Witam
Na wstępie zaznaczę, że jako pomysłodawca, dumny jestem, że Zakon w końcu ruszył - dzięki Kacperex
Ale do rzeczy... Chciałbym - tak na dobry początek - poruszyć tu temat o pewnej bardzo kontrowersyjnej osobistości... Lee.
Gdy tylko zarejestrowałem się na tym forum, zauważyłem, że wiele osób darzy owego wojownika ogromną sympatią.
To jest - czytałem różne posty typu "Lubię go, bo jest szlachetny i honorowy." lub "Jest sprawiedliwym człowiekiem." itp.
Ale tu nasuwa się pytanie - Czy aby na pewno?
W kilku innych tematach sam podkreślałem, że go nie lubię, ale nie chciałem robić offtopa... Teraz jednak możemy iść na całość.
Otóż uważam, że Lee jest nikim więcej, jak człowiekiem całkowicie zaślepionym - niesłuszną zresztą - żądzą zemsty. Nie mającym w sobie nic z honoru, ani sprawiedliwości. I myślę, że tylko zachowuje w sobie pozór tych cech (lub wciąż myśli, że taki jest)... Zdziwieni?
Wystarczy się chwilę zastanowić... Chce zabić Rhobara, bo jak sam uważa, ten odebrał mu wszystko co miał. Podczas gdy król uratował mu tak naprawdę życie, zsyłając do kolonii, miast posyłając na szubienicę.
Oskarża króla o to, że szlachta wrobiła go w morderstwo królowej... No właśnie - szlachta, nie król
Rhobar nie miał tu nic do gadania...
Czy to normalne, że Lee tak się na niego uwziął? Jak dla mnie nie... A jak Wy myślicie o tej całej sprawie?
Czy nasz generał to na prawdę chodzący honor?
Zapraszam do dyskusji
Na wstępie zaznaczę, że jako pomysłodawca, dumny jestem, że Zakon w końcu ruszył - dzięki Kacperex
Ale do rzeczy... Chciałbym - tak na dobry początek - poruszyć tu temat o pewnej bardzo kontrowersyjnej osobistości... Lee.
Gdy tylko zarejestrowałem się na tym forum, zauważyłem, że wiele osób darzy owego wojownika ogromną sympatią.
To jest - czytałem różne posty typu "Lubię go, bo jest szlachetny i honorowy." lub "Jest sprawiedliwym człowiekiem." itp.
Ale tu nasuwa się pytanie - Czy aby na pewno?
W kilku innych tematach sam podkreślałem, że go nie lubię, ale nie chciałem robić offtopa... Teraz jednak możemy iść na całość.
Otóż uważam, że Lee jest nikim więcej, jak człowiekiem całkowicie zaślepionym - niesłuszną zresztą - żądzą zemsty. Nie mającym w sobie nic z honoru, ani sprawiedliwości. I myślę, że tylko zachowuje w sobie pozór tych cech (lub wciąż myśli, że taki jest)... Zdziwieni?
Wystarczy się chwilę zastanowić... Chce zabić Rhobara, bo jak sam uważa, ten odebrał mu wszystko co miał. Podczas gdy król uratował mu tak naprawdę życie, zsyłając do kolonii, miast posyłając na szubienicę.
Oskarża króla o to, że szlachta wrobiła go w morderstwo królowej... No właśnie - szlachta, nie król
Rhobar nie miał tu nic do gadania...
Czy to normalne, że Lee tak się na niego uwziął? Jak dla mnie nie... A jak Wy myślicie o tej całej sprawie?
Czy nasz generał to na prawdę chodzący honor?
Zapraszam do dyskusji