Zdradliwy Wirtual

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
http://wyborcza.pl/1,75480,9756903,Dwaj_chlopcy_i_Ania.html?as=1&startsz=x

Przeczytałem dziś art o tragicznej historii. Polecam zapoznać się. Niesamowitym jest jak łatwo człowiek, może oderwać się od rzeczywistości dla internetowego życia. Każdy w necie próbuje nadrabiać o czego nie udało mu się osiągnąć w życiu prywatnym. Tutaj skończyło się ogromną tragedią. Do tego i jeden i drugi po prostu szukali szczęścia. Jakoś mnie ruszyła ta historia. A wy co myślicie?
 

Dragomir

Adam Konopka
Weteran
Dołączył
25.9.2004
Posty
2527
Cóż, nie będę owijał w bawełnę, mimo że historia tragiczna, to łez mi nie wycisnęła, wręcz przeciwnie, bo śmiech. Tak to jest jak ktoś ma za przeproszeniem nasrane we łbie - nawet jak nie ze swojej winy - a jak jest sam, to jeśli nie ma silnej psychiki nie wyjdzie z tego i się nie uformuje normalny człowiek - i w większości przypadków nie skończy się to dobrze, tak jak tutaj. Generalnie gość sam był sobie winny, 6 lat wkręcał innemu że jest kobietą, rozbudzał nadzieje, a gdy tamten przyjechał to jego wyimaginowany świat się zawalił, gościu nie wytrzymał i się złamał. Morał z tej historii mówi nam jak ważna jest szczerość w relacjach międzyludzkich i do czego prowadzi jej brak. Takie życie.
 

Vasemir

Mistrz Areny i zrzędzenia
Dołączył
8.4.2008
Posty
752
Ech, kolejny artykuł z cyklu "co komputer zrobi z Twoim dzieckiem!"

Byłem, jestem, i zawsze będę przeciwny demonizowaniu Sieci. Mało tego, skory jestem występować nawet przeciw antagonizowaniu "reala" i "Neta" - przecież Internet to też element naszej rzeczywistości! Za wszystkimi avatarami, forumowymi nickami i postami są osoby, które mają doświadczenie całego swojego życia - uczucia, marzenia, obawy... To nie jest single player, gdzie odpowiada nam tylko ubrany w tekstury model NPCa.
Tym samym nie można się tak naprawdę "oderwać od rzeczywistości dla internetowego życia", bo to jest po prostu pewna jego płaszczyzna, ale równie prawdziwa, jak inne. Sam w zeszłym tygodniu spotkałem się z dwoma osobami, które znałem przez Sieć kilka lat - i to nie utrzymywaliśmy zbyt zażyłych znajomości - a niedługo zapewne z trzecią się spotkam; przez dwa lata byłem z dziewczyną, którą poznałem przypadkowo przez Sieć na pewnym PBFie. Słowem: nikt mi nie wmówi, że znajomości i relacje są nierzeczywiste.

Takie sytuacje jak opisana w artykule* to nie jest jakieś dzieło Sieci. Sieć nie czyni nic poza udostępnieniem możliwości - cała reszta to wręcz selekcja naturalna. Ten zabójca... no wybaczcie, ale kto szuka koleżanek przez telegazetę? Dziś ludzie udostępniają swoje hasła osobom trzecim, wrzucają nagie zdjęcia na serwisy publiczne, a kiedyś, pewien jestem, było co innego - ćpali kleje, łapali się za niewybuchy, grom wie co jeszcze - wszak "wszechświat i głupota ludzka nie mają granic".
Wiem, że to zabrzmi brutalnie, ale powtórzę: dla mnie to po prostu selekcja naturalna. Obaj nie potrafili sobie poradzić z rzeczywistością - ani z ludźmi będącymi obok fizycznie, ani z odpowiedzialnością korzystania z Sieci - i ponieśli tego konsekwencje... albo, mam nadzieję, poniosą. Jeżeli szkoda mi kogokolwiek wspomnianego w artykule, to tylko osób postronnych - brata ofiary, rodziców zabójcy... Ale nie oszukujmy się - jesteśmy kreowani przez nasze otoczenie i oni też są za to odpowiedzialni.


