Moje Opowiadanie " Dzieje Khorinis "

bezimienny bezi

New Member
Dołączył
16.5.2008
Posty
4
WItam.

Chciałbym wam przedstawić moje opowiadanie , oczywiscie o gothicu. Tematyką są Dalsze dzieje Khorinis , jak wskazuje nazwa , akcja toczy sie daaaleko po Gothic3. Oczywiście wszystko jest wymyślone przezemnie.
1 Częśc epizodu napisalem już dawno , ale chcialbym to kontynuować, pomyslalem więc że wrzucę to na to forum , gdyz na poprzednim nie bylo jakoś zainteresowania.
UWAGA: Opowiadanie jest pisane stylem, z jakim się dotąd nie spotkaliście... Dlatego proszę o nie pisanie postów typu " czytales ty kiedyś książkę? " , czy coś w tym stylu , gdyz specjalnie to napisalem takim a nie innym stylem.
OZNACZENIA tekstu: zdanie oznaczone w sposób <tekst> informuje nas o tym , co główny bohater czyli bezimienny robi w danej chwili np. <idzie przez ulice kupców> czyli bezimienny wlasnie przechodzi przez ulicę kupców. Zdania oznaczone w sposób *tekst* informują nas o tym , co bezimienny w danej chwili myśli. Przerpaszam za Liczne , beznadziejne błędy , wynikające z szybkiego i niechlujnego pisania. W next. częsciach postaram się to ograniczać.
To by bylo na tyle. Jeszcze raz dziękuję za zainsteresowanie się tym tematem :)

zapraszam wszystkich do czytania i komentowania

CZEŚĆ1.

..... TO WSZYSTKO SIE DZIEJE 5 LAT PO ZABICIU SMOKÓW ....
Nastaje świt , słońce rzuca promieniami na budynki miasta .... Ludzie wstają z łóżek , jedni idą do pracy , drudzy zostają w domu i zajmują sie czymś , kobiety wybiegają na targowisko.... pijani ludzie wychodzą po nocy spędzonej w tawernach i obijają sie o ściany domów.... Khorinis tętni życiem. Od pokonania smoków wiele sie tu zmieniło .. miasto jest wyremontowane , powstało troche nowych budynków , nowe farmy... z kontynentu w czasie wojny z orkami uciekło prawie 1/4 ludności myrthany na wyspę khorinis... Górnicza dolina jest teraz wykorzystywana jako osiedle farm ... w ciągu tych prawie trzydziestu lat górnicza dolina przeszła całkowita reformę , teraz nie jest tam już pusto , mrocznie , ciemno , wręcz przeciwnie , niebo jest niebieskie , świeci słoneczko , jest tam nawet bardziej przyjemnie niż w terenach na około miasta... Zamek został prawei w całości odrestałrowany , prawie wcale nie przypomina starego , na około zamku pobudowały sie różnorodne farmy , które porasta piękna zielona trawa , przełęczy z khorinis do Górniczej doliny już nie ma , ponieważ w ciągu tych lat skały oddzielające górniczą dolinę i tereny khorinis uległy erozji , i teraz te dwa tereny tworzą jak gdyby jedną całość. Zamek jest teraz twierdzą paladynów , mieszkają tam paladyni i niedobitki straży ceremonialnej , która eksportowała z kontynentu w czasie wojny.
starej rzeki , i lasu koło przełęczy już nie ma , można z wierzy zamkowej jak jest dobra widoczność dostrzec farmę bengara a nawet zarysy farmy onara. Jak to niektórzy ludzie mówią , nastała nowa era... teraz termin "górnicza dolina" przestał istnieć , jest to poprostu wyspa Khorinis.

W mieście zapada zmrok , trzech karczmiarzy siedzi w gospodzie " pod kuternogą " i rozmawiaja o dziwnych rzeczach. Przysiada sie do nich bezimienny ;

Bezi : co słychac chłopaki ?
Moe : ehh.. gówno i tyle , ***** z karczmy rozumiesz gnojku !!
bezi : no dawaj kurw*
coragorn : halohalohalo , spokojnie chłopaki , zaraz dwaj z tąd wyjdziecie , lepiej nie lac mu już wódki szepnął do drugiego karczmiarza/
coragorn : No , bezi , jak sie żyje w khorinis ?
bezi : ahh.. wreszcie odnalazłęm spokój po tych wszystkich wyprawach , mieszkam sobie w domku w górnym miescie i mam spokój , mam nadzieje że juz do końca życia
moe : chrząka i mówi : tak , a teraz spadaj.
bezi wstaje , podchodzi do moe i wysuwa mu kopniaka w jaja..
ałaaaaa , ty wredna dziwko , zaraz ci , podchodzi koragorn i wywala moe za drzwi tawerny.
lepiej takimi sie nie przejmować.
słuchaj , miałem ci przypomnieć , ktoś chce się z toba widzieć za magazynem ?
bezi : oo nie , znowu to samo , pewnie znowu jakaś " Atylla " będzie chciała mnie zabic.. no nic ide sprawdzić o co chodzi..
< wychodzi z karczmy >
< idzie przez ulice kupców , i przez port do magazynu..
<spotyka fellana , witam ! >
fellan : czesc
<dociera do magazynu , jest już prawie północ więc nic nie widać >
* hm.. może lepiej przygotuję broń *
< wyciąga swój gniew innosa >
* chm... tu chyba nikogo nie ma *...
*pff... jeśli ktoś ma mi robić żarty to ja dziekuje . Ide do domu *
<przechodząc przez plac wisielców zauważa jak Abuyn rozmawia z jednym z magów ognia. Bezi nie potrafił ziudentyfikować maga ale nosił czerwoną szatę więc był to zapewne mag ognia >
* ciekawe...*
<chowa sie za rogiem gospody hanny , i stara sie podsłuchac rozmowę >
::: ... Ale przeciez mówiłem ci już o tym.. Cicho ! ktoś może nas usłyszeć,,, ale... nie będziemy teraz o tym rozmawiać , żegnam. jutro tam sie spotykamy ok , jasne, nara..:::
* ciekawe co to za mag i o czym rozmawiali *
< podchodzi do abuyna >
Czołem !
Abuyn : ehm.. czołem ....
no , jak tam leci ? dalej przepowiadasz ludziom przyszłość ?
Abuyn : hrm. to znaczy... tak , wogóle czego ty odemnie chcesz !!! wrzasnoł
widziałem jak rozmawiałeś o czymś z pewnym magiem
Abuyn : I co z tego ? czy zawsze musisz wciskać swoje brudne łąpy w nieswoje sprawy ? won albo zawołam straż miejską ( wyciąga miecz )
ok , ok już ide , nie fatyguj sie chłopcze... * jezu co za ***** , ja sie go pytam a ten odrazu sie wali *
* a ide już sobie do domku *
< spottyka tego samego maga , rozmawiającego z innym nieznajomym magiem >
:::... Co powiedziałeś ?? Jeżeli to jest prawda , to wyspa Khorinis znajduje sie w śmierteklnym niebezpieczeństwie !! .. co ty mówisz ? jak to ? człowieku , ON powrócił , jest już tam. Jest już tam ? tak .. co teraz robimy ? jutro wypływamy. o świcie. Kiedy wszyscy beda jeszcze spać. Jutro sie spotykamy w tej małej zatoce na prawo od portu , wiesz gdzie to jest ? tak , pamietaj o tym co ci powiedziałem :::.. < i rozeszli sie >

* no tak , znowu coś sie szykuje , jeśli to co powiedział ten mag jest prawdą , to sie troche zaczynam bać... z rana odwiedzę Xardasa, może ten stary dziad będzie coś o tym wiedział ** ( Xardas mieszka teraz w tej wieży co w gothic 2 , uciekł z kontynentu , bo pokłucił sie z orkami i nie chcał żeby go napastowały )...


<wstaje>
* uhuuhaa.. o już ranek , kurde miałem dzisiaj jakiś dziwny sen... musze iść do Xardasa*
< wychodzi z swojego domu w górnym mieście ( dawniej był to dom gerbranda ) , przechodzi ulicą kupców i idzie w kierunku wieży , omijając przy tym farmę Lobarta i ognisko goblinów >
* no jestem... wchodzę *
< wchodzi do wieży xardasa ze strachem >
Halo , Xardasie jesteś ? to ja bezimienny !!! halo
Xardas : CO ty tu robisz ????!!
ja : ( czyli bezi ) : Musimy o czymś porozmawiać ...
Xardas : nie , przepraszam ale nie mam czasu...
ja: ale...
Xardas : mówie ci przeciez że nie mam CZASU !!! < wrzasnął ze złością >
ja : OO nie , teraz mnie tak łatwo sie nie pozbędziesz !!!! , najpierw odpowiesz mi na kilka pytań !!
Xardas : o matko , pytaj szybko i znikaj stąd.
ja : Co powiesz na TO : < podaje skrawek papieru , znaleziony przy dwóch magach zeszłej nocy , napisane jest na nim : " jutro przed północą spotkanie "
może chcesz mi coś wyjaśnić ??
Xardas : pff... a tak wogóle z jakiej racji mam ci sie tłumaczyc ??? teraz może jeszcze mam powiedzieć z kim sie umawiam ?? a może mam ci jeszcze powiedzic co jjem i gdze sram ?? prosze cie nie doprowadzaj mnie do... WON Z MOJEJ WIEŻY !!
Ja : a ***** < po czym wybiega jak by go goniło stado zębaczy >

