Opowieść Kopacza

Goran

Member
Dołączył
15.2.2008
Posty
85
Witam

Jakoś tak o szóstej, coś mnie pchnęło bym napisał opowiadanie.
To tylko wstęp, a więc za ciekawy nie jest.
Aha, i to, że ten Kopacz nazywa się Goran - to po części przypadek :p

[SIZE=12pt]Opowieść Kopacza cz.1[/SIZE]

Późny wieczór, Stary Obóz...
Goran siedział zapatrzony w przyjemnie trzaskający w ognisku ogień. Jak co miesiąc, jeden z jego przyjaciół z kopalni, piekł sporych rozmiarów skrzekacza, kupionego od Cavalorna za trzecią część rudy, którą zarobili wspólnie w ostatnim tygodniu.
"Cholera! Reszta starczy chyba tylko na ochronę." - Myślał sobie. - "Z drugiej strony, gdyby nie te składki, wyzionąłbym ducha, za sprawą żelaznych racji gulaszu z chrząszcza."

Był on szatynem, ze sporą naleciałością siwizny, miał twardy zarost i kilka, niezbyt głębokich zmarszczek na czole. Na życie zarabiał jako górnik ze Starego Obozu. Był dość silny jak na Kopacza w jego wieku, ale też szczególnie się nie wyróżniał.
Ta noc także nie wyróżniała się specjalnie od innych. Słychać było szczęk broni i okrzyki bólu z areny nieopodal, oraz wiwatujących przy tym Cieni, zazdrośnie obserwujących sprawność Gor Hanisa, odcinającego właśnie jakiemuś Strażnikowi dłoń, bardzo umiejętnym i szybkim cięciem. Widać było również w oddali Bloodwynna, odbierającego jakiemuś Kopaczowi resztki rudy.
No i, oczywiście, w oczy wciąż kłuła ta przeklęta, magiczna kopuła...

Jedyne ciekawe zdarzenie miało miejsce dzień wcześniej, kiedy to do obozu nadeszły nowe towary z zewnątrz oraz kilku nieszczęśników, świeżo zrzuconych do Kolonii.
Zostało ich tylko trzech, bowiem jeden z nich chciał dołączyć do Cieni, i zginął poprzedniej nocy na arenie, w walce z jakimś szkodnikiem...
Goran widział tę walkę... I choć nigdy nie był skory do otwartego faworyzowania, to po cichu, kibicował nowemu...
Jeden z pozostałych żyjących, pod namową któregoś z Baalów, udał się na bagna i do Starego Obozu już nie wrócił. Drugi pogodził się z losem i zszedł do Starej Kopalni. A trzeci z kolei, tak jak jego zmarły kolega, wciąż próbuje dostać się do Cieni.

Teraz, ten właśnie "trzeci", wracał do swojej nowej chaty z areny, drogą nieopodal ogniska. Gdy je minął odwrócił się i krzyknął:
- Hej! To mięso to wasze?!
Odpowiedzi się nie doczekał. Zatem podszedł do gromadki kopaczy i usiadł na ziemi, tuż obok ławki na której siedział Goran.
- Hej, dziadku. To jak? To mięso to wasze, czy któregoś z Cieni? - ponownie zapytał młody złodziejaszek (za to tu właśnie trafił - kradzież).
- Tylko nie dziadku, chłopcze. - Odparł Goran. - Mam tylko nieco ponad czterdzieści lat. Wielogodzinne wywijanie kilofem w kopalni, przez prawie dwadzieścia lat, zmieniłoby nawet dziecko w starca.
- Więc jesteś tu już kilkanaście lat? O, stary... To przykre. Za co tu trafiłeś?
- Heh, za kradzież bryłki rudy, z kuźni. O ironio... Najzabawniejsze jest to, że wcale jej nie ukradłem, tylko dostałem, w "prezencie", od "przyjaciela". Ehh...
- Rozumiem. To było niedługo po powstaniu bariery, tak? Z tego co już tu słyszałem, w tamtych czasach był tylko Stary Obóz i... Chyba zakładano jeszcze jeden - tylko nie wiem który...
- Nowy Obóz. Ten dziwak - Barion, teraz Y'Berion, dostał tych swoich "wizji" dopiero kilka lat temu. Zadziwiające jak dużo dzięki nim osiągnął... No, a to wszystko zasługa jego wynalazku "do kontaktu ze Śniącym" - bagiennego ziela. Ludzie dołączali do niego licząc na darmowe porcje. Oczywiście, znalazło się też kilku fanatyków podzielających jego poglądy religijne.
- To ciekawe, może opowiesz mi co się działo kiedy tu trafiłeś?
- Hmm...? Naprawdę chce ci się słuchać opowieści "starego" kopacza? Nie wiesz czym ryzykujesz chłopcze...
- Zdarzało mi się już słuchać baaardzo długich historii mojego ojca, o tych wszystkich jego wojnach z orkami. Przeżyję i tę.
- W porządku. Skoro masz już takie doświadczenie, a jest noc i mamy sporo jedzenia i czasu, to zacznę od początku...
I uprzedzam - sam początek jest nudny, zacząłem tu jak każdy, no wiesz, ten tradycyjny wyrok - "W imieniu króla...


