Najgorsze Zdarzenie

Status
Zamknięty.

Tiops

Member
Dołączył
5.7.2005
Posty
104
Kiedy miałem 6 lat, jadąc na rowerze chciałem poudawac że jestem jakimś superkimś wiec wyskoczyłem z niego prosto w jakieś krzaki, a tam wbiłem sie na strzykawke pozostawioną przez jakiegoś cpuna. Na szczescie nie była niczym zarazona, a w moje żyły dostało sie tylko troche narkotyku(nie pamietam jakiego).

Druga Historia: Miała miejsce podczas wielkiej powodzi w Gdańsku. Szedłem po ulicy(wygladajacej juz ja rzeka) i wpadlem do sklepu, do ktorego schodzi sie po schodkach. Kawałek szkła wbił mi sie w kolano, ale jakos z tego wyszedłem cało.
 

zefir bs

New Member
Dołączył
22.11.2005
Posty
19
to bylo ze 4 latka temu wracale se z treningu (trenuje kolarswo szosowe) i pomyslalem ze przypale na prostej (kolo zieleniaka w gdansq zaczolem) i tak se lece, schowalem sie za autobus i lecialem ze 60 km/h a autobus po cheblach dal ale ze mialem klocki starte do 0 to zacisnolem klamke i prubuje go wyminac udalo sie i patrze ze czerwone swiatlo jest (dalej lecialem na spietym chamulcu i ze 40km/h) i auta zaczely jechac na rondzie (przy locie w gdansku) widze merca ze zara mu na maske wskocze ale udalo mi sie odwrucic rower o zarabalem w bok voldzwagena i mi sie na chwile film urwal jak wstalem pierwsze co to zobaczyc czy rower jest caly (to byl pierwszt trening na tym rowerq kosztowal mnie on 10K zl)
i potem wyladowalem w szpitalu okazalo sie ze nic mi nie jest tylko troche rzebra popekane mialem z lewej strony i bark zbity ale ten VW mial bok niezle stukniety i tak to sie skonczylo
biggrin.gif


P.S. dalej uprawiam ten sport ale teraz juz mam karte rowerowa
biggrin.gif
bo wtedy nie mialem:p
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
No niektórzy to mają naprawdę mocne życie. Ja też chyba nie mam najlepiej albo mam pecha, jak kto woli. Opisze kilka rzeczy z mojego życia.

Pierwsze to, gdy miałem z 5 lub 6 lat pamiętam, że huśtałem się na krześle tyłem do ławy (takiej starej z szybą, którą się na nią kładło) i bujam się aż tu nagle łup i wygrzałem niesamowicie w sam kant ławy środkiem głowy. Nigdy tego nie zapomnę. Chwila ciszy ręce wędrują do głowy a tam dziura nie za duża, ale krwi było sporo.
unsure.gif

Drugie to kulig w zimę rok temu. Jako że mieszkałem daleko od miasta na osiedlu obok starego rosyjskiego lotniska to terenów na kulig była cała masa. Jedziemy przyspieszamy i zakręcamy. Oczywiście my się cieszymy aż nagle ja i mój kumpel z powodu prędkości wywalamy się z sankami koziołkujemy i nieźle przygrzewamy o ziemie i lód. To jednak obyło się bez większych szkód na ciele.
tongue.gif

Trzecie to rzecz, która chyba każdemu by się nie chciała przytrafić. Obok mojego starego domu była ruina jakiegoś budynku a z kolegami lubiliśmy tam łazić, mimo że było dość niebezpiecznie. Raz spotkaliśmy grupę młodych ludzi popijających piwo. Kumple mówią, że nie idą tedy i zaczęli okrążać ich inną droga a ja tam idę obok nich. Zanim się obejrzałem jeden gość mnie złapał i wywiesił za nogi prosto nad przepaść wysokości 2 pięter. Mało nie zwariowałem.
sad.gif
Jednak wciągnął mnie i puścił.
unsure.gif

