanalny. Stwierdziłbym nawet, że bardzo dobry. Ale jak to zwykle dzisiaj z filmami (oraz twoim Fanficiem) bywa: tragicznie przedstawione. Jak ktoś kiedyś powiedział do mnie: "Akcja pędzi jak koń wyścigowy". Wolałbym czytać całą stronę o momencie: "Wyjście z domu - zabicie Mrocznego Elfa" niż kilka linijek (a było kilka wogóle?). Co więcej motyw ze szkielet był niewiarygodnie tragiczny. 'Wyskoczył szkielet i go zabił'. Już trzeba było sobie to odpuścić.

Styl: Do pisania - dobry. Do pisania o elfach - tragiczny. Przede wszystkim przestudiować musisz mowę elfów. Gdyby mówili jak ludzie po co wogóle nazywać je inaczej niż na samych? Kilka błędów których word nie wykrył. Pamiętaj, że ty też musisz sprawdzić wszystko od góry do dołu.

Opisów 'zero absolutne'. Mało i jeszcze mniej. Nic nie wiemy jak co wygląda jak się coś dzieje w jakim czasie... NIC! Imo kilkanaście linijek opisów postaci jest lepsze niż kilka linijek walki tejże osoby. Wszystko ma jakby charakter baletowy. Postacie śmigają w tą i spowrotem, czasem zabiją szkieleta lub dwa po drodze, podśpiewają i wogóle... Musisz bohaterom nadać 'tzw.' duszę. Powinny sprawiać wrażenie 'jakichśtam'. Mamy ich albo polubieć albo znienawidzić. Musisz nam je jakoś przedstawiamy. Czytelnik chce je poznać!



Kończę już moją ocenę bo jeszcze trochę i doszedłbym do brutalnej skrajności.

Całokształt: 2/10.
 

paniscus

Member
Dołączył
28.4.2005
Posty
375
No siema!!
No takie sobie opowiadanie,...
Nie będe wypisywał błędów, które wymienił Arcane.
Nie podobają mi się opisy, walka ze szkieletem (
laugh.gif
kupa śmiechu
laugh.gif
)
rozwalił mu trzy kości i zabił go?
biggrin.gif

walka z mrocznym elfem... spodziewałem się czegoś lepszego.
Ty chyba nigdy nie nauczysz się opisywać walki, gdy sobie wspomnę "Jarkendar" zbiera mnie na śmiech.
rolleyes.gif

Fabuła zbyt banalna, on nie wie, to on wie, on nie lubi nie wiedzieć.
nota 5,5/10 niezbyt wysoka, ale też nie za niska

NaRka
 

fliska

New Member
Dołączył
16.7.2005
Posty
4
hmm... eks jedno ci powiem, to opowiadanie bardzo mi sie podobalo, chociaz musze powiedziec, ze nieznosze opowiesci o elfach...zauwazylam tylko jeden blad, mianowicie w imieniu Nelgarox napisales raz Melgarox, uznajmy to za pomylenie literki, ale na przyszlosc musze powiedziec, ze takie bledy w nazwach, kiedy cos czytam bardzo mnie raza...
musze powiedziec ze czyta sie bardzo fajnie, tylko troche krotkie.. z poczatku wygladalo ze jest tego duzo, ale juz w trakcie czytania te linijki szybko minely, wiec oczekuje na wiecej
cool.gif
ogolna ocena to 10/10 opowiadanie jak na swoja kategori bardzo dobre, ah i jeszcze jedno, co sie tyczy opisow, troche sie zuca w oczy to, ze kilka razy uzywasz tego samego opisu do danej osoby, chodzi mi glownie o rzecz typu "przemowila glebokim glosem/gladkim/aksamitnym..." powinienes troche zmienic slownictwo, zabrac cos z calkiem innej beczki...
bardzo podoba mi sie wampir glifion, bo cos mi sie zdaje ze jakiegos wampira o tym imieniu spotkalam
tongue.gif

intryguja mnie tez te inicjaly E-M K, czy to nie jest z twojej strony objaw narcyzmu??
biggrin.gif
ok koncze, bardzo mi sie podobalo, szybko napisz nastepna czesc, koniecznie dluzsza!!!
 
