- Dołączył
- 1.10.2004
- Posty
- 3777
Zakochałem się w...samochodzie
WSTĘP
Słońce było już wysoko na niebie, grzejąc niemiłosiernie.
Nie przeszkadzało to jednak jednemu człowiekowi, który właśnie wyszedł z jednej z knajp.
Ubrany był w grubą skórzaną kurtkę i białą podkoszulkę. W dolnej części ciała maił obcisłe dżinsy i sportowe wiatrówki. Chodź czarne przeciwsłoneczne okulary zasłaniały jego oczy, widać było po jego żującej gumę minie, że był zadowolony. W tym momencie wyciągnął z kieszeni kluczyk i otworzył drzwiczki czarnego srebrnego mercedesa. Usiadł wygodnie w fotelu i wkładając kluczyk do stacyjki uruchomił samochód. Nagle z baru wybiegł jakiś człowiek.
- O cholera... Ktoś mi k*rwa kradnie samochód! Policja! Pomocy! – wołając biegł jeszcze w kierunku auta lecz ten był już na głównej ulicy i coraz bardziej się oddalał. A jej kierowca w pełni relaksował się za kierownicą. Uchylił okno, poprawił zawieszoną maskotkę i skierował przednie lusterko na... siebie. Tak, spojrzał na swe krótkie, ciemni blond włosy a po chwili na swoje oczy.
- Wielki Roger znowu uderza!, yuuhu! – z napływu emocji ciemny blondyn włączył radio, w którym właśnie leciała idealna piosenka na tą okazje. Roger śpiewał ze szczęścia.
Jestem sportowym samochodem
Który mknie jak pani Godiva
Jadę, jadę, jadę nikt mnie nie zatrzyma
Płonę na niebie – 200 stopni
Dlatego zwą mnie panem Farenheinem
Lecę z prędkością światła
I refren
Nie zatrzymujcie mnie...
Roger nawet nie patrzył przed siebie. Bujał w obłokach tańcząc z nowym samochodem.
- Nie martw się skarbie, już nigdy nie będzie tobą jeździć gruby i brudny bufon – powiedział Roger gdy wjeżdżał właśnie do małego garażu. Wysiadł z auta i pogładził go po masce.
- Kolejny do kolekcji? – spytał człowiek, który nagle ukazał się w garażu
- Tak, masz tak jak zwykle zmienić rejestrację, koła, zderzaki i kolor na czarny ale wnętrze nie zmieniaj, jest idealne...- nagle Roger schylił się do samochodu i podstawił ucho do maski. Jego kolega aż wybuchnął śmiechem, na ten widok. Jednak Roger był zupełnie poważny.
- Nie zostaw srebrny kolor – powiedział znów muskając dłonią samochód.
- Jasne – powiedział pogardliwie przyjaciel. Taylor zdjął wreszcie z siebie skórzaną kurtkę i wszedł w to samo miejsce, z którego przed chwilą wyszedł jego przyjaciel. Był to jego dom. Marne mieszkanie, bez szczególnych mebli, z małym pokojem i łazienką i czarno-białym telewizorem. Mówiąc jasno dziura w najgorszym wydaniu. Roger odgarnął nogą pozostawioną na brudnym dywanie paczkę chipsów i usiadł w fotelu. Wziął do ręki pilota i wcisnął czerwony guzik. Nie włączyło się. Wcisnął znowu, to samo.
- Co jest do cholery? – zdziwił się Roger i odchylił się w stronę wejścia do garażu.
- Jim co z telewizorem? – Jego kumpel znów się roześmiał.
- Spójrz na stół – Tak też Roger zrobił. Od razu zauważył kartkę i wziął ją do ręki. Papier był zaadresowany do niego.
Panie Rogerze Teylor. W związku z tym, że nie wywiązuje się pan z płacenia pieniędzy za satelitę odcinamy panu dostęp do telewizji. Roger dalej nie czytał tylko rozszarpał papier.
- A skąd ja wezmę gotówkę? – pomyślał. Przecież kradnę samochody za darmo, nie mam z tego żadnych korzyści.
- Znajdź sobie pracę – powiedział Jim jakby czytając w jego myślach.
- Niby jaką? – parsknął Taylor
- Nie wiem, pójdź na miasto i poszukaj, porozglądaj się za ofertami – Roger już w tym momencie mógł powiedzieć Jimowi, że chce pieniądze za skradzione samochody ale to nie w jego stylu. Miał zasady, których się trzymał. Dla niego kradzież samochodów od głupich właścicieli to była życiowa misja, lecz gdyby brał za to pieniądze byłby gorszy od wcześniejszych posiadaczy aut. Według niego jest to zbrodnia, która powinna być karana śmiercią.
- Masz rację, pójdę jutro poszukać pracy – przyznał Roger.
- Zuch chłopak – Jim poklepał go po ramieniu i wrócił do przemieniania samochodu. Roger miał już 21 lat więc najwyższy czas żeby zajął się czymś poważniejszym. Jednak musiał być pewien warunek
- Bez samochodu pracy nie przyjmuje -
WSTĘP
Słońce było już wysoko na niebie, grzejąc niemiłosiernie.
