Bitwa O Khorinis

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Witam all. Jestem nowy na tym forum i gdy znalazłem ten dział postanowiłem sam coś napisać. Napisałem to opo. Proszę o ocenę. Nie jest długie, ale to dopiero 1 cześć.

Oto ono:

Bitwa o Khorinis – Cześć 1

Kilka chwil po pokonaniu smoka ożywieńca przez Bezimiennego narada w jego kajucie:
-Przyjaciele, walka wygrana. Co dalej? – Zapytał Bezimienny
-To chyba oczywiste. Wypływamy na kontynent – odpowiada Diego
-Zgadzam się z Diego, ale ponieważ statek paladynów jest dość duży chciałbym zabrać moich najemników z wyspy – wtrącił Lee
-Dobrze a wiec postanowione – odpowiada Bezimienny

Po przygotowaniu statku do kolejnego rejsu powoli wypłynęli z mrocznej zatoki Dworu Idorath. Podróż nietrwała długo a sprzyjające wiatry tylko ją ułatwiały. Na statku panowała radosna atmosfera z powodu zwycięstwa. Wszyscy byli w doskonałych nastrojach. Po kilku godzinach rejsu statek dopłynął do wyspy i na prośbę Lee przybili bliżej farmy Onara by ominąć Khorinis. Lee bał się tego jakby zareagowali paladyni jakby miał przeprowadzić przez miasto cały swój oddział. Przyjaciele wysiedli na ląd i grupa złożona z Bezimiennego, Lee, Wilka, Benneta i Laresa ruszyła na farmę na końcu traktu. Reszta miała wrócić do miasta i odpocząć przed podróżą. Gdy Lee i jego jego grupa dotarła do farmy zauważyli zbrojne przygotowania, słyszeli szczęk oręża wydawane rozkazy i niepisany chaos. Na czele oddziału stał Onar i Torlof. Nagle Torlof zauważył Lee:
-Generale Lee. Wróciliście w samą porę – powiedział Torlof
-Torlof, co tu się dzieje. Wyglądacie jakbyście szykowali się do bitwy – odrzekł Lee
-Bo idziemy na nią. Idziemy pomóc paladynom w Khorinis. Zaatakowali ich orkowie – odpowiedział Torlof.

Lee spojrzał na kapitana okrętu paladynów i pomyślał, że teraz ma okazje się im odwdzięczyć za to, że pożyczył ich okręt.
-Dobrze wyruszamy. A teraz powiedz mi, co się tutaj dzieje – krzyknął Lee.

Okazało się, że wraz ze śmiercią smoka ożywieńca wszyscy orkowie w Koloni wpadli w szał. Zburzyli swoją barykadę i wybili całą obsadę zamku. Zdobyli go w ciągu kilku godzin i teraz pod dowództwem, Xardasa, który po przejęciu mocy smoka stanął do służby Beliarowi ruszyli na Khorinis. Po około kilku godzinach drogi i częstych walkach z oddziałami orków, oddział najemników dotarł do Khorinis gdzie nad miastem unosiła się czerwona łuna.
 

Kan

Member
Dołączył
5.1.2005
Posty
786
Jakby tu zacząć aby nie zabrzmiało to zbyt okrutnie. Słuchaj aż tak bardzo mnie nie porwało ale i tak jest dosyć dobre. Ze wszystkich opowiadań na forum umieściłbym je pośrodku. W każdym bądź razie o wiele lepszy debiut niż ostatnio ktoś tu zaprezentował. Jeśli chodzi o opisy są w porządku zaś dialogi wydają się nieco drętwe ale może mi się po prostu wydawać. Niegdzie małe literówki aczkolwiek nie tak bardzo namacalne. W sumie mogę się przyczepić tylko do tego że opo jest za krótkie a tematyka już dość oklepana. No ale i tak jak na pierwszy raz jest wystarczająco dobrze.
 

Isgaroth

Member
Dołączył
7.7.2005
Posty
131
Trochę tego za mało, by to ocenić... cóż, z tego, co tu napisałeś, nie ma bardzo czego oceniać oprócz błędów ortograficznych i literówek. Tych pierwszych nie zauważyłem a z tych drugich jest chyba tylko jedna:


QUOTE La bał się tego jakby zareagowali paladyni jakby miał przeprowadzić przez miasto cały swój oddział..

