Kruk

Kruczek

Member
Dołączył
26.6.2005
Posty
40
Kruk


Wstęp

W stolicy Myrthany od dawna panowała noc, wszyscy ludzie spali spokojnie, tylko gdzieś na obrzeżach miasta w jednym z chłopskich domów rozległ się krzyk.
- Mamo, tato, boję się !!!
Był to sześcioletni chłopiec imieniem Kruk. Dostał takie gdyż w czasie jego narodzin wszędzie roiło się od kruków a jego rodzice uznali to za znak.
Rodzice przybiegli go uspokoić, a ten opowiedział im koszmar który go tak przeraził.
Śniło mu się że widzi rycerza i bestię, straszliwą bestię walczących między sobą, lecz czuł łączącą ich dziwną więź. Nagle rycerz zamachnął się mieczem i odciął swym mieczem bestii jeden z jej szponów. I ni stąd ni zowąd stanął przed nimi mnich w niebieskiej szacie oraz z kapturem na twarzy i zakazał im walczyć a spór rozwiązać w inny sposób. I nagle pojawiła się pod nimi ziemia. Rycerz stworzył magów w czerwonych szatach i innych jemu podobnych
a bestia istoty w czarnych szatach i wszelkie zło jakie jej przyszło jej do głowy. A rycerz i bestia nakazali swym tworom walczyć w ich imię. Niebieski mnich zobaczył że to rozwiązanie było błędne i stworzył magów w szatach takich jak on miał na sobie by utrzymywali równowagę sił pomiędzy istotami bestii i rycerza, lecz potwór będąc wcieleniem zła postanowił zapewnić sobie zwycięstwo dając straszliwego przywódcę jego armią. Wojownik ujrzał to i dał swym stworom postać nie pozorną, małą i słabą, lecz pozory mylą
ów człowiek staną do walki przeciw wybrańcowi bestii i byłby go zabił gdyby nie ona postawiła między nim a wybrańcem istotę jemu podobną i dał jej do walki swój szpon.
Kruk nie mógł dojrzeć jego twarzy więc do niego podszedł i ją ujrzał… obudził się gdyż nie walka nie potwór go przeraziły a twarz tej osoby.
Rodzice poczeli uspakajać swe dziecko lecz nie rozumieli jakie znaczenie mógł mieć ten sen, a on śnił mu się co roku tej samej nocy lecz dochodziło do niego coś nowego, anioł i demon namawiali go by podszedł ko któregoś z nich.
Sen ów przyśnił mu się w ważne święto ale nie było to święto Innosa czy Adanosa lecz Beliara.
Na małej wyspie położonej niedaleko wyspy Khorinis wydarzyło się coś wielkiego dla wyznawców Beliara: pojawił się ich przywódca, wybraniec ich boga. Z daleka wyglądał jak smok, jak ta siejąca postrach istota lecz gdy podeszło się bliżej można było dojrzeć że to nie jest smok a szkielet smoka który tak przemówił:
- Przybyłem, tak jak chciał nasz Pan i powołałem już do służby mego obrońcę który będzie dzierżył w swych dłoniach szpon naszego pana.





Rozdział Pierwszy – Głos


Minęło 30 lat, Kruk wydoroślał, zmężniał, był wysokim krępym i silnym mężczyzną ( jako pomocnik kowala musiał taki być ), miał czarne włosy. Rodziny nie założył, sam nie wiedział dlaczego po prostu jakoś tego nie chciał. Jego sen powtarzał się nadal gdy to trwało tak pięć lat jego matka prowadzała go do różnych magów i znachorów lecz żaden z nich nie wiedział co mu jest.
Nadchodziła właśnie ta noc w którą miał powtórzyć się ten sen. Kruk postanowił podjąć w nim decyzję do kogo przystanie do demona czy anioła. I się zaczęło bestia, rycerz, walka, niebieski mnich, twory walczących i demon z aniołem:
- Chodź za mną – rzekły w jednej chwili.
- Pójdę za tym który mi więcej mi zaoferuje – powiedział Kruk
- Jeśli przystaniesz do mnie – ozwał się anioł – zyskasz chwałę i honor
- Jeśli pójdziesz za mną – powiedział demon głosem pełnym potęgi – zyskasz nie tyko chwałę ale i własnych ludzi najpotężniejszą broń jaką widział ten świat obsypię cię złotem i będziesz faworytem naszego pana, który zawładnie tym światem.
- Dam wam odpowiedź za 5 lat – rzekł choć podjął już decyzję, a demon to zauważył.
Następnego dnia na rynek miasta przyjechał król, Rhobar II. Przybył w królewskiej purpurze odziany w najwspanialsze szaty z orszakiem paladynów w najpiękniejszych zbrojach i ze wspaniałymi mieczami, których prowadził ich dowódca, Lord Hagen.
- Moi poddani – rzekł stary król lecz z głosem pełnym takiej siły że można by pomyśleć że niedawno objął tron – nie będę nic ukrywał… wojnę z Orkami przegrywamy, dlatego też postanowiłem że każdy przestępca, niezależnie od winy, zostanie zesłany do koloni karnej w górniczej dolinie by wydobywać rudę potrzebną mi na wojnę.





Minęło kilka miesięcy od wiadomości o Kolonii Karnej, Kruk nie przejął się nią, aż tu pewnego dnia gdy był na targu dziwny głos rzekł mu:
- ZABIJ.
Kruk się bardzo zdziwił dlaczego ma to zrobić, by wylądować w kolonii, nie, na pewno nie, ale poczuł nagle ogromną chęć pozbawienia kogoś życia. Rozejrzał się w około zobaczył tłumy ludzi i… strażników. Wyjął sztylet – podstawową broń do obrony i pchną nim jednego ze strażników, ten ze zdziwieniem na twarzy padł martwy. Do zabójcy podbiegli inni strażnicy by go pojmać ten ranił ich jeszcze sztyletem ale jeden z nich oszołomił go.
Obudził się z bolącą głową w jednym z lochów, ponure miejsce wszędzie było słychać pojękiwania okna były tak małe że światło tam prawie nie dochodziło, panoszyły się tam choroby i szczury. Rozejrzał się po swojej celi, był sam. I zaczął przeklinać tą noc w której przystał do demona i ten dzień w którym posłuchał głosu lecz poczuł że to co zrobił dało mu wielką radość. Niestety niebyła ona tak wielka by zagłuszyć głos czekającej go kary.


