Legendy Z Khorinis 2.

Koza123

Nadworny błazen Rangiza
Dołączył
1.7.2010
Posty
309
Aaaach. Rozległo się przeciągłe westchnięcie. Ciekawe co on mi dziś opowie.- Myślał młody chłopak wstając z łóżka. Był ciekaw, co też znajomy staruszek dziś mu opowie, więc bardzo szybko ubrał skórzany napierśnik, również skórzane rękawice gdzieniegdzie zdobione metalem oraz lekkie spodnie. Chwycił za swój ulubiony krótki miecz, wsunął go za pas, i ruszył. Po drodze widział kilku kupców. Od jednego nabył jabłka, od drugiego zaś dosyć drogiego banana z pustyni Varant. Po jakichś piętnastu minutach drogi zauważył tawernę. Nad drzwiami wejściowymi wisiał szyld z napisem "Tawerna pod grubym prosiakiem. Budynek był niewielki. Chłopak czuł, że coś jest nie tak. Wszedł do tawerny gdzie dnia poprzedniego spotkał znajomego starca. W środku nie widział nikogo żywego. Zbliżył się do lady i zobaczył prawie martwego mężczyznę o krótkiej brodzie. Był dosyć gruby. Człowiek ten posiadał na głowie niewiele włosów. Obok niego widać było sztylet co wyraźnie wskazywało, że odbyła się tu walka. Ale było pewne, że to nie była zwykła burda, jakie w Myrtańskich tawernach często są wszczynane. O dziwo na nożu nie było krwi. Młodzieniec schylił się nad grubym mężczyzną, chwycił go za rękę i zaczął doń mówić:
-Hej! Hej! Żyje pan?- Młodzieniec próbował nawiązać kontakt.
-Ahhh,eeee, grrrr...- sapał i dyszał poharatany mieczem osobnik.
Wreszcie złapał dech.
-Hej! Tutaj! Szkielety napadły tawernę!
-Co?!
-Tak. Zabrały wszystkich. Ja jako jedyny stawiałem opór więc mi to zrobili. Myśleli, że nie żyję.- Wydusił z siebie wycieńczony człowiek.
-Kim jesteś?
Młodzieniec zastanawiał się skąd tu szkielety.
-Karczmarzem...
-No to powiedz mi czy...
Tutaj rozmowę przerwał huk otwieranych drzwi. Chłopak pomyślał "To szkielety! Zabiją mnie!" Jednak usłyszał dźwięk ciężkiej zbroi. Pomyślał, że przecież szkielety raczej takich nie noszą. Wychylił się z podniesionymi ku górze rękoma. Ku swojemu szczęściu zauważył dwójkę paladynów, a zaraz za nimi swojego przyjaciela Wulfgara. chciał ku niemu pobiec, lecz paladyni szybkim ruchem go powalili.
Nie wstawaj!- Krzyknął jeden z rycerzy.
-Spokojnie! Znam go. On z nimi nie współpracuje.
Staruszek zaśmiał się cicho.
-No cóż...- zawahał się rycerz.
-Wypuść go.- powiedział drugi paladyn.
Paladyni puścili chłopca, a ten wypytał Wulfgara o wszystko. Okazało się, że szkielety po prostu weszły do tawerny i porwały wszystkich. Wulfgar uciekł by sprowadzić pomoc.
-Gdzie mogli ich zabrać?- młodzieniec spytał z błyskiem w oku.
-A co? Chcesz ich uwolnić?- zapytał staruszek nadal niedowierzając.
-Tak! Od dawna chcę się czymś wykazać.
-Sam nie dasz rady! Idę z tobą! Może trochę gorzej widzę, ale walczyć umiem.
Chłopak wyraźnie się ucieszył.
-Gdzie oni mogą być? I co z karczmarzem?- pytał młodzieniec.
-Karczmarzem zajmą się ludzie króla. Co do kryjówki szkieletów...
Staruszek zawahał się na chwilę.
-Tak?
