Życie Płatnego Mordercy

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Ocenicie moje opowiadanie w skali od 1-10. Jesli znajdujecie jakies błędy albo wady napiszcie je to pozwoli mi uniknąć ich w dalszej części.


Prolog

Moja przeszłość nie jest ważna!! To nie wasza sprawa. Powinno wam wystarczyć to, że mam na imię Torez, ale szerzej jestem znany jako Egzekutor. Mam 27 lat. Do 11 roku życia żyłem normalnie do póki banda orków nie napadł na farmę mojego ojca. Tylko ja zdołałem uciec a cała moja rodzina została zarżnięta jak owce. Wędrowałem dwa dni po lasach Myrtany, aż w końcu odnaleźli mnie i wzięli pod swoją opiekę myśliwi. Nie byli to tacy zwykli myśliwi albowiem częściej zdarzało im się polować na orki czy bandytów niż na zwierzęta. Pozostałem z nimi przez 13 lat. Gdy trenowałem pod ich okiem okazało się, że mam niezwykły talent do strzelania z łuku. Prawdę mówiąc właśnie walka na dystans sprawiała mi nie zwykła przyjemność i trenowaniu jej poświęcałem najwięcej uwagi. Jednak moi trenerzy nie pozwalali mi zaniedbywać walki w zwarciu i pomimo wielkiej niechęci walkę bronią jednoręczną opanowałem również w dość dobrym stopniu. Te 13 lat upływało mi dość szczęśliwie ciężki trening nie dawał mi się we znaki a przynajmniej od czasu do czasu zatłukliśmy jakiś orków. W obozie myśliwych można było się nauczyć również wielu innych przydatnych umiejętności miedzy innymi bezszelestnego poruszania się, kradzieży kieszonkowej oraz otwierania zamków. Umiejętności te zawsze się mogą przydać, więc skrzętnie korzystałem z możliwości wyuczenia się ich. Najprawdopodobniej żył bym z moimi wybawcami z dawnych lat, ale orkowie mieli już dość polowań na nich i przygotowali zasadzkę, w którą moi towarzysze wpadli oczywiście żaden z nich nie przeżył. Od tamtego czasu zająłem się czymś zupełnie innym. Zostałem płatnym zabójcą. Na początku wykonywałem zlecenia dla bandytów, ale później, gdy okazałem się skuteczny z moich usług zaczęli korzystać ważni obywatele, strażnicy miejscy, paladyni a nawet magowie ognia.

Dzień 1

Zeszłej nocy z trudem udało mi się uciec przed odziałem zbrojnego klanu Xiriona byli to wyznawcy demona o imieniu (jak wskazuje na to nazwa) Xirion. Bardzo ich rozwścieczyło to, że zabiłem ich dowódcę. Koleś miał na imię Blizna. Z tego, co wiem był on jednym z magnatów w koloni karnej Khorinis. Zresztą, co to za różnica. Liczy się tylko to, że posłałem mu dwie strzały w głowę i wykonałem zadanie zlecone mi przez Ortodonona. Osobiście nie lubiłem tego maga ognia, ponieważ irytowała mnie ta jego duma i pycha. Wielki mag ognia!! Hehehe chętnie bym posłał mu strzałę zobaczylibyśmy wtedy czy Inos mu sprzyja. Ale co tam ważne, że dobrze płaci. Teraz pozostaje tylko dotrzeć do Mordany (miasta gdzie Ortodon zbierał ofiary i gdzie udzielał błogosławieństwa) i uniknąć zemsty klanu.

Dwie godziny już uciekam przed tymi świrami z klanu. Ale oni mają płuca. Mam już dość tego biegu!! Trzeba znaleźć jakąś jaskinie i chwile odpocząć.

Chyba znalazłem. Tak to jest to. Bardzo wąskie wejście. To będzie mój atut, jeśli przyjdzie się bronić. Dobra trzeba przygotować mój wierny łuk wojenny nie wiadomo, co tam żyje.