Rozdział 2 – Kolonia i Gomez

I nadszedł ten dzień, Kruk razem z innymi więźniami przepłynął statkiem a potem przejechał karawaną drogę do Kolonii. Poznał przez ten czas człowieka imieniem Gomez . Często z nim rozmawiał poczuł że ten ma tak zwany „ Zmysł Przywódczy” . Zrozumiał że tylko takich ludzi powinien się trzymać jeżeli chce przetrwać w Kolonii ale nie oznaczało to że musi być mu wiernym. Gdy do niej dotarli zostali oddani w ręce miejscowych żołnierzy. Ci poczęli ich prowadzić poprzez przełęcz. Szli tak w milczeniu przez jakiś czas a więźniowie mogli zobaczyć: starą kopalnie, potem Stary Obóz o którym dowiedzieli się od strażników że będą w nim mieszkać, ci natomiast pomyśleli że idą do niego lecz gdy zobaczyli że są prowadzeni gdzie indziej zaczęli pytać gdzie idą a strażnik im odrzekł:
- A myślicie że gdzie ? W obozie będziecie tylko spać dzień będziecie spędzać w kopalni wydobywając rudę.
I po chwili doszli do kopalni, lecz z zewnątrz zobaczyli tylko wejście. Gdy poszli szybem w głąb kopalni zobaczyli CO ich czeka: setki skazańców tyrających jak woły przy wydobywaniu rudy i strażników popędzających ich biczami zrobionymi po części z pereł, zobaczyli również szyb głęboki na kilkadziesiąt metrów i na każdym poziomie ten sam straszliwy widok. Kruk dojrzał w jednym z kątów kopalni ( O ZGROZO ) pełzacza pożerającego jednego z kopaczy, dopiero teraz zdał sobie sprawę JAKIM błędem było zabójstwo.
- Znowu dostawa tych patałachów z kontynentu – rzekł strażnik kopalni.
- Tak, bierz ich, już dość się na nich napatrzyłem.
- A więc witamy w koloni – powiedział strażnik kopalni z drwiącym uśmiechem – tak na dobry początek żeby pokazać wam co robimy z nieposłusznymi przeprowadzimy to na was. NOWI !!!.
I przybiegło kilku z biczami i schłostali „ nowych” ale na tyle lekko by jeszcze mogli pracować. Potem dostali kilofy i pod strażą wydobywali rudę do północy. W obozie padli na swe łóżka zmęczeni jak nigdy w życiu. Rano zostali obudzeni o 7.00 i znów pracowali do północy. I tak minęło pół roku. Kruk rósł w siłę podczas w pracy w kopalni ciężką pracę, musiał też uważać na pełzacze, nieostrożny kopacz to martwy kopacz, tak mawiali ludzie z kopalni .
Pewnego dnia ogłoszono w obozie iż z powodu nasilających się ucieczek powstanie nad kolonią magiczna bariera która zapewni to by każdy mógł się do jej wnętrza dostać ale nikt z niej nie wyjdzie ( strażnikom powiedziano że tylko skazańcy nie będą się z niej mogli wydostać by nie buntowali się ).
W Kruku znowu się ozwał Ten Głos:
- Wykorzystaj to że powstaje Bariera i z pomocą innych skazańców zdobądź ją. Nasz Pan zadba o to by strażnicy byli zdekonspirowani w tej chwili.
Kruk zdenerwował się iż ten sam głos który go tu uwięził chce go wysłać na prawie pewną śmierć. Chciał odmówić ale pojął że jeśli nie umrze będzie miał władzę w obozie i przestanie być kopaczem i będzie mógł dyktować warunki królowi na jakich zasadach będzie się odbywać się wydobywanie i oddawanie mu rudy.
Począł rozmawiać o tym z Gomezem, lecz postanowił że nie on sam będzie sprawował władzę w Kolonii a Gomez gdyż jego będą się słuchać ponieważ wszyscy skazańcy go lubią. Gomezowi spodobał się ten pomysł i począł roznosić tę wieść innym kopaczom a Krukowi obiecał stanowisko swego doradcy jeśli pomysł wypali. Natomiast w nim znów ozwał się Ten Głos:
- Świetna robota.
Jakiś tydzień później przybyli magowie by stworzyć Barierę. Znaczna część strażników wyszła na zewnątrz kopalni by popatrzeć jak to będzie wyglądać tymczasem Gomez razem z resztą kopaczy przygotowywali się do ataku. Kruk miał powiedzieć kiedy będzie odpowiedni moment do ataku.
Strażnicy wiedząc jakie mają być granice Bariery bardzo się zdziwili gdy te je przekroczyły
I zatrzymały się znacznie dalej. W Kruku znów odezwał się Ten Głos:
- TERAZ !!!.
- Teraz – rzekł Gomezowi.
- DO ATAKU !!! – wrzasnął Gomez i wszyscy kopacze ruszyli na pozostałych strażników z kilofami. Strażników było mało i do tego atak ich zaskoczył, ginęli jeden za drugim żaden kopacz nie był nawet zadrapany.
Szybko wydostali się z kopalni i zaatakowali innych strażników od tyłu, z nimi też im poszło łatwo. Kruk zobaczył człowieka walczącego z tak wielką siłą i wściekłością, że zastanowił się czy by go nie uczynić dowódcą żołnierzy po tym jak uda im się opanować obóz. Skonsultował to z Gomezem:
- Tak, ten człowiek to doskonały żołnierz – powiedział Gomez – zna się na broniach dwuręcznych i jednoręcznych, trudno go pokonać mówią że był nawet dowódcą paladynów
Ale nie wypełnił jednego z rozkazów króla i został oskarżony o dezercję. Sam tego nie potwierdza, nie lubi odsłaniać swojej przeszłości, a… ma na imię Thorus.
Ale Kruk mu nie mógł już odpowiedzieć gdyż dotarli już do obozu i nie było czasu na pogadanki. Wlali się do obozu niczym rzeka która wylała i rzucili się na straż, zwycięstwo było prawie pewne gdyż większość straży stacjonowała w kopalni a obóz stanowili niemalże sami upici ludzie, także zdobycie obozu było jeszcze łatwiejsze niż wydostanie się z kopalni.
Gomez został dowódcą obozu, Kruk jego doradcą, Thorus dowodził nowo zgrupowaną strażą
A jeden z dzielniejszych kopaczy - Diego panował nad nowopowstałą kastą Cieni.
Dowódcą kopalni natomiast został Ian.
Kruk po raz pierwszy był wdzięczny Głosowi że robił tak jak on mu kazał. Niedługo potem nadeszła kolejna noc ze snem i Kruk w nim oświadczył:
- Podjąłem decyzję, przystaję do Demona.