-Reddock. Od kiedy buntownicy się stamtąd wynieśli podobno już kilka razy widziano tam ożywieńców. Tak mi mówił dawny buntownik Gelford. Znam go dość dobrze.
-Skąd on to wie?
Staruszek zaśmiał się.
-On lubił obserwować Reddock. Swój dawny dom. Aż zaczął tam widywać szkielety.
-Aaaaaa.
Cała dwójka wyruszyła w stronę Reddock. Szli jakieś pół godziny. Musieli się przedierać przez las i zabić parę wilków. W pewnym momencie Wulfgar rzekł:
-Uffff. Po tych wilkach kondycja mi wraca!
-Taaa. Dobrze staruszku. Nie chciałbym, żeby cię ożywieńcy rozszarpali.
I szli dalej. Po 10 minutach stanęli przy schodach do dawnej bazy buntowników. Zauważyli 4 szkielety, które pilnowały wejścia w głąb jaskini. Chłopak ruszył pierwszy. Zabił jednego umarlaka. Resztą zajął się Wufgar.
-NOO! Gińcie psy!- wrzasnął z entuzjazmem Wulfgar.
-Ruszajmy dalej!- nie czekając odpowiedział chłopak.
Udało im się przekraść ponieważ zejścia nikt nie pilnował. Widzieli tylko, że więżniowie są przykuci do drewnianych pali wbitych w ziemię. Jeden leżał na kamiennym stole po środku. Nad nim ze sztyletem w ręce stał ork-szaman.
O Beliarze- mówił.- Przyjmij tę ofiarę z plugawej mory!
Po tych słowach wbił sztylet w serce więźnia.
Wulfgar odwrócił się. Zaczęli schodzić w dół. Wszystkie szkielety zebrały się w głównej sali, co dało im możliwość bezszelestnego przejścia. Na kamiennym stole ułożono kolejną ofiarę.
-O, Belia...
-Tak, tak! Muszę zdążyć na kolację, więc załatwmy to szybko!- krzyknął Wulfgar kierując miecz w kierunku orkowego maga.
-Nie macie szans! Na cześć mojego pana stworzyłem te szkielety! Dla mojego pana one porywają tych ludzi! Beliar karmi się ich duszami!!!
-Puść ich a tylko cię połamię.- powiedział z ironią Wulfgar.
tutaj mag dał znak do ataku. Sam wszedł się trochę wyżej. Obserwował walkę. Ku jego zaskoczeniu 6 z jego szkieletów padło dość szybko. Później padło jeszcze 5.
-Ja tam podejdę, a ty strzel w ten kamień z łuku!- Wrzasnął Wulfgar wskazując na dość pewien kamień w suficie. Wszedł do dawnego składu broni buntowników. Młodzieniec pochwycił luk jakiegoś pokonanego szkieletu, wymierzył i trafił. Jaskinia zadrżała. Kamienie posypały się stertą zamykając szkielety w zbrojowni. Na całe szczęście Wulfgar uciekł.
-Nieeeeee!- wrzeszczał szaman.
Wulfgar z wprost zakrwawionymi oczami rzucił się na orka. Po chwili przebił go mieczem. Szaman leżał martwy. Dwójka mężczyzn ruszyła, by uwolnić więźniów. Sztyletem przecięli liny, które ich krępowały. Wszyscy podziękowali młodemu chłopakowi i Wulfgarowi. Następnie wszyscy ruszyli w stronę tawerny. Przed samą oberżą Wulfgar powiedział:
-No,no! Gratuluje? To co? jutro znów się spotkamy? Może opowiem ci wtedy historię Lorda Hagena?
-Chętnie.
pożegnali się ze sobą. Później obaj się rozeszli. Patrząc w stronę odchodzącego młodzieńca staruszek popatrzył kątem oka n kwiat przy drodze. "On jest jak kwiat. Jeszcze coś z niego wyrośnie"- Myślał staruszek. Potem odwrócił się, i odszedł w stronę zachodzącego słońca.
Koniec.