Dołączył
5.5.2005
Posty
375
Rozdział 2

Url-Evlen powoli wyszedł z chaty kupca Hen-Velirana, ciągle myśląc o tajemniczym Amulecie. Złapał go w ręce i zaczął się zastanawiać, czy ten Mroczny Elf mógł być właścicielem Amuletu. Jednak przypomniał sobie, że E-M K to inicjały Pół-Mrocznego Elfa, który kupował u Hen-Velirana. Na pewno nie był to wyznawca Kargotha, boga krwi, bo tacy nigdy nie handlowaliby z dobrymi rasami. Po chwili włożył Amulet do kieszeni i przestał rozmyślać nad nim, bo zainteresował go dziwny odgłos, dobiegający zza olbrzymiego drzewa. Leśny Elf przybrał postawę bojową i wyciągnął łuk. Po chwili odgłosy stały się okropnie głośne, a Url-Evlen postanowił pójść w stronę dźwięków. Zobaczył tam wysokiego, grubego Orka noszącego żelazną zbroję, widać było wyraźnie że jest bardzo stary. W rękach miał niewielki róg z ludzkich kości, widocznie to tworzyło te okropne dźwięki. Ork szybko wstał, zabrał z ziemi duży miecz z żelaza i podbiegł w kierunku Leśnego Elfa. Url-Evlen strzelił prosto w głowę stwora, lecz niestety strzał był niecelny. Leśny Elf szybko wyciągnął miecz i odparował cios Orka, wytrącając mu oręż z ręki. Wykorzystał sytuację, bez wahania uciąnając głowę potwora. Włożył skrwawiony krwią Orka miecz to pochwy i zaczął powoli iść na wschód. Po chwili wszedł do przepięknego, starego lasu, w którym grasowało mnóstwo potworów.
- Witaj, istoto. Co robisz w tym niebezpiecznym lesie? – powiedział tajemniczy głos człowieka.
- Kim jesteś? – zapytał się niepewnie Url-Evlen.
- Jestem Lord Jodełko. Szukam w tym lesie pewnego pierścienia...
– odparł człowiek, pokazując się Leśnemu Elfowi. Był wysokim mężczyzną z czarnymi włosami w żelaznej zbroi, noszącym długi miecz bardzo dobrej jakości.
- Mógłbym ci pomóc, Paladynie.
- Pomoc mi się niewątpliwie przyda.
- Wiesz chociaż, gdzie jest ten pierścień, człowieku?
- Wiem. Jest w starej, sprofanowanej krypcie, znajdującej się niedaleko stąd, na zachodzie.
- Jakie tam czyhają niebezpieczeństwa?
- Szkielety. Ponoć jest ich całkiem sporo...
- Chodźmy odnaleźć twój pierścień...
- Dobra, chodź za mną. – powiedział Paladyn, powoli idąc w kierunku starożytnej Krypty. Gdy było już blisko, Lord wyciągnął broń i dumnym głosem wyrzekł :
- To właśnie nasz cel, Leśny Elfie. Wyciągnij miecz, już zaraz zaczniemy walczyć i szukać mojego pierścienia. – Url-Evlen posłuchał rady Paladyna i wyciągnął oręż z pochwy.
- Ja idę pierwszy – dodał Lord. Chwilę potem Url-Evlen zobaczył wielką, otoczoną małym, prawie zniszczonym murem Kryptę, wokół której było widać dużo grobów. Gdy przekroczyli bramę, usłyszeli okropne wrzaski – byli pewni, że należą do nieumarłych, Cieni i Upiorów.
- Słyszysz to, ludzka istoto? – spytał się Url-Evlen.