Rozdział 3 – Bezimienny


Krukowi w Kolonii wiodło się dobrze, to on doradzał Gomezowi jakie warunki stawiał królowi, doradził mu też by kopaczy traktował lepiej niż to robili królewscy ludzie, ale także knuł już przeciw Gomezowi: założył obóz bandytów o którym tylko on wiedział zawierał przyjaźnie w obozie i po nocach ćwiczył charyzmę by w końcu pozbyć się dowódcy obozu i samemu nim zostać, namawiał także Gomeza by ten stał się bardziej surowy wobec ludzi a wszystko to za namową Głosu. W jego corocznych snach pojawiał się tylko Demon który wyjawił Krukowi że on był tym głosem, Kruk natomiast wypytywał go o wiele rzeczy np. dlaczego Bariera jest znacznie większa niż powinna być, ten natomiast mu odpowiedział:
- Wywołało to spore zamieszanie. Najpotężniejsi magowie państwa są uwięzieni dzięki czemu nasz pan zapobiegł wypełnieniu starego proroctwa, spowodował to jeden ze sług naszego Pana wśród ludzi jest znany jako Śniący, niektórzy go czcią, na pewno wiesz o nich, Śniący wysyła im wizje dzięki którym go czcią.
- Jakie to było proroctwo ?
- Jeden z pierwszych Magów Ognia kiedyś rzekł: Gdy lud Innosa i Adanosa będzie w zagrożeniu zbierze się trzynastu najpotężniejszych magów z Wybrańcem bogów i obdarzy go mocą która zdoła ostatecznie pokonać zło Beliara raz na zawsze i wszelkie zagrożenie jakie dla ludu będzie istnieć. I tak gdy magowie zostali uwięzieni w Barierze jeden z nich stał się Nekromantą czyli sługą naszego pana a w czasie późniejszym jeśli się o to postarasz pozbędziesz się magów mieszkających w obozie którzy są właśnie tymi najpotężniejszymi a podczas gdy wybraniec będzie niszczył Barierę zniechęci do siebie pozostałych przy życiu magów. Kierowaliśmy częściowo królem tak by wpadł na pomysł z Barierą i wybrańcem, niedługo tu trafi. Spróbuj się go pozbyć, choć to niekonieczne, przede wszystkim pozbądź się Magów Ognia, powiem ci kiedy będzie odpowiednia chwila.
- Rozumiem – odpowiedział Kruk.
Minęło pięć lat od opanowania Koloni przez skazańców aż Kruk usłyszał coś o nowym przybyłym z kontynentu, niewiadomo czemu zaniepokoił się, usłyszał iż chce wstąpić do Starego Obozu. Wysłał swego szpiega Dextera by dowiedział się o nim więcej ten spotkał się z nim w lasku w pobliżu kopalni:
- Jest bardzo wścibski, i ma wiadomość ze świata zewnętrznego do Magów Ognia. Nie posiada imienia.
- Dziękuję Dexterze możesz odejść.
- To Wybraniec – ozwał się w Kruku głos Demona – w obozie Sekty przygotowują się do obudzenia Śniącego, poddaj Gomezowi myśl by pierwszym jego zadaniem po wstąpieniu w szeregi Cieni było pójście na zwiady do obozu Sekty. Powinien w nim dostać takie zadania które go uśmiercą. Teraz wróć do zamku.
Kruk wrócił do obozu, przed bramą jak zwykle pokłonili mu się strażnicy. Idąc do wewnętrznego pierścienia zobaczył nieznajomego rozmawiającego z Diegiem. Przechodząc obok nich usłyszał tylko strzępek ich rozmowy:
- Czy mogę stanąć już przed Gomezem ? – zapytał nieznajomy.
- Biorąc pod uwagę wszystko co zrobiłeś… to tak, możesz już stanąć przed Gomezem. – odrzekł Diego.
Kruk przyspieszył wiedział że tym nieznajomym jest Bezimienny. Miał nadzieję że zdąży opowiedzieć o obozie Sekty Gomezowi. W końcu do niego doszedł.
- Panie chciałbym ci powiedzieć że dowiedziałem się że w obozie Sekty na coś się szykują, to chyba coś ważnego, warto by posłać tam kogoś by wywęszył o co im chodzi.
- Mówisz że to będzie coś wielkiego… rzeczywiście warto by było kogoś tam posłać ale żaden z cieni nie jest na tyle sprytny i wścibski by to się mogło udać.
- To prawda ale jeden człowiek niedawno przybył do obozu dowiedziałem się o nim że jest bardzo wścibski, więc pewnie jest i sprytny… wystarczy go przyjąć w szeregi Cieni, ale panie udawaj trudnego do przekonania by nie pomyślał że będzie mógł wywinąć się od tego zadania.
- Hmm… wiesz to może się udać – powiedział Gomez – zrobię tak jak mi radzisz.
W tejże chwili do nich podszedł żołnierz i oznajmił władcy:
- Panie, jakiś człowiek chce się z tobą widzieć, mówi że chce wstąpić do Cieni.
- Wpuść go.
- Tak jest !.
Strażnik odszedł a po chwili zjawił się Bezimienny:
- Czego chcesz – odrzekł Gomez .
- Chciałbym wstąpić do Cieni, panie.
- Taak, jeśli chcesz wstąpić do Cieni… musisz coś potrafić.
- Znam paru ludzi
- Tak, a jakich ?
- Lestera, paru baali, kilku najemników i paru opryszków… to wszyscy.
- Hmm – zastanowił się Gomez – tak, to może się przydać, jesteś przyjęty.
- Czy mam wykonać jakieś zadanie.
- Tak ale o jego szczegółach powie ci mój doradca, Kruk.
Bezimienny podszedł do gomezowego doradcy:
- Tak – powiedział Kruk – jest jedna rzecz którą mógłbyś dla nas zrobić. W obozie Sekty przygotowują się do czegoś ważnego, chcę żebyś to sprawdził, a potem zdał mi raport.
- Zrozumiałem, wyruszę natychmiast – i odszedł.
Dzień miał się ku końcowi więc Kruk umył się, przebrał się do spania i położył do łóżka z nadzieją że to zadanie wykończy Wybrańca.