Mam nadzieję, że dobrze. Sory, że w Legendach z Khorinis nie było nic o Khorinis, ale dałem tę samą nazwę, żeby każdy się połapał, że to kontynuacja. Proszę o komenty. Ciąg dalszy nastąpi.

Komentujcie
 

Dzyl

El Principe
Dołączył
14.9.2008
Posty
1961
Lepsze i dłuższe niż pierwsza część "Legend z Khorinis". Akcja trochę za szybko się posuwa, ale ogólnie jest ok. Ten Wulfgar jak na starca to jest jakimś cyborgiem chyba że sam rozwalił tyle szkieletów ;p Nieco za bardzo wyolbrzymiłeś umiejętności bojowe starucha. W każdym bądź racie idzie ci coraz lepiej, czekam na następne opowiadanie.
 

shooX

Ciasteczkowy Potwór
Weteran
Dołączył
3.2.2005
Posty
1515
Po głębszej analizie Twojego opowiadania, muszę przyznać, że robisz drobne postępy. Akcja w końcu ma jakiś sens, a sam styl opowiadania, trzyma jakiś układ. Widać, że słowa krytki niektórych osób, zadziałały na Ciebie pozytywnie. Nie warto się zrażać za pierwszym razem.

Pisz dalej, zobaczymy co z tego wyjdzie :) .

Pozdrawiam, sX.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
z poziomu bezdennego dna zmierzasz ku powierzchni. Dlaeeekkkaa droga przed sobą, ale jakaś tam poprawa jest.

Czasami twoje sformułowania zdań zabijają mnie na miejscu.
Zbliżył się do lady i zobaczył prawie martwego mężczyznę o krótkiej brodzie. Był dosyć gruby. Człowiek ten posiadał na głowie niewiele włosów.

Nie ma to jak dramatyzm sytuacji (w końcu facet ledwo przetrwał atak) połączony z równoczesnym opisem postaci w stylu Kali jeść kali pić.

Dodatkowo pojawiają się pewne niespójności, chociażby fakt, że porwano obywateli, a na ratunek rusza im stary dziadek z młokosem, a paladyni zostają w karczmie nie wiedzieć po co, chyba na piwko :p

Więcej opisów rób. Tego gdzie się znajdujesz i co się dzieje. Staraj się budować logiczniejsze i bogatsze zdania.
 

Reynevan

de Tréville
Dołączył
30.10.2004
Posty
1999
Witaj.

Najsampierw trochę cytatów z Twego tekstu:

Cała dwójka wyruszyła w stronę Reddock. Szli jakieś pół godziny. Musieli się przedierać przez las i zabić parę wilków.

Cała dwójka, po co to "cała", skoro to tylko dwie osoby. No i krótkie "zabić parę wilków" brzmi jakby oddali mocz na samotne drzewo na rozstaju dróg. To jest coś co pojawia się często w Twym opowiadanku - momentami fajnie rozrysowujesz akcję, a momentami ścinasz ją jednym komentarzem. Postaraj się to jakoś zbalansować. Oczywiście im więcej włożysz treści przy danym punkcie fabuły tym lepiej, ale uważaj co by nie przegiąć pały bo może się zrobić nudno. Od razu zastrzegam - to co napisałeś nudne nie jest. ;). Ale szału też ni ma.

Po 10 minutach stanęli przy schodach do dawnej bazy buntowników. Zauważyli 4 szkielety, które pilnowały wejścia w głąb jaskini.
Unikaj cyferek. Ładniej by brzmiało "po paru minutach", a zamiast 4 szkielety napisz cztery szkielety.

Wulfgar z wprost zakrwawionymi oczami rzucił się na orka.

Tego nie rozumiem. Chodziło o coś na kształt "z oczami płonącymi od szału"/"rozognionym wzrokiem przeszył szamana"?

Wszyscy podziękowali młodemu chłopakowi i Wulfgarowi. Następnie wszyscy ruszyli w stronę tawerny.
Jedno z najbardziej rzucających się w oczy powtórzeń chyba.

Później obaj się rozeszli.
Jak na mój gust słowo rozeszli się pasuje do grupki 3 i powyżej ludków. Do dwóch brzmi trochę śmiesznie i pompatycznie. Lepiej by pasowało - Każdy poszedł w swym kierunku.

OKej, te cytaty to zapewne tylko połowa z tego co można by wygrzebać, ale oddają najbardziej widoczne wpadki. Tekst jest niezły, za każdym razem piszesz coraz lepiej. Zauważyłem, że dodałeś parę rzeczy które proponowałem przy poprzedniej części - super :) Fajnie wypadł ten dialog:

Staruszek zawahał się na chwilę.
-Tak?
-Reddock. Od kiedy buntownicy się stamtąd wynieśli podobno już kilka razy widziano tam ożywieńców. Tak mi mówił dawny buntownik Gelford. Znam go dość dobrze.
-Skąd on to wie?
Staruszek zaśmiał się.
-On lubił obserwować Reddock. Swój dawny dom. Aż zaczął tam widywać szkielety.
Minusy tu znalezione: 2x Staruszek, oraz w ostatniej wypowiedzi powinno być On lubi (bo z treści wynika że stale obserwuje i od jakiegoś czasu zoczył te przeklęte szkielety)

Co jeszcze hmm... Trening. Pisz jak najwięcej, starając się kłaść nacisk na jakość jednak. I nie spiesz się. Wiadomo, fajnie jest jak najszybciej dostać komentarz itd, ale lepiej jak się nad tekstem posiedzi i go porządnie dopracuje.

+ opisy, jak to yeed stwierdził.

Z każdym kolejnym opkiem jest (i będzie) coraz lepiej ;)

Rey
 
Do góry Bottom