Daję ci 8.5/10. Pisz dalej, to może się podwyższy.
 

rex

Member
Dołączył
22.12.2004
Posty
170
Fajne opowiadanko temacik niezły ale ja myśle że chyba paladyni i najemnicy sie niepołączą razem raczej paladyni i magowie a najemnicy z bandytami albo piratami to prędzej ale możesz pisać następną część wiem że ci sie uda ocena za opowiadanie 8/10
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Krótke ale nie jest aż tak złe. Troche brakuje przecinków
QUOTE Kilka chwil po pokonaniu smoka ożywieńca przez Bezimiennego narada w jego kajucie:
-Przyjaciele, walka wygrana. Co dalej? – Zapytał Bezimienny
-To chyba oczywiste. Wypływamy na kontynent – odpowiada Diego
-Zgadzam się z Diego, ale ponieważ statek paladynów jest dość duży chciałbym zabrać moich najemników z wyspy – wtrącił Lee
-Dobrze a wiec postanowione – odpowiada Bezimienny To raczej nie była długa narada, coś za szybko im poszło.

QUOTE Po kilku godzinach rejsu statek dopłynął do wyspy i na prośbę Lee przybili bliżej farmy Onara by ominąć Khorinis. Gdzie koło farmy Onara lub w jej pobliżu jest morze?
blink.gif
Albo mi coś umkneło...

QUOTE smoka ożywieńca ja bym to pisała z dużej, bo to nazwa.
Napisz coś więcej, bo trudno ocenić kogoś po takim małym kawałku.
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Opowiadanie całkiem fajne. Wciągająca fabuła ale niestety trochę za krótkie. Mam nadzieję, że druga część będzie dłuższa.

QUOTE To chyba oczywiste. Wypływamy na kontynent – odpowiada Diego -
QUOTE Zgadzam się z Diego - wtrącił Lee
Mały błąd. Powinieneś napisać Zgadzam się Z TOBĄ, bo tak jest lepiej. A powtarzanie tego samego imienia jest ździebko dziwne.

Ale ogólnie opo fajne, mam nadzieję że napiszesz nowe, dłuższe i równie fajne.
wink.gif
 

GORN15

Member
Dołączył
13.10.2005
Posty
153
Dobre opo ale troszeczke krótkie a i dosyc pokręcone skąd niby inni wiedzieli o pokonaniu ostatniego Smoka skoro ich nie był w Dworze i skąd wiedzieli o Xardasie
wink.gif
hehe normalnie przepowiadają przyszłosć ale mimo wszyskto jesr dobrze jak narazie moja ocena to 8.8/10 oczywiście może ulec zmianie
cool.gif

Pozdro GORN15
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
Opowiadanie za krótkie, błędów nie ma ale w tak krótkim opo grzechem byłoby je popełnić. Co do Xardasa... W wielu opowiadanich czytałem o tym, że Xardas staje po stronie orków i zła to żadna nowość Dj Gruby. Co do tej wciągającej fabuły, myślę, że jest tego za mało by ocenić czy jest wciągająca. Poaztym wszystko jest w porządku ale jak mówiłem za krótkie, by dokładniej ocenić.



pozdrawiam
tongue.gif
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Witam znowu napisałem nową część tym razem dłuższą, ale czy lepszą to ocenicie sami. Zapraszam do czytania.