Rozdział 4 – Upadek Bariery


Kruk cały następny dzień był w siódmym niebie gdyż był pewien iż pozbył się Wybrańca. Niestety dla niego pod koniec dnia przyszła wiadomość z kopalni która mówiła o tym że Wybraniec rozwiązał problem z pełzaczami zabijając sporą część ich stada oraz ich królową.
Ta wiadomość tak bardzo ucieszyła Gomeza że postanowił awansować go na strażnika gdy tylko wróci. Kruk natomiast stracił cały swój humor. Wieczorem zaś poszedł na spacer dookoła obozu i zobaczył jakieś światła nad Obozem Bractwa Śniącego zastanowiło go to trochę lecz odpowiedź sama padła w postaci Głosu:
- To się odbył rytuał przywołania Śniącego, co prawda nie obudzili go, ale pozbyliśmy się Y’Beriona, gdyby przeżył i ogłosił że Śniący jest demonem pokrzyżowałoby to nasze plany.
- Jakie są wasze plany ? – zapytał Kruk
- Przede wszystkim uzyskać kolejną warstwę ochronną dla Śniącego. Wiemy że Wybraniec będzie usiłował go zabić lecz kolejna linia obrony powinna go wykończyć. Ale jeśli będzie tak jak myślę nie będzie miał nawet najmniejszej szansy spotkania się ze Śniącym, prawdopodobnie zaraz przyniesie ci meldunek do robią w Bractwie i zaraz tam wróci by zbadać miejsce które widzieli we wspólnej wizji a tam już na nich czeka wysłany przeze mnie odział Orków, prawdopodobnie nie wróci z tamtąd.
- Ale powiedz mi jedno, dlaczego tak bardzo chcesz go wykończyć skoro mówisz że on nie jest takim wielkim zagrożeniem ?
- Teraz nim nie jest, ale potem może zagrozić naszemu Mistrzowi który jest na ziemi.
- To dlaczego nie powiedziałeś mi że pozbycie się go jest tak ważne ?
- Dowiesz się o tym w odpowiednim czasie.
I głos zamilkł. Kruk zdziwiony wrócił do zamku. Wkrótce potem zjawił się przed nim Bezimienny w zbroi strażnika.
- I czego się dowiedziałeś ? – zapytał z udawaną ciekawością Kruk.
- Tym wielkim wydarzeniem było przyzwanie Śniącego, nie udało im się to a Y’Berion jest prawie martwy.
- Hmm… rozumiem nie mam dla ciebie więcej zadań, odejdź.
Bezimienny odszedł a Kruk poszedł spać.
Minęły dwa tygodnie, Kruk nie widział przez ten czas Wybrańca, aż pewnego dnia usłyszał Głos:
- Idź, będę cię prowadził
- Gdzie mam iść ? – zapytał Kruk.
- Dowiesz się na miejscu.
Kruk poszedł za głosem, szedł w kierunku Starej kopalni aż doszedł do ściany skalnej obrośniętej winoroślą.
- Dobra doszliśmy do skały, i co dalej.
- Odsuń winorośl a zobaczysz co dalej.
Kruk wykonał rozkaz i aż mowę mu odebrało ze zdziwienia. Stał przed tunelem tak szerokim że dwa wozy jadące nim miałyby na tyle dużo miejsca by się o siebie nie ocierać.
- Idź tunelem – powiedział Głos.
Zdziwienie jego jeszcze bardziej wzrosło gdy wyszedł z tunelu. Zobaczył przepaść w której znajdowała się Wolna Kopalnia, natomiast na prawo ścieżkę prowadzącą w dół.
- Ta wiedza przyda ci się w przyszłości – rzekł Głos – teraz wracaj do obozu.
Kruk wrócił do siebie niewiedzą co o tym myśleć.
Minęło jeszcze parę dni aż ze Starej Kopalni dotarła do Gomeza wiadomość iż ludzie odkryli podziemną rzekę która zalała całą kopalnię.
- Cholera jasna ! – wrzasnął Gomez – co robić, gdy kopalnia się zawaliła stracę swoją pozycję w kolonii.
- Panie – powiedział Kruk – jest jeszcze przecież jeszcze Wolna Kopalnia, można by ją zdobyć.
- To świetny pomysł ale jak przedrzeć się przez oddziały Najemników, co ?!
- Tak się składa, że niedawno odkryłem ścieżkę prowadzącą bezpośrednio do kopalni. Można by wysłać tam naszych żołnierzy by ją podbili.
- Mówisz, że odnalazłeś taką ścieżkę, a jeśli o niej wiedzą ?
- Niemożliwe, jest ukryta w skale za winoroślami. Sam ledwo co ją dojrzałem. Wyfrunął stamtąd wróbel wiec mnie to zainteresowało.
- Wiesz… to może się udać.
- Zgłaszam sprzeciw – ni stąd, ni zowąd pojawił się przed nimi Corristo, arcymag Magów Ognia – to ich kopalnia i nie macie prawa jej atakować.
- Każ Gomezowi pozbyć się Magów Ognia – odezwał się Głos.
- Panie nie słuchaj go w końcu to ty sprawujesz najwyższą władzę w kolonii a ona najeży do ciebie i masz prawo uznać za swoje wszystko co w niej się znajduję, a jeśli Corristo się sprzeciwia twojej woli uznaj to za dezercję i pozbądź się Magów Ognia. – powiedział Kruk.
- Wiesz Kruku… nie bez powodu jesteś moim doradcą… zabić Magów – wydał rozkaz Gomez –co do jednego.
- Nie możesz – powiedział Corristo.
- Owszem, mogę – odpowiedział mu Gomez i przebił go na wylot swym mieczem