::: XARDAS ::: < mówi do kogoś;;; ON chyba coś wie ... ;;;; >

* co sie z tym xardasem stało ... pff.. chyba zdziwaczał do reszty. Ide do miasta *
<przed bramą miasta zatrzybuje bezimiennego jakiś wesoły człowiek , wyglądał jak by był z maista portowego... >
wesoły człowiek : OO witam naszego wybawcę !! przecież to nasz mistrz , wybawca , pognałszy smoki precz z naszego królestwa został bohaterem !! mam dla pana jeśli moge sie tak do mistrza zwracać niezwykłą ofertę , można by tak powiedzieć ... propozycję nie do odrzucenia !
ja: co masz na myśli ?
wesoly człowiek : aa co ja ci będe tłumaczyć.. sam zobaczysz , zejdz do portu , stoi tam przycumowana drewniana łódka z kabiną do spania , itp... taka żaglóweczka.

ja : hm... masz na myśli te pruchna nie używane od kilkuset lat ??
wesoy człowiek : Alez skąd !! panie !! to jest nowoczesna żaglówka , z pięknego , mocnego drewna , najcenniejszego w całym króelstwie myrtany !! a teraz ty masz zaszczyt wsiąść do tej łódki i popłynąć , gdzie wiatr cie poniesie !! idz , zobacz , a napewno nie pożałujesz.... a teraz musze iść, przepraszam i powodzenia !

* hehe .... no dobra jak tak poprostu daje mi statek to czemu by nie popłynąć *
< przechodzi przez miasto portowe >
człowiek z dziwnym spojżeniem : ehm ... jest pan gotowy do rejsu ?
ja : a gdzie płyniemy ??
człowiek z dziwnym spojżeniem : no jak to gdzie , na rejs po morzu myrthanskim !
ja : no dobra , a czy łódz ma ekwipunek , prowiant , jedzonko ??
człowiek z dziwnym spojrzeniem : oczywiście !! prosze zobaczyć , huehue ( śmieje sie pod nosem ) ... jak bezimienny wsiada do statku , człowiek wyciąga coś w rodzaju telefonu komórkowego i mówi : mamy go ... i sie rozłącza.
ja : prosze pana , chyba zapomnialł pan odcumować łodz
człowiek z dziwnym spojrzeniem: aa tak , zachwile .. o prosze , miłej podróży !
ja : dzieki !
* ale tu jest fajnie , wszystko pachnie nowością , tyle jedzenia , innych cennych dóbr... no niezle ,... aa płyne gdzie mnie wiatr poniesie * .. * ide spac *
< w nocy sztorm , błyskawice przecinają niebo , wiatr wieje z taką prędkością , że fale zaewają pokład łodzi.. a bezimienny śpi w środku.... nagle coś zatrząsło sie , i łódz wbiła sie pomiędzy głazy....

bezimienny budzi się w swojej łódce....

patrzy , i ulega wieliemu zdziwieniu...
bezi: O_O !!! gdzie ja jestem ! , przecież to drugi koniec wyspy khorinis....
( bezi po rpzglądnieciu się naokoło zdał sobie sprawę , iż znajduje sie koło wielkiego klifu , gdzie na góże jest Wielki las , z winiarnią VIna.
omg. jak ja sie tam wespne, mysli.
< wspina się po skałach , robi to z niezwykłm wysiłkiem... >
* ahh, jestem na góże , hm.. *
< bezi rozgląda sie naokoło , patrzy , i zmierza cały mokry , brudny po nocnym rejsie w kierunku miasta. Gdy mija latarnę morską Jacka , słyszy jakieś dziwne głosy.... zatrzymuje sie ,,, rozgląda sie naokoło , ale głosy zniknely ... był tylkośpiew ptaków , szum wiatru , i inne efekty przyrody.
< bezimiennego cale to zdarzenie tak przejeło , że wpadl w stres i szybko pognal sprintem do miasta , gdy był u progu bramy , koło 2 strażników , odrazu poczul sie bezpiecznie... Ale ... gdy bezi próbowal wbiec do miasta , zostal nzatrzymany przez strażników !!
straznik: coo ???? nic z tego !!! tędy nie przjedziesz !
bezi: jak to ? przeciez to ja , wasz wybawca , nie pamietacie mnie ???? panie...
strażnik : uhm... i co ja teraz mam zrobic - mysli sobie , krzywiąc morde do drugiego strażnika...
ehm... oo.. no dobra , możesz wejsc.
bezi: no , ja mysle... * co tu sie dzieje , tutaj chyba rozgrywa sie jakas wielka intryga , ktorej stawka jest spora -- mysli sobie po przekroczeniu bram miasta, może mnie sie chcą pozbyc , czy jak... ja juz nic nie rozumiem , *
< bezi idzie w strone miasta portowego , ale zatrzymuje go kowal Harad, już dziadek stary , siedzi na lawce , a za niego pracuje nowy czeladnik Behamistr z pomocnikiem Kuliadenem.
Harad: heej.. psss... choć tu.
Bezi: zmierzalem w kierunku swojego domu , o co chodzi ?
Harad : sluchaj , musimy o czyms porozmawiac , jak starzy , dobrzy przyjaciele.
Bezi : no ??? ja tez szukam odpowiedzi na kilka pytań,... może ty je znasz ????
Harad : sluchaj , tam za rogiem czeka na ciebie Diego.
bezi : coOOO ??? CO TU ROBI DIEGO ???? PRZECIEZ ON BYL NA KONTYNENCIE !!!!
Harad: o ty jeszcze nic nie wiesz ????
bezi : wlasnie o to chodzi , że ja tu wyglądma jak matol i nic nie wiem !.,
< przechodzi Valentino ze swym nowym kolegą , chyba jedynym , ktory nazywa sie Demaster.
Valentin: Heja złomie !!
bezsi : a chcesz w pape śmieciu ?
Valentino : idz szpetna gębo ,
bezi , ja mu dam , zaczyna gonic valentina , lecz diego go zatrzymuje , kolo placu świątynnego adanosa.
Diego : psst , cicho , czekaj chodz pojdziemy na lawke i pogadamy , ale gdzies na osobnosci zeby byle obdartus nas nie uslyszal , o tam jest pusto --> wskazal na puste miejsce , w rogu placu swiatynnego , gdzie nikogo akurat nie bylo.
Bezi : co ty tu robisz , moze od tego zaczniemy >?????
diego : Jak to ??? przeciez kontynent już nie istnieje , nie mów że nic niewiesz ..
bezi : cooOOOO>?>????? < spada z krzesła i mdleje >
Diego : zawolajcie szybko lekarza !!!!!!!,
< nadchodzi lekarz >
lekarz Korden : co sie stało >??? koles stracił przytomność , czy juz nie żyje ???
< bezimienny budzi sie >
bezi: ahhuuumm... co sie dzieje ?
diego : ahh ale mnie wystraszyles. , no widac ze problemu już nie ma, niech pan łaskawie odejdzie , mamy tu wazne sprawy do omówienia..
bezi: no dobra , a wiec mam pytanie: Jak to " nie ma kontynentu " ???????????
o co chodzi ? powiedz dokladniej bo ja nie rozumiem./
diego : kontynent zniknoł.
bezi : coo ?? buhhahhaahahahah < nie może ze śmiechu > jhahahahha hej zofia ( spredawca na targowisku , przejeła targ po Sarze ) , slyszales to co on powiedzial ???
diego : aha , rozumiem, w takim razie jak zmądrzejesz i spowazniejesz , to wtedy POGADAMY , krzyknol, natepnie odszedl.
bezi * heh , przecież to nie może byc prawda , a może jednak... ale to nie możliwe przeciez , bajki i tyle.. aa sam juz nie wiem *
< bezi po ostatnich dniach , wydarzeniach , bardzo sie przygnębił , i postanowil , że pójdzie do wyroczni Sagitty , ktora jest także zielarką i uzdrawiaczem , lecz od niedawna zaczela rozwiązywac także problemy psychiczne ludzi , a bezi po ostatnich przezyciach twierdzi , że chyba cos jest z nim nie tak.
< nastepnego dnia , bezi budzi sie w swoim domku , nastepnie jje śniadanie , rpzygotowane rpzez służącego , po śnidaniu schodzi głównym placem po schodach wprost w dolne miasto , witając przy okazji Gerbranda , starego już Thorbena , nowego mieszkanca Halkena i innych znajomych. Następnie wychodzi przez wschodnią brame miasta , i kieruje sie na farme akilla , oczywiscie główny cel to Saggita.
Akill: Czesc !!! co tam slychac przyjacielu ,
bezi: aaaa... a co tam slychac ... nie wie co odpowiedzieć..
Akill : może ci w czyms pomóc ????
bezi: nieee... dzięki , już mam zajęcie , ktore musze wyłącznie sam wykonac.
Akill : aha , nie ma sprawy , narazie !
bezi: do zobaczenia !
< bezi po długiej wędrówce mija gospode " Martwa Harpia " która odziwo mimo swego wieku , starego juz wlasciciela , wciaż jakoś sie trzyma , co więcej , nawet ma większy ruch niż dawniej. Bezi mysli , ze dowiedzi karczme , i tak zrobil. Gdy wszedl do karczmy , stanol koło lady , oparl sie , i mowi :
prosze jednego kielicha , dawaj pan sześćdziesiątke , albo mocniejsze...
Konar : ( syn Orlana ) : ależ panie najmilszy , czego pan sobie życzył ?? aaaa , no dobra , może byc dżin , 60 % alc. ???
bezi: ok , wlewaj...
< bezi wypil kielicha , po czym usiadl na krzesle przy stoliku ... nagle obijają mu sie o uszy plotki wieśniaków .... zaczyna sie przysluchiwać , okazalo sie , że wiesniacy plotkują o dziwnych zdarzeniach , które miały ostatnio miejse w okolicy !!!... nagle ktos powiedzial w karczmie po cichu drugiemu , że wczoraj miało miejsce brutalne morderstwo. Bezi mial dosc , wstal z krzesla , ogarnoł go strach, nie wiedzial co robić, zdal sobie sprawe , że czeka go kolejna wyprawa , kolejne ratowanie świata...... ale on lubi to robic , wiec odrazu postanowil wziąć tę misję , i znów pokonac to zło , o kórym slyszy od kilku dni. Podchodzi zatem pełen sił do Konara i mówi...
bezi: dużo plotek musi sie tu przewalać , co ??
Konar : ależ... do naszej gospody docierają najświeższe plotki synku !! tylko tutaj możesz sie dowiedzieć wszystkiego , co jeszcze nie dotarło do Khorinis , i wi inne , tutejsze miejsca... --> rozkręcił się konar , ale bezi mu przerywa , pytając : hm... moge ci w tkaim razie zadac wazne dla mnie pytanie ?
konar : ależ synu marnotrawny !! oczywiście !
bezi: ok.. mówiles zatem , że docieraja tu do was najnowsze plotki , wiec moze tak.. co wiesz o tym wczorajszym morderstwie ???
Konar : eee tam , nie radzil bym sie przjemowac akurat ta plotką... przeciez tu codziennie ktoś ginie , wieśniaki rolne zabijają sie niemal codzień , o byle jaką kłótnię.. takie czasy.
Bezi: hm... a wiesz o tym cos jeszcze ??
konar: nie , tylko tyle. ja tam mysle to , co ci powiedzialem , przykro mi , nic wiecej , nic mniej.
bezi: ok , w takim razie , dzękuję za informacje , masz pare zlotych monet. < oddaje 20 sztuk zlota Konarowi "
< bezi chce wyjsć z gospody , lecz stanoł nagle w progu , jak slup soli , gdy słyszy nagle jakiegoś robotnika , ktory mówi o dziwnych szeptach w okolicy , oraz czlowieku z krzywym okiem , odrazu sobie obie żeczy przypomnial....