*****************

Deszczowy Poranek, Miejsce Wymiany, 18 lat wcześniej
Sędzia stał i wyczytywał oficjalny wyrok dla dwudziestoczteroletniego Gorana i pewnych dwóch, nieznajomych mu skazańców.
- ... Rhobara II-ego, władcy Imperium Myrtany <przypis autora: jak łatwo wywnioskować z G3 - podczas lat świetności Myrtany była ona imperium (Nordmar, Varant i Khorinis znajdywały się pod jej kontrolą)> skazuje tych więźniów na dożywotni, przymusowy pobyt w Górniczej Dolinie Khorinis. - Po chwili dodał. - No, zrzućcie ich w końcu, jest cholernie zimno i chcę jak najszybciej wrócić do domu!
Trójka Królewskich Strażników trzymających skazańców - po jednym na jednego skazańca - równo zepchnęła ich za barierę.
Nasz bohater miał trochę pecha i trafił na najpłytszą część niewielkiego zbiornika wodnego ulokowanego pod miejscem zrzutu. Cudem nie uderzył o głazy znajdujące się na dnie i, koniec końców, wypłynął bez żadnych obrażeń, tak jak i jego towarzysze niedoli. Jak łatwo się domyślić - długo tak nie poleżał.

- Witamy w Kolonii. - Rzekł jeden z pięciu Strażników ładujących wcześniej skrzynie na wóz i mocno kopnął leżącego Gorana w żebra. Tak właśnie rozpoczął się kolonijny rytuał powitalny dla trójki nieszczęśników - chrzest wody.
Strażnicy kopali i od czasu do czasu podnosili i uderzali pięściami po twarzy biednych skazańców, aż w końcu jeden z nich - ten, który kopnął Gorana w żebra zakrzyknął:
- Dość! Wystarczy im. W końcu ktoś musi wydobywać rudę, nie?
- No... Niby tak. - Stwierdził drugi.
Strażnicy pozostawili więc leżących, nieprzytomnych więźniów, i sami poszli przeciągnąć wóz do obozu.

Po jakichś dwóch godzinach Goran się ocknął i ocucił leżącego obok, nieznajomego skazańca.
- C-co się dzieje?
- Nieźle oberwaliśmy, co? Ehh... Obawiam się, że to dopiero początek.
- Cholera! Fakt. Lepiej obudzę mojego brata.
- Najpierw umyj się z krwi, człowieku. Dawno nie widziałem kogoś, kto by tak oberwał.
Jakby nie słysząc rady Goran, więzień szybko podszedł do swojego brata, polał go wodą i... Nic. Później próbował ocucić go na kilka innych sposobów, aż w końcu przyłożył dłoń do tętnicy brata i krzyknął:
- Na Beliara!!! On nie żyje!...

