Kilka Chwil...

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
Oto krótka historyjka o niczym:


Nastoletni chłopak o wieku wahającym się na oko pomiędzy piętnastoma, a siedemnastoma laty siedział sam na drewnianej ławeczce w parku. Była jesień, czerwono-pomarańczowo-żółte liście krążyły wokół niego porwane przez wiatr. Było już dość chłodno to i ludzi praktycznie nie było. Mimo chłodu chłopak nie miał na sobie nic ciepłego. Był ubrany zwyczajnie, dżinsy, t-shirt, na to jakaś nie rzucająca się w oczy koszula. Włosy rozwiewał mu wiatr co wyraźnie go irytowało gdyż co chwile je poprawiał. Rozejrzał się wokół siebie i nie zauważając nikogo odważył się na to co było mu potrzebne od tak dawna...
Po policzku spłynęła mu łza.
„Faceci nie beczą” – przemknęło mu przez myśl, ale i tak nikt nic nie widział... a po za tym ten kto to wymyślił nie mógł czuć tego co on w tym momencie.
Nie mógł...
„A może” – pomyślał, ale to ważne nie było. Cierpiał. Miał dość życia. Myśli samobójcze stały się dla niego nieznośne. Raz nawet był bliski podciąć sobie żyły, ale przestraszyła go myśl o bólu. Nie o śmierci, o tym co może stracić, ale o bólu.
Egoista.
Wiedział, ze to taki wiek, wiedział, że to typowe, ale nie chciał w to wierzyć. Wierzył we własny ból, we własną, negatywną, wyjątkowość. Był nikim. A przynajmniej tak uważał. Tak osądzali go inni. Szemrząc mu za plecami, wytykając go palcami. Nie potrafili zaakceptować jego odmienności. On jej też.
Kiedy był sam uciekał w różne rzeczy których musiał się wstydzić. Nigdy nikomu o tym nie mówił. Z trudem przechodziło mu to przez gardło nawet przy spowiedzi. Bo był, a przynajmniej myślał, że jest, wierzący, praktykujący. Katolik pełną gębą. A po za tym może jednak samobójstwo nie jest aż takim grzechem i to się przyda...? A może wypadek by go wyzwolił? Ale w to nie wierzył. Miał pecha.
Zapiął koszulę gdyż chłód wbrew temu co sobie wmawiał mu przeszkadzał. Łzy płynęły mu nieustannie, ale nieliczne. Był przygnębiony i zrozpaczony, ale nie był idiotką która od złamanego paznokcia umiała by ryczeć pół dnia.
Nie.
Te łzy wyrażały protest. Były niemą skargą do Boga i ludzi. Były manifestem wbrew systemowi. Były męką. I modlitwą. Były wszystkim i niczym...
Otarł twarz i wstał. Wrzasnął, a będąca w oddali babcia odwróciła się i przeżegnała. Chłopak miał ochotę rzucić się w przepaść, ale nie było tu żadnej. Był zły. Na siebie i na innych. W głowie wciąż rozbrzmiewał mu jej śmiech. Gdy zamykał oczy widział jej twarz, jej oczy, jej uśmiech...
NIE!
Wrzasnął i uderzył pięścią o drzewo strasząc ptaki. Nie zwracał uwagi na ból i zadrapania. Chciał jej, potrzebował ale nic nie mógł zrobić. Wiedział, że jest z nim źle. Wiedział, że to normalne nie jest. Jedna jego osobowość broniła się przed nią, uciekała, bała się tego, druga z kolei marzyła i... darzyła uczuciem. Chłopak był bliski przyznania sobie w myślach uczucia w które nie wierzył od bardzo dawna...
Miłość...
Uśmiechnął się przez łzy i przygładził włosy które przy kolejnym podmuchem znów się wzburzyły.
Rozpiął koszulę, założył słuchawki na uszy i zapuścił muzykę. W uszy uderzył go głośny dźwięk perkusji, basu, zarzynanych gitar, głośny, wrzeszczący wokal. I te słowa. Mówiły o nienawiści, o fałszu, o tym co czuł. Tak oni by zrozumieli...
Nie.
To sztuczka. Ale piękna. Czuje się lepiej. Słyszę to co myślę. Nie muszę myśleć. Oni zastąpią mi myśli.
Zaczął iść przez park chłonąc upojne dźwięki. Czuł się lepiej. Nie był już człowiekiem. Był demonem. Rozwiane włosy, powiewająca bluzka, krew na pięści i te oczy. Iście demoniczne. Nie wszyscy to widzieli. Ale on to czuł. Nagle podskoczył, najpierw zrobił później zrozumiał. Słuchawki wypadły z uszu. Zaklął cicho i zdał sobie sprawę, że znów jest tym słabym człowieczkiem który rozpaczał. Nie był demonem. Nie miał w sobie nic co by chciał zostawić z tamtego wcielenia.
Był zerem.
Zapiął koszulę i włożył ręce w kieszenie. Ruszył na przystanek. Wiedział, że w autobusie spotka znajomych. Nie napawało go to radością. Znajomi nie byli kolegami, nie byli przyjaciółmi. Oni nienawidzili go. A przynajmniej tak wierzył. Nie ufał im. Nie ufał nikomu. Ale musiał.
Autobusu jak zwykle nie było. Nie przejął się tym. Usiadł na zimnej ziemi i zaklął w myślach. Znów wrócił myślami do niej... Ale ona była nie dla niego. To nie ten świat. Jej tor był równoległy do jego. Nigdy nie dane im było się przeciąć. Miał swoje trzy minuty... nadziei. Nic więcej. I nie liczył na więcej.
Ale marzył.
Autobus podjechał. W środku było tyle ludzi... Zauważył kasztanowe, piękne włosy... To musiała być ona. Zastanawiał się przez chwilę jak włosy mogą być piękne... ale jej były. Po prostu. Zauważyła go. Spojrzała w jego kierunku, ale odwrócił wzrok. Udał, że jej nie widzi. W końcu było już za późno. No, nie? Nie wykorzystał szansy wtedy, nie wykorzysta i teraz. Bo jest już za późno. Ma swoich przyjaciół, kolegów, znajomych. Kto wie, może ma też swojego. Na pewno ma. W końcu ona jest... wyjątkowa. Tylko kretyn nie mógłby tego zauważyć.
Przypomniał sobie jak śmiali się z niej. Idioci! Nie poznają się na pięknie, na inteligencji, na wyjątkowości...
On tez był idiotą. Wiedział o tym. Ona dała mu kiedyś... to było tak dawno, dla niego... zrozumienie. Bogowie! Zrozumienie!
To taki rzadki dar.
Autobus zatrzymał się powoli. Wiedział, że ona pojedzie dalej. Wysiadł jak najszybciej. Nie patrzył w jej stronę. Nie chciał.
Ale jego druga jaźń wołała jej imię... w milczeniu. Stłumiona przez ego i strach.
Był nikim.