Bezi budzi się w swoim domu , gdy wstaje , wychodzi na spacer. Wychodząc z górnego miasta , mija 2 strazników i rusza na targowisko. Zobaczyl tam jakies wielkie spotkanie , prawie wszyscy mieszkańcy Khorinis wraz z władzami , sedzią , gubernatorem Lariusem i innymi spotkali sie na Placu targowiska. Bezi nie wiedział o co chodzi , ale bardzo sie tym zaciekawil , bo nic nie było mówione o żadnym zebraniu , schowal sie za tłum i usiadł na ławce. Nagle na podium wszedł Doradca Gubernatora Herald. zaczoł przemawiać :
Herald: A więc , zebraliśmy się tu dzisiaj ,aby omówić pewne sprawy. Ostrzegam , że nie będą one zbyt przyjemne ani dla was , a ni dla mnie. A więc: na mocy Traktatu Naszego Miejskiego Gubernatora Lariusa ogłaszam , że w miescie Khorinis zostaje wprowadzony Stan wojenny !!!!! < ludzie zaczeli sie kręcić ,rozmawiać do siebie , odbył sie wielki szmer.>
Herald : Uwaga , to jeszcze nie wszystko , prosze więc o cisze i chęć wysłuchania mnie , bo sprawy sa naprawde ważne , tak, Wprowadziliśmy w miescie stan wojenny , pewnie wiele osób sie zastanawia dlaczego , odpowiedz na to pytanie jest naprawde trudna , bo sami tak naprawde nie wiemy co sie dzieje. Wprawdzie wojny z Orkami czy bandytami to juz przeszłośc , lecz w ciągu ostanich kilku dni , może i nawet tygodni , na terenach w pobliżu miasta , włączając w to Stara kolonie karną , Paladyni z twierdzy taże to mówili , zaczeły ostatnio dziać się bardzo , ale to bardzo niepokojące i conajmniej dziwne żeczy, napewno większosc z was o tym słyszała , częśc może i nie , ale teraz za to słyszy. Mam tu na myśli tajemicze morderstwa , jeszcze dzisiaj o północy znaleziono w rowie przed bramą miasta zwłoki człowieka, straznicy bramy akurat poszli na chwile zamówić sobie piwo do karczmy , tak więc nie widzieli tego zdarzenia , zreszą śmiem wątpić , aby napastnik się ujawniał ... nie udało jeszcze nam sie ustalić w jaki sposób człowiek zginoł / został zabity , gdyż na ciele zmarłego nie było widać ani jednej ranki !!!!! to samo było 2 dni temu , zwłoki znaleziono w pobliżu kaplicy innosa na ścieżce do klasztoru magów ognia. Niestety , na tym muszę zakończyc swe wygłaszanie , niestety nie moge powiedzieć nic więcej , gdyz nie zostałem do tego w żaden sposób upoważnieni, Dziękuje za wysluchanie .. < Herald zszedl , a na jego miejsce stanoł Larius.
Larius : No , chciałem tylko powiedzieć , żebyscie sie w żąden sposób nie przjemowali tym , co postanowiliśmy,, sytuacja wcale nie wygląda tak zle jak sie wydaje, wiem , ze niektórym słowo " stan wojenny " to już kojaży sie z Hordami orków pod bramami , czy bandytami , lecz teraz mamy zupelnie co innego. Niestety , aby nie wzbudzac wśród ludności niepotrzebnej paniki , nie będziemy opowiadac szczegółów , na które nie mamy 100 % pewności , lecz wiemy je tylko z doświadczeń pojedyńczych ludzi. Dziękuje.
< Komfir wchodzi na podjum " , jest to doradca do spraw obrony miasta.
Komfir: chciałbym tylko na koniec dodać Skutki wprowadzonego dziś stanu wojennego , o którym była przedchwilą mowa , a więc prosze mnie teraz uważnie wysłuchać:
Bramy miasta będą od dzisiaj otwierane tylko i wyłącznie od godziny 8.00 do 10.00. Po tym czasie zamykamy , i przykro nam , nie wpuszczamy nikogo kto zapałęta sie gdzies w lasy. To już będzie tylko i wyłącznie jego problem , może se pójść i przenocowac na farmie.
Po drugie , Wprowadzamy bardzo zaostrzoną straż , szczególnie nocną , gdyz w tym czasie miasto jest najbardziej narażone na Ataki i inne dziiwne , niewyjaśnione jeszcze zjawiska. Tak więc apelujemy do wszystkich mieszkańców Khorinis , aby zachowali wielką czujność , Pod żadnym ale to żadnym pozorem nie zapuszczac sie w dzień , o nicy to już nie wspominam do Lasu , i terenów oddalonych od miasta , wiem że bramy sa zamkniete , ale w porcie jest przesmyk pomiędzy skałami , tak wiec przypuszczam , że będziecie tak czy siak uciekać z miasta jak będziecie chcieli.
kolejna rzecz to , Prosze wszystkie , dziwne , niespokojne zjawiska zgłaszać straznikom miejskim , albo bezpośrednio udać się do Lorda Andre , dowódcy strazy miejskiej , i bezpośrednio mu o tym powiedzieć. ROzmawialiśmy już z Lordem Andre , i także zachowa wszelką czujność. Jako że bramy sa otwierane tylko na 2 godziny dziennnie , a sa w śród mieszkańców bardzo wieżący w innosa ludzie , któży normalnie chodzili codziennnie sie pomodlić do kapliczek przy drogach , do nich apelujemy , że W mieście pojawią się 3 magów , przybyli wlasnie dzisiaj ok. 6 rano z klasztoru , i zostaną w mieście aż do zdjęcia stanu wojennego , beda w owym czasie zaspokojac potrzeby duchowe , jak i magiczne mieszkańców. Dzękuję. To wszystko , można sie rozejść.. wszelkiem pytania prosze zgłaszać ALbo doradcy Heroldowi , który stoi przewaznie w dni na placu wisielców i informuje o nowościach w mieście , lub bezpośrednio sie zwrócić do Andre.
< po przemowach , wszyscy sie rozeszli. Bezimienny postanowił po tym pójść i porozmawiać z Lordem Andre. tak wiec ruszył natychmiast do koszar.
Andre: oo witam ciebie , dawno sie nie widzieliśmy , prawda...
bezi: chciałbym ci powiedzieć coś ważnego.
Andre: tak ?
bezi: kiedy spałem , to było tej nocy , obudził mnie jakiś hałas, Podszedłem wtedy zaraz do okna , to była gdzieś północ , no i zobaczyłem dziwnych , czarnoskórych ludzi. Nie mogłem dosłownie w to uwierzyć. Wyglądało to tak , jak by odprawiali na placu górnego miasta jakiąś Mszę , niewiem jak to nazwac , jakiś rytuał.. Pod koniec wyszedł na środkek jakiś baardzo ciemny męszczyzna , pokazał coś rękoma , i nagle wszyscy znikneli !!! już nikogo z nich ta nie było !! potem dopiero zobaczyłem przechodzącego tamtędy strażnika !!!
Czy to tylko ja to widziałem , czy może inni też????
Andre: Tak , niestety to chyba nie tylko twoje sny. kilku ludzi także widziało to zdarzenie tamtejszej nocy i powiadomiło mnie , i kilku nnych ludzi. Nie chceiliśmy o tym wspominac na zebraniu , aby nie wzbudzac paniki wśród mieszkańców , ale to także jeden z powodów , dla którego wprowadziliśmy owy stan. Czy widziales cos jeszcze ????????
bezi: nie , nic więcej. Jak będe coś wiedzial , lub widzial , natychmiast ci o tym powiem !!
Andre: dobrze , przepraszam ale musze isc, narazie.
Bezi postanowił na dobre zając się ta sprawą , potraktowal to jako kolejną misję i zamierza ją wykonac. Pierwsza postać , jaka mu pzyszła do głowy to Xardas. Może on coś więcej wie o tych tajemiczych zdarzeniach ?? choć jak ostatnio na niego nakrzyczl , to beziemu ani sie śniło iść tam spowrotem. A może on tez ma coś z tym wspólnego pomyslal bezi. Nagle bezi zobaczyl przebiegającego wrzeszczącego mieszkańca ,był już wieczór wiec nie zdołałgo zidentyfikowac , Nagle wrzasnoł : AAAAA>!!! widziałem kogoś w swoim domu !!! poważnie !!!
nagle 1/3 miasta sie zbiegła , a ten wszystkim opowiedział. Był już wieczów. Nor,malniEe !!! wdzialem jakiegoś kolesia w swoim domu !!!!
jakiś mieszkaniec sie zapytal : jak on wyglądał !!! no powiedz coś wiecej !! a może ci sie cos przyśniło ??? Nieee ! widzialem go !!! był ubrany na czarno , nie mial zalożonego kaptura wiec widzialem dość wyraznie jego twarz , był tak na pół przezroczysty !! ale najgorsze i najstraszniejsze byly jego slowa...
A co powiedzial ???? O INNOSIE !!! --> ktos z tłumu wrzasnoł..
z tego co zapamietalem powiedzial : " ON nadchodzi " , czy przychodzi , nie pamietam bo bylem tak zdenerwowany że przez chwile mi sie słabo zrobiło , zaczelo mnie kuć w płuco , już myslalem że umieram , ale nagle postac zniknela , a ja sie jakoś ocknolem z bulu... ktoś krzyczy : niech nam innos pomoże !!! co tu sie dzieje !!! to jakies pieklo !! , taak !!!
potem przez około 30 minut jeszcze wszyscy plotkowali , a nastepnie rozeszli się. Wiadomości szybko dotarły do władz miasta. Narazie nic nie wiadomo co postnaowili , czy co o tym myślą.
Bezi nie mógł tak stac bezczynnie i patrzec jak ludzie to giną , a to te drugie żeczy, i postanowił , że na zajutrz będzie szukal cennych wskazówek od ludzi, Poinformowal lorda Andre , że od jutra zajmuje sie śledztwem w tym całym zamieszaniu.