*****************


- Hej, stary. Nie musisz opowiadać mi szczegółowo swojego życia. No wiesz... Opowiedz mi co robiłeś tu przez pierwsze dni i jak to wyglądało w twoich czasach.
- Cóż, jestem Kopaczem, wiem tyle z tego co dotyczyło mnie. Poza tym uprzedzałem, że podejmujesz ryzyko.
- Dobrze już, i tak muszę jakoś spróbować, choć na chwilę, zapomnieć o tych gównianych zadaniach co mi Dexter, Fisk i Diego kazali porobić. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie - to mięso to wasze?
- Tak, częstuj się chłopcze. Weź lewe udo, to jedna z moich części...


[SIZE=12pt]CDN[/SIZE]


To by było na tyle...
Opowiadanie póki co jest jedynie wstępem, jednakoż mam wątpliwości co do samego pomysłu dlatego prosiłbym o jakiś komentarz.
Bo jeśli się nie przyjmie - nie wiem czy jest sens ciągnąć to dalej (zwłaszcza, że mam parę innych pomysłów na opowiadanie)...

Pozdrawiam
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Dla mnie bomba. Fajnie piszesz. Wciąga. Pomysł bardzo dobry. Kontynuuj tą opowieść.
Mam jednak jedną uwagę
CYTAT
Goran siedział zapatrzony w przyjemnie trzaskający w ognisku ogień

Takie masło maślane, trochę bez sensu. Ale na taki tekst jedno "dziwne" zdanie to i tak nie dużo.
 
Dołączył
30.11.2007
Posty
166
Za...biste niby tylko opowiesc kopacza ale widac ze to opowiadanie musial napisac ktos kto robi to od dawna.Gratulacje Goran masz talent!Mi sie podobalo wiec prosze o kontynuacje.Wychwicilem w opowiadaniu tylko jedna literowke:
CYTAT
- Nowy Obóz. Ten dziwak - Barion, teraz Y'Berion, dostał tych swoich "wizji" dopiero kilka lat temu.

Ocena 10/10 pisz dalej!
 

halek

Member
Dołączył
1.9.2005
Posty
487
Na ogół nie lubię opowiadań w klimatach Gothica, ale to jest całkiem fajne. Wyróżnia się na tle góry tandetnych tworów napisanych w dwie minuty. Czyta się przyjemnie, można się znów wczuć w atmosferę panującą pod barierą. ;] Dobrze że powstają opowiadania na takim poziomie i o tej tematyce, na GUp nie widziałem takich już dawno. Jak były to jakieś shity. Do czegoś się jednak przyczepię - dialogi są napisane średnio. Ale wbrew pozorom pisać dialogi to niełatwa sprawa.
 

Jedi

Caporegime
VIP
Dołączył
21.7.2005
Posty
1605
A ja właśnie lubie opowiadania o gothicu jakos tak mnie te inne nudzą. Mi sie podoba i czekam na 2 cześć. Jak narazie nie oceniam.


Elo
 

Aniol Stroz

Najlepszy grafik
Moderator
Redakcja
Dołączył
14.10.2006
Posty
2046
Uwielbiam takie opowiadanie w klimatach gothicowych... To jest szczególnie wciągające. Niby to tylko wstęp a takie to fajne ;p. Cóż mogę ocenić... Bez dwóch zdań 10/10. Pisz dalej.. Czekamy ; )
 

Roioan

Member
Dołączył
20.7.2005
Posty
424
Opowiadanie nawet, nawet. Parę błędów jest, ale to mi nie przeszkadza.
Jednak powtórzeń możesz unikać. Dialogi dobre, opisy też.
Ode mnie masz minusa za świat gothic. Łączna ocena 8/10

