Jak grałem po raz pierwszy i przyglądałem się coraz bardziej napiętym stosónkom między obozami, to myślałem, że w końcu dojdzie do otwartego konfliktu, i jakiejś wielkiej bitwy, w której my będziemy mogli opowiedzieć się po jednej ze stron, od czego zależałyby dalsze losy koloni oraz zakończenie. Moim zdaniem niewykorzystany został pomysł polityki międzyobozowej. Toteż podsumowując tę krótką rozprawkę, brakowało mi jakiegoś walnego konfliktu w fabule, nie licząc pacyfikacji wolnej kopalni przez ludzi Gomeza.