Koniec
Gothi Out
PS>Nie zgadujcie kto to, bo ten ktoś nie istnieje.
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Opowiadanie a raczej wpis jak z pamiętnika jest bardzo ciekawy.
Przypomina mi ono Ciebie i mimo wszystko mam odczucie, że piszesz o sobie lub na wzór siebie.
Bardzo ciekawie opisanie myśli, jak i zachowanie normalnego nastolataka tekiego jak my.
Podoba mi się przedstawienie postaci i jego odczuć i zachowań.
Widać tu jak ludzie potrafią, być samotmi mimo tego, że wokół nas jest tylu ludzi.
Podoba mi się cały tekst i jego przedstawienie. Poruszasz w nim bardzo ciekawe rzeczy, ktore są ukryte.
Bardzo ciekawe i intrygujace.
Podoba mi się!
Pozdrawiam Mój Mistrzu
tongue.gif
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
Opowiadanie bardzo fajne i ciekawe. Bardzo fajnie się je czyta. Bardzo ładnie opisane uczucia i myśli bohatera, wciągajkąca treść. Ja nie będę dociekał czy bohaterem jest ktoś rzeczywisty czy może postać zmyślona, ważne że opowiadanie super. Niczego w nim nie brakuje. Zero błędów.


pozdrawiam
tongue.gif
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Interesujące, bardzo orginala praca. Świetnie oddałeś rozterki duchowe twego bohatera, treść przepełniona jest melancholią i żalem. Jest nawet watek niespełnionej miłości, o ile sie nie myle. Twój bohater czuje się wyobcowany ze społeczeństwa, odzrzucony przez znajomych i grupe społeczną. Można samenu wczuć sie w role tego chłopaka, tekst działa na wyobaźnie. Żadko można spotkać takie teksty. Oczywiście mówię o tym w pozytywnym słowie znaczeniu.
 