Bitwa o Khorinis – część 2

Grupa najemników dotarła do bramy Khorinis i ich oczom ukazały się straszne sceny. Całe miasto płonęło a na placu wisielców wisieli martwi mieszkańcy. Wszędzie pełno było krwi a z domów dobiegały krzyki mieszkańców i płacz dzieci. Oddział najemników wszedł do miasta i podzielił się na dwie grupy. Jedna złożona z Bezimiennego i Lee ruszyła do górnego miasta a grupa złożona z Torlofa i Onara ruszyła najpierw do koszar a potem do portu. Gdy grupa Torlofa i Onara dotarła do koszar zabijając wielu zabłąkanych orków ich oczom ukazały się ruiny koszar i stos ciał strażników, którzy starali się je obronić. Ruszyli dalej do portu i po minięciu rozwalonych murów koszar ujrzeli statek, który przybił do brzegu. Nie był to jednak statek ludzi. Miał 4 maszty i cały jego kadłub był pomalowany na czerwono. Po bokach statku wystawały kolce a maszty zrobiono ze skór zwierząt. Na statku stało kilku orków a na brzegu stał spory ich oddział. Dowodził nimi szaman orków, ale jego postura przypominała wielkiego trolla. Warknął i wydał rozkaz do wymarszu oddziałowi. Po chwili Torlof zauważył, że kierują się w stronę górnego miasta tam gdzie oddział Lee. Postanowił odciągnąć ich od Lee. Wysłał 5 najlepszych najemników by ściągnęli tutaj orki. Cały oddział ustawił się na stanowiskach. Gdy orki zauważyły mały oddział najemników zaczęły wrzeszczeć. Wielu z nich rzuciło się do walki a reszta stała i czekała na rozkaz. Cała chmara orków szybko zbliżała się do najemników i nagle ze wszystkich stron posypały się na nich strzały najemników. Po chwili wszyscy rzucili się na wrogów i zabili ich nie ponosząc strat. Widząc to szaman orków razem z resztą oddziału ruszył do ataku. Teraz jednak nie była to chmara orków. Maszerował na nich doborowy oddział. Najemnicy ustawili się w szereg i wyjęli swoje miecze. Gdy byli już niecałe 15 metrów od oddziału najemników Torlof wrzasnął: „ Za Lee” i ruszył do ataku. Cały oddział ruszył do ataku wrzeszcząc słowa Torlofa i po chwili rozgorzała bitwa. Lee i Bezimienny razem przedzielali się przez zastępy orków które walczyły pod bramami górnego miasta. Dzięki pomocy paladynów i ku zdziwieniu Lee bandytów, którzy postanowili pomóc miastu, jako że orkowie są wspólnym wrogiem udało się wygrać bitwę pod bramą. Cały oddział wszedł do górnego miasta gdzie zostało już niewielu obrońców a skrzynie z żywnością stały prawie puste. Lee i Bezimienny udali się do razu do Lorda Hagena, który już czekał na nich razem z Lordem Andre i swoją prawą ręką. Lord Hagen powitał Lee i Bezimiennego i kazał podać posiłek z tych marnych zapasów, które zostały. Lee nie zgodził się, bo wiedział, że ta żywność jest bardzie potrzebna innym a w dodatku sami nieco jej przynieśli. Po naradzie wszyscy podali sobie ręce i dawne spory znikły w obliczu tego zagrożenia. Wszyscy zgodnie postanowili, że pora wyjść orkom naprzeciw i odbić miasto. Wydano wszystkie rozkazy i prawie cały garnizon stanął do bitwy. Oddział paladynów i najemników wyruszył a ich pierwszym celem stał się port, ponieważ tam stał jedyny statek i ich jedyna możliwość ucieczki. Po drodze stoczyli małe walki i raz trafili w zasadzkę, ale nie zatrzymało to ich i po kilkunastu minutach byli w porcie. Statek paladynów został złupiony a cała załoga zabita. Potem statek został spalony. Teraz już chyba nic nie mogło ich uratować. Po chwili Lee zauważył oddział Torlofa, który toczył bitwę z orkami i z wielkim szamanem. Wydał rozkaz i cały oddział ruszył do pomocy przyjaciołom a za nimi ruszył oddział paladynów i straży. Po chwili wszyscy się zderzyli i bitwa rozgorzała z nową siłą. Nagle ze statku wyłoniła się ukryta grupa elitarnych orków i ruszyła do bitwy. Teraz cała bitwa była wielką niewiadomą i tylko z pomocą magów dałoby się ją wygrać. Niestety magowie zostali otoczeni i sami się teraz bronią w klasztorze. Lee bał się, że to już ostatnia bitwa jego życia. Nagle dostrzegł na morzu wielki statek, z którego rozbrzmiewała gra rogów.