Nastepnego dnia...

Bezi budzi sie w swojej chatce , ale na zewnątrz czeka na niego jakiś tajemniczy człowiek.
tajemniczy czlowiek: Witam , jestem wysłannikiem wielkich magów wody. Moji zleceniodawcy kazali mi cie do siebie przysłać.
bezi: co ? dlaczego :
tajemniczy czlowiek : niestety nie udzielili mi tej informacji.
bezi: no dobra , w tkaim razie ruszam. AA.. a gdzie magowie wody sie ukrywają ??
T.C: hm... kojażysz ten las ze słonecznym krągiem ?
bezi: aaa tak , dobra wszystko juz wiem.. No tylko ciekawe jak ja sie przedostane na zwenątrz miasta , jak bramy sa zamkniete ! , ale spróbuje załatwić rpzepustke.. AA a ty jak sie dostales do miasta ?
T.C: magowie dlai mi zwój z teleportacją. aa czekaj , chyba zostął mi jeszcze jeden taki zwój , tyle że z teleportacją wlasnie do ich kryjówki.
bezi: dawaj , nie mam czasu.
T.C: ok , masz.
bezi: dzieki.
Bezi użył zwoju ... nagle po kilku sekundach i glosnym dzwięku znalazł się w lesie na wprost słonecznego kręgu. Zobaczył tam obóz magów, namioty , itp.
Myxir: noo jestes nareście ! szukaliśmy cie od kilku tygodni !
bezi: co wy tu robicie ?
Myxir: Adanos do nas przemówił. NIe objaiwl sie nam osobiscie , ale przemówił do nas , kazał nam opuszczac kontynent , powiedzial że szykuje ie coś złego , a potem przestał mówić. My jako jego kaplani uwiezyliśmy grozbie i ucieklismy z kontynentu na Khorinis. gdy tylko tu sie znalezlismy , wyczulismy złą energię. Energię o kilkunastu szczepach masowych. JEst to jednostka nasilenia magi. My oraz magowie ognia dysponujemy energią zaledwie 1/3 szczepa masowego !
mało tego , odbierlaismy cały cza sjakieś dziwne magiczne sygnały. Postanowiliśmy pójść ich tropem , tam gdzie byly najsilniejsze. No i trop zaprowadzil nas tutaj do tego kręgu. Wdaje sie iż stąd nasilenie tych sygnałow jest najwieksze. Badamy ten krąg od tygodnia i nic nie mozemy zrobić. Chcialiśmy cie prościć o małą przysluge , dlatego cie tu zawolaliśmy.
bezi: tak ?
Myxir: idz pogadac z Saturasem. On ci wszystko wyjaśni.
bezi idzie do Saturasa.
Saturas: no , a wiec już wszystko wiesz , wiec tak , pamietasz wielki las za farmą Akilla ?
bezi: jasne , a co mam zrobić ?
Saturas : tam jest ukryta mała jaskinia , ukryłem tam starożytny ALmanah Adanosa. Sa tam zapiski najdawniejszych slug adanosa. Bardzo jej teraz potrzebujemy.
bezi: nie ma sprawy. Przyniose wam księge.
bezi włożył swój stary pancerz paladyna , miecz " gniew innosa " o ruszył na poszukiwanie księgi.
Szedł sobie droga przez wielki las , zobaczył skrzyżowanie z napisami " Khorinis " , " latarnia morska " , wiec poszedl w kierunku latarni morskiej , aż zatrzymali go Bandyci:
Bandyta: aaa co my tu mamy!!! patrz , mam twój protret ! znowu ktoś cie szuka ( glupio sie zaśmiał ) i jak , poprawilem ci humor ?
bezi: nie , zjeżdżaj stąd.
Bandyta : co ? przecież chcę odebrac nagrodę za twoją głowe.... chlopaki lapac go !
bezi wyciągnol miecz , i pozabijał bandytów kilkoma ciosami. Przeszukal ich ciała, podniósł z ziemi swój portret , żeczywiście bardzo podobnie na nim wyglądał. niestety listu gończego nie bylo.
bezi poszedl do jaskini. Nagle stanoł mu przed nosem jeszcze jeden bandzior.
Bendyta: coo ? moi kolesie cie jeszcze nie wykończyli ? w tkaim razie ja to zrobie !
bezi przywlail bandycie i wbil mu miecz w brzuch. zabrał mu złoto i wszedl do jaskini. Pootwieral wszystkie kufry , zabral różne żeczy... almanahu niestety nie bylo. Ale był za to list : " ukryłem księgę w jaskini niedaleko tajemiczej winiarni , Saturas ". A zatem bezi wyruszyl przez ciemny las , w kierunku winiarni Vina. Nagle zobaczył.... ku swym zdziwnieniom Abuyna ! , bezi sie zakradł w krzaki , obserwował jego , ale nagle zniknol mu z pola widzeia. bezi byl niesamowicie zaskoczony. No ale w koncu poszedl do jaskini... w jaskini byli jak zwykle bandyci , ale bezi sie szybkoz nimi rozprawil , przeszukal jaskinie i znalazł w jednym z zamknietych kufrów księge, zmarnowal do tego 5 wytrychów.
postanowil jak najszybciej oddać to magom wody. Poszedl na skóty , schodami koło starej kopallni i tajemniczego kręgu.
bezi: prosze , oto twoja księga.
Saturas: dziękuje !! oto twoja zaplata.
mamy dla ciebie jeszcze jedno zadanie.
bezi: co ?
saturas: ukryłem kiedys na tych ziemiach stary amulet hipnozy. Miał wlasciwości paranormalne , dzięki temu amuletowi moglibysmy bardziej zbadac tajemniczą energię.
bezi: nie ma sprawy , przyniose wam amulet. A gdzie mniej więcej sie znajduje?
Saturas: masz mape , zaznaczyłem mniej wiecej miejsce ukrycia amuletu. Było to w jaskini goblinów , niedaleko jeziora, na drodze z miasta do wlasciciela ziemskiego. Bezi wyruszyl. Gdy byl przed jaskinią , nagle od tyłu zaskoczyli go bandyci..
aa mamy cie ! tym razem sie nie wywiniesz. Bezi jak zwykle zabił kolejnych bandytów , oraz kilka potworów. No i wszedl do jaskini. Niestety.. amuletu nie było. Znalazł tam jedynie skrawek papieru i jakiś list. W liście pisze: dziennik Bethastera , 15 dzien 3 miesiąca bieżącego roku. wychodzilem z moimi owcami na pastwisko , kiedy nagle podeszla do mnie jakas ubrana na czarno postać. Bardzo sie wystraszyłem i chcialem uciekać , ale postac w czarnym kapturze powiedziala żebym zaczekał. Zaproponowala mi układ. Mialem jej przynieść pewien artefakt, nie pamietam juz co to bylo , a po chwili zniknela. To tyle.
Bethaster.
Bezi po przeczytaniu listu wyszedl z jaskini , ale zobaczyl pod nogami w progu kolejny list , mógłby przysiąć że wcześniej gdy wchodzil do jaksini go nie bylo !!!!!!!! bezi sie przerazil tym razem ostro , to wyglądało by tak , jakby ktoś go śledził !
w liście pisało .." KHKRRR 1902 " Było to napisane... krwią , ciemną , grubą krwią....była lekko zaschnięta.Bezi natychmiast postanowił zdac relacje Saturasowi. Lecz pod czas powrotu przez wielki las , niefortunnie wpadl w pułapke bandytów.