Opowiadanie kontynuuj bo jak halek napisał- CYTAT
Wyróżnia się na tle góry tandetnych tworów napisanych w dwie minuty
 

daria

Szejn
Weteran
Dołączył
3.3.2007
Posty
1525
Wg mnie swietne :) Na ogol nie czytam opowiadan, bo mi sie nie chce... Czasem wiersze, a opowiadania mnie jakos nudza... Owszem zdarzy sie, ale jeszcze zadne mi sie tak nie spodobalo :) Inne opowiadnia mowia o chwale itd., a to o prostym zyciu Kopacza... Zycie Gothicowych Kopaczy jest nudne, a jednak udalo Ci sie napisac bardzo dobre i interesujace opowiadanie... Bylo kilka bledow - takich mozna powiedziec stylistycznych, poniewaz niektore fragmenty zdan, moglby byc inaczej zlozone, ale i tak jest bomba :) Gratulacje - swietna robota, czekam na ciag dalszy.... :p Bedziesz mial duuuzo roboty, bo ie popuscimy Ci tego opowiadania... hehe :)

BTW. Po Twoim przywitalnym poscie wiedzialam, ze jestes dobrym userem i bedziesz pisal madrze :) Mam nadzieje, ze tak pozostanie i sie nie zawiode :p
 

Goran

Member
Dołączył
15.2.2008
Posty
85
CYTAT
Zycie Gothicowych Kopaczy jest nudne

Właśnie w tym rzecz, że nie jest takie do końca nudne, tylko ponure :)
I o to właśnie w tym opowiadaniu chodzi.
A z tym Barionem - to nie literówka... Berion brzmiało mi jakoś dziwnie.

Cóż... Zatem o to i druga część. Sorry, że nie napisałem nic wcześniej, ale nie miałem czasu.

Pierwszy dzień Gorana w kolonii... :)
Kluczem do przyjemnego przeczytania opowiadania, jest czytanie powoli i z wyobraźnią :)


[SIZE=12pt]Opowieść Kopacza cz.2[/SIZE]

Złodziej urwał nogę pieczonemu skrzekaczowi, pomimo wrogich spojrzeń reszty Kopaczy.
Bariera wciąż jaśniała na nocnym niebie, przysłaniając gwiazdy i irytując większość skazańców.
Młodzieniec ugryzł swoją część, po czym - jeszcze żując mięso - powiedział...
- No dobra...
- Co dobra? - Odrzekł Goran.
- No... Opowiadaj dalej.
- Ahh... Wybacz, zamyśliłem się. To gdzie skończyłem?
Żółtodziób przełknął to co miał w ustach i skończył...
- Jakiemuś kolesiowi wykitował brat.
- A tak...

*****************

Deszcz stopniowo przestawał już padać, jedynie drobne kropelki spadały jeszcze z ponad Bariery. Skazaniec, wciąż nie wierząc w swoje nieszczęście, podtrzymywał głowę zmarłego brata i patrzył nieruchomo przed siebie, w jego oczach błyszczały łzy...
Goran przypatrywał się temu z dość sporą dozą współczucia, wiedział jednak, że w najbliższej przyszłości, przypadnie mu jeszcze wiele razy oglądać podobne widoki.
Po kilku minutach podszedł do zrozpaczonego pechowca i zaczął...
- Przykro mi, przyjacielu. - Położył mu rękę na ramieniu. - Ehh... Wybacz, ale nie mamy wyboru, musimy iść dalej, spójrz na tę platformę... Zostało na niej jeszcze trochę towarów. Ci goście pewnie jeszcze tu wrócą, a mamy już chyba dość takich spotkań, jak na jeden dzień.
Więzień strząsnął rękę ze swojego ramienia, nie tracąc jednak przy tym pozycji i po kolejnych, kilku minutach milczenia, wciąż spoglądając w pustkę - odpowiedział...
- Nie... W co ja go wpakowałem?... - Po chwili dodał. - Niech więc ten drań wróci i spróbuje dokończyć dzieła!
- Człowieku, uspokój się... Chyba nie chcesz z nimi walczyć, co? Z gołymi piąchami na pięć mieczy?!
Młodzieniec odwrócił głowę w stronę Gorana.
- Ehh... Może masz rację, ale nie mogę go tak zostawić.
- Musisz... Przecież on, niestety, ale i tak już nie żyje. Nie możesz nic zrobić. W takim miejscu nie powinieneś go nawet grzebać...
- Ahh!... Najlepiej sam już stąd idź. Ja muszę pobyć chwilę sam... z bratem.

