Konfistador
Member
- Dołączył
- 26.8.2005
- Posty
- 246
Dzieje skazańców po upadku bariery.
-Zbierać się, szybciej! -krzyczał Kruk do grupy ludzi wybiegających ze Starego Obozu. Wśród nich byli zwykli kopacze, cienie oraz strażnicy. Co dziwne zgrają dowodził magnat imieniem Kruk, ich prawdziwy przywódca - Gomez całkiem niedawno zginął w potyczce z jednym z więźniów. Życie toczyło się całkiem spokojnie, choć po stracie Gomeza przez pewien czas panował chaos, toteż skończył się on równie szybko jak się zaczął. Jego miejsce zajął jego dawny doradca –magnat Kruk. Jednak stała się rzecz, której nikt się nie spodziewał, teraz gdy stosunki między Starym a Nowym Obozem zaostrzyły się do tego stopnia, że mogło to spowodować wojnę domową bariera opadła. Magiczny twór będący kiedyś dla więźniów przeszkodą nie do pokonania został zniszczony. Teraz Kruk na czele grupy dawnych skazańców zmierzał w stronę przełęczy.
-Żwawiej! Musimy się stąd wydostać zanim przybędzie straż! Już nie daleko - zachęcał do wysiłku jeden ze strażników imieniem Thorus, w Starym Obozie sprawował on funkcję dowódcy strażników Gomeza. Obok niego biegł jeden z jego ludzi- Bloodwyn. Więźniowie dotarli wreszcie do miejsca wymian, teraz czekała ich wspinaczka po drewnianej konstrukcji, pomagali sobie jak mogli. Kiedy wszystkim udało się wydostać na górę znikąd pojawiło się ok. dwudziestu orków. Niczego niespodziewający się ludzie byli zaskoczeni.
-Do broni!- rozkazał Kruk-na jego rozkaz wszyscy poza kopaczami wyciągnęli oręż, na czele stanęli strażnicy, z tyłu-cienie. Orkowie bez namysłu żucili się na dawnych mieszkańców kolonii.
-Teraz!-krzyknął Scatty, po czym zza oddziału strażników sypnął grad strzał. Część orków padła ale reszta biegła dalej. Nagle słychać było szczęk stali, bitwa rozpoczęła się na dobre. Thorus swym potężnym mieczem odciął głowę jednego z orków. Kruk zaatakowany przez dwoje potworów cofał się do tyłu parując wszystkie ciosy. Wiele lat w trudnych warunkach uczyniłą z nich doskonałych wojowników. Korytarz był wąski, szeroki na niecałe sześć metrów, toteż było dosyć ciasno. Strażnicy oraz cienie stali ze sobą ramię w ramię. Wystrzelono kilka strzał, padło dwóch orków. Szyk obronny nieco się rozpadł toteż Thorus nakazał jego ponowne uformowanie. Orkowie zostali wypchnięci po czym strażnicy rozpoczęli szarże. Ginęli jeden po drugim, niestety w szeregach ludzi również odnotowano straty. Po chwili po przeciwnikach nie było śladu, kilku z nich uciekło.
-Nie mamy czasu, ze zmarłych zabierzcie wyposażenie, musimy ruszać dalej-nakazał Kruk po czym wszyscy szybkim krokiem ruszyli w stronę Khorinnis. Dopiero teraz poczuli się wolni, za sobą mieli przełęcz, straż miejska nie przyszła ich zatrzymać. Krajobraz był wprost przepiękny, chodź górnicza dolina była równie piękna to po tylu latach mogła się naprawdę znudzić.
-Nie możemy tu tak stać! Posłuchajcie mnie! Niedługo mogą przybyć paladyni. Wy ukryjcie się w lasach, reszta za mną! - wskazał palcem na garstkę ludzi po czym znaczna grupa podążyła za Krukiem.