Mag padł martwy, a strażnicy wybiegli z siedziby magnatów by pozbyć się reszty magów. Wkrótce dało się słyszeć wrzaski i zaklęcia miotane przez magów.
- Kruku zbierz ludzi i wskaż im ścieżkę do kopalni – powiedział spokojnie Gomez gdy strażnicy wrócili oznajmiając że magowie są martwi.
- Tak panie ale na początek musisz poczynić odpowiednie kroki. Przede wszystkim musisz zamknąć bramy obozu i nakazać zabić każdego kto będzie chciał się dostać do obozu, a zwłaszcza tego nowego który pozbył się pełzaczy z kopalni, słyszałem że pracuje teraz dla Nowego Obozu.
- Dobrze, zrobię tak jak mówisz.
Kruk ruszył na czele niemalże wszystkich ludzi Gomeza, reszta pozostała przy bramach obozu. Poprowadził ich do tunelu za winoroślą, potem wyszli na skałę pod którą była Wolna Kopalnia.
- Posłuchajcie mnie zejdźcie tą ścieżką – wskazał na nią palcem – i zaatakujcie ich.
Później tylko patrzył na rzeź jaką robią ludzie Gomeza. Zaskoczeni Najemnicy próbowali się bronić lecz nie byli przygotowani. Ginęli jeden po drugim Najemnicy i Krety, gdy wszyscy byli już martwi wkroczyli do wnętrza kopalni a Kruk wszedł za nimi. Tam poszło im trochę trudniej gdyż wyskoczyły na nich pełzacze, ale podbicie kopalni poszło bez większych trudności. Kruk wrócił zadowolony do swojego pana:
- Ich przegrana była miażdżąca, zginęli wszyscy, już wprowadziłem naszych kopaczy do kopalni.
I tak minęło kolejnych kilka dni. Wszystko szło dobrze do czasu gdy z kopalni przybiegł Kopacz:
- Do kopalni wdarło się dwóch Najemników…
- I CO ?!! – zapytał Gomez
- Odbili ją – i kopacz uciekł przed gniewem władcy.
- Mam tego dość – wrzasnął Gomez – musimy jeszcze raz podbić kopalnię… dwóch najemników… i to mają być moi żołnierze rozgromiło ich DWÓCH najemników… wyruszamy, natychmiast.
- Panie – powiedział Kruk – zaczekajmy z tym do jutra. Przygotujmy się.
- Tak, tak masz rację… przygotujemy się i zaatakujemy o świcie.
Kruk odszedł do swoich komnat, tam odezwał się do niego Głos:
- Dziś w nocy Bariera opadnie, wtedy zabijesz Gomeza i przejmiesz władzę nad obozem.
- Jak ona opadnie.
- Zniszczy ją Wybraniec wypędzając Śniącego z tego świata.
- Ale ta kolejna linia obrony.
- Widzieliśmy przyszłość nawet dodatkowa ochrona nic nie da, musisz się stąd wynosić, wkrótce przybędą tu Orkowie i Smoki.
- Więc nie mam innego wyboru… zrobię tak jak mówisz.
W nocy rzeczywiście opadła Bariera, Kruk podążył do sali głównej, a że nie było jeszcze tak późno zastał w niej Gomeza
- Widziałeś – powiedział – Bariera opadła
- Tak panie, widziałem.
- Więc możemy się stąd wynosić – zwołaj ludzi, wyruszymy teraz.
- Niestety obawiam się że ty tu zostaniesz.
- Co… dlaczego… nie rozumiem o co ci chodzi.
- O to że już cię nie potrzebuję.
I przebił na wylot Gomeza swym mieczem. Gdy ten jeszcze żył, powiedział mu:
- Wiesz, nie jestem sługą Innosa, od dawna służę Beliarowi. Te wszystkie rady które ci dawałem pochodziły od Beliara by wszystko szło po jego myśli, by w końcu opanował ten świat, a ja mam prowadzić jego armie do zwycięstwa. Teraz ja będę dowodził twoimi ludzmi.
To były ostatnie słowa jakie Gomez usłyszał. Zmarł wiedząc, że służył Beliarowi, żył myśląc że służył Indosowi i że miał przyjaciela i dobrego doradcę. Tymczasem Kruk wyszedł do ludzi i ogłosił:
- Gomez został zdradzony, gdy go zobaczyłem leżał cały zakrwawiony, jedyne co mi powiedział to to bym przejął jego funkcję i was poprowadził. Od teraz będziemy bandytami. Wyruszymy stąd jutro o świcie.
Lud uwierzył mu. On poszedł spać, przyśnił mu się Demon mimo że to nie była coroczna noc i powiedział mu:
- Będziesz potrzebował teraz miejsca w którym się osiedlicie, rano obudzisz się z mapą która cię zaprowadzi w odpowiednie miejsce. Dostaniesz teraz moc magiczną która będzie ci potrzebna do dalszych działań. Zapomnij o kręgach, runach, zwojach, manie i innych głupotach, twoja moc będzie pochodziła bezpośrednio od Beliara będziesz mógł robić niemalże wszystko.
Demon otworzył swoją dłoń a w niej była jakby kula dymu która osłaniała małe światełko. Wręczył ją Krukowi, nagle przeszła przez niego ogromna potęga widział przyszłość i przeszłość każdej osoby z wyjątkiem swojej i wiedział wszystko lecz tylko przez chwilę, potem została tylko ta potęga. Rano obudził się z mapą w ręku i z uczuciem wielkiej władzy.