Lord Sado

Member
Dołączył
12.8.2005
Posty
398
Bardzo mi się podobało: opo wyraża uczucia bohatera: smutek, samotność, miłość. Wykonane bardzo oryginalnie jak napisała Sever. Bez błędów, takie opo wciąga po trzech zdaniach, szkoda że tak mało. Ocena celująca. Napisz więcej takich opowiadań. Pozdro
 
Dołączył
24.9.2005
Posty
74
Mi też się bardzo podobało wspaniałe nie ocenie tego opo bo się nie da aż zatyka pisz dalej i napisz kim dokładnie była ta dziewczyna bo to ciekawe i tajemnicze napisz imie albo coś takiego super po prostu super ale nie widziałem tu dużo powiązań do Gothica może poza Demonem
tongue.gif
ale jest naprwde dobre

Czemu miałoby być tu coś związane z gothiciem? Opa o gothicu w moim odczuciu się już przejadają, są kopiami kopii. - GW
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
Heh... "demon" nie było użyte dosłownie... byłoby to dość bezsensu, czyż nie?
Miło mi, że ogólnie się podobało, przeczytałem to dzisiaj i myślę, że może i postać coś ze mnie jednak ma... ale nie wiele... Ta która jest tutaj to może ubarwiony dość mocno ja i ubarwiony świat wokół... ale daleko od "ja"...

Ktoś tam pisał, żebym więcej dał... w sumie nie planowałem i nie wiedziałem o czym napisać... ale napisałem... też krótko i o niczym.
Ktoś pisał, żeby bardziej przybliżyć "ją" a więc i to jest... choć nie do końca... Nie chce przybliżać z prostego powodu: ktoś kto mnie zna na realu mógłby to przeczytać i porównać opis do kogoś, choć byłby całkowicie wyssany z palca. A mam i bez tego wystarczająco dużo kłopotów.
Postać w tej części ma chyba nieco więcej ze mnie pod względem myślenia [chaos w głowie], ale po za tym to chyba nie... No to wrzucam... tylko nie być rozczarowanym jeśli wyjdzie, że wyszło mi gorzej. Nie wiem czy wyszło, ale często bywa tak, że jak się pisze CD czegoś co nie miało mieć CD wychodzi gorzej, ale jeśli nie to fajnie... jakby coś znów możecie napisać na czym powinienem się skupić w opisie tej postaci i jej otoczenia, tak jak z "ją" napisaliście... może wtedy bedzie tego trochę więcej...