Goran, wysłuchując prośby nieszczęśnika, ruszył dalej ścieżką. Doszedł za nieużywaną ruinę starej, drewnianej bramy i ujrzał wejście do kopalni... Przed wejściem stał tylko jeden człowiek, odziany w czerwoną zbroję. Gdy tylko zauważył nowego, zakrzyknął...
- Hej, ty! Co tak długo?! - Po czym podbiegł i dokończył. - Po stanie twojej mordy sądzę, że nieźle ci się oberwało...
- Nie bardziej niż reszcie. Wiesz... Wciąż siedzi tam jeden koleś i opłakuje brata...
- Znowu ktoś zginął?! Cholerny Karen! Miał upilnować swoich chłopaków, by nie przesadzali podczas "chrztu". Przez takie zabawy tracimy tylko cenną siłę roboczą...
- Siłę roboczą?
- A co myślałeś? Że wpadniesz tu sobie i zostaniesz Strażnikiem? A może od razu Magnatem? Ha! Każdy, kto tu trafia zaczyna jako Kopacz i nie ma od tej reguły wyjątków... Jak zarobisz trochę rudy to będziesz mógł wejść do Obozu i spróbować do czegoś dojść, ale jak na razie jesteś tu nikim, jasne?
- Strażnicy? Magnaci? O co tu k***a chodzi?!
- Ej, zachowuj się, albo zrobię ci krzywdę! Przy mnie się nie przeklina, jasne?!
- Dobra, spokojnie... Wiesz, ta cała sytuacja doprowadza mnie już do załamania. A tak w ogóle, jestem Goran.
- A ja Asghan. Odpowiadam za wszystkich nowych dopóki nie dostaną kilofa w łapy. Innymi słowy - złaź do kopalni, albo znowu oberwiesz.
- Ehh...
- Aha, jeszcze jedno - Dodał Strażnik. - Uwierz mi, to co niedawno widziałeś to dopiero początek...
- Zapamiętam to.
Odrzekł Goran i ruszył długim tunelem do kopalni. Po kilku minutach drogi doszedł do szybu. Widok był dla niego bardzo imponujący... Jako chłop z pochodzenia, w życiu nie widział kopalni. Zwłaszcza tak ogromnych rozmiarów jak ta...

Cały główny szyb był ogromną, kulistą grotą, o średnicy długości jakichś trzystu metrów. Wszędzie dookoła porozmieszczane były drewniane platformy, a przy największych z nich, były wejścia do pomniejszych grot. Przy skalnych ścianach przymocowanych było mnóstwo pochodni... Ciągły, głuchy łoskot kilofa silnie uderzającego skałę, rozbrzmiewał w całej grocie.
Na każdej platformie stał przynajmniej jeden Strażnik w kolczudze okrytej czerwonym materiałem, z drobnymi elementami płyty, z mieczem przy pasie i kuszą na ramieniu.
Jednakże większość stojących na platformach ludzi była ubrana jedynie w brudne łachmany i uzbrojona w kilof oraz, niekiedy, jakiś kawałek drewna...