Sorry ze takie krotkie nie miałem dzisiaj za bardzo czasu wiem tez ze nie jest najlepsze ale zdaje sie na was jeżeli się zgodzicie napisze czesc dalsza pozdrawiam
-Zbierać się, szybciej! -krzyczał Kruk do grupy ludzi wybiegających ze Starego Obozu. Wśród nich byli zwykli kopacze, cienie oraz strażnicy. Co dziwne zgrają dowodził magnat imieniem Kruk, ich prawdziwy przywódca - Gomez całkiem niedawno zginął w potyczce z jednym z więźniów. Życie toczyło się całkiem spokojnie, choć po stracie Gomeza przez pewien czas panował chaos, toteż skończył się on równie szybko jak się zaczął. Jego miejsce zajął jego dawny doradca –magnat Kruk. Jednak stała się rzecz, której nikt się nie spodziewał, teraz gdy stosunki między Starym a Nowym Obozem zaostrzyły się do tego stopnia, że mogło to spowodować wojnę domową bariera opadła. Magiczny twór będący kiedyś dla więźniów przeszkodą nie do pokonania został zniszczony. Teraz Kruk na czele grupy dawnych skazańców zmierzał w stronę przełęczy.
-Żwawiej! Musimy się stąd wydostać zanim przybędzie straż! Już nie daleko - zachęcał do wysiłku jeden ze strażników imieniem Thorus, w Starym Obozie sprawował on funkcję dowódcy strażników Gomeza. Obok niego biegł jeden z jego ludzi- Bloodwyn. Więźniowie dotarli wreszcie do miejsca wymian, teraz czekała ich wspinaczka po drewnianej konstrukcji, pomagali sobie jak mogli. Kiedy wszystkim udało się wydostać na górę znikąd pojawiło się ok. dwudziestu orków. Niczego niespodziewający się ludzie byli zaskoczeni.
-Do broni!- rozkazał Kruk-na jego rozkaz wszyscy poza kopaczami wyciągnęli oręż, na czele stanęli strażnicy, z tyłu-cienie. Orkowie bez namysłu żucili się na dawnych mieszkańców kolonii.
-Teraz!-krzyknął Scatty, po czym zza oddziału strażników sypnął grad strzał. Część orków padła ale reszta biegła dalej. Nagle słychać było szczęk stali, bitwa rozpoczęła się na dobre. Thorus swym potężnym mieczem odciął głowę jednego z orków. Kruk zaatakowany przez dwoje potworów cofał się do tyłu parując wszystkie ciosy. Wiele lat w trudnych warunkach uczyniłą z nich doskonałych wojowników. Korytarz był wąski, szeroki na niecałe sześć metrów, toteż było dosyć ciasno. Strażnicy oraz cienie stali ze sobą ramię w ramię. Wystrzelono kilka strzał, padło dwóch orków. Szyk obronny nieco się rozpadł toteż Thorus nakazał jego ponowne uformowanie. Orkowie zostali wypchnięci po czym strażnicy rozpoczęli szarże. Ginęli jeden po drugim, niestety w szeregach ludzi również odnotowano straty. Po chwili po przeciwnikach nie było śladu, kilku z nich uciekło.
-Nie mamy czasu, ze zmarłych zabierzcie wyposażenie, musimy ruszać dalej-nakazał Kruk po czym wszyscy szybkim krokiem ruszyli w stronę Khorinnis. Dopiero teraz poczuli się wolni, za sobą mieli przełęcz, straż miejska nie przyszła ich zatrzymać. Krajobraz był wprost przepiękny, chodź górnicza dolina była równie piękna to po tylu latach mogła się naprawdę znudzić.
-Nie możemy tu tak stać! Posłuchajcie mnie! Niedługo mogą przybyć paladyni. Wy ukryjcie się w lasach, reszta za mną! - wskazał palcem na garstkę ludzi po czym znaczna grupa podążyła za Krukiem.
Sorry ze takie krotkie nie miałem dzisiaj za bardzo czasu wiem tez ze nie jest najlepsze ale zdaje sie na was jeżeli się zgodzicie napisze czesc dalsza pozdrawiam