KONIEC CZĘSCI 1.

CIĄG DALSZY NASTAPI.
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
No cóż, pomysł miałeś dobry, chciałeś to zrobić oryginalnie, własnym stylem, jednak nie do końca Ci się to udało.
Przede wszystkim, pisanie kwestii w nawiasach- żeby robić takie eksperymenty trzeba mieć spore umiejętności i doświadczenie.
U Ciebie, w nawiasach nie zawsze znajdowało się to, co powinno, czasem nie były domknięte i nie było wiadomo co jest jeszcze w dopisku, a co już nie. Gdyby było to starannie wykonane, może by i ładnie wyglądało- jednak w Twoim wykonaniu nie bardzo to do mnie przemówiło.
Język podwórkowy,niekiedy bardzo infantylny, dużo przekleństw, wyrazów potocznych, czegoś takiego raczej nie stosuje się w opowiadaniach o tej tematyce, bo strasznie głupio to wygląda.
Poza tym masa wszelkich błędów: stylistycznych, fleksyjnych, ortograficznych - te ostatnie szczególnie mnie rozwaliły. Takie byki jak "góże", "krzyknoł", "zniknoł", notorycznie pojawiały się w twojej pracy. Także nie pisze się "karczmiarz", tylko karczmarz, w przypadku kobiety nie uzdrawiacz, tylko uzdrowicielka.
Natknąłem sie także na kilka niezrozumiałych dla mnie sformułowań, np. "szczep masowy", "efekt przyrody".
"Syn marnotrawny"- domyślam się, że nie znasz znaczenia tego frazeologizmu, dlatego go użyłeś.
Interpunkcja także leży i kwiczy. Nadużywasz znaków zapytania i wykrzykników, nie zawsze stawiasz przecinki tam gdzie trzeba. Nie używaj emotikonek w opowiadaniach. I to z grubsza wszystko. Staraj się pisać przede wszystkim schludniej i dokładniej, uwierz , że ładnie napisaną pracę przyjemniej się czyta.
Tak więc jak mówię, pomysł miałeś dobry, ale w twojej konwencji jest to jeden wielki sajgon. Postaraj się to poprawić, a do następnej części przyłóż się trochę bardziej ;].

Spojrzałem na posta Xinga i przypomniało mi się właśnie:p :zdecydowanie za mało opisów, strasznie to wszystko suche jest
 

Xingu

Member
Dołączył
2.5.2008
Posty
92
Po przestudiowaniu tego mam parę uwag.

1) Styl jest kiepski... może oryginalny ale kiepski, bo pozbawiony opisów każdej maści.
2) Teksty typu: "(Xardas mieszka teraz w tej wieży co Gothic 2)" są po prostu śmieszne...
3) W czasie dialogu napisanie "Ktoś: ... ja (czyli bezi): ..." To też totalna głupota... Takie teksty w nawiasach jako tłumaczenia są beznadziejnym rozwiązaniem. Lepiej trochę popisać i rozwinąć wątek gdzie i dlaczego, a zamiast "ja (czyli bezi)" napisać po prostu "Bezi:"
4) Sporo literówek
5) Słowa jak "nara" strasznie psują klimat opowiadani i nie pasują
6) Strasznie mało opisów
7) Nie przesadzaj z interpunkcją np. 3 wykrzykniki albo 3 pytajniki to za dużo. Jeden starczy.

Ale pochwały też mogę udzielić:
1) Z oklepanego opisywania tego co było w Gothicu zrobiłeś coś nowego, ale mogłeś zrobić swojego bohatera było by lepiej
2) Starałeś się zrobić nowy styl

Masz 5/10 za dużo błędów i niedopracowań. Ale się starałeś :)
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
porażka pod każdym względem
I nie, nie przeczytałem całości. Bo się nie da. Totalny bałagan, bez ładu i składu. Jeśli coś takiego chcesz robić, to lepiej idź pobiegać. A jeśli chcesz jeszcze coś pisać, to polecam przeczytanie kiedyś jakiejkolwiek książki, bo odnoszę wrażenie, że nigdy żadnej nie widziałeś.

dno
 

Kraver Lynch

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
24.2.2008
Posty
334
Tak jak mój przedmówca muszę stwierdzic, iż nie dałem rady doczytac tego do końca. Taka sytuacja wyniknęła w moim życiu chyba po raz pierwszy.
Co do samej pracy, to czasem miałem wrażenie, iż czytam solucję lub opis gry. Użyte sformułowania zawierające nazwy gry, itd. po prostu śmieszyły, wręcz irytowały. A co do tych nawiasów, to w opowiadaniach występują sporadycznie, krótkie treściowo (zawierające ledwie kilka wyrazów), mające na celu niewielkie dopełnienie pewnego motywu, lub wyrażenie emocji samego narratora.
Przykładem może byc...
- Wówczas około pięciuset dziadków ( i niejedna stara baba) twierdzili, że owej nocy pili piwo w Odpoczynku Wędrowca i byli świadkami całego zajścia.
No i coś takiego występuje rzadko, używane według własnych "widzi mi się" autora.

Takie bzdury jak <podchodzi do kogoś>, które bardziej przypominają scenariusz dramatu teatralnego możesz zastąpic czymś takim.
- Blablabla - powiedział zbliżając się do wędrowca.
W przeciwnym razie "opowiadanie" możesz od razu wyrzucic do śmieci.

Co do słownictwa... Wulgaryzmy mi nie przeszkadzają, bo ujawniają się w wielu znakomitych dziełach, lecz nadużywanie ich nie jest niczym dobrym. Trzeba znac granicę dobrego smaku. Lecz co do słów współczesnych i potocznych jak "nara", itp. to kompletna porażka. Chyba nie muszę tłumaczyc dlaczego.

No i sprawa, której nikt nie przestrzega oprócz 2, 3 osób piszących tu opowiadania. OPISY człowieku, opisy !!!
Czytelnik nie siedzi w twojej głowie i nie widzi twoich wizji. Musisz mu to przedstawic za pomocą wszystkich możliwych środków. Bo opowiadanie bez opisów jest jak samochód bez silnika.

Pozdrawiam
 

bezimienny bezi

New Member
Dołączył
16.5.2008
Posty
4
CZĘŚĆ 2.