- Tak. – odparł spokojnym, lecz coraz bardziej niepewnym głosem. Leśny Elf zaczął myśleć, czy dobrze robi idąc do Krypty. Gdy weszli do środka, wrzaski stawały się coraz głośniejsze. Wszędzie były rozrzucone szkielety śmiałków, którzy naruszyli spokój nieumarłych dusz... Url-Evlen oraz Lord Jodełko byli coraz mniej pewni, czy wyjdą cało z tej przygody, skoro tylu zginęło, próbując odnaleźć pierścień. Gdy przeszli kilka metrów, zobaczyli przepaść i uniesiony most.
- Dalej chyba nie przejdziemy – powiedział zawiedziony Lord Jodełko.
- Niekoniecznie, ludzka istoto. Widzisz ten przełącznik? –wyrzekł zadowolony Leśny Elf, wskazując na położony niedaleko za rozpadliną przycisk.
- Ale jak go wciśniemy? – zapytał się Paladyn.
- Tak... – powiedział Url-Evlen, napinając łuk.
- Czekaj! Nie strzelaj tam! Spójrz do góry – wyrzekł Lord, wskazując na sufit, a Leśny Elf spojrzał tam. Zobaczył zakrwawione, olbrzymie kolce, które mogły się uaktywnić, gdy strzeli się w ten przełącznik.
- To jak możemy się tam dostać? – zapytał się Url-Evlen, zastanawiając się jak dostać się na drugą stronę.
- Spójrz! Nie musimy dostać się przez most! – szczęśliwie powiedział Paladyn.
- Rozumiem, o co chodzi! – Wybełkotał zadowolony Leśny Elf, patrząc się w przepaść. Zobaczył niemal niewidoczną dla oczu drabinę, która chyba była jedynym przejściem do dalszej części Krypty. Pierwszy zszedł na dół Lord Jodełko, po nim Url-Evlen. Na dole nie zobaczyli żadnego szkieletu, lecz kolejną drabinę. Gdy znaleźli się na górze, zobaczyli dwóch Rycerzy Pogromców w czarnych jak smoła zbrojach, stojących na straży dalszego pomieszczenia.
- Nie próbujcie przejść dalej, bo was poćwiartujemy! – powiedział wyższy Szkielet z wyciągniętą pałką. Url-Evlen i Lord Jodełko wyciągnęli miecze.
- Skoro tego chcecie... – powiedziały, atakując śmiałków. Leśny Elf odparował pierwszy cios potwora i wbił mu miecz w hełm, przecinając jednocześnie czaszkę. Rycerz Pogromca wyjął broń z czaszki, rzucił nią na podłogę i uderzył w Urla-Evlena. Cios był tak potężny, że przeciwnik upadł na ziemię. Leśnemu Elfowi całe życie przeszło przed oczami, gdy pałka Szkieleta wisiała nad nim, gotowa w każdej chwili uderzyć. Url-Evlen uniknął ciosu na ziemi, podniósł z niej miecz i wykonał kombinację ciosów w Rycerza Pogromcę, a z tyłu Paladyn wbił w niego miecz. Szkielet poległ, pozostawiając po sobie stos kości.
- Dziękuję. – powiedział Url-Evlen.
- Ciii... Spójrz tam. – szeptem rzekł Paladyn, wskazując na kolejne pomieszczenie. Były tam stosy czaszek, ciała, pentagram i trzech Przyzywaczy w fioletowych szatach. Wszyscy stali, co chwilę unosząc ręce, co sprawiało że wokół nich pojawiały się płomienie.
- Mieli tu być tylko Nieumarli, nie potężni Czarnoksiężncy... – powiedział cichutko Url-Evlen.
- Wiem, niestety pomyliłem się. Ale jak sądzę oni chcą przywołać potężnego Demona. Musimy ich powstrzymać. – rzekł szeptem Lord Jodełko.