*IMHO autor w ogóle zbytnio popłynął z fantazją - jakoś brak mi konkretnych informacji, a wszystko jest obrzydliwie emocjonalnie napisane..


PS. Gdy pisałem tego posta, Drago napisał swojego. Wyszło na to, że tylko rozwlekle powtórzyłem jego wypowiedź ^^
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Ludzie czasami zbyt mocno wiążą nadzieje z internetowymi znajomościami. To ich wyprowadziło w pole. Sieć to dodatek, nie zastępuje życia w rzeczywistości.

btw
Gdyby Drago okazał się dziewczyną podszywającą pod chłopaka też byłoby spookie :trollface:
 

Pandrodor

Member
Dołączył
12.10.2007
Posty
437
Demonizowanie sieci leży w interesie tradycyjnych mediów - konkurencja tam jest...


Myślę, że internet w tego typu sytuacjach szkodzi przede wszystkim kojąc potrzebę kontaktów z ludźmi. To taki darmowy, ale w perspektywie czasu szkodliwy zamiennik. Szkodliwy, bo chociaż pomaga tymczasowo, to przyczynia się do dalszej izolacji. Nie u każdego oczywiście tą izolacją to skutkuje, bo nie każdy wybiera internet jako alternatywę - zwykle jest tylko dodatkiem. Natomiast jeśli dla kogoś alternatywa wymaga dużego wysiłku, np. nie ma kolegów i musi sobie znaleźć nowych, zwykle ten zamiennik stosuje. No, i uzależnienie.


Natomiast sama sieć w sobie z całą pewnością nie jest przyczyną. Jeśli ktoś jest otwarty na ludzi i się nie boi nowych ludzi, raczej takie oderwanie od rzeczywistości mu nie grozi. Chyba, że coś się stanie - trzeba mieć oko na taką osobę.
 

wersus

Esteta ekstraordynaryjny
Dołączył
18.11.2007
Posty
1597
Prawdę mówiąc, to zastanawiałem się czy to jakaś bujda nie jest jak czytałem te wypowiedzi matek, sąsiadek, ojców i tak dalej...

Powiem krótko: znajomość (!!!) internetowa nie jest zła, jeśli ma się życie prywatne. Gdy się go nie ma i zostaje tylko komputer... widać co się dzieje.

Kolejna sprawa, to że problem został tutaj wyolbrzymiony cholernie. Bo ilu takich bałwanów jest? Dał się nabrać i tyle. Nie miał ani kumpli, ani dziewczyny, to co mu pozostało? Historia nieco smutna, ale obnażająca też głupotę ludzką... szkoda tego gościa, którego zamordował.

Reasumując, to tak historia jest zwyczajnie przykładem na to, że internet nie jest dla idiotów.
 

Feomathar

Über Boss
Moderator
Redakcja
Dołączył
5.10.2004
Posty
5242
Czytałem już wcześniej ale skomentuje dopiero teraz.

Sześć lat znajomości i ani razu się nie widzieli na żywo, ani razu nawet nie słyszeli swoich głosów. Kurde, ja poznałem w realu naprawdę wiele osób z internetu (spokojnie koło setki). W tym też nie mało było dziewczyn, ale ani razu nie trafiłem na przypadek aby ktoś się pod kogoś podszywał. Chociaż w sumie raz, był gość co przez tydzień udawał dziewczynę w jednej grze ale przyznał się do swojego zboczenia i było później ok.

Ja jestem z natury dość podejrzliwy i nim komuś z internetu podałbym swój numer telefonu, to raczej starałbym się taką osobę lepiej poznać. Jak dotąd mój numer otrzymywały osoby godne zaufania (takiego internetowego oczywiście).

Goście z artykułu po prostu szukali czegoś nowego, potoczyło się to stanowczo za daleko i za długo. Zamiast wycofać się z tego to zagłębiali znajomość i wyszło co wyszło. Cała sytuacja jest chora i mógłbym stwierdzić że wymyślona na potrzeby taniej sensacji. Ale kto tam wie co obecnie dzieciakom w głowach siedzi.
 
Do góry Bottom