Niejasne poczucie, że się żyje. Przez zaciśnięte powieki chłopaka przebiło się światło, a po chwili głos matki nakazujący wstać. Kolejny dzień, kolejne problemy.
Otworzył oczy, ale nie wstawał. Patrząc się w sufit starał sobie przypomnieć co go tak przeraziło w śnie. Był cały spocony, a pościel była wzburzona. Cokolwiek to było, nie mogło być przyjemne.
Wstał, przetarł oczy i udał się do łazienki. Spojrzał w lustro i przywitał się cichym przekleństwem z samym sobą. Doznał olśnienia. Przypomniał sobie co mu się śniło... Ten sen był prawdziwszy od prawdy. Każdy brak sympatii był nienawiścią, każda, choćby najdrobniejsza sympatia była wielką namiętnością... pozornie. Ludzie byli fałszywi. Puszczali wszystkich kantem i nie szanowali niczego. I wszystko było dla jego oczu.
Wzdrygnął się.
Przypomniał sobie, że śniła mu się też ona. Jak zawsze. Oparł się o ścianę i zaczął bluźnić. Cicho, żeby nikt go nie usłyszał. Jak długo to trwało? Mijał już rok odkąd notorycznie, sen za snem ją widział. O ile na początku była albo z nim, albo myślami z nim, to w ostatnich snach była taka jaką kreował ją strach. Straszna i bezlitosna. Uwielbiała się pastwić jego zgryzotą pokazując mu jak nim gardzi i o tym, że wszyscy są lepsi od niego. Wszyscy na nią zasługują tylko nie on.
Wiedział, że tak nie było, wiedział, że ta rzeczywistość nie istniała, ale w nią wierzył.
Wrócił do pokoju i w grobowym nastroju ubrał się szybko.
Śniadanie. Konieczność widzenia rodziny. Mało słów, wiszące napięcie w powietrzu i jakieś kłótnie.
Nic go to nie obchodziło.
Chwycił za mplayera i plecak, po czym wybiegł z domu. Założył słuchawki na uszy i zapuścił muzykę, ale słyszał tylko dziwne trzaski.
Zaklął.
Znów się zepsuł. Nie mógł uciec od kłopotów. Nie mógł ich ukryć. Schował sprzęt do plecaka i ruszył szybko na przystanek. Byle dalej od domu.
Wyszedł szybciej, aby nie spotkać żadnych znajomych. Widząc prawie pusty przystanek uśmiechnął się do siebie. Pierwsze dobre, co go dzisiaj spotkało. Zmierzył wzrokiem stojących ludzi. Trzech kolesi z osiedla, obojętnych dla niego, jeden facet zdążający do pracy i jakaś dziewczyna. Zatrzymał na niej wzrok na dłużej, ale mimo iż na pierwszy rzut oka spodobała mu się to jednak nie była tą o której ciągle myślał. Odwrócił wzrok i spojrzał na zegarek. Autobus jak zwykle się spóźniał.
Z braku muzyki zaczął w myślał przypominać sobie agresywne słowa. Nie zdało się to na nic. Wciąż myślał tylko o „wizji”.
„Jak bardzo wiara w sny ogłupia” – pomyślał, ale rozmyślania przerwał mu warkot spóźnionego autobusu. Był nawet całkiem pusty. Przejechał wzrokiem po oknach, czy aby w środku nie ma nikogo z „kolegów”.
Serce zabiło mu mocniej.
Siedziała tam ona.
Opamiętał się i zaklął. Zrobiło mu się gorąco, choć postanowił sobie, że będzie ją ignorował.
Nie udało się.
Nogi same zawiodły go do niej.
Krótkie przywitanie... ten uśmiech... Zaczęła mówić o niczym, narzekać na szkołę, nauczycieli, ludzi. Udawał, że jej słucha, przytakiwał co jakiś czas, a nawet wtrącał się czasem. Ale przede wszystkim patrzył na nią. Patrzył w oczy co nieczęsto mu się zdarzało, ale wiedział, że dla tych oczu warto było by zrobić wszystko... gdyby tylko zechciała. Ale nie chciała, nie dawała żadnego znaku. Czasem co prawda powiedziała coś miłego, a on to odwzajemnił, ale nie było to nic naprawdę... a przynajmniej tak sądził. Bo w końcu kto mógłby chcieć powiedzieć mu coś miłego?
Hałas i ścisk, który stworzył się po kilku przystankach, panujący w autobusie uniemożliwiał sprawną konwersacje co cieszyło go niezmiernie. Wystarczało mu podziwianie jej. Ale wiedział, że wszystko co dobre szybko się kończy.
Autobus zatrzymał się i wyszli. Wypuścił ją przodem przypominając sobie leciwe wiadomości o kulturalnym zachowaniu.
Teraz gdy mieli przed sobą dość długą drogę nie było ucieczki w „nie słyszę bo hałas jest”. Było spokojnie i musiał przestać się skupiać na niej, a na tym co mu mówiła. A mówiła wiele. Słuchał, ale nie rozumiał. Był otumaniony.
Zaczął się zastanawiać, czy może jednak ma szanse, czy może jednak ona idzie tu i teraz mówiąc do niego bo coś do niego czuje...
Zbliżali się do szkoły. Nie chciał tego. Wiedział, że tam się wszystko skończy. Ona pójdzie do swoich, a on do... jakby nie patrzeć też swoich... W końcu to początek roku, nowa szkoła, chyba nie zdążyli by jeszcze go znienawidzić? Choć kto ich tam wie...
Stało się tak jak myślał.
Przeszli tylko przez bramę, a ona odbiegła od niego nie rzucając nawet słowa. Wbiegła w grupkę „ziomków” witając się czule. Nagle objął ją jakiś koleś.
Poczuł dziwny ból i pustkę w środku. Opuścił wzrok i wszedł do szkoły. Mijał obojętnie ludzi. Wiedział, że miał w śnie rację.
Wszedł po schodach i dotarł pod salę. Stało tam już trochę ludzi. Podawanie ręki, „cześć”, „siema” kilka niechętnych spojrzeń i oddalenie się na kilka kroków od śmiejącej się i żartującej grupy rówieśników.
Miał ich gdzieś.
Nikt jej nie zastąpi...
Spojrzał na dziewczyny ze swojej klasy. Chciał sobie wmówić, że któraś jest od niej lepsza, że mógłby ją poznać, mógłby...
Ale nie chciał i się bał.
Jedno rozczarowanie i jedna trucizna wystarczy.
Po za tym był nikim.