- Po co zbieraliby tyle ciał i kości? Chyba chcą poświęcić swoje zepsute do krzty dusze oraz innych, by przywołać Demona, który będzie niemal niepokonany. Spójrz tam. – wybełkotał cicho Url-Evlen, wskazując na kupę kryształów i złota. – Zwykle nie dają w ofiarach niczego, gdy przywołują...
- Słuszna uwaga. Spójrz na tamtego Przyzywacza, noszącego złoty hełm, on chyba jest przywódcą.
- Też tak sądzę. Musimy koniecznie przeszkodzić im w rytuale przyzywania.
- Nie poradzimy sobie z tyloma Przyzywaczami, nie ma najmniejszej szansy, Paladynie...
- Hm... A gdyby zabić przywódcę?
- Jak chcesz go zniszczyć, ludzka istoto?
- Tak... – powiedział Lord Jodełko, a w jego ręce pojawiła się srebrna kula. Rzucił nią w przywódcę Przyzywaczy. Demona zaczęła otaczać srebrna aura, po chwili padł martwy na ziemię. Czarnoksiężnicy spojrzeli w stronę Urla-Evlena i Lorda Jodełka.
- Zabiliście naszego przywódcę! Nie dokończymy rytuału przyzywania Treeveda!! – powiedział zdenerwowanym, okropnie donośnym głosem wyższy z dwóch pozostałych przy życiu Demonów.
- Dość waszej profanacji tej Krypty! Położymy temu kres! – rzekł Lord Jodełko.
- Wasze marne starania na nic się nie zdadzą! Zginiecie!! – krzyknął Przyzywacz, dając drugiemu sygnał do ataku. Obok Urla-Evlena pojawił się piorun rzucony przez mniejszego Czarnoksiężnika-Demona, szczęśliwym trafem ominął go. Paladyn wyciągnął miecz, a Leśny Elf łuk. Url-Evlen strzelił w głowę Przyzywacza.
- To wszystko, na co cię stać, Leśny Elfie?! Posmakuj tego! – powiedział, rzucając piorunem, trafiając Urla-Evlena. Leśny Elf odczuł na swoim ciele potężne wyładowanie błyskawic, poczuł się znacznie słabszy.
- Chyba ten Czarnoksiężnik-Demon rzucił na mnie klątwę... Muszę go zabić, by ją zdjąć. – powiedział, wyciągając z kieszeni srebrną strzałę, napiął łuk i strzelił celnie w Przyzywacza. Demon zginął, a Url-Evlen spojrzał na Lorda Jodełko, dzielnie walczącego z Czarnoksiężnikiem. Postanowił mu pomóc i strzelił w głowę Przyzywacza. On chciał rzucić w Leśnego Elfa, a Lord Jodełko zaszedł go z tyłu i wbił miecz w miejsce, gdzie jest serce. Demon obrócił się w stronę Paladyna, na jego ręce pojawiła się błyskawica, i padając martwy na ziemię strzelił w zwłoki, które leżały jako ofiara. Lord zdziwił się, że nie strzelił w niego lub Leśnego Elfa.
- Dziwne, że rzucił w zwłoki ludzi-ofiar. Mniejsza z tym, ważne że dobrze nam poszło. – powiedział podchodząc do zwłok Przywódcy Przyzywaczy. Znalazł na jego palcu Pierścień i bez wahania włożył go do szkatułetki.
- Przy okazji... Dziękuję za pomoc, Leśny Elfie. – powiedział Paladyn.