Rozdział 5 – Podróż



Nazajutrz niemalże całym obozem ( część już zwiała ) ruszyli nad może pod dowództwem Kruka ( na mapie był krzyżyk znajdujący się przy morzu kolonii a pod nim było napisane najpierw idźcie tu ). Na miejscu zastali statek i nie był to królewski lecz piracki statek.
- Czego, szczury lądowe – zagadnął jeden z piratów.
- Chcę rozmawiać z kapitanem – odpowiedział Kruk
- A w jakiej sprawie.
- Ehhh… żeby ubić interes. –odpowiedział pospieszającym tonem Kruk.
- Aaa… to już go prowadzę – powiedział pirat i po chwili zjawił się ze swoim kapitanem.
Był to człowiek z opaską na oku i twarzą która mówiła że niejeden już sztorm widział oraz w płaszczu pirackim, wyglądał na drogi, choć swoje lata już miał.
- Od razu mówcie w jakim interesie jesteście i kim jesteście. – powiedział
- Chciałbym byście przeprawili nas w jedno miejsce znajdujące się na Khorinis i jesteśmy… bandytami. – odpowiedział Kruk.
- No przeprawimy was, ale nie za darmo – powiedział chytrze kapitan.
- Masz… - rzekł Kruk i rzucił mu sakiewkę z pokaźną ilością złota.
- Nooo… - powiedział kapitan badając wagę sakiewki – przeprawimy was… pokaż na mapie gdzie – Kruk dał mu mapę – o… to akurat nie daleko naszego portu… macie szczęście że wzięliśmy duży statek… właźcie na pokład.
Kruk i jego oddział weszli na pokład i odpłynęli. Po drodze Kruk dowiedział się że kapitan ma na imię Greg a miejsce do którego płynął znajdowało się po nieznanej stronie Khorinis.
W jednej z nocy przyśnił mu się Demon i powiedział mu:
- Masz za mało ludzi, będziesz potrzebował niewolników. Wyślij któregoś ze swoich ludzi na czele małego oddziału w okolice miasta by porywał ludzi i prowadził ich do ciebie.
- Skoro tak mówisz to niech tak będzie, ale do czego będą mi potrzebni?
- Do kopalni złota. Złoto ma pewne właściwości które mogą nam się przydać… a poza tym, potrzebujesz pieniędzy na zapłaty dla piratów po przewożeniu ludzi i jako środka płatniczego.
Kruk gdy tylko się obudził poszedł do Dextera.
- Posłuchaj – rzekł – weźmiesz ze sobą kilku ludzi i osiądziesz z nimi niedaleko Khorinis.
Będziesz tam porywał ludzi i przez piratów dostarczał ich do mnie.
- Dobra.
- I przy okazji – Kruk wyjął z kieszeni kartkę papieru - to jest portret tego człowieka z kolonii którego kazałem ci śledzić, skopiuj go i rozdaj swoim ludziom i każ im obserwować czy się nie pojawił, a gdy się pojawi poinformuj o tym mnie i postaraj się go zabić.
- Dobra.
Tymczasem Kruk udał się do Grega.
- Moglibyśmy zatrzymać się w pobliżu miasta, muszę wypuścić kilku swoich ludzi. – zagadnął Kruk.
- No niby mógłbym to zrobić ale – powiedział Greg i pokazał gest liczenia złotych monet.
- Dobra, dobra… masz – powiedział Kruk i dał mu niewielką sakiewkę.
- To wystarczy – powiedział Greg badając wagę sakiewki – domyślam się że nie chcecie wylądować w porcie miasta. Wypuszczę twoich ludzi przy małej plaży z której prowadzi ścieżka którą się wyjdzie na inną prowadzącą od miasta do farm. Około południa tam dopłyniemy.
- A… i jeszcze coś – dodał Kruk – raz na tydzień podpływajcie pod tą zatokę moi ludzie będą mi przesyłać… pewien towar.
- Zgoda, ale nie za darmo.
- Będę ci płacił 100 sztuk złota za każdy przewóz.
- Umowa stoi.
Dopłynęli do plaży tak jak mówił kapitan. Gdy oddział wychodził Kruk zwrócił się jeszcze do Dextera:
- Ludzi będziesz dostarczał tu raz na tydzień licząc od dzisiaj… o i dostarczaj jeszcze trochę złota.
- Dobra.
Następnego dnia o wschodzie słońca dopłynęli do portu piratów.
- Ruszać się ludzie – zawołał do swej bandy Kruk – czeka nas podróż i robota.