CDN
 

Isgaroth

Member
Dołączył
7.7.2005
Posty
131
Kolejna część tego opowiadania jest dobra, lecz zauważyłem w niej wiele powtórzeń. Zbyt wiele. Obniżą one na pewno trochę ocenę. Reszta jest niezła, nie zabrakło w niej opisów i dość ciekawej fabuły. Nie zauważyłem też w twoim opie żadnych błędów ortograficznych ani literówek. Moja końcowa ocena to 8/10. 2 punkty odjęte za powtórzenia. W następnej części postaraj się tego unikać. Pisz CD.

Pozdro
smile.gif
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
CD jest dobry, akcja rozwiaj się prawidłowo i ciekawie. Błędow ortograficznych nie ma, ale przecinków także nie ma, zdania zlewają się i źle się je czyta. Powtórzenia także są liczne. Większysch zastrzeżeń nie mam.
Nota 8/10
 

Moozi

Member
Dołączył
23.10.2005
Posty
260
Opowiadanie ciekawe. Momentami gubiłem tekst ze względu na brak przecinków, wspomniał już o tym mój poprzednik. Po za tym nie dostrzegam żadnych innych błedów które mogły by zaważyć na ocenie końcowej.
8/10 Pozdro!!!!
biggrin.gif
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
Ta część trochę lepsza od poprzedniej. Brak jednak dialogów. Są błędy stylistyczne. Opisy są dosyć ładne, ale opo za krótkie. Innych błędów prócz tych z przecinkami nie zaóważyłem, uświadczyliśmy trochę akcji i ciekawi mnie co się stanie dalej. Czekam na cd. Byłbym zapomniał moja ocena 7/10.


pozdrawiam
tongue.gif
 

dj-GRUBY!!

Member
Dołączył
10.10.2005
Posty
37
opowiadanko dłusze,a to już plus
biggrin.gif
,skoda że nie ma dialogów
sad.gif
,fabuła może być . Ale dwa pytanka,jak orkowie mogli splondrować statek paladynów ,gdy bezimieny że tak powiem zaparkował ten statek przy farmie onara????drugie pytanko:skond oni niby wiedzieli że magowie też byli atakowani????moja ocena to 7.8 na 10
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Co do pytania DJ o tym statku to faktycznie moja pomyłka, ale tylko jedna. Mam nadzieje
smile.gif
A co do drugiego to dowiedzieli się od mieszkańców, którzy przed atakiem na miasto widzieli jak toczy się bitwa pod klasztorem. Zapomniałem umieścic o tym notkę.
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
To opo jest nieco krótsze tak mi się zdaje, ale może się mylę. Jest ty nieco dialogów, ale postawiłem na opisy. Mam wrażenie, że jest nieco mniej fascynujące, ale sami ocenicie. Kolejna część będzie miała tytuł,,Bitwa o klasztor" i w nim opisze całą bitwę od razu. Będzie mam nadzieję dużo lepsza od reszty. Zapraszam do czytania:

Bitwa o Khorinis – część 3

Granie rogów stawało się coraz donioślejsze a tajemniczy statek płynął z zawrotną szybkością i był coraz bliżej brzegu. Gdy nareszcie dopłynął do brzegu Lee spojrzał na niego i stracił resztki swojej nadziei, ponieważ na maszcie powiewała czerwona flaga z mieczem orków i czarną flagą. Było to godło oddziałów elitarnych nie widzianych dotąd w Khorinis. Lee nie podobała się też mina orkowego szamana, który szydził sobie pewny, że niedługo wygra walkę. Statek dobił do brzegu i wszyscy zamarli w oczekiwaniu. Nagle ze statku posypała się lawina strzał godząc w orki i w ich przywódcę. Ze statku wysypali się wszyscy bandyci i piraci pod dowództwem Thorusa i Grega.