Po chwili zadumy, Goran ruszył w kierunku najbliższego stoiska, na najbliższej i największej platformie... Tuż przy wyjściu z tunelu - była na tej samej wysokości, więc nie trzeba było się wspinać.
Koło niej była stroma przepaść w dół, o głębokości kilkunastu metrów, a na krawędzi platformy stało paru Strażników, spoglądających w tenże dół, z wycelowanymi kuszami...
Goran minął ich - nie chciał nawet myśleć o tym do czego owi wojownicy strzelali.
Podszedł do stoiska i zaczepił stojącego przy nim Strażnika...
- Hej, chcę tu zarobić.
- Zarobić? Niby na czym? - Zdziwił się Strażnik.
- Na wydobyciu rudy... - Skrzywił się Goran.
- Ahahaha! Dobre, chłopcze!
- Nie rozumiem... Co w tym śmiesznego?
- To, że na wydobyciu rudy fortuny się raczej nie dorobisz. - Strażnik wyjął kilof ze skrzyni z pod lady i podrzucił nim lekko w stronę Gorana, ten złapał go niezgrabnie - Masz, łap za kilof i bierz się do roboty! - Po czym dodał jeszcze. - Myślałem, że chcesz mi złożyć jakąś ambitniejszą propozycję...
- To na czym można tu trochę zarobić? - Zapytał Goran kładąc drzewiec kilofa na ramię.
- Hmm... Nie twoja sprawa. Pracuj dobrze, a za tydzień dostaniesz trzydzieści bryłek ze swojego urobku. Coś jeszcze?!
- Cóż... Jestem obolały i zmęczony. Może zanim zacznę powierz mi, gdzie można sobie zrobić przerwę?
- Tam... - Pokazał palcem Strażnik. - Przy drugim stoisku, z kilkoma stolikami.
Kopacz (teraz już pełnoprawny ;P) odwrócił się i zobaczył jeszcze drugie stoisko, otoczone ośmioma prostokątnymi stołami. Czterema, większymi, po prawej stronie i czterema, po lewej. Nie dostrzegł ich wcześniej bo bar, jak można to nazwać, był umieszczony pod swoistym "dachem" skalnym... to znaczy półką. A na tej półce z kolei, była kolejna platforma wydobywcza.
Samo stoisko niemal przylegało do ściany, a stoły były ułożone symetrycznie do siebie, tworząc kształt trójkąta bez podstawy.

Zmęczony Goran udał się w jego stronę. Wtedy siedziało przy nich nieco ponad dziesięciu Kopaczy - z lewej strony, i jeden Strażnik w ciężkiej, płytowej zbroi - z prawej.
Gdy tylko tam podszedł, zaczepił go siedzący w samotności Kopacz...
- Hej, nowy? Chodź, przysiądź się. I lepiej się trzymaj z dala od tego, tam. - Kopacz pokazał głową na Strażnika.
- A co mu jest?
- Najpierw usiądź, o takich rzeczach lepiej nie mówić głośno... Tylko byśmy go wkurzyli.
Goran słuchając rady górnika, usiadł naprzeciwko niego.
- O co więc chodzi?
- Wiedz, że Siekacz, jak tu na niego mówimy, jest odrobinę... Nerwowy, nawet jak na Strażnika.
- I co w związku z tym?
- Niewolno mu przeszkadzać, teraz, gdy pije. Sama ksy...
Już w pół słowa, Kopaczowi przerwał głośny krzyk jednego z czterech innych górników, siedzących w stoliku obok...
- Rozróba!!! - Krzyknął, po czym uderzył krzesłem w głowę jednego z już bijących się towarzyszy. Wszyscy Kopacze z innych stolików, prócz Gorana i jego nowego kolegi, wstali i zaczęli się tłuc. To po pysku, to po brzuchu. Panował ogólny chaos... Krzesła latały, stoliki się przewracały, dwóch Kopaczy, już nieprzytomnych, leżało na ziemi - jeden z nich był ciągle uderzany po twarzy przez jednego z innych górników.
Reszta waliła gdzie popadnie...
Barman-Kopacz, nie zwracał na całe zajście zbytniej uwagi... Był pochłonięty testowaniem najnowszych trunków, przyniesionych z Miejsca Wymiany. Goran i jego towarzysz, obserwowali jednak wszystko z ciekawością (zwłaszcza, że najbliższa walka miała miejsce niecały metr od ich stolika) i w milczeniu.