Nie przeszkadzało to jednak jednemu człowiekowi, który właśnie wyszedł z jednej z knajp.
Ubrany był w grubą skórzaną kurtkę i białą podkoszulkę. W dolnej części ciała maił obcisłe dżinsy i sportowe wiatrówki. Chodź czarne przeciwsłoneczne okulary zasłaniały jego oczy, widać było po jego żującej gumę minie, że był zadowolony. W tym momencie wyciągnął z kieszeni kluczyk i otworzył drzwiczki czarnego srebrnego mercedesa. Usiadł wygodnie w fotelu i wkładając kluczyk do stacyjki uruchomił samochód. Nagle z baru wybiegł jakiś człowiek.
- O cholera... Ktoś mi k*rwa kradnie samochód! Policja! Pomocy! – wołając biegł jeszcze w kierunku auta lecz ten był już na głównej ulicy i coraz bardziej się oddalał. A jej kierowca w pełni relaksował się za kierownicą. Uchylił okno, poprawił zawieszoną maskotkę i skierował przednie lusterko na... siebie. Tak, spojrzał na swe krótkie, ciemni blond włosy a po chwili na swoje oczy.
- Wielki Roger znowu uderza!, yuuhu! – z napływu emocji ciemny blondyn włączył radio, w którym właśnie leciała idealna piosenka na tą okazje. Roger śpiewał ze szczęścia.
Jestem sportowym samochodem
Który mknie jak pani Godiva
Jadę, jadę, jadę nikt mnie nie zatrzyma
Płonę na niebie – 200 stopni
Dlatego zwą mnie panem Farenheinem
Lecę z prędkością światła
I refren
Nie zatrzymujcie mnie...
Roger nawet nie patrzył przed siebie. Bujał w obłokach tańcząc z nowym samochodem.
- Nie martw się skarbie, już nigdy nie będzie tobą jeździć gruby i brudny bufon – powiedział Roger gdy wjeżdżał właśnie do małego garażu. Wysiadł z auta i pogładził go po masce.
- Kolejny do kolekcji? – spytał człowiek, który nagle ukazał się w garażu
- Tak, masz tak jak zwykle zmienić rejestrację, koła, zderzaki i kolor na czarny ale wnętrze nie zmieniaj, jest idealne...- nagle Roger schylił się do samochodu i podstawił ucho do maski. Jego kolega aż wybuchnął śmiechem, na ten widok. Jednak Roger był zupełnie poważny.
- Nie zostaw srebrny kolor – powiedział znów muskając dłonią samochód.
- Jasne – powiedział pogardliwie przyjaciel. Taylor zdjął wreszcie z siebie skórzaną kurtkę i wszedł w to samo miejsce, z którego przed chwilą wyszedł jego przyjaciel. Był to jego dom. Marne mieszkanie, bez szczególnych mebli, z małym pokojem i łazienką i czarno-białym telewizorem. Mówiąc jasno dziura w najgorszym wydaniu. Roger odgarnął nogą pozostawioną na brudnym dywanie paczkę chipsów i usiadł w fotelu. Wziął do ręki pilota i wcisnął czerwony guzik. Nie włączyło się. Wcisnął znowu, to samo.
- Co jest do cholery? – zdziwił się Roger i odchylił się w stronę wejścia do garażu.
- Jim co z telewizorem? – Jego kumpel znów się roześmiał.
- Spójrz na stół – Tak też Roger zrobił. Od razu zauważył kartkę i wziął ją do ręki. Papier był zaadresowany do niego.
Panie Rogerze Teylor. W związku z tym, że nie wywiązuje się pan z płacenia pieniędzy za satelitę odcinamy panu dostęp do telewizji. Roger dalej nie czytał tylko rozszarpał papier.
- A skąd ja wezmę gotówkę? – pomyślał. Przecież kradnę samochody za darmo, nie mam z tego żadnych korzyści.
- Znajdź sobie pracę – powiedział Jim jakby czytając w jego myślach.
- Niby jaką? – parsknął Taylor
- Nie wiem, pójdź na miasto i poszukaj, porozglądaj się za ofertami – Roger już w tym momencie mógł powiedzieć Jimowi, że chce pieniądze za skradzione samochody ale to nie w jego stylu. Miał zasady, których się trzymał. Dla niego kradzież samochodów od głupich właścicieli to była życiowa misja, lecz gdyby brał za to pieniądze byłby gorszy od wcześniejszych posiadaczy aut. Według niego jest to zbrodnia, która powinna być karana śmiercią.
- Masz rację, pójdę jutro poszukać pracy – przyznał Roger.
- Zuch chłopak – Jim poklepał go po ramieniu i wrócił do przemieniania samochodu. Roger miał już 21 lat więc najwyższy czas żeby zajął się czymś poważniejszym. Jednak musiał być pewien warunek
- Bez samochodu pracy nie przyjmuje -