Może wreszcie teraz KONIEC
Gothi out
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
I ten fragment jest bardzo dobry. Moze nawet i lepszy. Ciąg dalszy wyszedł znakomicie, moje gratulacje. Doskonale oddałes monolog wewnętrzny bohatera, jego przemyslenia i kondycje psychiczną. Tekst przepełniony jet pesymizmem, beznadzieją i żalem, szarością ludzkiego życia i jego przemijaniem. Lubie takie teksty. Gratuluje talentu i szkoda, że to juz koniec. A może i nie?
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
I do tej części nie mam zastrzeżeń. Nie będę się opisywał i chwalił ponownie bo zrobiłem to oceniając cz. 1. Nie ma co dużo mówić umiesz pisać i oby tak dalej. Opowiadanie jest jednym z lepszych na tym forum(napewno dla mnie). Bardzo Ci się udało, błędów nie ma. Opowiadanie dalej wciąga i jest poprostu fajne.



pozdrawiam
tongue.gif
 

Dark Knight

New Member
Dołączył
13.10.2005
Posty
20
Jak dla mnie jest bardzo dobre i porządnie napisane i szkoda że już je zakończyłeś ale może napiszesz jeszcze inne tego typu opowiadania. Mam nadzieje że tak
smile.gif
Pisz opowiadania masz do tego talent. Pozdrowienia all
smile.gif
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Gothi rewelka. Bardzo mi się podoba dalszy ciąg życia, jakże smutnego człowieka.
Twój tekst jest bardzo trafny i porusza.
Ukazuje on nam jak bardzo możemy nie dostrzegać czyjegoś cierpienia i smutku.
Twój bohater jest w agonialnym rytmie życia.
Każdy nowy dzień jest dla niego kolejnym głupim i trudnym dniem.
Świetnie okazane uczucia zwykłego chłopaka, bardzo dobrze opisane rozmyślenia i rozterki.
Podoba mi się też wątek "miłosny".
Może Wodzu to nei koniec
biggrin.gif
Może napiszesz jak mu się układa w szkole
tongue.gif

Ale wszystko rewelka
smile.gif
 

GORN15

Member
Dołączył
13.10.2005
Posty
153
Wspaniałe opo pisz dalej ale czemu on nadal uważa sie za nikogo jest spox kolesiem
cool.gif
mam nadzieje, że C.D będzie niedługo
smile.gif
bo już czekam z niecierpliwością ale cię nie poganiam.
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
Jak tu nie słuchać fanów =p ...
W tym opie jest dobre to, że każdy moment jest dobry na zakończenie, więc jeśli nie będzie się podobać mogę zakończyć bez wyrzutów sumienia. No ale na razie napisałem CD. Może będzie jeszcze jeden jeśli napiszecie o czym być ma.
Ten jest na życzenie Kacperexa o szkole. A raczej o ludziach jakich w szkole spotkał i o jego stosunku do tych ludzi...
Nie sądziłem, że unikanie dialogów jest tak trudne, jednak jakoś mi to idzie... No a więc czytajcie, bo nie mnie oceniać:


„Żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce...”
Chłopak siedział w jednej z pierwszych ławek klasy i bawił się obojętnie długopisem. Rozkręcał, skręcał, pstrykał... Nie słuchał... Wciąż myślał...
Niedawny sen wciąż siedział mu w głowie... obrazy przenikały się, a w tle leciała mroczna muzyka... mimo, że jej nie pamiętał był pewien, że jest tego nieodzownym elementem. Nie martwił się, że spotka go coś za nieuwagę. W końcu kujony zawsze chętnie się zgłoszą.
Wydarł kartkę z zeszytu i zaczął bazgrolić na niej słowa. Nie potrzebował tajnego szyfru aby debil siedzący obok niego nie rozczytał się.
Westchnął ciężko na samą myśl o tym idiocie.
Sam nie wiedział jak się wrobił, że z nim siedzi. Kujon, ograniczony umysł... Nie pogadasz... A po za tym zadufany we własne możliwości i nie rozumiejący niczego. Jeszcze mniej od całej reszty. Bo o ile większości intencje były jasne, ten był po prostu idiotą. Widząc mrukliwość i niechęć do innych chłopaka uznał, ze to musi być jeden z nich: odizolowany przez kujoństwo.
Gorzki uśmiech nasunął się na usta chłopaka.
Zastanawiał się jak to możliwe, że los kujona jest tak zbliżona do losu człowieka wyzwolonego... i przez to pogardzanego...
Nabazgrał na kartce kilka przypadkowych słów stanowiących rymowane wyrażenie tego co czuł. Był to istny chaos. Przeczytał to i zastanowił się czy tak należy... Na kartce pojawiały się skargi na świat, na życie, na nią, na ludzi... na siebie.
Dzwonek. Pospieszne spakowanie wszystkiego i wyjście z klasy.
Przerwa... Dziesięć minut udręki...
Chłopak nie miał pojęcia co powinien zrobić... Pozostać z klasą, pójść do starych „kumpli” czy może znaleźć miejsce gdzie dadzą mu spokój.
Wybrał to pierwsze. Podszedł do nowych „kolegów” i przysłuchał się rozmowie.
Rozmawiali jak zwykle: o „dupach”, muzyce, wspólnych znajomych...
Wszystko było mu obce...
„Dupy” były mu obojętne od dłuższego już czasu... myślał tylko o niej co sprawiło, że stał się zupełnie zgorzkniały... A po za tym gdyby zaczął mówić o tym jakie mu się podobają, może by się domyślili, co czuje do niej...
Muzyka? O muzyce wiedział tylko tyle, że im agresywniejsza tym lepiej mu jest.
Wspólni znajomi? Nie miał żadnych. A nawet jeśli miał nie przyznawał się. Może oni o nim opowiadali, jako o „takim jednym” i teraz by się t wydało. Nie było można im ufać.
Znajomi mieli to do siebie, że uwielbiali zdradzać i donosić.
Westchnął i postanowił się do nich udać. Miał nadzieję, że coś to da. Zrobił to wbrew logice. Jak wróg może pomagać.
Rozglądał się badawczo na boki przeczesując horyzont by uniknąć ponownego spotkania jej. Wiedział, że byłby z nią on i cała ta zgraja ”lepszych od niego”.
Idąc przez korytarz uścisnął kilka dłoni ludzi których znał z widzenia i oni jego też. Nie mieli pojęcia kim on jest i jak należy z nim postępować. Wiedział jednak, że nieuniknione jest, to że wkrótce się dowiedzą...
Taki los...
Wyszedł przed szkołę widząc starych znajomych.
Przywitali się wyraźnie nie radzi z tego spotkania. Zaklął w myślach zastanawiając się po co przyszedł. Chciał przyłączyć się do rozmowy, ale był zwyczajnie ignorowany.
Dzwonek.
Kolejna lekcja... czas względnego spokoju...
Ruszył pod salę i nie zamieniając z nikim słowa stanął przed drzwiami. Nikt też nie zwracał na niego uwagi bo i po co. Taki dziwak i odludek. Nie warto był się z nim zadawać.
Przypomniał sobie, że na samym początku kilka osób podjęło z nim rozmowę. Był szczęśliwy. Miał nadzieję, że wreszcie znajdzie ludzi którzy go zaakceptują, jednak wraz z upływem czasu zaczęto się wystrzegać rozmów z nim. No oczywiście wystrzegali się wszyscy oprócz debila-kujona. Ale na tej znajomości mu nie zależało. Ignorował go wiedząc, ze to co robi jest głupie. Robił mu dokładnie to samo co inni mu. Choć nie do końca. On miał azyl wśród sobie podobnych.
Zaczął analizować ponownie pierwsze dni szkoły.
Był pewien, że na początku spodobał się przynajmniej dwóm dziewczynom. Swoim zwyczajem oczywiście sprawił, że teraz nie zwracały na niego uwagi, ale pamiętał...
Jedna wyraźnie chciała z nim porozmawiać zadając nic nie znaczące pytania, na które odpowiadał mrukliwie i filozoficznie. Nawet ośmielił się ją wypróbować zaczynając w jej towarzystwie z jednym „kumplem” idiotyczną i o niczym rozmowę. Nikt by się tym nie zainteresował, ale ona w tym momencie się wtrąciła. Widać było, że nie wie co powiedzieć, ale coś powiedziała. Oczywiście zamiast wykorzystać moment, że nie była w towarzystwie swoich najlepszy znajomych i z nią pogadać, a nawet może coś osiągnąć spieprzył wszystko...
„A jest przecież całkiem atrakcyjna – pomyślał – inteligenta i ładna... czemu jestem takim idiotą?”
Ale wciąż żył wspomnieniami o swojej jedynej która nie była jego...
Przypomniał sobie teraz drugą z tych dwóch co na początku okazywały to coś, z czego mogła się wywiązać piękna znajomość...
Próbowała z nim porozmawiać, wybadać go, zaczepiała... nawet jeszcze niedawno... ale on ją ignorował... Bał się. Też nie mógł mieć do niej zarzutu. Może nie była aż tak ładna jak ta pierwsza, ale była gadatliwsza, dowcipniejsza...
Westchnął ciężko widząc nadchodzącą nauczycielkę...
„Jeszcze tylko sześć lekcji” – pomyślał i wszedł do środka...

Może KONIEC, a może CDN... ciul wie...

Gothi Out
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Ta część jakoś mi się mniej podobała, nie ma już w niej czarnych mysli i tego wszechobecnego pesymizmu. Ale CD jest jak najbardziej dobry. Ten chłopak jest znudzony swoim zyciem, chce zmiany, ale nie umie jej osiągnąć. Jego filozoficzne rozważania dają do myslenia. Pisze wiersz, bądź piosenkę, nie wiem dokładnie, w której wykrzykuje światu swój ból i żal. Po prostu bardzo dobre opo.
QUOTE „Żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce...” normalnie dewiza mojego braciszka
tongue.gif
 
Dołączył
22.9.2005
Posty
387
Bardzo dobre opo Gothi. To opo pokrywa sie z miom zyciem oprócz paru szczegółów. Ja mam przyjaciela i "nieco" kolorowsze zycie. Licze na ciag dalszy bo bardzo mi sie podoba tylko napisz bardziej melancholijnie a zarazem daj jakis happy end. Tylko zeby nie byl za bardzo happy!!!!
 

GORN15

Member
Dołączył
13.10.2005
Posty
153
Sever Sharivar normalnie nie wiem jak to powiedzieć ale bardzo podobają mi się twoje wypowiedzi wszystko bierzesz pod uwagwe Gothi ciąg dalszy mi się podoba ale nie tak jak wcześniejsze mam nadzieję, że On wróci do swojej ukochanej co Ona ma innego
tongue.gif
powiem też, że sam mialem ostatnio podobną sytuacje i dotąd jest, że nie myśle o niczym innym i ganiam za jedną dziewczyną aha no i oczywiście Gothi pisz dalej bo opo pierwsza klasa
cool.gif


Najprawdopodobniej napisze jeszcze jeden kawałek o tym jak się spotkali i na tyle to będzie. Powód? Humor mi się poprawił i nie mam się po co wyżywać na bohaterze
smile.gif
- GW
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
I to jest już koniec. Zresztą jak widać zaczęła już jakość spadać więc nie ma sensu pisać więcej. To będzie takie zakońćzenie z morałem. Albo i bez. Zależy jak na to spojrzycie... Wiecie co? Ten koleś to jednak w jakichś 85% ja... Aż głupio się czyta... całe szczeście jest te parszywe 15%, więc i tak się nie zdradziłem
tongue.gif


A więc koniec:


Dziwny uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka. Rozsiadł się wygodnie na fotelu wsłuchując się w dźwięki wypływające z głośników micro-wieży.

Jump, Bounce, Down, Up
[…]
She had so many friends,
Gliding through many hands.


Zaczął podśpiewywać znając te słowa bardzo dobrze. Słuchał je już tyle razy starając się nastawić na te słowa jednak nie mógł uwierzyć bo ona była... inna. Ale nie. Teraz miał pewność. Widział, słyszał i wiedział. Ona nie jest jego, nie była i nie będzie. Ona jest właśnie taka jak śpiewane jest:

She had so many friends,

Ma ich wielu. I na pewno Gliding through many hands. A jak nie, to na pewno wkrótce. Tak być musiało. A on nie chciał używanych rzeczy. On chciał mieć tylko dla siebie. I chciał być tylko dla jednostki.
Ona była nikim. Ona była zerem! Nie on, a ona. Źle wszystko interpretował.
Dalej nie czuł się dobrze, ale przynajmniej miał wiedzę, a wiedza dawała wiele. Pogarda rodzi pogardę! I teraz prócz tego uczucia darzył ją właśnie tym. Wiedział, że nie przezwycięży i tak pierwotnych emocji, ale przynajmniej wzmocni swoje ego.
Wrócił myślami do tego jak się to wszystko zaczęło...
To spadło na niego nagle. Nigdy nie myślał, że może coś takiego być naprawdę, że to wymysł, ale pewnego dnia nie spojrzał na nią obojętnie. Zapragnął jej, zaczął o niej marzyć mimo iż jej nie znał. Zaczął starać się ją widzieć, ale tak by się nie zorientowała. Starał się dowiedzieć o niej wszystkiego co tylko było możliwe. Szedł za nią wszędzie, przez co kilka razy wpakował się w niezłe tarapaty.
Łza spłynęła po obliczu jeszcze przed chwilą uśmiechniętego chłopaka.
Zastanawiał się jak to możliwe, ze coś tak pięknego mogło się okazać takim, takim...
„Gównem” – pomyślał i spuścił głowę...
Pamiętał jak się cieszył gdy udawało mu się zamienić z nią słowo, jak się cieszył gdy ją widział. Ale się tego bał.
Nie tak dawno, ale dla niego była to już wieczność po raz pierwszy porozmawiał z nią długo i na luźne tematy. Podobnie jak on nie mogła się odnaleźć w towarzystwie... przynajmniej tak mówiła...
„Czemu kłamała?” – zastanawiał się chłopak. Jego nabyta przed chwilą pewność siebie prysła.
Może to jego wina? Może i ona coś czuła do niego, tyle, że on się zbłaźnił i doszła do wniosku, że musi mu pokazać, że na nim się świat nie kończy, może był zbyt chamski, zbyt gruboskórny... może...
Obojętnie co było, teraz stała się niczym.
Pamiętał jak bez ogródek mówiła o pogardzie i nienawiści, jak okazywała mu zrozumienie, jak chciała się z nim pojednać myślami...
Mógł jej wtedy zaproponować, żeby opuścili to miejsce, opuścili ludzi których nienawidzą i nimi gardzą, zdobyli by się na więcej śmiałości, powiedzieli by sobie więcej... to mogło być takie piękne...
Ale spieprzył wszystko...
Jego pewność siebie prysła.
Uświadomił sobie, że mogła stać się zerem właśnie przez niego. Odpędzał te myśli, bo w końcu prawie się nie znali.
Pamiętał ich kolejne rozmowy. Ujawnili przed sobą wady. Mówili nawet komplementy. Ale nic o tym co czują. Bo może i nie czuli.
Nie wiedział.
Później przypomniał sobie jak nagle przestali zwracać na siebie uwagę. Wymienili zdanie, dwa i każdy szedł we własną stronę. A może raczej, ona szła we własną bo on nie miał gdzie iść. Zawsze zostawała pustka i ból.
To się nasilało. Nie raz już chciał jej powiedzieć tyle rzeczy, ale bał się, że ona ma już kogoś, ze go wyśmieje...
Zwlekał i zwlekał aż się stało...

She had so many friends...

Ona był nikim.
On był nikim.
Pasowaliby do siebie.
A przynajmniej tak uważał.
Wstał cicho z fotelu i odpalił komputer. Odczekał chwilę i uruchomił Worda. Zaczął pisać to co czuł i to jak się to skończyło. Ale nie dokończył.
Bo to się nigdy nie kończy...


Koniec

Gothi Out.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
I końcówka w dobrym stylu, gratulacje. Tekst ponownie nie jest juz tak beznadziejnie pesymistyczny, ale smutek nadal jest obecny. Cała nić fabularna tworzy jedną spójną całość : od zauroczenia do nienawiści/odkochania.
QUOTE Ten koleś to jednak w jakichś 85% ja.. to już dawno wiedziałam. Wystarczyło dobrze się wczytać.

QUOTE Wstał cicho z fotelu i odpalił komputer. Odczekał chwilę i uruchomił Worda. Zaczął pisać to co czuł i to jak się to skończyło. Ale nie dokończył.
Bo to się nigdy nie kończy... przelewa uczucia na papier (do WORDA w tym wypadku), jak romantyczn bohater Goethego.
Gratuluje bardzo udanego opowiadania. Może kiedyś twój bohater dojrzeje i zrozumie, ze świat nie jest taki beznadziejny.
 

GORN15

Member
Dołączył
13.10.2005
Posty
153
Gothi gratulacje wpaniałe opo po prostu wspaniałe koniec jak i początek i rozwinięcie było dla mnie zagatką domyślałem się, że to jest w jakiejś mierze o tobie szkoda, że to już koniec
sad.gif
mam nadzieję, że napiszesz kiedyś jeszcze cos takiego albo chociaż to niemożliwe C.D takiego czegoś się nie da ocenić.WSPANIAŁE
smile.gif


CD kategorycznie nie [chyba, że znów się pogrąże ;p], nowy tekst w tym stylu, czemu nie, ale na cd nie ma prawie, że szans. Tym razem naprawdę - GW
 

Sword

Member
Dołączył
10.11.2004
Posty
514
Ehh miło wiedzieć że jest ktoś jeszcze kto odczuwa to samo co ja,ehhhh...... w każdym razie co do tekstu to jak zwykle nic nie moge mu zarzucić (chyba sie starzeje
sad.gif
).No ale nic trzeba przyznać że perfekcyjnie potrafisz wyrażać swoje uczucia.Też kiedyś myślałem żeby coś takiego napisać bo moje życie to również swoista monotonia jednak jak znam siebie wyszło by mi coś na kształt "Antygony"-tragedii greckiej.W każdym razie szystkie party są ok i świetnie wyrażają rozterki,żal i ciemność dręczącą bohatera.
 
Do góry Bottom