- Nie dziękuj, ludzka istoto. Czuję, że jeszcze się spotkamy. – odparł dumnie Leśny Elf. Nagle pojawiły się dziwne odbłyski znad martwych ciał. Nad nimi pojawiły się cztery Cienie, a Url-Evlen i Lord Jodełko wyciągnęli miecze. Podbiegli do pierwszej duszy i kilkoma silnymi ciosami odesłali ją ponownie do piekła. To samo zrobili z trzema pozostałymi. Wtedy znad stosów ciał pojawiło się dwanaście Cieni. Śmiałkowie zdali sobie sprawę, że nie mają szans i szybko uciekli z Krypty.
- A niech to! Teraz Cienie rozprzestrzenią się po całym Solhaven! – powiedział zdenerwowanie Lord Jodełko.
- Lepsze to, niż potężny Demon. – odparł niespokojnie Leśny Elf.
- Racja. Dobrze, że przybyliśmy dziś. Wyczuwałem, że rytuał był prawie skończony... A, zapomniałbym. Proszę, zabierz to złoto. Mi nie będzie potrzebne.
- Dziękuję. – odparł Url-Evlen, idąc na zachód. Podziwiał piękno lasu, lecz wiedział, że grasują tu potężne istoty. Po chwili zobaczył na ziemi szkielet, wokół którego była krew i krótki miecz. Spojrzał na lewo i zobaczył Zmorę. Wyciągnął łuk i strzelił w głowę piekielnego konia, jednak bestia ominęła strzałę. Url-Evlen wyciągnął wtedy miecz i z całej siły wbił go w Zmorę. Koń poległ, zostawiając po sobie garstkę popiołu. Poszedł dalej i wokół kilku drzew zobaczył niewielki budynek, który był w całości z drewna. Gdzieniegdzie były skóry wilków i innych stworzeń. Url-Evlen wszedł do środka budynku. W środku były Wysokie i Leśne Elfy oraz dwie Istoty Lasu.
- Witaj, przyjacielska istoto. Mam na imię Fliska. A jak ty się nazywasz? – powiedziała szczupła, czarnowłosa karczmarka, która była Wysokim Elfem.
- Nazywam się Url-Evlen. – odparł. – Wiesz coś o inicjałach E-M K, które znalazłem na tym Amulecie? – dopowiedział, pokazując Amulet.
- Nie słyszałam o takich inicjałach... – odrzekła ponuro Fliska.
- Trudno, będę musiał szukać dalej. Poproszę piwo. – powiedział Url-Evlen. Karczmarka poszła do innego pokoju i przyszła z zimnym piwkiem.
- Należy się pięć sztuk złota. – powiedziała, a Url-Evlen wyciągnął z swojej drugiej sakiewki złoto, podał karczmarce i zabrał piwko. Dosiadł się do stołu, gdzie siedział Leśny Elf.
- Witaj przyjacielu. Jestem Adonix. Dobrze słyszałem, że szukasz kogoś, kto ma inicjały E-M K. – powiedział Leśny Elf.
- Tak. Wiesz, gdzie on jest? – zapytał się zadowolony Url-Evlen, pijąc łyczek piwa.
- Owszem, przyjacielu. Ale za to będziesz musiał mi zapłacić... Powiedzmy... Dwadzieścia sztuk złota, i doprowadzę cię do niego. – powiedział Adonix, wyciągając rękę. Url-Evlen rzekł rzucając na jego rękę sakiewkę :
- Zgoda!
- Chodź za mną, istoto! – wyrzekł zadowolony Leśny Elf, wychodząc powoli z gospody.
- Poczekaj... – powiedział Url-Evlen, wypijając resztę piwa. – Teraz mogę już iść. – Gdy wyszli z karczmy, Adonix zaczął iść na zachód. Po chwili zobaczyli trzy Demony oraz pięć pół-Mrocznych Elfów, z czego czterech było zwykłymi piechurami, a jeden miał srebrne włosy, żelazną zbroję, wielki topór i łuk.