... Nastał Dzień..., promienie słońca zaczeły przebijac się przez niewielkie , białe chmurki gatunku kłębiastego , które poruszały się na kryształowo czystym , niebieskim niebie. Było bardzo ciepło, temperatura tego dnia wynosiła aż 29 stopni Celciusza. Bezimienny bohater budzi się, wstaje powoli , przeciera swoje zaspane oczy... po czym wstaje na nogi , rozglądając się dookoła i rozmyślając - gdzie ja jestem ? no tak przypominam sobie , to przecież klifowe wybrzerze koło północnego lasu. Swego czasu na klifowym wybrzerzu grasowało pełno zębaczy , ale to już daleka przeszłość. Teraz wybrzerze porasta bujna trawa , a obok lekkie klify i rozpoczynający się las. Bezimienny wreście sobie przypomniał , że wpadł w tym właśnie lesie w pułapkę zastawioną przez bandytów. Miałem wtedy iść do Saturasa - myśli..., przecież jego amuletu nie było w tamtej jaskini... Bezi powoli krocząc , zmierza wybrzeżem w stronę miasta , gdy nagle zatrzymuje się koło kapliczki innosa, tuż przed latarnią morską Jacka i rozmyśla , łącząc fakty z przeszłych wydarzeń - hm... może przyjrzę się jeszcze raz tej notatce znalezionej w tamtej jaskini , autorstwa Balthasara. Bezi wklada rękę do kieszeni , wyjmuje kilka mikstur leczniczych i innych śmieci , kładąc na posąg w miejscu składania ofiar. Przebierając nerwowo rękoma w kieszeni, do beziego przemawia drastyczna prawda: notatek nie ma , bandyci musieli je zabrać, a potem gołego wyrzucić w las. Ale w sumie co tam było takiego ważnego.. tyle co Balthasar opisywał jak jakaś czarna zakapturzona postać chciala od niego amulet.. - rozmyśla.. Co do kaptura , może to znowu poszukiwacze , może znów odwiedzili nas... ten poszukiwacz co odwiedził Balthasara chciał jakiś amulet od niego... list był w jaskini , w jakiej miałem znalesć owy amulet, no tak , to pewnie chodzilo wlasnie o "amulet hipnozy" , który mialem dostarczyć Saturasowi.. super , ale sie ucieszy na tą informację. Bezimienny postanowił udać się do obozu magów wody , rozbitego koło słonecznego kręgu. Lecz bał się iść przez las , gdyż ciągle miał tam starcia z bandytami. Czego ci bandyci odemnie chcą?-myśli... ja już wogóle nie wiem o co tu chodzi. Poddaję się. Wracam do miasta , pieprzę to... , nie mam dowodów , nia mam żadnych większych poszlak... to gdzie mam zacząć śledztwo? - rozmyśla bezimienny, siedząc na ziemi i opierając się o ścianę kaplicy. W końcu po długiej wojnie myśli , bezi postanowił udać się do miasta i umorzyc śledztwo , dopuki coś się nie wydarzy. Podczas podróży do miasta spotkał Bartoka , starego myśliwego , byłego czeladnika Łuczarza Bospera.
bezi: Bartok ? to ty ??
Bartok: oo , kogo ja widzę ! to naprawde ty ? no no , nie mysl że zapomniałem nasze ostatnie polowanie...
bezi: No, nie wiem czy takie " ostatnie "... przecież to było kupe czasu temu - odparl nieco żartobliwie.
co ty tu tak wogóle robisz ? - spytał.
Bartok: właśnie wybierałem się po jagody...
bezi: coo ?? ty zbierasz jagody ? nie mówisz poważnie...
Bartok: taaak... niestety.. musze jakoś zarabiać na życie. Ostatnie pieniądze przepiłem na placu wisielców , przepłacilem w gospodach , więc co mam robić? Pomyslalem , że podostarczam trochę tego zielska alchemikowi Constantinowi , który akurat odziwo szukał pomocnika.
bezi: I gdzie je szukasz ? to zielsko oczywiście.
Bartok: W okolicznych lasach.
bezi: ok , w takim razie nie będę ci przeszkadzać , a wlasnie , jak wyszedłeś z miasta ? przecież to już po dwunastej.
- Przesmyk w porcie - odpowiedzial Bartok.
-aaaa , rozumiem - odparl bezi, w takim razie , owocnego znaleziska !

Kiedy Bartok odszedł , Bezi dalej szedł ścieżką do miasta , schodził już powoli w dół , mijał gęstwinę z przewróconym do góry nogami wrakiem łódki , której tło przysłaniał budynek koszar miejskich. Doszedłszy do bramy , szybko spostrzegł , iż jest Zamknięta , a na górze stał patrol straży miejskiej w czerwono białych pancerzach , zwanych potocznie Lekkimi pancerzami straży. Po środku pomiędzy dwoma strażnikami stał jeszcze jeden , potezniejszy.. wyglądał na dosyć silnego i był w cięzkim pancerzu straży. Nagle jeden z nich zauwarzył wydobywającego się zza choinki bezimiennego, i zakrzyczał :
- Nie wpuszczamy nikogo ! odmaszerować od bram.. tylko od dziewiątej do dziesiątej.
- Ale ja wcale nie zamierzałem wchodzić , panie - odparl bezi.
- no to dobrze , bo tak byś nie wszedł ,rozkaz to rozkaz i tylko to się liczy... Za króla ! - odpowiedział drugi strażnik.

Bezi stanoł na wprost ścieżki i postanowił złożyc wizytę na farmie Onara. Teraz to już pewnie tam pustki... , najemników nie ma, Lee... - rozmyśla idąc. Nagle stanąwszy na pierwszy stopień kamiennycjh schodów , prowadzących na płaskowyrz , gdzie leży farma Akila, potyka się o stopień i wali głową w beton. Po chwili ocknol się i wstał... Krew ciekla mu z głowy , musiał natychmiast wypić esencję leczniczą. Szukając której kolwiek z mikstur , przypomina sobie że wszystkie zostawił na posążku innosa w wielkim lesie na wybrzerzu klifowym. No pięknie - myśli. Teraz muszę się tam wrócić , paranoja ..grrr- złość wylewała mu się z oczu. Tym razem postanowił pójść przez Wielki Las od strony farmy Akila. Tak oto bezi maszerował z rozbitą głową po zostawione mikstury. Spacer był niespokojny... bezi ciągle się bał , że jakiś stwór wyleci z krzaków i stanie mu na drodze... ma w końcu na sobie w tej chwili tylko panczerz ze skór zębaczy , co nie jest jakimś ideałem co do ochrony , a broń jaką mu przyszło nosić w danej chwili to zwykła laga , gdyż bandyci wcześniej go obrabowali , zabrali pancerz paladyna , miecz , a bezi dopiero obudził się w takim ekwipunku... Dziwni ci bandyci - myśli... , zdjeli pancerz paladyna , założyli skórzany.. wzieli Gniew Innosa , przytwierdzili Lagę, normalni bandyci to by gołego wyrzucili , a tutaj.. ciekawa sprawa - rozmyśla idąc przez las. Las ten był niezwykle pokazny, jeżeli chodzi o gęstość roślinności , jak i o powierzchnię.
- Jest tu co oglądać - Myśli...
Bezi zbacza z głównej ścieżki , skręca w lewo i wchodzi w wielką gęstwinę drzew i krzewów. Przebijając się po cichu przez krzaki spostrzega przed sobą człowieka, odrazu go rozpoznając.
- Przecież to Abuyn ! znów go tu spotykam - szepcze pod nosem.
Bezi postanawia tym razem ruszyc za nim , zerwałszy się do biegu , począł gonić jak szalony abuyna , ten gdy zobaczył ruszającego ku niemu beziego , tak się zlęknoł , że zaczoł uciekać jakby goniły go co najmniej dziesiątki smoczych zębaczy, a jego wyraz twarzy.. dosłownie jakby patrzał na spadający na niego z nieba głaz. Rozpoczeła się gonitwa. Abuyn jak i bezi nie rezygnowali ,ciągle przedzierali się przez las gdy nagle bezi potyka się niefortunnie o jakiś kamień i upada poraz drugi na ziemię. Abuyn mu błyskawicznie znika z oczu , pozostawiając za sobą jedynie unoszący się nad ziemią kurz. Upadek był dość niebezpieczny . Bezi próbuje wstać , cięzko mu to przychodzi , no ale jakoś za którymś razem udaje. Spogląda na swoją prawą nogę i widzi rozcięte spodnie w kolanie i cieknącą z rozprutej dziury krew. Chodzenie teraz jest dla niego nie lada wyzwaniem , ale postanawia przełamać straszny ból i iść kulawym krokiem szukać tych nieszczęsnych mikstur. Znajduje się w takiej gęstwinie , ze kompletnie nie wie , w którą stronę ma iść, wszędzie dookoło zielono, krzaki , drzewa, ostatecznie postanawia iść na prawo. Przedzierawszy się przez krzaki , bezi nagle upada na ziemię, nie mając już siły na chodzenie. Leży teraz cały brudny i okrwawiony na plecach , patrząc w niebo. Myśli teraz o Lee , o wspólnych przeżyciach w koloni i po za barierą.. następnie wspomina Gorna.. przypomina sobie , jak to odbijali kiedyś w nowym obozie kopalnię z rąk strażników ze starego obozu..., jak to czyszczał drogę z Jaszczuroczłeków do twierdzy górskiej... Ale z niego wojownik , jak on te potwory lał... strach było patrzeć... Nagleał się z ziemi , stanoł koślawo z obolałą nogą , postanawiając iśc dalej na poszukiwania mikstur. Krew zaczeła mu lecieć jeszcze bardziej niż przedtem gdy nagle stąd nizowąd przemawia do niego piekielny dzwięk , słyszany z każdej możliwej strony :
- SSSSAAAAAAACHHH... CCHHCĘĘĘĘ TTTWWWOOOJJJEEJ KRRRRRRRRRWIIIIIII... SSSSSSSSSAAAAAAAHHHHHHssssss..... DAAAAAJJJJJ MMMMIIII KKKRRREEWWW.............
nagle głos ucichł.Zapadał powoli zmrok. Bezi przeraził się tym co usłyszał , począł trząść się jakby zamarzał , co wyglądało z boku conajmniej dziwne przy takiej temperaturze... lecz on trząsł się ze strachu i dobrze o tym wiedział, nastepnie rozejrzał się dookoła , ale nic nie było widać , tylko las. Po kilku sekundach dzwięk powrócił.... bezi zatknoł natychmiast uczy, lecz to nie pomagało.
- SSAAASSSDDHHHRRRRKRRR .... głos nagle ucichł , ale nie przestał się odzywać;
- ssadasdsaa ... ccccaaaaaasssss zzzaaaabbiiićććć..... cccaaaaaassssssssssssss zzzaaabiić... ccaaasss zaabii... po czym głos ucichł i zapadł się w podziemię. Jedyne co było słychać to dzwięk przyrody i świerszczy , zaczynających na wieczór swoje symfonie.
Bezimienny tak się przeraził , że aż serce mu zakołotało i stracił przytomnośc... Padł w gęstwinę w samym środku ciemniejącego lasu. Po kilku minutach obudził się w tym samym miejscu. Powoli nadchodziła ciemna noc , wszystko szykowało się do snu. Bezi ocknoł się , wstał powoli i nagle zobaczył cos dziwnego. Stanoł pomiędzy konarami dwóch drzew , i począł obserwować dziwny punkt na czarnym , nocnym tle. Punkt przypominał światełko w kolorze ognia , który przemieszczał się z prawej strony do lewej, robił to powoli. Bezi nawet na chwile nie spuścił z niego oka. Przez chwile wydawało się jakby punkt robił się coraz większy, bezi pomyslał że to coś może się zbliżać , ale przelatując w lewą stronę , zaczynał powoli się zmniejszać , aż całkiem zgasł.
- mogła to być pochodnia , ktoś mógł iść przez las - pomyślał bezi.
Wyczerpany fizycznie i psychicznie bezi postanawia zrobić sobie odpoczynek. Rozgarnął po omacku w czerni nocy gdy już kompletnie nic nie było widać liście i gałęzie na bok, po czym położył się i powoli zasnął.