- Wyrżnąć ich chłopcy. Wszystkich – wrzasnął Thorus
- Na śmierć – Krzyknął Greg

Po tych słowach cały oddział rzucił się do bitwy. Orkowie powoli tracili przewagę i teraz z ataku przenieśli się na defensywę. Lee postanowił to zakończyć i zaatakował szamana, z którym nie poradzili sobie nawet Diego i Gorn. Nagle generał zobaczył jak szaman uderza swoim wielkim toporem Diego i Gorna, którzy odlecieli i ciężko ranni upadli za polem bitwy.
Lee ogarnął wojenny szał i przypomniały mu się te wszystkie bitwy, które stoczył i z ogniem i żądzą w oczach rzucił się na szamana. Złapał wielki topór Gorna i z całej siły cisnął nim w szamana. Jednak odbił cios i ruszył na Lee. Wtedy Bezimienny widząc, jakie niebezpieczeństwo grozi Lee rzucił się na plecy ogromnego orka i już miał wbił miecz w jego rdzeń kręgowy, gdy szaman złapał go i rzucił nim prosto do morza. Lee krzyknął:

- Nie!!! Tylko nie on. Ty potworze – krzyknął, Lee
- Widzisz człowieku jak wielka jest potęga mojego pana. Z jego pomocą zabiłem wysłannika Innosa. Teraz już nic was nie uratuje – po tych słowach ork zaśmiał się szyderczo.
- Nigdy nie wygracie z ludźmi i z tymi, którzy służą Innosowi. Pewnego dnia przegracie – odpowiedział Lee
- Głupi człowieku. Nie masz pojęcia o mocy mojego Pana. Giń – warknął szaman.

Po tych słowach szaman rzucił się na Lee, ale ten po pięknym uniku i pomocy Thorusa zabił szamana. Orki widząc śmierć swojego przywódcy zaczęli uciekać, ale po chwili zostali wybici przez oddziały Grega. Tak zakończyła się bitwa o Khorinis. Najemnicy i bandyci zaczęli opatrywać rannych a paladyni układali w stos ciała orków i po chwili podłożyli pod nie ogień.
Piraci zajęli się głoszeniem nowiny o zwycięstwie mieszkańcom, którzy jeszcze przeżyli w swoich domach. Mieszkańcy wychodzili na światło dzienne mrożąc oczy i płacząc ze szczęścia i od razu zabierali się do porządków. Najlepszym urządzoną wspaniałą uroczystość pogrzebową, na którą przybył każdy, kto mógł. Reszta została pochowana za miastem a orki spalono. Po pogrzebie zaczęto odbudowywać miasto i przygotowywać się do kolejnego ataku. Myślano czasami o kontrataku, ale postanowiono, że na razie pomogą magom w klasztorze gdzie nadal toczyła się bitwa. Po odpoczynku i posiłku zaczęto przygotowania do wymarszu i pod wieczór grupa najlepszych najemników pod wodzą Lee i Thorusa ruszyła na klasztor gdzie mieli pomoc magom. Lee obawiał się, że nie ma już nawet gdzie iść, bo klasztor może już nie istnieć. Po raz pierwszy pomodlił się do Innosa o pomoc i odwagę w bitwie. Poprosił go też o to by uratował od śmierci Bezimiennego i pozwolił mu wrócić do nich. Nastał mrok a cały oddział stał już pod klasztorem. To, co zobaczyli przeszło ich wyobrażenia.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Fajny kawałek, podoba mi się. Dużo sie dzieje, choć temat z najazdem orków na miasto juz był. Interpunkcja o wiele lepsza i jest pewna rzecz, która mnie zaskoczyła:
QUOTE Wtedy Bezimienny widząc, jakie niebezpieczeństwo grozi Lee rzucił się na plecy ogromnego orka i już miał wbił miecz w jego rdzeń kręgowy, gdy szaman złapał go i rzucił nim prosto do morza. Lee krzyknął:

- Nie!!! Tylko nie on. Ty potworze – krzyknął, Lee
- Widzisz człowieku jak wielka jest potęga mojego pana. Z jego pomocą zabiłem wysłannika Innosa. Teraz już nic was nie uratuje – po tych słowach ork zaśmiał się szyderczo.
Pierwszy raz spotkałam się z podobnym pomysłem w opo, aby uśmiercić Beziego. Orginalne. Ale oby przeżył.
Czekam na CD i nota 7/10

PS Na przyszłość nie pisz dwóch postów pod rząd. Taka drobna rada.
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
No to kolejna część i ostatnia cześć. Chyba najdłuższa
biggrin.gif
Zapraszam do czytania.