C.D prawdopodobnie N
 

Arcane

Czarująca Anomalia
Weteran
Redakcja
Dołączył
11.11.2003
Posty
1613
Nie dotrzymałem do końca, po prostu nie dotrzymałem. Zero poprawy w porównaniu do 1 części. Przede wszystkim widać nadmierny, a w tym wypadku także niegatywny wpływ Gothica. Nie potrafie wyobrazić sobie takiej rozmowy:

QUOTE Kim jesteś? – zapytał się niepewnie Url-Evlen.
- Jestem Lord Jodełko. Szukam w tym lesie pewnego pierścienia...
– odparł człowiek, pokazując się Leśnemu Elfowi. Był wysokim mężczyzną z czarnymi włosami w żelaznej zbroi, noszącym długi miecz bardzo dobrej jakości.
- Mógłbym ci pomóc, Paladynie.
- Pomoc mi się niewątpliwie przyda.
- Wiesz chociaż, gdzie jest ten pierścień, człowieku?
- Wiem. Jest w starej, sprofanowanej krypcie, znajdującej się niedaleko stąd, na zachodzie.
- Jakie tam czyhają niebezpieczeństwa?
- Szkielety. Ponoć jest ich całkiem sporo...
- Chodźmy odnaleźć twój pierścień...

Strasznie nienaturalna. Zamienili kilka słów i już w pełni sobie zaufali i poszli razem narażając swoje życie. To chyba jakiś żart...


QUOTE
To właśnie nasz cel, Leśny Elfie. Wyciągnij miecz, już zaraz zaczniemy walczyć i szukać mojego pierścien. Coś takiego, nikt by się zapewne nie domyślił by wyjąć broń przed wejściem do krypty (czy czego tam). Co więcej tekst "już zaraz zaczniemy walczyć" jest conajmniej śmieszny.

Motyw "całego życia przed oczami" jest troszkę nie na miejscu. Zjawisko to podobno ujwania się w momencie potwornego przerażenia. Evlen był tak przerażony, że wstał i zabił szkieleta?


QUOTE
ieli tu być tylko Nieumarli, nie potężni Czarnoksiężncy... – powiedział cichutko Url-Evlen.

Nie ma to jak po wyglądzie stwierdzić, że ktoś jest potężnym czarnoksiężnikiem.


QUOTE - Nazywam się Url-Evlen. – odparł. – Wiesz coś o inicjałach E-M K, które znalazłem na tym Amulecie? – dopowiedział, pokazując Amulet.
- Nie słyszałam o takich inicjałach... – odrzekła ponuro Fliska.
- Trudno, będę musiał szukać dalej.

Ledwo się od śmiechu powstzymałem.

"która była Wysokim Elfem." jest tu zbędne. Lepiej byłoby:
"Elf podszedł do ladu rozglądając się po pomieszczeniu. Jego uwagę od siedzącego przy stole elfa oderwał delikatny aczkolwiek dość stanowczy kobiecy głos.
- Witaj, przyjacielska istoto, może coś podać?
- Czemuż by nie? Piwo proszę.
- Należy się pięć sztuk złota. Elf sięgnął do sakiewki i stanowczym ruchem położył kilka monet. Gdy karczmarka sięgnęła po zapłatę położyj na jej dłoni swoją rękę. - Nie słyszałaś czasem o osobie z inicjałami EMK? - wyraźnie zaakcentował każdą literę oczekując w duchu, że usłyszy zadowalającą odpowiedź.
- Niestety, nie słyszałam o takich inicjałach... – odrzekła ponuro Fliska.
- No trudno - Westchnął.
Url-Evlen wstał, wziął swoje zamówienie (nigdy w życiu piwko!) i zaczął rozglądać się za wolnym stolikiem. Osobnik któremu wcześniej się przyglądał wyraźnie dał do zrozumienia, że nie musi martwić się o miejsce. Leśny Elf zasiadł przy stole. Szczupły mężczyzna o dość bladej karnacji pochylił się do przodu..." No i tutaj twój ciąg dalszy. (Trochę się rozpędziłem, lol)

Jeszcze pewne niedopatrzenie - jakim kurdesz cudem elf odparował atak orka? Ork swoją siłą w bezpośrednim starciu mógłby położyć trzech elfów.


Błędy z pierwszej części + podłoże Gothicowe. Staczasz się...