Rozdział 6 – Szpon Beliara i ostateczna walka



I tak minął miesiąc. Kruk z ludźmi doszli do wielkiego bagna na końcu którego była dolina zewsząd otoczona skałami. Kruk za radą Demona wybudował tam obóz z początku szło opornie z powodu ataków stworzeń bagiennych ale potem jakoś opanowali sytuację. Kruk na swą siedzibę wybrał piramidę wewnątrz doliny naprzeciw której znalazł kopalnię złota.
Gdy obóz powstał sporą część kopaczy z Górniczej Doliny zapędził do pracy w kopalni.
Deuter przysyłał w prawdzie niewolników ale było ich za mało. Kruk musiał mu wysłać list z ponagleniem.
Obóz urządził podobnie jak Stary Obóz. Podzielił go na trzy poziomy, by się dostać na wyższy poziom trzeba było się czymś wykazać.
Wiele czasu spędził na podróżach po tej części wyspy. Jak się dowiedział od Demona i z inskrypcji w swojej siedzibie miejsce w którym byli było ruinami dawnego miasta – Jarkhendaru które wymarło częściowo przez własną głupotę i gniew Adanosa którego świątynią była siedziba Kruka. Dowiedział się, że ludzie wyginęli gdy znaleźli straszliwą broń nad którą nikt nie potrafił zapanować a którą był Szpon Beliara który dla bezpieczeństwa zamknęli w świątyni za trzema komnatami Adanosa zabezpieczonymi specjalnym zaklęciem broniącym ich. Słowa odblokowujące wstęp do komnat znało tylko dwóch ludzi Quarchodron – przywódca kasty wojowników i Khardimon – przywódca kapłanów. Grób tego ostatniego znajdował się akurat w świątyni więc wystarczyło go tylko wezwać. Lecz Kruk musiał odnaleźć pięć tabliczek z instrukcjami jak przejść te trzy komnaty bezpiecznie. Znalazł je w pięciu grobowcach chronionych przez najprzeróżniejsze istoty. Pokonał je sam za pomocą mocy które otrzymał i które pomogły mu zrozumieć starożytne inskrypcje. Wzbudzał tym trzęsienia ziemi która reagowała na to iż dawne zło powróciło na ziemię Adanosa.
Aż któregoś dnia przyszedł list od Dextera w którym informował że Bezimienny się pojawił.
Kilka dni po tym dowiedział się od swoich ludzi że Magowie Wody – słudzy Adanosa przekroczyli portal prowadzący na tę stronę wyspy a po nich wkroczył Wybraniec. Kruk chciał się go pozbyć lecz Demon mu powiedział, że sam musi go pokonać a ze Szponem pokona go na pewno. Tak więc czekał w swojej siedzibie na niego a gdy mu zameldowano, że dostał się na trzeci poziom przystąpił do przywołania Khardimona.
- Przybądź do mnie Khardimonie – powiedział nad jego grobem ( nie musiał odprawiać żadnych rytuałów dzięki swojej mocy ).
- Kto śmie mnie budzić z wiecznego odpoczynku – zagrzmiał kapłan – Kim jesteś… czy to ty Quarchodronie – zobaczył na Kruku zbroję dowódcy którąKruk znalazł podczas wędrówek.
- Nie, nie jestem Quarchodronem, nazywam się Kruk i jestem tu z polecenia Beliara, podaj mi zaklęcie które otworzy wrota do komnat Adanosa.
- Nigdy… nie pozwolę by to zło znów się wyszło na świat.
- Jesteś pewien – tu powalił ducha potężnym zaklęciem.
- Nie powiem ci nic.
- Więc wyciągnę to z ciebie – podszedł do niego i zaczął przeglądać jego myśli i odnalazł słowa Jhehedra Akhantar – a za utrudnianie mi zadania zostaniesz zesłany na wieczne cierpienia do otchłani Beliara.
I wysłał zjawę tam gdzie powiedział. Gdy się odwrócił zobaczył nadchodzącego Wybrańca.
- Muszę go czymś zająć, hmm… wiem stworzę kilku zoombie.
Jak powiedział, tak zrobił powołał zoombie które natychmiast rzuciły się na Bezimiennego.
Szybko przebiegł obok walczącego i podbiegł do wrót. Przy nich klękną i wypowiedział formułę, wrota się przed nim otwarły. Wchodząc przez nie obejrzał się za ramię i zobaczył biegnącego Wybrańca uśmiechnął się tylko z pogardą i zamknął za sobą wrota.
Za nią pomyślał, że jego przeciwnik będzie musiał odnaleźć grób Quarchodrona i te pięć tabliczek. Ruszył krótkim korytarzem na przód gdy doszedł do jego końca ujrzał po lewej stronie pięć przycisków.
- Hmm… jak to było napisane… „Od strony nie godnej prawego człowieka wybierz 1,5,3”… to chyba znaczy że mam zacząć od lewej strony – i zaczął kolejno wciskać przyciski: pierwszy, piąty i trzeci. Wiedział, że stoi na pułapce z której wysuną się szybko kolce jeśli tylko wciśnie złą kombinację, dlatego też gdy wciskał trzeci przycisk ręce mu się zatrzęsły.
Lecz jedyne co wysunęło się wtedy w górę to drzwi do następnej komnaty. Lekko podenerwowany przeszedł przez nie. Za nimi były schody prowadzące w dół do okrągłej komnaty z pięciorgiem drzwi. Stanął na jej środku zastanawiając się które drzwi wybrać gdy nagle otoczyło go kilku kamiennych strażników. On użył na nich zaklęcia podobnego do Deszczu Ognia lecz jego ogień był jakby z samego dna piekieł sprawiając, że strażnicy rozsypali się w pył. Przypomniał sobie, że musi skręcić w ostatnie drzwi od prawej. Przeszedł przez nie i doszedł do ciemnego pomieszczenia. Już chciał iść do jego końca gdy przypomniał sobie, że to trzecia komnata Adanosa więc zatrzymał się i wyjął jedną z tabliczek. Zapalił pochodnię i z tabliczki wyczytał, musi zacząć od prawej strony i musi przejść dwa do przodu, trzy w lewo, dwa do przodu i trzy w prawo. Nie rozumiał o co chodzi ale przy świetle pochodni zobaczył przed sobą kwadraty zrozumiał, że musi przejść po odpowiednich kwadratach. Przeszedł tak jak było napisane na tabliczce, bezpiecznie. Doszedł do pomieszczenia z pułapką i mnóstwem przełączników. Zobaczył również ducha.
- Kim jesteś? – zapytał
- Jestem Rademen – twórca upadku Jarkhenradu
- Co sprawiło, że miasto upadło? – Zapytał Kruk znając odpowiedź.
- Broń…
- Szpon Beliara ?
- Tak… posiadłem go a on mnie podkusił bym zdradził swego ojca – Quarchodrona.
- Gdzie jest ta broń ?
- Za tymi wrotami, w moim grobowcu.
- Jak otworzyć te wrota ?
- Każda z dźwigni je otwiera… ale tylko jedna nie uaktywnia pułapki.
- Która?
- To było tak dawno… nie pamiętam.
- Więc wyciągnę to z ciebie – i począł przeglądać cały umysł ducha. Odnalazł tę dźwignię, znajdowała się naprzeciwko niego. Podszedł do niej i ją opuścił. Drzwi się otwarły, przechodząc przez nie duch go zapytał:
- Czekaj, kim jesteś i co chcesz zrobić ?!
- Jestem Kruk, sługa Beliara i zamierzam zawładnąć Szponem.
I drzwi się za nim zamknęły. Szedł wielką komnatą na końcu której zobaczył grób a na nim miecz. Szybko podbiegł, wziął broń, klękną i pomodlił się do Beliara o przekalibrowanie broni na siebie. Wtem do komnaty ktoś wszedł i podszedł do Kruka. Ten wstał i się odwrócił. Ujrzał przed sobą Bezimiennego.
- Patrzcie go, Innos przysyła swoje sługi – zaśmiał się Kruk.
- A może ja służę Adanosowi lub Beliarowi albo służę samemu sobie.
- Niemożliwe, będę prowadził armie Beliara do podbicia tego świata. Dość tego, przygotuj się na śmierć.
I zaczęła się walka. Kruk miał wielka przewagę nad swym przeciwnikiem. Posiadał najstraszliwszą broń i najwspanialszą zbroję podczas gdy jego przeciwnik posiadał lekki pancerz bandyty i kiepski miecz dwuręczny. Po kilku minutach walki o włos ominął głowę Wybrańca lecz zaraz na niego miał uderzyć piorun więc był pewny zwycięstwa. Lecz Bezimienny zrobił przewrót w stronę w stronę Kruka i przebił jego serce na wylot swym mieczem. Wtem z Kruka ulotniła się cała moc Beliara pozostawiając po sobie falę uderzeniową oznajmiającą kamiennym strażnikom, że zło opuściło ziemię Adanosa która przestała wtedy drżeć a strażnicy rozpadli się w gruz. Kruk padł prawie martwy na ziemię i jakby przez mgłę zobaczył jak Wybraniec zabiera jego broń i odchodzi. Chwile potem zasnął i przyśnił mu się jego sen z walką bogów jak zrozumiał i ujrzał koniec swego snu gdy stanął do walki z Bezimiennym a ten go pokonał i ze Szponem stanął do walki ze stworami Beliara i ich ziemskim przywódcą. I zmarł.