Nastał mrok a cały oddział stał już pod klasztorem. To, co zobaczyli przeszło ich wyobrażenia. Kawałek starego.


Bitwa o Klasztor

Cały oddział stanął jak wryty. To, co działo się przy klasztorze przechodziło wyobrażenia. Cały klasztor oblegała wielka armia orków i mimo że była późna noc to była jasno jak w dzień a to, dlatego że efekty czarów rzucanych przez magów broniących klasztoru były oszamiałające. Lee zauważył jak z jednego ze wzgórz, których sporo było wokół klasztoru leci w kierunku klasztoru potężny czar, który rozwalił całą wieże klasztorną zabijając wielu magów i nowicjuszy. Lee nie mógł zrozumieć, kto może władać taką magią. Nie miał jednak czasu na przemyślenia i ustawił swój oddział do bitwy. Łucznicy stanęli na wzgórzach skąd mieli strzelać do orków a resztę ustawił w szeregu i wygłosił wspaniałą mowę zagrzewającą do bitwy. Potem ze słowami „ Na śmierć” rzucił się na orków a za nim cały jego oddział. Orkowie zaskoczeni tym atakiem ginęli masowo, ale gdy cały rozmach ataku już znikł to oddział najemników musiał przyjąć inną taktykę. Bitwa trwała i powoli oddziały w klasztorze traciły siły a i najemników było coraz mniej. Lee martwił się ze, jeśli nikt im nie pomoże to przegrają bitwę. Obawiał się też ze będzie to jego ostatnia bitwa w życiu. Orkowie przełamali już większość morów i teraz magom było coraz ciężej. Gdy bitwa skłaniała się już do końca, okropnego końca nagle z mrocznego lasu wyszedł oddział wojowników, którzy na tle nocy rysowali się szczególnie groźnie. Lee bał się, że to posiłki orków, ale gdy jeden z czarów magów rozświetlił niebo Lee z wielką radością zauważył, że te tajemnicze osoby to wszyscy pozostali przy życiu Łowcy Smoków, którzy postanowili pomóc ludziom w walce z orkami i innymi sługami Beliara. Ci potężni wojownicy cieli orków bez litości przebijając się przez ich zastępy bez większych trudności. Jednak bitwa wciąż nie była jeszcze wygrana. Nagle Torlof zauważył jak ponad dwudziestu orków poległo od jednego czaru:

- Generale! Proszę spójrz tam. – Krzyknął Torlof
- Co to do cholery jest? – Dziwił się Lee

Nagle w miejscu gdzie przed chwilą stali orkowie teleportował się Bezimienny. Nie był to jednak ten sam Bezimienny, co kiedyś. Było w nim coś, co przytłaczało nawet takiego wojownika jak Lee. Miał w sobie wielką moc a na sobie szatę, która przypominała szatę maga ognia, ale miała nieco inny wygląd i dziwne znaki na niej wyszyte. Bezimienny podszedł do Lee bez problemu przebijając się, przez orków i po chwili stanęli sobie prosto w twarz:

- Jak się cieszę, że cię widzę. Jak to się stało, że przeżyłeś? – Zapytał Lee
- Witaj Lee. Przeżyłem dzięki pomocy samego, Innosa i jego łasce. Mam tutaj zadanie do wykonania. – Odpowiedział Bezimienny i uśmiechnął się.

Bezimienny wytłumaczył Lee jak przeżył wizje na odosobnionej wyspie i jak Innos wytłumaczył mu jego pochodzenie i jego przyszłość. Dał mu nowe życie i moc, jakiej jeszcze nie widział ten świat. Dał mu również tą szatę i przeteleportował do tej bitwy. Teraz jego zadaniem jest wygrać tą bitwę i zabić Xardasa, który był wodzem tej armii. Lee wrócił do bitwy a Bezimienny dostał się do Xardasa i zaczął rozmowę:

- Witaj Xardasie. Wróciłem i chce cię zapytać, czemu przystąpiłeś do Beliara. – Zapytał Bezimienny.
- Ty! Co ty tu?... Zabić go – krzyknął Xardas.
Na Bezimiennego rzuciła się cała straż Xardasa złożona z Poszukiwaczy i innych stworów. Lee rzucił tylko jeden czar zabijając wszystkich.
- Widzę, że posiadłeś wielką moc. To jednak nic ci nie da i tak zginiesz – odparł Xardas i zaśmiał się szyderczo.
- Tak tylko ci się zdaje. Innos cię ukarzę. Koniec. Pożegnaj się z życiem.
Xardas wybuchnął śmiechem i odpowiedział:
- To nie ja zginę tylko ty.