Ogólna ocena: 1/10
 

Adonix

Całkiem Miły Człowiek
Weteran
Dołączył
30.1.2005
Posty
434
Eks_Magnat_Kruk słuchaj od długiego czasu interesują mnie elfy, więc...... od kiedy elfy bratają się z ludźmi?! Nawet jeśli to był palladyn to był człowiekiem a elfy mają wielki wstręt do ludzi za to kim są, za to co robią, za to jak traktują inne rasy, aa w szczególności naturę czyli za to że niszczą za każdym krokiem przyrodę. Takie *zbratanie się* wcale mi nie podpasowało...

Następna rzecz, muszę przyznać rację arcane'owi, a mianowicie zbyt szybko elf wyruszył w kierunku człowieka a oni się omijają wielkim łukiem
sleep.gif


Walka wcale mi się nie podobała i tra w krypcie i ta z orkiem :| Przecież elfia taktyka walki nie polega na ripostowaniu gdyż elfy są smykłe i wysokie, więc ich sposobem walki jest myślenie, czekanie na dobry moment, szybkość, zwinność i zaskoczenie. Następnie na początku patrzyłem przychylnie na wszstkie walki urla lecz jednak nie mogę ponownie przymknąć oka na ludzką szarżę leśnego el... właśnie... to jest w końcu leśny elf czy pół-mroczny elf??

Mroczne elfy inaczej zwane drowami są podziemnymi kuzynami elfów wysokich. Ich czarna skóra i jasne włosy są efektem sprzymierzenia z pajęczą boginką lolth

Dzikie elfy (leśne) IE SĄ CZĘSTO WIDYWANE PRZEZ INNYCH, ponieważ mieszkają w samym sercu gęstych lasów i posiadają niesamowitą zdolność UKRYWANIA SIĘ. Zwane również zielonymi elfami mają ciemnobrązową skórę, a ich włosy mogą być w kolorach od czarnego do jasnobrązowaeg, a z wiekiem stają się srebrzyście białe.

...więc jak widzisz one się róznią od siebie i jak piszesz leśny elf to leśny a jak pólmroczny to półmroczny. Drowy się wielce inne od lęsnych kuzynów!!

O błedach stylistycznych nie muszę chyba pisać gdyż one są nazbyt oczywiste... a jeden z widocznych błędów to "schował zakrwawiony miecz TO pochwy" nie wiem czy to tak dokładnie było lecz "to" nie powinno się tam znajdować tylko "do".

Zapamiętaj iż każda leśna istota jak to wyraziłeś chodzi własnymi ścieżkami zdala od luidzi i krasnoludów, które niszczą ich "dom". Żadna driada, nimfa czy elf nie pójdzie wraz z człowiekiem do miejsca do którego podąża... Wystarczy przeczytać Władcę Piersścieni Tolkiena bądź Wiedźmina Sapkowskiego (film i książka). Wiedźmin Geralt spotyka Moren (driada inaczej zwana dziwożonem) na polu bitwy ludzi z elfami i driadami i z początku ranna driada mocno się przestraszyła widząc gera;lta zanim on jejj powiedział ze nie jest człowiekiem (później był wątek miłosny od niej ale nie ważne).

Bardzo interesująca była rozmowa z Fliską
sleep.gif
od kiedy takie rzeczy może wiedzieć barmanka w jakieś zapidziałej wiosce czy tam zajeździe? Wiem... był tu wątek taki że mogła podsłyszeć jakieś rozmowy podróznych ale wątpię by ktoś się chwalił amuletem z jego imicjalami :| Toż to przecież nie wszedłby żywy do stajni po konia, bo przyjezdni by się nim zajęli ^^

