To cz.1 mojego opowiadania, które przypadło do gustu wszystkim userom na moim i innych forach:
Gothic – powrót na kontynent cz.1
„Jaskinia”
Po pokonaniu Śniącego i Smoka- ożywieńca, powróciłem na okręt. Lee wciąż myślał nad zemstą nad Rhobarem. Nie chcieliśmy znów wylądować w Khorinis, ale wciąż Gorn i Lee naciskali mnie bym wyciągnął z wyspy Najemników. Ale obraliśmy kurs na Myrtanę, Torlof mówi, że podobno Rhobar przegrał wojnę z orkami i ostrzegł, żebym coś zrobił z zaopatrzeniem, gdyż możemy utonąć przy większym podmuchu. Nie zdecydowałem co z tym zrobić, wszystko miało zostać. Gdy byliśmy 6km. od kontynentu zauważyliśmy nad brzegiem orków. Nagle Bennet zawołał nas na obiad, dziś miała być zupa z pełzacza, dzięki Miltenowi i Vatrasowi udało się wykonać zdrowy czarny pieprz, który podobno podniesie naszą siłę do 150. Po obiadku Wilk wychodząc na pokład zrobił piękny unik przed strzałą, jeśliby został w tym miejscu choć chwilę nieźle w łeb by dostał, Diego analizując trasę strzału wskazał zaciemnioną postać na wyspie. Angar i Lester wskoczyli do wody by to sprawdzić. No cóż, w końcu coś ciekawego! Zrobiłem to samo, ale chyba był dziś 14 czerwiec w konstelacji Maga (pechowy dzień Najemników), bo uderzyłem się w kolano o skałę pod wodą, cóż jestem Najemnikiem, nie magiem. Wyjąłem Korzeń leczniczy, ale prąd szybko go porwał, usłyszałem z pokładu głos Miltena:
-Oj ciamajdo, zaraz rzucę na ciebie mocny czar uzdrawiania, nie ruszaj się!
-Eeee... Nie lubię magii, ale w tej sytuacji... Dobra!- odparłem
- Xarak bendus mas gran vis!!!- wypowiedział formułę magiczną.
-Dzięki, masz szczęście, że pomogło!- wykrzyczałem do Miltena, gdyż ja niewiele słyszałem.
-Nie ma sprawy, pospiesz się bo Lester i Angar już są prawie przy wyspie!
Nie marudziłem, płynąłem na nieznaną wysepkę, szybko dogoniłem (ku ich zdziwieniu) Angara i Lestera. Szukaliśmy na wyspie jakiejś plaży, gdyż wszędzie były strome skały. Opłynęliśmy małą wysepkę dookoła i w końcu znaleźliśmy plażę. Pierwszy wyszedł Lester, by pozbierać perły, ostrygi i martwe ryby. Gdy ja z Angarem wyszliśmy odwróciłem się, by zobaczyć statek, był tam gdzie powinien. Na plaży nie było żadnego obozu, choć się do tego idealnie nadawała, była duża i sucha. Nagle z zarośli wyskoczył cieniostwór, który skoczył na Angara, na szczęście miałem magiczne ostrze na smoki i 150 siły, więc szybko rzuciłem się na bestię zabijając ją. Zebrałem z martwej bestii róg, pazury, mięso, kły i skórę, zawsze gdzieś to sprzedam. Nagle Angar powiedział:
- Co do Innosa robi w środku popołudnia cieniostwór i to na słońcu!
- Może ta malutka wysepka kryje jakąś tajemnicę?- odpowiedziałem pytaniem.
Angar podziękował za uratowanie i z nudów rzucił sztyletem w skałę. Sztylet przeleciał i słychać było echo odbijającego się o skałę orężą. Tam musiała być ukryta jaskinia, najprawdopodobniej mieszkanie osoby, która do nas strzelała!
C.D.N Xargo
Prosze o oceny
Gothic – powrót na kontynent cz.1
„Jaskinia”
Po pokonaniu Śniącego i Smoka- ożywieńca, powróciłem na okręt. Lee wciąż myślał nad zemstą nad Rhobarem. Nie chcieliśmy znów wylądować w Khorinis, ale wciąż Gorn i Lee naciskali mnie bym wyciągnął z wyspy Najemników. Ale obraliśmy kurs na Myrtanę, Torlof mówi, że podobno Rhobar przegrał wojnę z orkami i ostrzegł, żebym coś zrobił z zaopatrzeniem, gdyż możemy utonąć przy większym podmuchu. Nie zdecydowałem co z tym zrobić, wszystko miało zostać. Gdy byliśmy 6km. od kontynentu zauważyliśmy nad brzegiem orków. Nagle Bennet zawołał nas na obiad, dziś miała być zupa z pełzacza, dzięki Miltenowi i Vatrasowi udało się wykonać zdrowy czarny pieprz, który podobno podniesie naszą siłę do 150. Po obiadku Wilk wychodząc na pokład zrobił piękny unik przed strzałą, jeśliby został w tym miejscu choć chwilę nieźle w łeb by dostał, Diego analizując trasę strzału wskazał zaciemnioną postać na wyspie. Angar i Lester wskoczyli do wody by to sprawdzić. No cóż, w końcu coś ciekawego! Zrobiłem to samo, ale chyba był dziś 14 czerwiec w konstelacji Maga (pechowy dzień Najemników), bo uderzyłem się w kolano o skałę pod wodą, cóż jestem Najemnikiem, nie magiem. Wyjąłem Korzeń leczniczy, ale prąd szybko go porwał, usłyszałem z pokładu głos Miltena:
-Oj ciamajdo, zaraz rzucę na ciebie mocny czar uzdrawiania, nie ruszaj się!
-Eeee... Nie lubię magii, ale w tej sytuacji... Dobra!- odparłem
- Xarak bendus mas gran vis!!!- wypowiedział formułę magiczną.
-Dzięki, masz szczęście, że pomogło!- wykrzyczałem do Miltena, gdyż ja niewiele słyszałem.
-Nie ma sprawy, pospiesz się bo Lester i Angar już są prawie przy wyspie!
Nie marudziłem, płynąłem na nieznaną wysepkę, szybko dogoniłem (ku ich zdziwieniu) Angara i Lestera. Szukaliśmy na wyspie jakiejś plaży, gdyż wszędzie były strome skały. Opłynęliśmy małą wysepkę dookoła i w końcu znaleźliśmy plażę. Pierwszy wyszedł Lester, by pozbierać perły, ostrygi i martwe ryby. Gdy ja z Angarem wyszliśmy odwróciłem się, by zobaczyć statek, był tam gdzie powinien. Na plaży nie było żadnego obozu, choć się do tego idealnie nadawała, była duża i sucha. Nagle z zarośli wyskoczył cieniostwór, który skoczył na Angara, na szczęście miałem magiczne ostrze na smoki i 150 siły, więc szybko rzuciłem się na bestię zabijając ją. Zebrałem z martwej bestii róg, pazury, mięso, kły i skórę, zawsze gdzieś to sprzedam. Nagle Angar powiedział:
- Co do Innosa robi w środku popołudnia cieniostwór i to na słońcu!
- Może ta malutka wysepka kryje jakąś tajemnicę?- odpowiedziałem pytaniem.
Angar podziękował za uratowanie i z nudów rzucił sztyletem w skałę. Sztylet przeleciał i słychać było echo odbijającego się o skałę orężą. Tam musiała być ukryta jaskinia, najprawdopodobniej mieszkanie osoby, która do nas strzelała!
C.D.N Xargo
Prosze o oceny