Obeszłam całą jaskinie i nic po za trzema goblinami w niej nie znalazłem. Moje szczęście. Przygotuję parę pułapek dla moich prześladowców, sam zaś musze się, choć chwile zdrzemnąć. W razie, czego to pułapki, które przygotowałem spowodują taki hałas, że na pewno się obudzę.

Oj spałem dłużej niż zamierzałem. Słońce już zaszło. Po śladach w okolicach jaskini wnioskuje, że moi prześladowcy przeoczyli wejście do jaskinie i wyprzedzają mnie o jakąś godzinę drogi. Ale to dobrze. Teraz to ja ich ścigam a oni nawet o tym nie wiedzą. Sądzę, że po tak długiej pogoni postanowią odpocząć i rozbiją gdzieś obóz. No to teraz pozostaje mi tylko znaleźć ten obóz i ich wykończyć.


Dzień 2

Dobrze się ukryli!! Całą noc ich szukałem. No, ale w końcu się udało. Rozbili obóz w jaskini za wodospadem. Bardzo sprytnie. Gdy by nie to, że rozpalili ognisko nigdy bym ich nie znalazł. Dobra teraz trzeba z nimi skończyć. Na moje szczęście cała siódemka śpi. No to teraz przyda się umiejętność skradania się. Nadszedł twój czas. Gardło pierwszego bandyty przebił mój sztylet. To samo uczyniłem z całą resztą. No prawie z całą resztą. Wszystko przez tego szóstego gnoja. Zaczął się krztusić i to zbudziło ich przywódcę. Niejaki Kamo. Szef straży klanowej. Paskudny typ. Dwa metry wzrostu. Szeroki w barach i ten jego topór. Oj będzie ciężko. Dobra oto czas na mój miecz. Wykonał go dla mnie pewien kowal. Oczywiście w zamian musiałem kogoś zabić. Zresztą jak zwykle. Miecz nosił nazwę dziedzictwo śmierci. Był on bardzo lekki i wymaga bardziej zręczności niż siły w końcu jest wykonany z magicznej rudy. Oj ten gnojek, którego zabiłem za ten miecz musiał się ostro dać we znaki temu kowalowi skoro poświęcił na nagrodę za jego głowę aż pięć bryłek rudy. A wracając do tego Kamy. Walka między nami rozgorzała na dobre. Gdy by mnie trafił tym toporem pewnie nie miał bym dość siły żeby sparować cios. Na szczęście jednak taki topór ma swoją wagę i mój przeciwnik miotał nim bardzo powoli. Dobra czas kończyć tą walkę. Dwa ciosy po brzuchu i Kama padł na ziemie. Niech się nie męczy. Trzeba mu ulżyć w cierpieniu.

Następne godziny wędrówki upłynęły już spokojnie. Wieczorem dotarłem do miasta. Nie miałem problemów z przejściem przez bramę, ponieważ byłem dość częstym gościem w Mordanie i strażnicy znali mnie dość dobrze. Było już dość późno i mój zleceniodawca z pewnością udał się już na spoczynek. Mi też to się przyda. W ciągu ostatnich trzech dni spałem tylko pięć godzin. Natychmiast udałem się do gospody i wynająłem sobie pokój. Spałem do samego rana.

CDN
 

Koko

Member
Dołączył
11.11.2004
Posty
333
Dobre opowiadanie oceniam na 8+/10. Chyba jedno nielicznych gdzie narracja jest w pierwszej osobie. Znalazłem kilk błędów gramatycznych ale tak wogóle jest bardzo dobrze. Tak trzymać.
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
No ciekawy dziennik. Błędów jako takich nie zauważyłem chociaż początek chyba mi sie kojarzy z jakimś innym opowiadaniem ale nie jestem pewien po zatym wszystko ok. Pisz dalej to może być naprawde fajne ocena hmmm +7/10
 

Blizna

Member
Dołączył
10.3.2005
Posty
592
Fajne opowiadanko z dobrym klimatem podoba mi śie że głuwny bohater jest płatnym zbujcą akcja szybko sie rozgrywa i ogulnie jest ciekawie.
A z tym Blizną to jakaś aluzja
tongue.gif
hehe.
Moja ocena 8/10 czekam na ciąg dalszy.
 