Nikomu nie życzę nic podobnego. Możecie mnie uznać za strachliwego ale to było mocne dla mnie.
wink.gif


No, ale żyje i mało to rozpamiętuje.
biggrin.gif


Pozdrawiam. ( Trochę napisałem
tongue.gif
).
 

doctor

Wariat
Weteran
Dołączył
4.3.2005
Posty
2138
QUOTE (Lord Viqux @ 30-12-2005, 14:47) Jakie było najgorsze, najniebezpieczniejsze zdarzenie w waszym zyciu? Otarliście się o śmierć, czy moze braliście udział w jakimś fatalnym wypadku? Opowiedzcie tutaj o tym, ja zacznę:

Jechałem sobie na rowerze po uliczce na moim osiedlu. Zadko po niej jeżdżą samochody, więc jechałem rozluźniony i spokojny. Uliczka prowadziła stromo w dół, więc się szybko nabierało predkości. Jechałem bardzo, bardzo szybko, łzy wciskały się w oczy, a wiatr świszczał w uszach - przez to nie słyszałem nic, oprócz świstu; to spowodowało złudne wrażenie, ze żaden samochód za mną nie jedzie.
Nie obejrzałem się przez ramię, jak nakazują środki ostrożności; od razu skręciłem w lewo [jechałem po prawym pasie], by zawrócić z drogi.
Co było dalej? Ryk piszcących opon, klakson pędzącego samochodu. Na szczeście auto nie uderzyło we mnie, bo zdąrzyłem zjechać na chodnik - ale po zahamowaniu wypadła z niego wściekła jak szerszeń kobieta, ktora zmieszała mnie z błotem i wydarła się jak niewiadomo co. Już i tak byłem przerażony całym zdarzeniem, a ona mnie już maksymalnie dobiła. Po kazaniu odjechała, a ja wróciłem do domu. Miałem wtedy 12 lat [teraz mam 15] i do tej pory nie jadę tą uliczką. Ciary mnie biorą gdy mysle, ze około metra zabrakło, a mógłbym zginąć.
laugh.gif
laugh.gif
laugh.gif
jaki temat !
laugh.gif
laugh.gif
laugh.gif


.... no to musisz bardziej uwazac, masz karte rowerowa? skoro masz a nie znasz przepisow to nie wiem jakim cudem ja dostales..

naisales to z taka dramaturgia ze ufff... poplakales sie wtedy ?
biggrin.gif

laugh.gif


Ja osobiscie nie pamietam takiego dramatycznego wydarzenia... nie wiem... jakos nie potrafie sobie przypomniec... ale na bank jakies tam bylo
smile.gif
heheh zreszta kazdy mial
smile.gif
no nie ?
 

<KRUK>

Member
Dołączył
25.9.2005
Posty
139
Ja mialem jedno. Otoz mialem wtedy 9 lat. Koledzy przyszli po mnie na dwor a wlasciwie zeby pojsc do lasu bo mielismy tam taka zarabista baze. No i ja wpadlem na pomysl ze takie jedno dzewo moze sluzyc jako punkt obserwacyjny. Dobra weszlem na nie i jest wporzo ale jak zchodzilem to pod noga zalamala mi sie gałąz i zaczepilem takim ostrym badylem o koszulke i cala koszulka rozdarta i tak wisialem z 30 sek. ale pomogli mi koledzy. Ja mysle ze za ta koszulke bede mial niezly ochrzan ale gdy w domu sciagnalem ja okazalo sie ze mam rane na caly brzuch. Dobrze ze tylko obtarlem lekko o ta gałaz bo było by po mnie
ph34r.gif
. Tą rane mam jeszcze do dzis
wink.gif
. Chyba tyle z tych zdarzen jak sobie jeszcze cos przypomne to dopisze.