Mogę dać kontynuację opowiadania jeśli chcecie. Przy ocenach napiszcie czy jej chcecie
 

paniscus

Member
Dołączył
28.4.2005
Posty
375
Długie opowiadanie i ciekawy pomysł z opisaniem przygód Kruka, ale samo opowiadanie... niezbyt mi się podobało. Słabe opisy, z tym snem mogło być fajne, ale gdybyś to wszystko lepiej opisał. Gomeza przecież zabija bezimienny, jest taka misja, gdy znajduje rune teleportacji do starego obozu. Wszystko takie banalne, przynajmniej błędów nie było.
W głupi sposób trafił do koloni karnej, i ten Demon też nie był zbyt inteligentny jak widać z twojego opowiadania. Ta historia mogłaby być dobra dla dzieci, aby im pokazać, że zło zawsze przegrywa.
laugh.gif

nota 7/10

NaRka
 

Topór

Member
Dołączył
19.6.2005
Posty
193
Opowiadanie podobało mi sie nawet z początku i myślałem że tak zostanie. Jednak w następnych rozdziałach akcja zaczęła sie robic szybka, Bezimienny w ciągu jednego dnia zaliczał po kilka rozdziałów a Kruk miał te swoje niezbyt przemyślane wizje. Opisy mogłyby być dobre, gdyby nie to że były krótkie i rzadkie w tekście.
Jedną z zalet tege opowiadania jest długosc- za tyle pracy plus dla ciebie. Za dużo było dialogów- i w większości były one banalne. Moja ocena:6.5/10
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
Wszystko było wręcz idealnie, dopóki nie zaczołes streszczać Gothica. No coż czytanie o tym co się samemu robiło w grze nie jest zbyt interesujące. Ale pozatym wszystko ok. mi się podobało i chcialbym przeczytać CD, bo to juz nie bylo by streszczenie. no chyba że Gothica III
tongue.gif
 

Szynszyla

New Member
Dołączył
22.7.2005
Posty
27
Bardzo ciekawy pomysł z tymi snami, chociaż opowieść trochę nużąca. Nie musiadłeś opowiadać gry, chociaż podoba mi się że Beliar znał przyszłość i od początku chciał zgładzić Bezimiennego! I ta jego inicjatywa z barierą,Bardzo ciekawe, , były drobne błędy, ale to nic. Pozdrawiam wszystkich!
 

doctor

Wariat
Weteran
Dołączył
4.3.2005
Posty
2138
Sprubuj dokladniej opisywac
tongue.gif

pomysl fajny nie wiedzialem zeby ktos juz to wykorzystal .. wiec jestes pierwszy...
a to juz plus... no dam ci ... hmm... 6+/10
smile.gif

prubuj dalej
smile.gif
 
Do góry Bottom