Haldir

Member
Dołączył
21.3.2005
Posty
430
dobre opowiadanie, dobrze ze jest dobra akcja, ten morderca spodobal mi sie niezly ty z niego , duzo dawal do zrecznosci
smile.gif

czekamy na ciag dalszy!!!!
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
O to dalsza część opowiadania. Nie jest tego z byt wiele ale zawsze coś
rolleyes.gif


Napiszcie jak wam sie podoba.

Dzień 3

Obudził mnie straszny hałas dochodzący z niższych pięter gospody, w której spałem. Jakiś pijany kretyn wydzierał się na barmana, że mu nie zapłaci, bo piwo było nie dobre. I przez takie coś mnie obudził!! Gdyby nie to, że jesteśmy w mieście uciąłbym mu łeb! Ale co tam słońce jest już wysoko czas ruszać po moją nagrodę. Ortodon najczęściej zbiera ofiary na placu targowym, więc tam się udam. Mordan nie było dużym miastem, więc droga zajęła mi kilka minut. Tak jak myślałem mag był na tym placu. Właśnie rozmawia z jednym z bardziej wpływowych kupców Tomesem, handlarzem pancerzy i broni. O chyba mnie zauważył wątpię, żeby chciał rozmawiać przy świadkach, więc zwrócę na siebie jego uwagę i wejdę w jedną z bocznych uliczek. Tak Ortodon zrozumiał aluzje.

Nasza rozmowa trwała dość krótko. Ja potwierdziłem, że wykonałem zadanie, a on przekazał mi paczkę. Paczka była dość ciężka; udałem się z nią do mojego pokoju w gospodzie żeby w spokoju obejrzeć jej zawartość. Normalnie sprawdziłbym ją od razu przy spotkaniu z zleceniodawcą, ale akurat Ortodona znałem dość dobrze i wiedziałem, że zawsze wywiązuje się z danego słowa. W paczce według umowy znajdowały się:
Amulet podnoszący zręczność.
Szczaw królewski
5000 złotych monet
Dwa eliksiry lecznicze
No to teraz trzeba wykorzystać ten przypływ gotówki i uzupełnić zapasy. Marteno to człowiek, który ma wszystko, co może się przydać wędrowcowi. Ma on swój dom handlowy w pobliżu placu targowego. Nie pozostało mi nic innego jak do niego iść. Po kilku minutach drogi byłem na miejscu. Teraz tak, co mi się przyda?? Na pewno musze kupić strzały. Na ostatniej wyprawie zużyłem prawie wszystko. Przyda się też szynka. Kupię tak z pięć kawałków. Teraz coś do szynki trzy bochenki chleba tyle powinno wystarczyć. Co mi się jeszcze przyda?? O wino i browarek tak na poprawienie humoru. Jeszcze butelka wody i to by było chyba na tyle. A jeszcze pochodnie na ostatnią wyprawę nie wziąłem i przypłaciłem to guzem, którego nabiłem sobie penetrując jaskinie. Ile mnie to będzie kosztować?? No cena jest znośna 375 sztuk złota to nie wygórowana cena za tyle towarów.

Jak ten czas szybko leci. Już dochodzi 15.Chyba już dzisiaj nic nie będę robić. Tak prawdę mówiąc to ciągle chce mi się spać. Tak to jest chyba najlepsze, co teraz mogę zrobić prześpię całe popołudnie i noc, a jutro poszukam jakiegoś nowego zadania.
 

Blizna

Member
Dołączył
10.3.2005
Posty
592
Tak znowu super tylko za krutko
sad.gif
mam nadzieje że dalszą część zrobisz bardzo długą bo chce poczytać dalej o tym płatnym mordercy
ph34r.gif
 

paniscus

Member
Dołączył
28.4.2005
Posty
375
No siema!
fajne opowiadanko. Podoba mi się język, który jest prosty taki jaki powinien być w dzienniku, bo przecież to mówi główny bohater, a nie jakiś wyśmienity autor... podobnie z resztą jak u Masłowskiej "Wojna polsko- ruska".
Ale czasem występuje tu niezgodność czasów, ale może jest zamierzone.
moja nota 9/10
Życzę powodzenia i czekam na dalszy ciąg
laugh.gif
 

jacek_89

Member
Dołączył
30.4.2005
Posty
54
Ciekawy dziennik, bardzo mi się podoba. Jedynym błąd, który zauważyłem to fakt, że dziennik pisze się zazwyczajpo jakimś dniu, wydarzeniu. Jak opisujesz walkę z tym całym przywódcą straży klanu, piszesz w czasie teraźniejszym.
Dziennik oceniam na 7,5/ 10.
 

EdGaR

Member
Dołączył
3.3.2005
Posty
853
Ciekawy dziennik/opowiadanie, bardzo mi przypadł do gustu główny bohater - płatny zabójca, a nie jakiś zabobonny paladyn, albo mag
biggrin.gif
Trzymaj tak dalej.
Moja ocena +8/10
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
QUOTE Błędów jako takich nie zauważyłem chociaż początek chyba mi sie kojarzy z jakimś innym opowiadaniem ale nie jestem pewien po zatym wszystko ok.

Możliwe że jakieś opowiadanie miało podobny początek ale ja nie wzorowałem sie na zadnym innym i wszelkie podobieństwa są przypadkowe.


QUOTE Jedynym błąd, który zauważyłem to fakt, że dziennik pisze się zazwyczajpo jakimś dniu, wydarzeniu. Jak opisujesz walkę z tym całym przywódcą straży klanu, piszesz w czasie teraźniejszym.

Jest to zamierzone ponieważ ten dziennik jest jakby relacja samego bohatera z obecnych wydażeń. Opisuje świat widziany jego oczami.


QUOTE Ale czasem występuje tu niezgodność czasów, ale może jest zamierzone.

Tak to jest zamierzone ponieważ cały dziennik jest pisany tak jakby opisywał wydażenia które sie właśnie dzieją, ale naprzykład droge na plac targowy nie uwazam za ważna i pisze o niej w czasie przeszłym jako czynność już wykonaną.

A teraz kolejna część dziennika. Piszcie jak sie wam podoba.

Dzień 4

Ale się porządnie wyspałem; to było mi potrzebne. Tak to teraz trzeba się rozejrzeć za kolejna robotą. Wszyscy zawsze są ciekawi jak płatny morderca szuka pracy. Ja osobiście już nie musze jej szukać to ona znajduje mnie. Ale zawsze trzeba jej pomóc w tych poszukiwaniach. W tym celu trzeba się udać do gospody. Najlepsza pod tym względem jest Tawerna martwych orków. Znajduje się ona trzy kilometry od miasta na szlaku prowadzącym do stolicy. Po drodze sobie zapoluje. Dawno tego nie robiłem, więc z pewnością zapewni mi to trochę frajdy.

Droga nie była trudna i zajęła mi nie wiele czasu. Udało mi się ustrzelić tylko nędznego kretoszczura, ale to zawsze coś. No jak ja lubię tą gospodę wielki piętrowy budynek otoczony polanom, na której pasą się owce (tutejszy ser i owcza kiełbasa nie mają sobie równych) A sama tawerna. Marzenie dla każdego strudzonego wędrowca. Dobre zimne piwo, smaczne jedzenie i tutejsze panie, które dbają o rozrywkę gości. Tak to jest to, co kocham.

Jest jeszcze wcześnie i w lokalu jest mało ludzi i bardzo dobrze dzięki temu barman będzie bardziej gadatliwy. Zresztą to i tak nie będzie problem znamy się już parę lat i on wie, że może mi zaufać. No to teraz trzeba poczekać na odpowiedni moment, gdy przy barze nikogo nie będzie. Na szczęście nie trwało to długo. No to teraz utnę sobie krótką rozmowę z gospodarzem.