CDN.
 

Kraver Lynch

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
24.2.2008
Posty
334
Dobra. O wiele lepiej niż poprzednim razem, lecz mam jeszcze kilka zastrzeżeń.
Otóż dalej widoczny jest lekki chaos. Nie ma zachowanego tu porządku stylistycznego. Wygląda to raczej na opowiastke dziadka z czasów II wojny światowej, aniżeli literacki odpowiednik tego słowa.

Nie możesz mieszac języka pisanego z potocznym.
Chodzi mi o to, że pisząc powinieneś zwracac uwagę na stylistykę, chronologię i ład.
Raz piszesz w czasie przeszłym, raz w teraźniejszym, a to wszystko opisuje jedną sytuację.

Pomijając to powinienes zwrócic uwagę na estetykę pracy. Nie można wpieprzac myśli bohatera w środek tekstu. Powinienes zaczynac od nowej linii, myślnika i wtedy można pisac kończąc " - pomyślał", itp.
I jeszcze jedna uwaga. Nie wiem gdzie widziałeś coś takiego, ale pisząc cokolwiek nie możesz używac czego takiego...
Beziemienny: Blabla
Gorn: Blablabla

To w opwoiadanaich jest niedopuszczalne.
Należy zrobic cos takiego...

- Blabla - stwierdził, po czym położył się w miękkiej trawie wpatrując się bezmyślnie w niebo - blabla?
- blabla - odpowiedział. Zdawał się byc nieobecny i jakby machinalnie odpowiadał na zaczepki kompana.

Od razu wygląda to bardziej przejrzyście.
Na razie to tyle.
Pozdrawiam
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
No, jest już lepiej w porównaniu do poprzedniej części, jednak w dalszym ciągu jest sporo błędów. Poza tymi na które zwrócił uwagę Kraver:
ortografia- w dalszym ciągu masz problem z końcówkami(stanoł,zlęknoł,zaczoł). Zanim wstawisz opowiadanie, przepuść je przez Worda i sprawdź błędy, albo zainstaluj sobie Firefoxa.
CYTAT
zza choinki
nie ma takiego drzewa jak choinka, to jest nazwa potoczna bożonarodzeniowego drzewka- zamiast tego lepiej użyć np. świerku, jodły*
CYTAT
wali głową w beton
- nie sądzę, aby w tamtych czasach znano już beton, lepiej napisać, że walnął w kamień, czy coś w tym stylu.
CYTAT
, owocnego znaleziska
-bardziej by pasowało"owocnych poszukiwań"

Reszta ujdzie w tłoku. Ale i tak jest lepiej
-------------------------------------------------------
*bez urazy, Jodeł xD
 

bezimienny bezi

New Member
Dołączył
16.5.2008
Posty
4
Wy tu raczej oceniacie tylko pod kątem stylistycznym , a mi chodziło raczej o fabułę , to co się dzieje... myslalem że będziecie dyskutowac o fabule itp. a tutaj nic , tylko wypisujecie to co wypisal by każdy nauczyciel od polskiego sprawdzając opowiadanie jakiegoś ucznia. ;/
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
CYTAT(bezimienny bezi @ 16-05-2008, 21:22) index.php?act=findpost&pid=182163
Wy tu raczej oceniacie tylko pod kątem stylistycznym , a mi chodziło raczej o fabułę , to co się dzieje... myslalem że będziecie dyskutowac o fabule itp. a tutaj nic , tylko wypisujecie to co wypisal by każdy nauczyciel od polskiego sprawdzając opowiadanie jakiegoś ucznia. ;/

Bo stylistyka, to podstawa. Bez tego nie napiszesz dobrego opowiadania. Może być genialna fabuła, a w chu* błędów ortograficznych itp i już opowiadanie jest do bani, bo nie da się go przeczytać... jak zaczniesz pisać poprawnie pod względem stylistycznym, wtedy będzie można poświęcić się omawianiu fabuły...a póki co szlifuj, szlifuj...

Poza tym pisząc opowiadanie, musisz liczyć się z krytyką, nic na to nie poradzisz- taki to parszywy los artysty
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
LoL xD
Nauczyciel by się ze smiechu stoczył pod ławkę. Sprawdzenie tego pod kątem ortografii, interpunkcji to już by było napisanie od nowa. A stylistyka... tutaj nie ma co poprawiać, bo styl jest tragiczny. Nie da się cieszyć nawet najlepszą fabułą, jeśli wykonanie jest nic nie warte.
 

bezimienny bezi

New Member
Dołączył
16.5.2008
Posty
4
Ciąg Dalszy ;;;

Nastał Poranek ;

Bezi budzi się... wstaje... rozgląda się na boki, przypomina sobie wydarzenia z zeszłej nocy.
* hm... pójdę teraz do Lorda Andre i opowiem mu o tych piekielnych wydarzeniach... a może jednak nie ? sam już nie wiem... nie... lepiej będzie jak mu powiem.
< wygrzebuje się z krzaków , idzie przez las aż dociera do głównej ścieżki.. idzie na wschód , a gdy dociera do skrzyżowania , wybiera drogę do farmy Akila >
< nagle zatrzymuje się zaraz po wyjsciu z lasu... widzi dziwną , czarnoskórą postać stojącą na środku ścieżki na tle farmy Akila , zaraz koło kamiennych schodów... postać wyglądała dość dziwnie... twarz miała czarnoskórą jak murzyn, jego ubranie to podarte beżowe spodnie i brudna , zniszczona i podarta biała koszula. Jednym słowem gość wyglądał jak jakis dzikus z dżungli tylko brakowalo mu maczugi...
bezi decyduje się podejść do tajemniczego gościa i z nim porozmawiać. O dziwo bez problemu podchodzi do tajemniczego czlowieka.
bezi: hr... witam
ciemnoskóra postać odwórciła się do beziego , popatrzała na niego , a jej wyraz twarzy.. był dla beziego tak straszny jak spojżenie demona.
bezi: Kim jesteś?
postać nadal przygląda się beziemu , nic nie odpowiadając..
bezi: umiesz mówić? a może jesteś jednym z tych " góru " czy jak ich tam zwali z byłego obozu bracta zza bariery ?
postać nadal nic nie mówiła.
* ehh... co to wogóle za gość... a pieprzę go ... spróbuję go bezpiecznie ominąć i iść na farmę Akilla.. może bedzie miał dla mnie jakieś zadanie do wykonania... *
< bezi omija czarnoskóra postać i przebija się polem na którym pracują Enhim i Egill do Akila. Spotyka go na podwórku przed Farmą , siedzącego na swojej ławce... >
Akill : O.. dobrze że jesteś...
bezi: co sie stało ?
Akill: eee... moja żona .. nie mogła tu już wytrzymać. Uciekła. Największym problemem jest to , że kompletnie nie wiem gdzie!!!
bezi: co ją do tego skłoniło?
Akill: ehhh.. myślę że nie mogła wytrzymać tego całego zamieszania..
bezi: konkrety , konkrety proszę....
Akill: no jakie tam konkrety.. 3 dni temu słyszeliśmy tu szepty, 2 dni temu czyli nazajutrz dostrzegliśmy w nocy w lesie za chatą dziwny , pomarańczowy punkt... a wczoraj.... wczoraj to już przeszło samo siebie. W biały dzień , rozumiesz ? W BIAŁY DZIEŃ bezszczelnie wtargneła do chaty jakaś postać ubrana w czarny płaszcz , ale bez kaptura. Moja żona uciekla na strych , a ja oczywiście musialem wygonić tego osobnika.
bezi: jak dokłądnie wyglądała ta postać? możliwe , że ktoś już ją wcześniej widzial. Przynajmniej tak słyszałem.
Akill: No mówię , czarna szata bez kaptura , gość blady , Łysy , bez żadnych tatuaży , nic... Jak tylko wszedł to odrazu poszedlem do piwnicy po młotek... No i zaczołem mu grozić żeby się wynosił... a on zrobił Idiotyczny , wręcz chamski uśmieszek na swojej twarzy , po czym wyszedł z domu. Ja także wyszedlem , ale jego już nie było. Zapytałem się tych dóch kretyńskich braci , czy nie widzieli go, ale nie wiedzieli o czym mówię... to wszystko.
bezi: A widziales tego murzyna co stoi tam na środku ścieżki? próbowalem do niego coś gadać , ale bezskutecznie. Gość tylko mi się przyglądał , ale ani mru mru.
Akill: aaaa.. wlasnie , zapomnialem ci jeszcze o tym powiedzieć... ja też nie wiem co to za facet. Pierwszy raz zauwarzyłem tu go stojącego gdzieś... no nie wiem , może 4 albo 5 dni temu będzie... no nie pamietam dokladnie , nie zapisuję sobie przecież w kalendarzu wszystkiego.
bezi: jasne... i co , stoi ten koleś tak tu od 5 dni ??????
Akill : Ciąglę w tej samej pozycji , w tym samym miejscu. Ja już kompletnie wariuję.. nie wiem co tu jest grane. Owszem , zdarzały się tu już laty temu dziwne rzeczy ... naprzyklad ci czarni magowie.. pamiętasz ???
bezi: aaa , jasne że pamiętam poszukiwaczy.
Akill : no wlasnie o to mi chodzi... ale to co teraz sie dzieje to już poprostu przechodzi wszelkie prawa fizyki że tak się w przenośni wyrażę.
Bezi: A widziałeś może ostatnimi czasy Abuyna gdzies tutaj ???
Akill: A kto to jest ?
Bezi: Przepowiadacz przyszłości z wysp południowych.
Akill : nieeee, nie wiem o czym mówisz.
Bezi: Ok , dzięki za informacje w takim razie... Spróbuję odnaleść twoją żonę.. wiesz może w którą stronę się skierowała??? a może powiedziała dokąd idzie?
Akill: mówię ci że jak tylko weszla do doum ta postać , odrazu wziela nogi za pas i do tej pory jej nie ma !
Bezi: ou.. no dobrze , zobaczę co da sie zrobić.
Akill: ehhh.. mam nadzieje że jeszcze żyje..
< bezi zaraz po rozmowie z Akillem postanawia iść do jaskini goblinów na drodze z martwej harpii do majątku ziemskiego. Coś mu przyszło na myśl. >
* no dobra , wejdę tam i zaraz wyjdę , zobaczymy czy znowu pojawi się przy wyjściu jakaś wiadomość... *
< bezi zrobił to co zamierzał , lecz żadnej wiadomości nie było. >
*hm... dziwne... *
Nagle przy wyjściu z jaskini ni stąd nizowąd pojawił się wysłannik magów wody.
Wysłannik: uff... dobrze że cię znalazłem. Posłuchaj. Musisz natychmiast iść do Saturasa. Masz zwój z teleportacją.
Bezi: tam gdzie zawsze ?
Wysłannik: Tak...
Bezi: dobra//
< bezi wykorzystuje zwój , i po kilku sekundach jest na miejscu. >
Podchodzi Cronos;;
Cronos: Ahh... dobrze że jesteś.. mamy nowe informacje które chcemy ci przekazać ! natychmiast ić do Saturasa, jast jak zawsze przy swoim namiocie.
Po chwili zaczoł padac deszcz , zrobiło się pochmurno i mrocznie.
< bezi chodzi pomiędzy namiotami i znajduje namiot saturasa, przy samym słonecznym kręgu. >
bezi: Saturasie ! ja przepraszam że nie przybyłem wczoraj , ale
Saturas: spokojnie , tylko spokojnie... podczas ostatniej nocy i dnia wiele się dowiedzieliśmy. Narazie amulet chipnozy nie jest nam potrzebny. Tak więc nie musisz go nam przynosić.
bezi: byłem przedwczoraj w jaskini , w której miałem znaleść wdlg notatki amulet...Ale go tam nie było !!!
Saturas : CO ??? NIE BYŁO ??? NA ADANOSA.... nieee.. to niemożliwe.. nie to nie może byc prawda... Jeżeli mówisz prawdę to oznacza , że amulet został skardziony no bo jak inaczej mógł zniknąć? znalazleś coś w tamtej jaskini ?? oprócz amuletu oczywiście.
bezi: Tak... dwie kartki , jedna to dziennik Balthasara , pasterza od Sekoba i jakiś nieznanego autorstwa z dziwnym słowem i cyframi...
Saturas: Masz to przy sobie ? słuchaj , to już nie są żarty , ty lepiej idz jeszcze raz do tej jaskini i upewnij się że napewno amuletu tam nie ma...
bezi: Byłem tam dwukrotnie i powiadam : amuletu tam nie znalazłem !!! jedynie te dwie wiadomości. Niestety , kiedy szedlem do ciebie , zostalem zlapany i obrabowany przez bandytów. Obudzilem się na klifie goły , bez niczego prócz kilku mikstur.
Saturas : Ale ja muszę wiedzieć co się znajdowało , co było napisane na obu kartkach !!!
bezi: Nie pamiętam już !!! wiem że jedna była pamiętnikiem tego pasterza a druga zawierała jakieś dziwne słowo .. tyle.
Saturas: słuchaj , znowu się na tobie zawiodłem... no człowieku co ty sobie wyobrażasz!!
bezi: ehh... pójdę w takim razie do obozu bandytów i odbiorę obie kartki.
Saturas: wiesz gdzie go szukać?
bezi: przed wpadnięciem w pułapkę zauwarzyłem w zaroślach jakieś drweniane konstrukcje , podejżewam że to tam.
Saturas: Idz natychmiast.. Ale.. uważaj na siebie. Cronos może ci sprzedac troche ekwipunku , mikstur leczniczych itp. Idz się wyposarzyć i ruszaj w drogę ! wiesz przecież że nie wiemy , ile zostało nam czasu.
< bezi kupił troche ekwipunku od cronosa , odpoczął przy ognisku i postanowił wyruszyć na poszukiwania obozu. Zszedł kamiennymi schodami , minął opuszczoną kopalnię, stary kamienny krąg i wszedł w gęsty las... po kilku minutach marszu dostrzegł drewniane konstrukcje. >

CDN.
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
Wiesz co, nie chce mi się nawet wytykać wszystkich błędów po kolei, bo całe to opowiadanie to jedno wielkie ...
Powtarzasz wszystkie błędy o których Ci pisaliśmy, znowu bawisz się w nawiasy, dialogi zapisujesz jak dziecko z 1 klasy podstawówki, masa błędów maści wszelakiej, strasznie to wszystko chaotyczne... Muszę stwierdzić, że poprawa jest minimalna. Sorry.
I jeszcze jedno: "bezi" to nazwa własna i wypadało by ją pisać z wielkiej litery.
 

Kraver Lynch

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
24.2.2008
Posty
334
Wiesz, nie ma sensu pisania kolejnych części, bop nikt ich nie będzie czytał. Wszystkie błędy, które ci pokazaliśmy są powtarzane.
To co Ci mówiliśmy odnośnie dialogów typu
Bezimienny: blabla
Gorn: blabla,
nawiasów, które są używane sporadycznie i zachowania ciąłości czasu, stylistyki, ortografii, itd, nie poskutkowało.
Dalej jest taki chaos, że nie da się przeczytac ani jednego zdania. Więc skończ wacpan, wstydu oszczędź.
Pozdrawiam.
 

Xingu

Member
Dołączył
2.5.2008
Posty
92
Przyznaje bez bicia, kolejne części ledwo zacząłem czytać, no sory ale nie umiem skończyć. Naprawdę. Koledzy mają rację, możesz mieć boską, niesamowitą fabułę, ale trzeba to umieć ładnie przedstawić żeby się dobrze czytało.

Np. takie porównanie.
Ja opowiem prosty mniej śmieszny żart, a Ty niby bardzo zabawny ale żeby dojść do puenty trzeba się nasłuchać wyjaśnień i ogólnie wielkiej plątaniny zdań. Z czyjego żartu się będą bardziej śmiać? Wydaje mi się że z mojego, bo nie będą potrzebowali wielkiego wysiłku umysłowego żeby go zrozumieć.

Im przyjaźniej tekst napiszesz, tym lepiej i wygodniej się go czyta.

Dajesz opo do oceny, to gotuj się na krytykę.

jak masz pomysł na fabułę to dobrze, ale musisz umieć ją sprzedać. Spróbuj napisać coś w stylu normalnym, kombinuj z czasem, osobami narracji etc. ale nie rób takiego chaosu bo to nie będzie na pewno na plus. Albo zmierz się z dobrym stylem albo sobie odpuść, bo nikt nawet tego nie doczyta...

Powodzenia i pozdro.
 

Gortal

Member
Dołączył
7.9.2007
Posty
67
Ja nie przeczytałem tego całego, ale następnym razem napisz to jakoś tak bardziej Gothic'owo. Bo co jak co ale powiązałeś Gothic z teraźniejszością. A to przecież czasy średniowiecza i w ogóle. Po prostu zdanie "wyciągnał cos w rodzaju telefonu komórkowego" psuje Ci cały świat i czasy w jakim one nastały. No i w sumie ten sposób pisania no powiem ci że niepotrzebnie pisałeś jakieś tam ostre nawiasy lepszy byłby normalny opis.

Edit: I posłuchaj kolegów bo dobrze Ci mówią.
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Jak poprzednicy - nie dałem rady dojść do końca. Koleś, ty piszesz na poważnie czy po prostu chcesz człowieka wkur**ć? Błęd, błędy, błędy. Znasz coś takiego jak Word, chociaż składni nie poprawisz, a też tych błędów było sporo.

Nie pisz więcej, bo albo nie przeczytam albo będę zmuszony mieszać cię z błotem.
 
Do góry Bottom