Teraz mam pytanie, gdyż ten pół-mrocznyt elf jest tak bardzo uczłowieczony iż się zastanawiam nad miejscem jego wychowania... z tego co pamiętam to mieszkał w wiosce elfiej, a mianowicie Solhaven. Suponuję, że szybciej by pasowało by to była ludzka wioska gdyż więcej cech ten rzekomy elf ma ze strony rodzica człowieka niż elfa, a tak poza tym to od kiedy drowy atakują pół drowów?:| ale nie będę wracał do wstępu.... ale nie rozumiem dlaczego drow nie wyminął strzały jeśli ten url to kompletny imbecyl w elfim rzemiośle, gdyż od keidy elfy szarżują i odparowują ataki orka?? (2 cz.). Pożądny elf wyminął atak unikiem i cisnął w niego bokiem jeśli by już doszło do zwarcia mieczy.... Elfy dość często mają sztylety zamiast mieczy ale tu mowa o rzekomym drowie, który został nazwany zielonym elfem. Elfy nie są aż tak ciekawe by podejść do orka one raczejskradają się i atakują gdy są zagrożone bądź ich przeciwnik jest na ich terenie. I od kiedy to stary weteran orków z nudów na nie swoim terenie by rył z rogu?? (lasy nie są terenem orkow one są raczej na putskowiach [pustkowiach czyli miejscach
neizielonych])

Dialogi były takie że ledwo jke czytałem... napisałeś je na chama i tyle...

Jeśli chodzi o karczmę to elfy nie piją piwa... ŻADNE. Piwem a raczej nappojkem miodowym bądź gorzałką zadowalają się ludzie i krasnoludy...

Z tego względu iż nie znasz zwyczaji elfów, ras kultury i historii, a także ich stosunków z innymi rasami ma nota będzie bardzo odmienna niż poprzednio.. najprawdopodobniej się myliłem

Ocena: 0/10

Z poważaniem Adonix

P.S. radzę zgłebić znajomość o rasie starszej krwi czytając odpowiednie książki i gdybyś się interesował tym tak jak ja to byś mi rzekł bym nawet nie zaczynał opowiadania o tak skomplikowanej, ciekawej i fascynującej rasie jak elfowie...
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Opowiadanie bardzo mi się nie podobało.... Cięszko //ciężko jest mi dopisać więcej błędów niż te które sa wyżej wymienione... ale dodam tylko to że bardzo mi się nie podobał ten fragment o tych przyzywaczach i ich retuale.... skąd bohaterzy wiedzieli że to co przyzywają to potężny demon.... Było to bardzo nie naturalne.

względem pierwszej części widze znaczne pogorszenie....

Na elfach się nie znam ale jak już bierzesz się za opowiadanie o nich to powinnieneś troche pogłębić swoją wiedze aby uniknąć błędów które wypisał Ci Adonix
 

Lord Vader

Member
Dołączył
8.7.2005
Posty
191
Przyznam szczerze, że opowiadanie nie jest kompletnym dnem, aczkolwiek już niewiele mu brakuje.
Akcja toczy się tak szybko i bezmyślnie, że nie można się połapać o co w tym wszystkim chodzi.
Raz elf spotyka starego orka, który na starość nie jest takim słabeuszem, to jednak zostaje łatwiutko pokonany przez elfa.
Później ów elf spotyka człowieka, który ma problem z odnalezieniem swego pierścienia i proponuje naiwnemu przybyszowi "przygodę". Oczywiście leśny się zgadza jakby nigdy nic i rusza w nieznane.

Dalej jest jeszcze gorzej. Dwaj szczęśliwi towarzysze wchodzą do krypty, która w twoim opowiadaniu jest znikomie opisana. Nagle walka, szkielety, jakiś demon, buch, bach, ciach i koniec.

Później elf pozostawia paladyna i biegnie w stronę karczemki, by wypytać o te inicjały.

Twój bohater jak wcześniej napisałem jest strasznie naiwny, bo nie zawsze bezpieczne jest rzucanie sakiewki prosto do ręki nieznajomego, który obiecał pomóc.

Mimo iż opowiadanie nie podobało mi się kompletnie, to jednak czuję, że nie zasługuje ono na najniższą notę.

Czyli 1/10
 
Do góry Bottom