Szczęśliwego Nowego Roku.
wink.gif
 

Lares_

Paladyn Wody
Dołączył
29.11.2005
Posty
806
Miałem 2 takie "fajne" zdarzenia
tongue.gif


I. Jechaliśmy sobie z kumplami na rowerach po mieście( był ogromny ruch na chodniku) i nagle wyskoczyła mi babinka przed oczy
tongue.gif
a ja rozpendzony na maxa na szczęście uciekłem na chodnik i sie zwalilem z roweru upadając nadziałem sie na kierownice od roweru
dry.gif
.

II. Zjeżdżaliśmy z gorki w lesie górka pełna hopków (45 stopni) na szczęście była
bezpieczna trasa zjazdu...
Koledzy zjechali po trasie na hamulcu ja chciałem sie popisać odwagą i zjeżdżająć wjechałem na hopka
dry.gif
następne wydarzenia opisze w puntach
biggrin.gif

1. Lece prosto w drzewo
2. Leże na ziemi rozcięcie na twarzy 1cm od oka
3. Jade do szpitala
To chyba najgorsza moja przygoda ...
 

Adi Galia

Member
Dołączył
12.11.2005
Posty
77
Nie wiem, czy można to nazwać najgorszym zdarzeniem w życiu, ale nic innego mi nie przyszło do głowy.

I. Kiedy byłem w szpitalu miałem mieć wycięcie trzeciego migdała
ohmy.gif
(wiem, że brzmi to strasznie, ale nic złego mi się nie stało). Okropnie się bałem operacji tak, że nawet krew mi podchodziła do końcówki wenflonu.

II. W szkole przestawiłem sobie mały palec. Na pierwszy rzut oka nic poważnego, ale w jednym szpitalu powiedzieli, że oni czegoś takiego nie robią. Następnie pojechałem do Warszawy, ale oni powiedzieli, że dzisiaj jest awaria i dziś nie mogą
laugh.gif
Popowrocie do tego szpitala powiedzieli, że mogą mi prześwietlić dłoń. No i dokonali tego, ale potem powiedzieli, że palec się sam nastawił
laugh.gif


Pozdro
biggrin.gif
 

CAT

Member
Dołączył
27.12.2005
Posty
56
Najgorsze wydarzenie w moim życiu? Jest ich pare:

I. Byłam na polku z przyjaciółmi. Mieliśmy przchodzić przez jezdnie, ale pasy były jakieś 100 metrwów od nas, więc nam oczywiście nie chciało się iść. Nie jechał żaden samochód więc wyprzedziłam innych i wyszłam na droge. Oni za mną krzyczą, żebym zatrzymała się i "Uważaj!!". Patrzę w prawo, a tam samochód zatrzymał się dosłownie 30 CENTYMETRÓW <!!!> ode mnie! Normalnie mnie zatkało!! POWAŻNIE!! kiedy sprawdzałam żadnego auta nie było
blink.gif


II. Drugie nie jest może takie straszne. Było to tak: Kiedy miałam z 8 lat zwichnęłam ręke. Pojechałam do "lekarza" <jeśli tego gościa można tak nazwać
dry.gif
". Miał mi nastawić ręke. Wiadomo bolało, ale najgorsze było to że bolało cały czas nawet po 2 dniach. W końcu pojechałam do normalnego lekaraz i tam mi powiedzieli, że mam złamaną. Okazało się, że tamten gościu jeszcze bardziej spitolił sprawe. Gips miałam całe 3 tygodnie
dry.gif
<_<!!!
 

Norton

Member
Dołączył
4.1.2006
Posty
53
Ja tylko raz byłem światkiem prawie wypadku. Jechałem sobie z kumplem na rowerze. Na przejś ciągle jechały samochody. Nagle wyjechał z zarogu autobus i zasłonił nam widok. A ten idiota muj kolega wyrwał na najwyrzszym biegu na przejście. Zaraz rozległ się pisk opon iwszyscy zaczeli na niego wrzeszczeć po łacinie (wspułczesnej). Kierowca omal go nie zabił ze złości ale wszystko skończyło się dobrze.



