Za moich szkolnych czasów nikt jakoś porad w tym stylu nie potrzebował, i tym bardziej nikt nie traktował tego jak sportu (przynajmniej takich nie znałem). Zawsze uważałem, i zawsze będę uważał że żeby "poderwać" dziewczynę najłatwiej jest rozmową, otwartością, byciem sobą. Jeśli coś ma z tego być to nawet jak ktoś jest niezbyt wygadany, nie "gangstuje", i nie jest pierwszym ziomem na dzielni, dziewczyna się nim zainteresuje, bo spodoba jej się np to że może się nim opiekować (niektóre to lubią, naprawdę). I taki związek moim zdaniem ma większe szanse przetrwania niż jakieś modzenie, i wymyślanie. Najemnik@, nie tylko twardzi ludzie są w związkach, wież mi że znam kilka z braku lepszego słowa słabosilnych i nawet nie pretendujących do miana "twardych" którzy tworzą ze swymi wybrankami bardzo udane związki.
Z wyrazami szacunku. Godfather