Jakie dzieła was najbardziej zawiodły? Z jakimi książkami mieliście takie uczucie zawodu, spodziewaliście się czegoś dobrego, a dostaliście słabiznę bądź po prostu średniaka? Czekam na posty, mogą się pojawić ciekawe rzeczy, ktoś napisze, że zawiódł się na tym dziele, które ktoś inny uważa za arcydzieło.
Tak się teraz stanie, bowiem ja najbardziej zawiodłem się właśnie na największym fenomenie ostatniej dekady. Piszę tutaj o niczym innym jak o Harrym Potterze. Część z was mnie znienawidzi pewnie, ale ja uważam całą sagę za co najwyżej średniaka, choć przyznam, że ostatnie 3 części oceniam za niezłe książki. Harry Potter wydawał mi się zawsze prosty, oczywisty, nigdy mnie po prostu ta magia Rowling nie wciągnęła i przyznam, że nie rozumiem tego fenomenu. Zawiodłem się na Potterze, po czymś, co było oceniane na równi z Tolkienem, Herbertem, były także głosy, że Rowling zastąpiła Ursulę Le Guin na tronie królowej fantasy, spodziewałem się więcej po takich głosach.
Namiestniczka Wiery Szkolnikowej, zainteresowała mnie, bowiem od kumpli, którzy czytali fantasy dużo, usłyszałem, że jest to bardzo ciekawa lektura. Po przebrnięciu przez to COŚ zawiodłem się bardzo. Sama książka jest nudna, świat wydaje się pusty i "goły". Choć przyznam, że były elementy, które mnie zaciekawiły.
Miecz Prawdy Terry'ego Goodkinda, sama seria jest całkiem niezła, aczkolwiek spodziewałem się czegoś więcej. Momentami jest tak ciekawa, że jednego dnia czytałem 200 stron, a czasami była tak nudna, że nie potrafiłem przeczytać 20 stron w ciągu dnia. Bohaterowie mi się podobają, sam pomysł na świat i historię jest naprawdę niezły. Aczkolwiek mam wrażenie, że wykonanie nie jest tak dobre jak sam pomysł. O co mi chodzi, to sam nie wiem. Napiszę jeszcze, że sam romans Kahlan i Richarda przyprawiał mnie o ból głowy, sztuczny strasznie.
To są te największe zawody.
Pozdrawiam, Crisis.
Tak się teraz stanie, bowiem ja najbardziej zawiodłem się właśnie na największym fenomenie ostatniej dekady. Piszę tutaj o niczym innym jak o Harrym Potterze. Część z was mnie znienawidzi pewnie, ale ja uważam całą sagę za co najwyżej średniaka, choć przyznam, że ostatnie 3 części oceniam za niezłe książki. Harry Potter wydawał mi się zawsze prosty, oczywisty, nigdy mnie po prostu ta magia Rowling nie wciągnęła i przyznam, że nie rozumiem tego fenomenu. Zawiodłem się na Potterze, po czymś, co było oceniane na równi z Tolkienem, Herbertem, były także głosy, że Rowling zastąpiła Ursulę Le Guin na tronie królowej fantasy, spodziewałem się więcej po takich głosach.
Namiestniczka Wiery Szkolnikowej, zainteresowała mnie, bowiem od kumpli, którzy czytali fantasy dużo, usłyszałem, że jest to bardzo ciekawa lektura. Po przebrnięciu przez to COŚ zawiodłem się bardzo. Sama książka jest nudna, świat wydaje się pusty i "goły". Choć przyznam, że były elementy, które mnie zaciekawiły.
Miecz Prawdy Terry'ego Goodkinda, sama seria jest całkiem niezła, aczkolwiek spodziewałem się czegoś więcej. Momentami jest tak ciekawa, że jednego dnia czytałem 200 stron, a czasami była tak nudna, że nie potrafiłem przeczytać 20 stron w ciągu dnia. Bohaterowie mi się podobają, sam pomysł na świat i historię jest naprawdę niezły. Aczkolwiek mam wrażenie, że wykonanie nie jest tak dobre jak sam pomysł. O co mi chodzi, to sam nie wiem. Napiszę jeszcze, że sam romans Kahlan i Richarda przyprawiał mnie o ból głowy, sztuczny strasznie.
To są te największe zawody.
Pozdrawiam, Crisis.