Muszę inaczej dobierać sobie kolegów. Pozdro
biggrin.gif
 
Dołączył
5.10.2005
Posty
264
Ja miałem takie 3 najgorsze zdarzenia:

1. Był to jakiś rok temu. U nas pod UNIWERSALEM (takie sklepy) dużo osób jeździ na rolkach. Ja też jeździłem. Bardzo popularne jest zjeżdżanie po schodach. Ja też zjeżdżałem. Umiałem i tyłem i przodem. Gdy uczyłem sie zjeżdżać tyłem miałem niezły wypadek. Przy zjeździe za bardzo pochyliłem się w przód i srru na schody. Dobrze, że wtedy rękami zasłoniłem sobie twarz, bo pewnie już nie miał bym szczęki
smile.gif
.

2. To było w 5 klasie. W szkole bardzo mi się nudziło. Po najnudniejszej wtedy lekcji coś mi szczeliło do głowy. Chyba chciałem sie popisać przed kolegami. Wziąłem 2 takie grube, metalowe wkłady do długopisów. Na przerwie, podeszłem do gniazdka i je włożyłem. Była to największa głupota w moim życiu. Jak mnie rombnął prąd. Tylko mnie odrzuciło. Później przez całą następną lekcje się trząsłem.
smile.gif
To dopiero było kopnięcie.
biggrin.gif


3. To było w wakacje 2003. Byłem u babci. Z nudów zacząłem coś zbijać i rozbijać z drewna. Był mi potrzebny krótki kawałek patyka. Znalazłem jedynie długi i gruby więc wziąłem siekierę aby go skrócić. Mogłem wziąć wtedy piłe
smile.gif
. Chciałem aby było to w konkretnym miejscu więc przystawiłem siekierę to teko kija, podniosłem siekiere razem z nim i siep na pniaka. Kij spadł na dół a siekiera w ręke. Albo siekiera była tępa albo tak słabo walnąłem, bo nie uciołem sobie rzadnego palca, a mogłem 3
ohmy.gif
. Co za szczęście.
tongue.gif


To są moje najgroźniejsze przygody
smile.gif
. Napewno było ich więcej ale te najlepiej pamiętam.
 

szczurek

Menda serowa
Weteran
Dołączył
26.10.2004
Posty
4565
Ja pamiętam 2 takie zdażenia.

Pierwsze, to jak miałem 5 lat skakałem z kuzynkiem po budowie. Stały tam poustaiane wielkie płyty chodnikowe. Jakimś nie fartem ruszyliśmy jedną z nich i ta spadła mi na noge. Złamana, 3 tyg siedziałem w domu...

Drugie to jak miałem 7 lat w wakacje poszedłem z moją siostrą do sąsiadów, a włąściwie do ich dzieci. Mieli oni pozornie nie groźnego psa. Wszedłem na teran ich posesji i podbiega do mnie ich pies. Chwyta mnie za noge i ucieka. Miałem wtedy założone 2 szwy i nie mogłem wchodzić do wody ( przegięcie w wakacje :/ ). Ciekawe że kilka tygodni potym pies zdechł
biggrin.gif
 

DukE

New Member
Dołączył
10.12.2005
Posty
24
Spox temat , ja mógłbym napisać tyle, że nie chciałoby wam się tego w całości czytać...
Najgorszym moim zdarzeniem w życiu było to, jak cudem uniknąłem spalenia
blink.gif

Mój zjeb*** brat bawił się w wróżbę andrzejkową z woskiem. W garnku roztapiał wosk, po 5 minutach przybiega do pokoju i wrzeszczy, że się pali. No to pobiegłem, wziąłem najbliższą butelkę z wodą i ... ŁUUUP wybuch
ph34r.gif
( chyba wszyscy sie domyślają że nic głupszego nie mogłem zrobić ) Cała kuchnia rozwalona , popalone firanki i czarny sufit ... przeżyłem dzięki fali, która rzuciła mnie na lodówkę.
Oprócz tego miałem 3 złamania ręki i 1 nogi , może dalej nie będę wymieniał
rolleyes.gif
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom