Jeśli mam ocenić wyłącznie pod kątem fabularnym, to Gothic 3 leży, kwiczy i ma przedśmiertne drgawki. Poszczególne zadania robi się nawet fajnie, ale one nie składają się na fajną całość. Do czarnej rozpaczy doprowadził mnie zwłaszcza skandalicznie zrąbany wątek z Lee – tak fajnie się zapowiadający w poprzednich częściach. Zamiast rozwinąć tę intrygę, a może nawet uczynić z niej jedną z głównych osi fabularnych „trójki” (na co w pełni zasługiwała) chłopcy z PB poszli na żenującą łatwiznę. Gdyby, dajmy na to, nasz bohater musiał jakoś pomóc byłemu generałowi znaleźć dowody na jego niewinność, dobrać się do d*py szlachcie odpowiedzialnej za spisek lub coś w tym stylu, mógł to być naprawdę „gęsty”, wciągający i skomplikowany wątek, a wyszła jakaś kpina. Zabić króla i już, po co się wysilać?
Z logiką świata też nie jest najlepiej, a już stanowczo gorzej niż w poprzednich odsłonach. No bo pomyślmy. Mamy tutaj kraj po długotrwałej, wyniszczającej wojnie, znajdujący się prawie w całości pod okupacją wroga. Dziwnym trafem populacja tego sporego przecież kraju składa się z samych mężczyzn (sic!). Kobiet we wszystkich trzech krainach można znaleźć do kupy raptem kilka. No to ja pytam, co się z nimi stało??? Orkowie je pozjadali, czy może zapakowali na statki i masowo wywieźli w nieznanym kierunku? A może spakowały manatki i zbiorowo wyniosły się do Nieznanych Krain? Przecież biorąc pod uwagę sytuację jaką zastajemy na kontynencie, to po miastach i wioskach powinny ganiać prawie wyłącznie baby i bezzębni starcy. Wszyscy faceci w wieku produkcyjnym powinni albo nie żyć (polegli na wojnie, w końcu z jakiegoś powodu Myrtana tę wojnę przegrała), albo być w niewoli, albo wojować gdzieś daleko, albo kryć się po lasach i uprawiać partyzantkę (i tutaj sensownie wypadają jedynie obozy buntowników, gdzie wyłącznie męska populacja jest jakoś uzasadniona). G1 i G2 uniknęły takiej bzdury. W jedynce ta dominacja męskiej populacji miała swoje uzasadnienie fabularne, bo to było zamknięte, specyficzne środowisko. W dwójce świat wyglądał pod tym względem „normalnie”. A tutaj żenada na poziomie czteroletnich dzieci, którym się wydaje, że cały świat składa się wyłącznie z przedstawicieli ich własnej płci.
Zalety tej gry widoczne są raczej w szczegółach niż w ogólnym obrazie. Piękna grafika, cudowne lokacje, rozbudowana przyroda. Chce się tylko chodzić, zwiedzać i zdjęcia robić. Fajnie wyglądają zwierzaki, mnie urzekły zwłaszcza wilki i rozpruwacze, stada jeleni i bizonów. Choć dla odmiany cieniostwory są jakieś niedorobione w porównaniu do „starych”. Klimat poszczególnych krain – specyficzny, ciekawy. Muzyka ładna. Niektóre teksty powalają, ale to żadna nowość, w poprzednich Gothicach też było z czego się pośmiać.
Ogromnym plusem są Orkowie. Nareszcie inteligentna rasa, mająca swój język, kulturę, tradycje, charakterystyczną mentalność. Graficznie są urzekający po prostu. Generalnie to chyba najbardziej udany element.
Podsumowując, nie wciąga jak poprzedniczki, a zwłaszcza jak genialna Noc Kruka, którą mam ochotę przechodzić wciąż i wciąż od nowa.