Zaczęła się walka. Przez wiele godzin nie było żadnego zwycięzcy, ponieważ obydwu wspierali ich bogowie i cała walka mogła trwać całą wieczność. Bezimienny raził raz po raz Xardasa, który sam unikał jego czarów bez większych trudności. Nieraz jeden z nich mało nie zginął, ale zawsze udawało im się odepchnąć czar lub schować się za jakąś przeszkodą. Wtedy Bezimienny postanowił poświęcić się i swoje życie w zamian za pokonanie Xardasa. Wiedział, że to, co teraz chciał zrobić może go zabić, ale zabije też Xardasa. Po chwili z jego ust wyszły tajemne słowa nie słyszane na ziemi od setek lat. Potem Bezimienny wypowiedział jedno zdanie „ Innosie ofiaruje ci swoje życie i błagam o pomoc”. Z jego ciała i z ciała Xardasa wydobyła się magiczny łańcuch, który nie pozwolił nikomu z nich na żaden ruch. Xardas nie widząc, co się dzieje przeraził się i próbował się uwolnić. Nie udało mu się to i gdy obydwa łańcuchy połączyły się nastąpiła wielka eksplozja, która zabiła Xardasa i wszystkie rzeczy, które miały w sobie, choć trochę zła w całym Khorinis. Bezimienny przeżył, ale od tej pory stał się zwykłym człowiekiem i nie posiadał już żadnej mocy magicznej. Tak oto zakończyło się zadanie Bezimiennego i przestał już być wybrańcem Innosa. Bezimienny wstał i popatrzył jak orkowie uciekają i giną od mieczy i czarów swoich wrogów. Gdy bitwa się skończyła Lee zauważył jak Bezimienny stoi na wzgórzu i patrzy na wszystkich. Po chwili Lee krzyknął „ Wygraliśmy. Niech żyje Bezimienny.” Cały ten krzyk pochwycili wszyscy, którzy przeżyli i nad całym polem bitwy niósł się krzyk „ Niech żyje”.

Tak zakończyła się bitwa o Khorinis i jego tereny. Po tych walkach skończył się mroczny okres w Khorinis i w jego okolicach. Przez wiele lat w mieście panował spokój i pokój. Orkowie całkowicie znikli z Koloni i nic nie wskazywało, że tam wrócą. Jednak nigdy nie możemy być pewni czy gdzieś tam nie żyje kolejna bestia Beliara i nie czyha na nas.

Koniec.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Ciekawa końcówka tego opowiadania. Błedów ortograficznych nie ma, są za to błedy stylistyczne, interpunkcyjne i masa powtórzeń . Fabuła nawet ciekawa, masz inny punkt widzenia niż inni pisarze.
QUOTE morów
"murów"

QUOTE przeteleportował do tej bitwy.
"na miejsce tej bitwy"

QUOTE Na Bezimiennego rzuciła się cała straż Xardasa złożona z Poszukiwaczy i innych stworów. Lee rzucił tylko jeden czar zabijając wszystkich.
Jak Lee mógł rzucić czar skoro wrócił do bitwy - sam tak napisałeś - a Bezi poszedł do Xardasa? Błąd rzeczowy.
Ocena:
Fabuła: 7/10
Poprawność gramatyczna: 7/10
Styl: 8/10
Ocena końcowa: 7/10
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Faktycznie całkiem sporo błędów w tym nowym opo dałem przez swoją nieuwagę, ale jeśli będę pisał inne to będę jeszcze bardziej uważał. Dzięki Sever, że dotrwałaś do końca mojego opo
laugh.gif
Dzięki za oceny wszystkim. Może jeszcze coś napisze, ale, o czym innym.
 
Do góry Bottom