Rozmowa nie była długa, ale bardzo owocna. Parloo, bo tak na imię ma ten barman opowiedział mi o pewnym zadaniu, które jest godne mojego zainteresowania. Krótko mówiąc właściciel pobliskiej farmy ma problem z grupka bandytów. Zadanie nie będzie trudne, a farmer płaci za to 1000 sztuk złota. Teraz musze udać się na farmę i pogadać z jej właścicielem.

Droga nie była tak łatwa jak podejrzewałem. Ale przynajmniej zebrałem kilka przydatnych roślin. Między innymi smoczy korzeń i trzy rdesty polne. Farma okazała się bardzo ładnym miejscem. Duży budynek mieszkalny, a w jego sąsiedztwie stodoła wypełniona po brzegi workami z ziarnem oraz różnego rodzaju mięsiwem i warzywami głownie rzepą. Ten farmer na pewno jest bardzo bogaty może podbije stawkę o jakieś 100 monet? W końcu usunięcie tych bandytów to bardzo cenna przysługa. Teraz trzeba pogadać z tym właścicielem napotkany farmer powiedział mi, że znajdę go w największej sali w budynku mieszkalnym. To, co mi powiedział było prawda. Przy wielkim okrągłym stole siedział niejaki Pako właściciel taj farmy. Był to brodaty wysoki człowiek o bardzo łagodnej twarzy. Przeszedłem od razu do rzeczy po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że bandyci mają swój obóz w lesie na zachód od farmy. Kradną oni owce i zboże Pako powiedział mi, że dotąd to tolerowali, ale ostatnio zabili jednego z robotników i stąd tak wysoka nagroda za ich głowę. Niestety nie udało mi się podbić stawki, ale i ta jest godna akceptacji. Postanowiłem, że jutro z samego rana wyruszę a teraz wypytam się tutejszych mieszkańców o te tereny. Przygotowanie logistyczne zawsze się przyda.

Z farmerami rozmawiałem do późnej nocy. Jednak, gdy zaczęła się zbliżać północ postanowiłem iść spać żeby zebrać siły na jutrzejszą walkę.
 

paniscus

Member
Dołączył
28.4.2005
Posty
375
No siema!!
Calszy ciąg też jest dobry, jak nie lepszy. Z tym czasem tak myslałem, że to jest zamierzone, bo to są myśli człowieka (twojego bohatera), który relacjonuje wydarzenia na bieżąco.
Czekam na dalszy ciąg.

NaRka i powodzenia
 

Boba Fett

Member
Dołączył
26.4.2005
Posty
334
Przyznam, że opowiadanie bardzo mi się spodobało. Szkoda, że piszesz je tak wolno, bo chciałbym już następny ,,Dzień". Moja ocena to 8+/10. Sam chciałem dać takie opowiadanie. ,,Samotny łowca" miał być pokroju twojego opowiadanie, ale na początku nie wyszedł (teraz spróbuje to poprawić
wink.gif
). Pisz dalej, bo ta opowieść ma przyszłość.
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
No kolejna część jak że świetnego opowiadanka. Bardzo dobra kontynuacja jego przgód. Podoba mi się opis i styl jego przeżyć. Jest ono interesujace i jak że ciekawe. Powiem że naprawde miło sie je czyta. Pozdrawiam
 

EdGaR

Member
Dołączył
3.3.2005
Posty
853
Druga część, nareszcie
biggrin.gif
., Nie wiem czy lepsz od pierwszej, ale na pewno tak dobra jak pierwsza.
Czekam na nastęne
wink.gif
.
PS Moja ocena 9-/10 .
 

viqux

Member
Dołączył
20.5.2005
Posty
252
No cóż...
Tak sobie szperam po opowiadaniach i mnie to zainteresowało. O płatnym mordercu... Super! Fabuła ciekawa i wciągająca, fajny charakter ma koleś - bohater i ogólnie daję 8/10. Nie pamiętam żeby było w pierwszej osobie jakieś opowiadanie, ale tobie wyszło nieźle. Jak to zwykle mówie: rozwiń elementy walki, bo lubię czytać jak się nawalają.
biggrin.gif
biggrin.gif
Czekam na dalsze części.
 
Do góry Bottom