Po kilku chwilach Siekacz - wyraźnie zdenerwowany - wstał, ryknął i uderzył najbliższego Kopacza tak mocno w twarz, że padł martwy na ziemię. Po czym przystanął i rozglądnął się.
Większość Kopaczy po zauważeniu całego zajścia rzuciła się do ustawiania stolików i krzeseł, po czym szybko wróciła na miejsca.
Jednak dwójka Kopaczy wciąż leżała pozbawiona przytomności... A jeden z nich nadal był uderzany po twarzy, być może stracił już życie... Prawdopodobnie - uderzany był przez najmniej trzeźwego z walczących.
Siekacz widząc to, wyciągnął swój miecz, podbiegł do obłąkanego Kopacza i jednym, być może niezbyt finezyjnym, ale nadnaturalnie silnym uderzeniem, odrąbał mu rękę.
Górnik zawył z bólu, nie zdążył jednak nic zrobić, ponieważ Siekacz dokończył dzieła odcinając mu głowę...
Nieco już ubrudzony z krwi Strażnik, schował jeszcze bardziej brudny miecz, i niezbyt trzeźwym krokiem doszedł do swojego stolika i usiadł na miejsce.
Po paru chwilach wpadło na miejsce kilku Strażników i wyniosło trzech martwych i jednego nieprzytomnego z knajpy, po czym wrzuciło ich do dołu "By udobruchać bestie!" - jak krzyknął jeden z nich.

Goran i Kopacz wciąż siedząc przy stoliku, spojrzeli po sobie... Po chwili ten drugi wzruszył ramionami i wrócił do dyskusji...
- Jak już mówiłem - sama ksywa mówi, że może cię posiekać na kawałki.
Po chwili milczenia Goran, nieco zszokowany, zapytał:
- Często dochodzi tu do takich sytuacji?
- Czasami. - odpowiedział górnik. - Ale niezbyt często... Średnio raz na dwa miesiące. Kary Strażników skutecznie odstraszają od takich zabaw...

*****************

- Ai. Z tego co mi opisujesz to była całkiem niezła rozpierducha.
- Cóż, miałem sporo szczęścia, czy raczej nieszczęścia, że na nią natrafiłem. W każdym razie, właśnie tak "wesoło" wyglądał mój pierwszy dzień w kolonii.
- Ale co to za bestie, o których wspominałeś...?

W tym właśnie momencie wszyscy Kopacze przy ognisku - jednocześnie spojrzeli na młodego złodzieja.
- No co?! - Odgrażał się...
- Jak to, chłopcze? Nie byłeś jeszcze w Starej Kopalni? - Zapytał Goran.
- Nie...
- W takim razie daj mi dokończyć jeść, a ci o nich opowiem...

[SIZE=12pt]CDN[/SIZE]


Cóż, może też nie powala, ale takie złe chyba nie jest...
To miało odwzorować (tak jak i następna część) klimaty nie Obozu, a kopalni.
Wszelki komentarz - czy negatywny, czy pozytywny - mile widziany :)

P.S. To też zacząłem pisać o szóstej :)

Pozdrawiam
 

Potak

Member
Dołączył
12.11.2004
Posty
781
oooooo Stary :p Ty to masz talent :D Nawet nie wiesz jaki mi się to podoba :) Qde dawaj dalsze cześci !! Pisz, bo wciągło mnie jka cholera !! Jest pare błędów ort. , ale nie przywiązuje do nich wagi, bo fabuła jest świetna !! W deche ;] 10/10 :) :) :)
 
Dołączył
30.11.2007
Posty
166
Nie sadzilem ze druga czesc bedzie lepsza od pierwszej.A jednak tak sie stalo.Fabula jest naprawde wciagajaca.Doskonale opisujesz sytuacje.Ocena 11/10 .:p
 

Droner

Member
Dołączył
13.3.2008
Posty
68
Wiesz co? Czytałem wiele opowiadań ale ty mnie zaszokowałeś, jesteś świetny! Jak tak dalej pójdzie z następnymi częściami to przebijesz najlepszych pisarzy. hehe ;) 11/10 to było powalające.
 
Do góry Bottom