Ja nie jestem wielo kierunkowy w muzyce. Trzymam się dwóch, trzech gatunków. Inne mnie nie kręcą.
Bardzo lubie jazz. Muzyka niebanalna, raczej spokonja. Nie ma głośnego bitu. Słyszy się raczęj bass w tle, jakieś pianinko i perkusje. To standard. Potem dochodza różne instrumanty dęte, gitary, czy instrumenty smyczkowe. Szczególnie polecam Jamiego Culluma. Młody koleś, lecz gra naprawde ambitnie. Do tego śpieta niezłym głosem (to ten kolo z mojego avka).
Słucham także punka. Raczej przeciwieństwo jazzu. Tutaj teksty są bardziej o życiu. W jazzie śpiewa się o miłosci, marzeniach itp. Jest takie powiedzenie o punku: "Trzy akordy, darcie mordy". Poniekąd to prawda. Punk nie jest ambitny. Muza łatwo wpada w ucho. Jest szybka i energiczna.
Tutaj szczególnie polecę: "GreenDay", "Pennywise", "Goldfinger", "The Hives","Pidżama Porno".
Nie znosze techna (lubie kompy, ale porywa mnie ambitniejsza muza), rapu, polskiego hh (prócz "kalibra", czy "paktofoniki"...Ci są troche freaknieci, ale na codzien ich nie słucham ;]) i popu (prócz Dido).